Nowy Napis Co Tydzień #036 / Hymn o miłości
Byliśmy z żoną w połowie drogi między pięćdziesiątką a sześćdziesiątką, gdy mój o siedem lat starszy brat podarował nam książkę Barbary Szczepanowicz pod tytułem Starość. Skarb do odkrycia. W pierwszej chwili myślałem, że jest to coś w rodzaju poradnika, ale okazało się, iż zawarty jest w niej zbiór pobożnych opowiadań z życia wziętych. W formie przypominają one szkolne czytanki pisane ku pokrzepieniu dusz religijnych, w których pojawiają się takie zdania: „Moją jedyną niekwestionowaną przyszłością jest przyszłość eschatologiczna”
O publikacji Szczepanowicz przypomniałem sobie, gdy Justyna Dąbrowska w książce Miłość jest warta starania. Rozmowy z mistrzami w wywiadzie z Kazimierzem Kutzem rozpoczęła od propozycji: „O starości chciałam porozmawiać”
W trakcie czytania kolejnych rozmów, pomyślałem, że tworzą one swoisty „hymn o miłości” pisany prozą życia. Piotr Matywiecki, niemal „szczeniak” w tym towarzystwie, bo najmłodszy spośród rozmówców, w dniu wywiadu miał siedemdziesiąt pięć lat. W udzielonym Dąbrowskiej wywiadzie mówi on o miłości w następujący sposób: „Wiem, że ona istnieje i ma nieskończoną ilość form”
Dłuższy staż małżeński ma Anna Przedpełska-Trzeciakowska (autorka książki Wyśmiać starość). Myślę, że i jej uwaga mieści się w ramach wspomnianego przeze mnie „hymnu o miłości”:
Z domu się wynosi ważne rzeczy. Nie uważam siebie za osobę konserwatywną, ale wydaje mi się, że to nasze dzisiejsze rozpłynięcie się, rozbulgotanie, rozchybotanie świata wartości ogromnie nas kaleczy
Tamże, s. 225. [7].
Wtóruje jej Andrzej Strumiłło (autor dzieła Bardzo się śpieszę):
Mnie się wydaje, że to właśnie stosunek do drugiego człowieka najbardziej się liczy. Nie tylko dziś, ale w ciągu całego naszego życia: miłość do matki, miłość do ojca, miłość do ojczyzny, miłość do ziemi, miłość do pięknej kobiety, miłość do własnych dzieci, miłość do służby społecznej, do przyjaciół. Uczucie przywiązania i wierności, potrzeba stwarzania siebie poprzez innych to jest może najważniejsza historia w naszym życiu[8].
O Hymnie świętego Pawła wspomina Henry Z. Lothane w rozdziale Naucz się kochać siebie samego. Opowiada on, jak podczas dyskusji po jego wykładzie opartym na Miłości i odpowiedzialności Karola Wojtyły oraz wspomnianym fragmencie Listu do Koryntian, ktoś z sali zadrwił, że cytował on świętego Pawła. Niektórzy ze słuchaczy uznali, że zrobił „kazanie” o miłości. Świadczy to o niechęci i niedocenianiu myśli mającej źródło w doświadczeniu religijnym. Sam Lothane uważa, że jego oponenci „nie zrozumieli głębiej pojęcia miłości”
*
Kiedy „hymn o miłości” piszą ludzie, zdarzają się w nim fragmenty mniej natchnione, bolesne. Votum separatum do Pawłowej wersji składa na przykład Zofia Rosińska. Twierdzi ona, że miłość jest możliwa tylko w literaturze:
W żadne życiowe miłości nie wierzę, ale wierzę w wiersze o miłości. Miłość doświadczalna nie istnieje, bo rzeczywistość jest beznadziejna
J. Dąbrowska, Miłość jest warta starania, s. 142. [12].
W ten sposób również można doświadczać życia. Gdy w księgarni Empik nie mogłem znaleźć książki Justyny Dąbrowskiej i długo rozglądałem się po regałach, podeszła do mnie ekspedientka z zapytaniem, czy może mi w czymś pomóc. Zapytana o Miłość warta jest starania szukała najpierw w komputerze i po chwili znalazła wspomnianą publikację. Przy tym wywiązała się między nami krótka rozmowa. Ekspedientka stwierdziła, że tytuł jest intrygujący. Opowiedziałem jej trochę o zawartości książki, ponieważ większość wywiadów znałem z wcześniejszej ich lektury na łamach „Tygodnika Powszechnego”. Zastanawiam się, czy wzbudziłem w niej ciekawość i zechciała ona poznać omawianą publikację? A jeśli tak się stało, czy utwierdziła się w tym, że warto szukać mistrzów?
