Nowy Napis Co Tydzień #251 / „Ikony” Jana Polkowskiego. Pomiędzy słowną ikonicznością a ikonicznym słowem
1.
Niezwykle interesująca w kontekście refleksji nad werbalno-obrazowymi interakcjami wydaje się jedna z technik twórczych obecnych w poezji autora Ognia, która uwidacznia się zwłaszcza
w Elegiach z Tymowskich Gór. Odnosi się ona do sztuki pisania i czytania ikon, łączy się ściśle
z metafizycznym charakterem liryków z tego tomu, z pewnego rodzaju słowno-ikoniczną transgresją, a także próbą wyrażania niewyrażalnego
z metaforami istniejącymi i realizującymi się w osi wertykalnej, o których pisał chociażby Paul Ricoeur: „prawdziwa metafora jest metaforą wertykalną, wstępującą, transcendentną”
Panujesz nade mną liściu kroplo.
Być pod śniegiem
zapominać
J. Polkowski, ***Panujesz nade mną…, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha, red. J.M. Ruszar, Kraków 2017, s. 149. Dalej cytaty z tego wydania oznaczam skrótem GB, po nim wskazuję stronę. Wszystkie wyróżnienia moje – P.S.-B. [5].
Z drugiej zaś – poprzez ikoniczność słowną czy też wskazywaną przed chwilą metaforykę, opartą
w dużej mierze na ewokowanym w utworze ruchu po linii albo po liniach:
Rozbierają się jawory i buki. Wszystko
oddasz będziesz
pokarmem.
(GB 164)
Niewierny modliłem się. Ja?
Byłem? Nic i Nic ponad
obłokami.
(GB 151)
Na wykładnię ikony wskazuje ponadto już samo skupienie się na sytuacji lirycznej, prowokującej do refleksji nad kształtem (nawet w ścisłym, geometrycznym znaczeniu), wreszcie zaś na wstępującym porządku patrzenia:
W ciemności – wiatr. W pustej łodzi
On – wiatr. Spowiada zapomina.
Ten który prowadzi pieśń
milknie.
(GB 150)
Katakumby jodeł. Na polanie
brzozy trwają w uniesieniu
bezlistnej mszy.
(GB 158)
Lekturę wierszy kieruje się wtedy przede wszystkim w stronę szeroko rozumianej perspektywy czy perspektywiczności jako takiej.
Paul Ricoeur podsumowując swoje refleksje, pisał: „Tak więc czy się mówi o charakterze metaforycznym metafizyki, czy o charakterze metafizycznym metafory, uchwycić należy wspólny ruch, który unosi słowa i rzeczy poza..., meta…”
W Elegiach z Tymowskich Gór zdecydowanie brzmi głos poety poszukującego świętości w świecie, odgadującego ukrytą obecność Stwórcy. Polkowski dąży do kondensacji znaczeń, do formy lapidarnej, w której milczący namysł tyle samo waży, co wypowiedziane słowo. Seria wierszy, które nawiązują do narysowanych cienką kreską obrazów oraz konstrukcji japońskiego haiku, medytacyjne epigramaty, modlitwy w miniaturze przekazują„czuwanie”, skupienie, mobilizację wrażliwości, pragnienie ciszy
W. Ligęza, Osobny. Spojrzenie na całość, [w:] W mojej epoce już wymieram. Antologia szkiców o twórczości Jana Polkowskiego (1979–2017), red. J.M. Ruszar, I. Piskorska-Dobrzeniecka, Kraków 2017, s. 360. Na podobny aspekt, obecny także w innych wierszach wierszy krakowskiego poety, zwracał też uwagę Bronisław Wildstein. Zob. tenże, Ze środka tajemnicy. O tomie Jana Polkowskiego „Cień”, [w:] W mojej epoce..., s. 175. [8].
I słusznie, z tym że jednak „haikowość” wierszy w takim ujęciu, jakie zostało przyjęte na początku niniejszego szkicu, należałoby sytuować dodatkowo w kręgu tradycji modernistycznych. Chodziłoby zwłaszcza o idee Ezry Pounda opierającego swe założenia w dużej mierze na filozofii Thomasa Ernesta Hulme’a – autora znanej teorii autonomii obrazu poetyckiego, „który
w przeciwieństwie do konstrukcji intelektualnej umożliwiać miał zjednoczenie podmiotu
z rzeczywistością i jej głębokie poznanie”
z pięknem i miało się wyrażać w momentalnym obrazie, pokonującym ograniczenia czasowo-przestrzenne
zagadkowość, pociągająca tajemnica natury, którą potrafią zapewne wpierw dostrzec, a potem wyrazić w niepokojący sposób poeci, po lekturze Polkowskiego z Drzew jest dla mnie zawsze swego rodzaju sprawdzianem artystycznych umiejętności jakiegokolwiek innego twórcy
