12.09.2019

Nowy Napis Co Tydzień #014 / Wiersze dobre i wiersze słabe

Obejrzyj całe wystąpienie oraz debatę o twórczości

Pisanie wiersza jest stopniowym dowiadywaniem się, jakie są jeszcze możliwości wiersza. Oczywiście, celem pisania wiersza jest wiersz i on jest tu najważniejszy, jednak wiersz w trakcie pisania jest czymś wciąż aktywnie rodzącym się, wysyła autorowi sygnały na temat siebie samego, tego, jakim chce być i jakim nie chce, a od autora zależy, czy chce przychylić się do tych chęci i czy jest w stanie im sprostać. W całym procesie pisania wiersza najciekawsza jest ta komunikacja między wierszem i autorem, jeżeli wiersz jest potencjalnie dobry, jest też bardzo stanowczy w chęci bycia sobą, na większą swobodę pozwalają autorowi wiersze potencjalnie słabe, to w nich może on sobie pozwolić na szerszy zakres poszukiwań, coś tam wymyślić, co później zostanie bezbłędnie uskutecznione w wierszach dobrych. Paradoksalnie więc, wiersze słabe bardziej sprzyjają tendencjom rozwojowym niż wiersze dobre, które z natury utwierdzają stan obecny, są jego spełnieniami. Zarazem jednak wiersze słabe rozpatrywać możemy jedynie w połączeniu z tym, do czego doprowadziły, czy okazały się potrzebne, skuteczne, płodne. Jest mnóstwo wierszy słabych, które nie doprowadziły do niczego, niekiedy nawet szanujemy je, bo mogłyby, ale nie trafiły na podatny grunt, grunt też jest tutaj ważny.

Pisząc wiersz potencjalnie dobry, autor jest właściwie unieruchomiony, może go tylko zrealizować jak najlepiej w ramach swoich umiejętności, nie wynika z tego już nic poza wierszem, z którego nic już dalej nie wynika. Może też jednak spróbować go umiejętnie zepsuć, powstaje wtedy wiersz słaby choć potencjalnie dobry, jest to sytuacja nad wyraz korzystna, może bowiem doprowadzić do powstania wierszy dobrych, acz prezentujących bardziej zaawansowane możliwości niż ten wiersz dobry, który miał powstać, ale został świadomie zepsuty. Zepsucie musi tu oczywiście wynikać z premedytacji autora, nie z jego nieumiejętności. Autorów nieumiejętnych nie biorę tutaj pod uwagę, nawet jeżeli niektóre ich wiersze mogą okazać się dobre, ma to swoje znaczenie, gdyż, przyznajmy, każdy człowiek jest w stanie zrobić coś dobrego, przyznajmy jednak również, że lepiej, jeżeli autor wiersza dysponuje umiejętnością pozwalającą mu napisać wiersz dobry albo słaby, ze świadomością dzielących te wiersze różnic. Wiersze słabe zajmują poczesne miejsce w tomikach wszystkich wybitnych autorów, w wyborach są usuwane, jak gdyby odegrały już swoją rolę, ale skąd wiemy, że już odegrały. Słaby wiersz wybitnego autora jest czymś znacznie bardziej ożywczym i zapładniającym niż jego wiersze dobre, których rozwijać ani naśladować nie sposób. Oczywiście, robi się to, zmierza to jednak do powstawania wierszy na powrót słabych, prowadzących (jeżeli autorowi się poszczęści) do wykrystalizowania poetyki własnej, owocującej wierszami dobrymi, acz już niezależnymi od obranego wcześniej wzoru. W ten sposób zaczyna wielu autorów, nawiązując do wierszy dobrych i męcząc się z tym, jest to stratą czasu. Na wiersz słaby można odpowiedzieć od razu wierszem dobrym, jest on jak gdyby wnęką domagającą się wypełnienia, dziurą w zębie i proszę: zostańmy wszyscy dentystami. Dentysta musi być umiejętny, inaczej raczej zepsuje chory ząb niż go naprawi, nie o naprawianie jednak tutaj chodzi, lecz o tworzenie całkiem nowego uzębienia, nowego uśmiechu, w którym zresztą pojawiają się nieuchronnie nowe dziury i tak dalej, bez końca.