Z jeszcze innej perspektywy miłość ukazuje Kazimierz Kutz – opowiadając o przemijaniu. Mówi on, że „Człowiek do starości musi się szykować jak do komunii świętej”
Bardzo wcześnie rozpocząłem myśleć o starości. Jak założyłem rodzinę, to już wtedy zacząłem wyobrażać sobie swoją przyszłość
Tamże. [14].
Tym, że powoli człowiek się degraduje fizycznie, trzeba się bawić. Na starość trzeba trzymać poczucie humoru i z niedołężnienia swojego się śmiać. No przecież nie mazgaić się
Tamże, s. 13. [15].
Życie to jest mozolne wędrowanie do przodu i padanie na kolana
Tamże, s. 14. [16].
O starzeniu się bardzo ciekawie mówi też Wanda Wiłkomirska:
Akceptacja starzenia się to jedna z trudniejszych rzeczy, ale ułatwia życie. Jestem w stanie zachować pewną sprawność. Przynajmniej staram się. Ale nie mogę obiecać, że wezmę udział w maratonie
Tamże, s. 316. [17].
Trafnie opisuje starość Michał Głowiński: „Dawniej umiałem szybko czytać, a teraz nie umiem. Trasa ode mnie na przystanek tramwajowy się wydłużyła”
Najtrudniejsze dla kobiety jest, jak kończy trzydzieści lat. To jest najgorsze. Bo ona wtedy wie, że opuszcza młodość. Tak było ze mną. A potem to już zabawa! Pięćdziesiąt, siedemdziesiąt, dziewięćdziesiąt!
Tamże, s. 28. [19]
Danuta Cirlić-Straszyńska widzi to jednak bardziej brutalnie: „Mam świadomość, że człowiek po osiemdziesiątce jest właściwie na odstrzał”
Mam jeszcze dużo do zrobienia. Tylko sytuacja jest coraz bardziej skomplikowana. Czy chcę, czy nie chcę, muszę brać pod uwagę swój wiek
Tamże, s. 236. [21].
*
Większość rozmówców Dąbrowskiej to roczniki międzywojenne. Troje urodziło się w czasie II wojny światowej, jedna osoba w 1939 roku. Najmłodszego bohatera już przedstawiłem. Najstarsze są dwie rozmówczynie, które urodziły się w czasie I wojny światowej: Danuta Szaflarska i Irena Hausmanowa-Petrusewicz. Wywiadów jest dwadzieścia pięć, ale z Jerzym Jedlickim (rozmowy: Spis rzeczy z nienapisanej książki i Porządkowanie) Dąbrowska spotkała się dwukrotnie. W książce spotkamy artystów, naukowców – ludzi odznaczanych, nagradzanych. Z fotograficznych portretów autorstwa Mikołaja Grynberga spoglądają na nas postaci spokojne, ciepłe, czasem zdziwione. Wzbudzające zaufanie.
Niejedną lekcję historii można by ubogacić wypowiedziami rozmówców Justyny Dąbrowskiej. Ich doświadczenie może być dla młodych ludzi rodzajem latarni morskiej, ważnym punktem odniesienia, zwłaszcza dla tych, którym brakuje rozmów z rodzicami, z dziadkami. Jak mówi Edward Pałłasz (wywiad Ty się nie bój niczego):
Starość nie ma już potrzeby, żeby jeszcze coś zdobywać, popisywać się. Patrzę często na te starania młodego pokolenia i rzeczywiście mam poczucie, że oni przeceniają znaczenie tego, jak się jest postrzeganym przez innych[22].
Starzy ludzie, którzy zostają mistrzami, są jak wino, z latami coraz lepsi. Dlatego dobrze się z nimi rozmawia – zgodnie z angielskim przysłowiem: „Dobrej rady szukaj u starego”.
J. Dąbrowska, Miłość jest warta starania. Rozmowy z mistrzami, Warszawa: Agora 2019.