K. Koehler, Jan Polkowski – poeta polski, [w:] W mojej epoce..., s. 349–350. [13].
W zaskakujący sposób wiąże się to z rozumieniem terminu ikona, u podłoża którego stoją przede wszystkim podobne koncepcje epistemologiczne (zwłaszcza epistemologii twórczej), między innymi poznawanie za pomocą zmysłów duchowych. Termin ikona, jak i sposób jej tworzenia, czy bardziej idea konstrukcyjna, jaka jej przyświeca, rozumiany jest tu bowiem dwojako. Po pierwsze, owo pojęcie można ujmować w sposób metaforyczny jako pewien „emblemat”, malarską wykładnię myśli filozoficznej. W takim wypadku grafia wiersza odsyła do ukrytych sensów i przez swoją formę implikuje treści symboliczne. Przestrzeń liryczna jest – prócz wizualnej konkretyzacji – miejscem „zamieszkiwania człowieka”, o czym pisał w swej powieści Wit Szostak. Jednocześnie owo zamieszkiwane „miejsce” staje się„przestrzenią otwartą na boskość”
Już nie wróci poezja
nie wyjdzie z twojego storturowanego
wiersza
J. Polkowski, Flaga łopoce na wietrze, [w:] tegoż, Oddychaj głęboko, rys. Z. Grzywacz, Kraków 1981, s. 31. [16]
Ruch wzdłuż linii może być ruchem „ku wyjściu”
Smak ziemi. Przylepione do nieboskłonu
Szybują kruki. Siwieję,
Powracam
J. Polkowski, ***Smak ziemi…, [w:] tegoż, Elegie z Tymowskich Gór, rys. i grafiki J. Dmitruk, Kraków 2008, s. 43. [18].
badacz dostrzegł niezwykle ciekawy aspekt oddalenia poszczególnych elementów, wyrażający się poprzez nagłos i klauzulę:
W nagłosie ujrzymy […] sformułowanie związane z zakorzenieniem podmiotu w tu i teraz („Smak ziemi”) […]. Klauzula natomiast powie nam o rzeczywistości odległej i fizycznie niedostępnej („nieboskłon” […]). Jeżeli następnie spojrzymy raz jeszcze na wers Polkowskiego i zobaczymy nagłos i klauzulę ustawione naprzeciw siebie, to początek i koniec wersu utworzą przed nami dystans przestrzenny między „ziemią” a „nieboskłonem”
Tamże, s. 86. [19].
Wiersz wieńczy czasownik „Powracam”, stanowiący najkrótszą linijkę i jednocześnie wygłos. Sadowski nazywa taki krótki element końcowy „wersem-zwieńczeniem”, stawiając go obok „wersu-nagłówka”. Gra pomiędzy nimi to zasadniczy chwyt uwypuklający semantyczne właściwości linijki wiersza wolnego. Warto tu odnotować, że właśnie wspomniany przez nas wyraz „Powracam”
tworzy też pewien wizualny odsyłacz (skrzydło?). Dopiero ta puenta wprowadza dynamikę obrazu zarówno w planie semantycznym, jak i wizualnym, gdzie perspektywa nieba-wysokości zestawiona zostaje ze zbliżeniem na głowę podmiotu, czyli z tym, co względem nieboskłonu jest na dole:
Szybują kruki. Siwieję,
Powracam.
Takie obrazowanie opiera się na jakiegoś rodzaju złudzeniu, tyle że efekt stricte plastyczny uzyskuje autor za pomocąśrodków językowych i typografii. Bardzo podobnie dzieje się w innym liryku z Elegii…, w którym ponownie występuje zbliżenie i oddalenie wyrażone przez zestawienie „nieba” i „trawki”:
Dziecko mówi: dotykam nieba
tą trawką. Zamknąwszy oczy
płyną obłoki.
(GB 154)
Najistotniejsze, w tym miejscu, jest uznanie „zjawisk wizualnych za elementy komunikatu”
W ten sposób w jakiejś mierze, kieruje się lekturę„ku poetyce chrześcijańskiej”
Dobrze jest wreszcie mieć pod kartką stół który mógłby mieć twarz słowackiego Boga zamkniętego w kościele twarz schwytanych w kocioł połonin twarz kapłana który zbawił Chrystusa mógłby być zbity z donosów zdrady
nadpalonych portretów Marksa godnej politowania szlachetności mógłby być poniemiecki pożydowski popolski – ale jest drewniany.