Nie wierzę w żadną poetycką przemianę pokoleń, nowi poeci poprawiają słabe wiersze poetów dawniejszych, tworzy to między nimi nierozerwalne związki. Doprowadza mnie to jednak też do refleksji, że poetyckie impulsy wiodące do powstania wierszy dobrych są coraz słabsze. Nie da się temu zaprzeczyć, można np. stwierdzić, że wszystkie Wielkie Tematy są już w poezji zajęte albo przynajmniej poważnie nadgryzione, wiersz jednak nie jest nigdy tym, o czym jest, nie jest prostą funkcją swojej zawartości, jest funkcją skomplikowaną, uwzględniającą liczne dodatkowe atrakcje, to właśnie sprawia, że wiersze nawet stare, wydają nam się świeże i ponętne, a proza już niekoniecznie, a zwłaszcza publicystyka.

Z wierszowaną publicystyką spotykamy się ostatnio często, należy skrzętnie odróżniać ją od wiersza, wiersz głównie mówi nam o sobie samym, publicystyka wykorzystuje fakt bycia pozorem wiersza, by go nadużyć, „o, patrzcie, jestem wierszem!”, woła i liczni czytelnicy w to wierzą. Oczywiście nie chodzi też o to, by wiersz dotyczył tylko siebie samego. Każdy dobry wiersz ma swoje tematy, wynosi je jednak w inne sfery rozpatrywania, gdzie tracą swoją bezpośredniość, stając się przedmiotem artystycznej rozgrywki, dopadła mnie tu terminologia sportowa, ale ma ona swój sens: w sportowej rozgrywce chodzić ma wszak nie tylko o wynik, ale i o styl. Ale może się mylę. Sport zresztą niczego już w ogóle nie dotyczy, stąd jego popularność.

Poezja musi dotyczyć czegoś, stąd jej nie lubię, choć ją skądinąd uprawiam. Wymóg treści uważam za największy mankament poezji, treść jest mi zasadniczo obca, nigdy nie zwracam na nią najmniejszej uwagi, chyba że w wierszach słabych.

Za wiersz słaby uznaję wiersz, w którym temat gra rolę nie całkiem drugorzędną, taki wiersz może się podobać, ale raczej w zależności od tematu i jego aktualnej nośności, wytwarza to jednak wrażenie, że temat jest ważniejszy od samego wiersza, może to być temat z gatunku Wielkich, może być jakiś zwykły, w obu przypadkach trudność jest taka sama. Temat należy spreparować w ten sposób, aby nie przeciążał zbytnio wiersza, acz zdarza się często, że chodzi właśnie o to przeładowanie wiersza tematem, wtedy on pęka i ukazuje nowe perspektywy.

W wierszu dobrym temat ulega anihilacji, zawłaszcza go sobie wiersz i jest zarazem chwilą jego najwyższego tryumfu, acz znika nam z oczu temat, pozostaje wiersz. Wiersz musi mieć temat, lecz wiersze dobre to te, w których trudno wskazać temat. Stanowią one przedmiot kontemplacji, do tego są stworzone. W wierszu dobrym istnieje szereg napięć, odpowiedniości, które sprawiają, iż jest nienaruszalny, prawie nie sposób go zepsuć (choć zdarzają się autorzy, którzy psują swoje wiersze, próbując je po latach zmieniać bądź poprawiać – tych organicznie nie znoszę).

Jeżeli o mnie chodzi, staram się pisać szybko, nie tyle staram się, co piszę, w momencie kiedy wiersz już się kluje w głowie. Wtedy jest duże prawdopodobieństwo, że wyjdzie od razu dobry. Dobry wiersz chce być napisany, jest się w zasadzie jego sługą, co on wynagradza oczywiście swoją wspaniałością. Ze słabymi wierszami gorsza sprawa, bo się je pisze albo na boku, bez tej rozkoszy towarzyszącej pisaniu wierszy dobrych, albo też się nad nimi ślęczy, testując coraz to nowe ujęcia tematu. Wychodzi to raz lepiej, raz gorzej, trwa w każdym razie znacznie dłużej i jest mniej satysfakcjonujące. Jeżeli wiersz jest dobry, nigdy go nie poprawiam (zdarzyło mi się to parę razy i teraz te poprawki postrzegam jako skazę). Nad wierszami słabymi się pracuje, doprowadza do jak najlepszej formy, która i tak nigdy nie będzie ostateczną, tę bowiem osiągają wyłącznie wiersze dobre. Potem jednak i jedne, i drugie umieszcza się w książce, żeby wypełnić jej objętość. Jest to odruch, niemniej z tych słabych wyrasta cała dalsza historia literatury. A zatem wierszy słabych nie trzeba się aż tak bardzo bać, na nich żerują następne pokolenia. Chodzi zaledwie o to, by tych słabych nie uważać za dobre. I żeby te dobre też pisać.

 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adam Wiedemann, Wiersze dobre i wiersze słabe, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2019, nr 14

Przypisy

    Loading...