(GB 124)
2.
Zarówno ikonę, jak i samą czynność pisania ikon można rozumieć bardziej dosłownie. Kształt graficzny wiersza podąża za techniką, u podłoża której stoi teologia okna. Podobnie jak
w wypadku tworzenia dzieła plastycznego wykonanego na desce, „proces pisania zaczyna się od długich godzin patrzenia na Wcielonego”
w oczekiwaniu. Nie należy zatem w inny sposób spotykać się z dziełami powstałymi jako wyrazy nade wszystko ukontemplowania. Pospieszna lektura, pobieżna i zdawkowo dostrzegająca jedynie atrakcyjne „spięcia sensów”
W przypadku wiersza, który sięga do unaocznienia plastycznego, wizualizacji, konkretnego wyglądu na płaszczyźnie kartki – mowa oczywiście o jego par excellence graficznym czy właściwie już typograficznym wymiarze, formalnym ukształtowaniu. Spowolnione zdynamizowanie
Tak
chciałbym Cię teraz dotknąć,
Chrystusie
J. Polkowski, Jam jest bramą owiec, [w:] tegoż, Oddychaj głęboko…, s. 53. [29]
„Słowo klauzulowe – pisze Sadowski – które na skutek wielkości linijki długiej przesunięto daleko
w prawo i otoczono samotnie przestrzenią pustą, wtóruje wówczas wołaniu wyrywającemu się
z serca ku górze”
Przez więzienne okno widać plac
Śnieg i glina otoczona
betonowym murem i drutem kolczastym.
Po co ci (szary orle)
ta ciasna korona?
(GB 73)
Badacz zwracał uwagę przede wszystkim na symbolikę (na przykład „betonowy mur i drut kolczasty”, które okalają więzienie to „zarazem korona orła i cierniowa korona Chrystusa”), ale widział także strukturalne paralele, które wynikały równocześnie ze znaczeń:
Orzeł jest nie biały, lecz szary, tak jak szare są„śnieg i glina” więziennego placu; korona jest nie tylko – jak „drut kolczasty” – kłująca, więc cierniowa, ale w dodatku „ciasna”, tak jak ciasna jest zamknięta przestrzeń więzienia. Znaczenia, ściągnięte razem przez środkową linijkę, w zakończeniu na powrót się rozbiegają
S. Barańczak, Niewidzialna ojczyzna, [w:] tegoż, Przed i po. Szkice o poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Londyn 1988, s. 163. [35].
Ten ruch czy dynamika odzwierciedlona poprzez linijkę wersu wiążą sięściśle z kompozycją przestrzenną, a właściwie z perspektywą. Na podobnej zasadzie działa ikona, w której znaczenia też adaptowane są właśnie w perspektywie. To ona emblematyzuje drogę i kierunek myśli filozoficznej podmiotu. Paweł Dziadul podkreślał istotny historycznie fundament myśli artystycznej odwołującej się, nierzadko wymiennie, do rożnych kodów semiotycznych. W koncepcji sztuki pisania ikon doszukiwał się znamiennej koherencji pomiędzy świadomością i wrażliwością duchową a twórczym rzemiosłem, będącym narzędziem w teologicznym poznaniu i doświadczaniu Boga. „W odróżnieniu od współczesnego ≫labiryntu≪ – pisał– w średniowieczu istniał jeden, wspólny dla całej kultury chrześcijańskiej, model świata, wzniesiony na fundamencie Słowa objawionego – Biblii”
uniwersalny kod teologiczny, definiujący mechanizmy tworzenia i odbioru tekstów kultury (w znaczeniu semiologicznym). […] Twórczość artystyczna nie wynikała z indywidualnej inwencji, lecz generowana była przez świętą Tradycję i prawa Kościoła. W tym przypadku nie ma znaczenia odmienne tworzywo czy inna specyfika znaków sztuki słowa i sztuk plastycznych, związane one były bowiem wspólnym celem i miały analogiczną funkcję
Tamże. [37].
Dziadul zgadzał się z Iriną Jazykową w tym, że słowo pisane i obraz-ikona w swej „ontologicznej głębi są ze sobą tożsame”
bardziej przydatna od współczesnych teorii okazuje się raczej myśl Ojców Kościoła i wschodniochrześcijańska mistyka, konotująca specyficzne koncepcje estetyczne. „Szata zmysłowa” (słowo czy ikona) stawała się jedynie swoistym „wehikułem” odsyłającym do innej, duchowej i wiecznej rzeczywistości: „ikona jest dla oczu tym samym, co słowo dla uszu [...], mają jedną i tę samą rzeczywistość duchową”
P. Dziadul, dz. cyt., s. 139. [39].
3.
Należałoby jeszcze nieco rozszerzyć metaforyczne rozumienie ikonowej wykładni. Ponadsłowne ujmowanie samego terminu „ikona” nie sprowadzasię wszak jedynie do przedmiotu per se ani nawet do wizerunku i ostatecznego kształtu uzyskiwanego przez twórcę. Nie odnosi się jedynie do sposobu,w jaki się ów obraz konstruuje – w tym wypadku pisze. Jedno z możliwychująć problemu obejmuje bowiem także sposób czytania ikon związany zespecyficzną techniką ich tworzenia. Nadia Miazhevich i Jan P. Strumiłowskiposługując się metaforą czytania w kontekście lektury obrazu, wypowiadająjasną i niezwykle pomocną konstatację:
Czytanie ikon nie sprowadza się jedynie do składania poszczególnych „literek” […]. Czytać znaczy rozumieć. A rozumienie jest czymś więcej niż poznaniem werbalnych lub niewerbalnych znaków i ich znaczeń. Sens tekstu nie zamyka się przecież w samych pojedynczych słowach
N. Miazhevich, J.P. Strumiłowski, dz. cyt., s. 91. [40].
Oprócz lapidarnej i odpowiednio semantycznie nacechowanej formy graficznej wizualny aspekt wierszy z Elegii… Jana Polkowskiego oznaczałby tyle, co ich kontemplacyjny wymiar, a zatem także i wszelaką kontemplacyjność. Można przyjąć, że skondensowana konstrukcja znaczeniowa i takowa właśnie wizualność wierszy realizowana jest wobec tego w taki sposób, w jaki przemawiają de facto ikony. Nie tyleż dyskursywnie, ile jako „Ewangelia Ducha” – „poezja bez słów”, którą Evdokimov nazywał„Ewangelią wizualną”
Warto w tym kontekście przeczytać wiersz Katakumby. To dobry przykład utworu, który pokazuje, że podmiot widzi przestrzeń przede wszystkim znakowo. Przedstawia scenkę rodzajową z ulicy. Z pozoru banalna sytuacja skrywa jednak wiele symboli. Aby je odczytać, odbiorca powinien rozpoznać elementy obrazo- i wyrazotwórcze. Skoro język jest tu ekwiwalentem narzędzi plastycznych, to tam ulokowano główne sensy naddane. Przede wszystkim rama – jako zasadniczy tutaj element plastyczny i paralelna do niej kategoria poetologiczna – klamra wierszowa. Początkowy wers zakończono bowiem tym samym słowem, które wieńczy cały utwór i ostatnią linijkę wiersza. Chodzi o „rybę”, która zarówno na początku, jak i na końcu utworu stanowi dla bohaterów przede wszystkim pożywienie:
Kobieta idzie ulicą je rybę.
Chłód pierwszego dnia września
ostatnie krople deszczu
zapach ryby.
Kobieta daje dziewczynce białe pasmo
wędzonego mięsa.
Idą ulicą.
Rozmawiają jedzą rybę.
Nowa Huta, IX 1978
(GB 7)
Wyraz „ryba” pojawia się jeszcze mniej więcej w centralnym punkcie wiersza („zapach ryby”). Jest to już raczej związane z inną kategorią– pewną powtarzalnością sekwencji obrazów, która tworzy szczególny rytm obrazowy. Co ciekawe, ów środkowy wers odwołuje się też do odmiennej niż dwa wspomniane wersy kategorii zmysłowych, wprowadza synestezyjność przedstawienia („zapach ryby”). Interesującym wyznacznikiem malarskości jest w Katakumbach sposób ukazania (sic!) dynamiki i ruchu opisywanej sceny. Przywołuje się tu rozumienie symbolu na wzór biblijny (zapewne nieprzypadkowo). Jak w ikonach, tak i tu w metaforycznym sensie symbolikę rozumie się bowiem nie poprzez podobieństwo, lecz poprzez dynamikę. I to właśnie ukazanie, a nie na przykład wyrażenie ruchu jest tu najciekawsze. Choć z pewnością w dużej mierze na ostateczny kształt wiersza ma wpływ także szczególny rytm, konsekwentnie współorganizujący tekst wobec wizualnej estetyki. Pojawia się powtarzalność sekwencji obrazowych, ale i wiele paralelizmów składniowych, na przykład „Kobieta idzie”, „Kobieta daje”, „Idą”, „Rozmawiają”, „je rybę”, „jedzą rybę”. To linie tworzą wrażenie stagnacji, jakiegoś spowolnienia czy nawet zatrzymania. A linie stanowią kolejny wyznacznik malarskości dzieła literackiego. Są one oddawane tu na wiele sposobów. Przede wszystkim za pomocą stricte językowych środków, poprzez wspomniane paralelizmy i powtórzenia.
Wiersz konsekwentnie pozbawiony został przecinków, lecz Polkowski nie zrezygnował z wyraźnie zaakcentowanych zdań. Chodzi bowiem nie tylko o znak kropki, ale i mocne przerzutnie po każdym zakończonym segmencie syntagmatycznym. Ten brak pauz wewnątrzwersowych powoduje wrażenie monotonii poszczególnych linijek tekstu. Brak przecinków nie sprawia, że automatycznie zatrzymujemy się pomiędzy częściami jednego wypowiedzenia. Czytelnik podąża za tekstem bardziej ostrożnie. Sam poniekąd spowolniony i bardziej uważny na to, co za chwilę ma nastąpić. Albo na odwrót – „pędzi” bez przerw, zatrzymując się jedynie przy pojedynczych pauzach ulokowanych na końcach wersów, jakby z konieczności wobec reguł rządzących wierszem. W każdym razie ruch jest jednostajny bez względu na to, czy wolny czy przyspieszony, powtarza się i w tym sensie jest też liniowy. A potem się okazuje, że dalej niewiele się dzieje w akcji lirycznej. Sytuacja tylko nieznacznie się rozwija i rozszerza swoje pole do liczby mnogiej („je – jedzą”). To ciekawy sposób słownego szkicowania linii. Tekst po prostu zatrzymuje się tylko tam, gdzie pojawia się kropka. Już nie decyduje o tej pauzie przecinek i inne znaki interpunkcyjne ani też nawet podział na wersy czy przerzutnia. To kropka zyskuje funkcję obrazowania właśnie dlatego, że istnieje jako jedyny znak przestankowy bezpośrednio unaoczniony w tekście. Swoiste linie tworzy też czas gramatyczny – teraźniejszy – zastosowany w utworze. Zatrzymuje bowiem w chwili obecnej, w zamkniętej rodzajowej scenie wszystko – zarówno to, co dzieje się na obrazie, jak i czytelnika zaangażowanego w obserwowanie oraz odczytywanie sceny. Wreszcie szczególna liniowość (nie linearność) czasu podlega konstrukcji samego podmiotu, który ową scenę tworzy w danym momencie. Jeśli można tak powiedzieć, w świecie dwóch bohaterek istnieje jak gdyby tylko czasowe tu i teraz, istnieje jedynie teraźniejszość wyłączona. Czas nie obejmuje zupełnie pozostałych elementów wizji: „ostatni[ch] kropl[i] deszczu”, „zapach[u] ryby” czy „Chłod[u] pierwszego dnia września”, „wędzonego mięsa”. Owe elementy pozbawione są niejako czasowości, a może w ogóle istnieją poza czasem, co tylko potęguje efekt obecny w pozostałych wersach, zawieszonych w jakiejś próżni. Może nawet w czasie metafizycznym? Elementy ulokowane zaś poza czasem mogą dzięki temu nabrać cech abstrakcyjnych czy symbolicznych. Linie, spowolnione tempo, powtarzalność, specyficzny rytm obrazów także odwołują się do symboliki biblijnej, która istnieje nie przez podobieństwo, lecz poprzez dynamikę. Była już o tym mowa, ale warto powtórzyć, ponieważ to właśnie kierunek, dynamika wersu organizują sens utworu. Ważnym chwytem poetyckim, stosowanym przez podmiot, jest sposób, w jaki konstruuje on poszczegolne segmenty kompozycyjne. Na podobnej zasadzie funkcjonują wiersze-ikony. Katakumby to wszakże doskonały przykład utworu, w którym odzwierciedla się realizowana przez Polkowskiego koncepcja, że język i mowę (nie tylko jako pismo) da się zobaczyć
Szarość występuje tu obok bieli w „białym paśmie” wędzonego rybiego mięsa. Jednak obie barwy istnieją na zasadzie kontrastu, nie zaś jako odcienie. Już sama symbolika barw wskazuje ważne tropy semantyczne. Poza tym, prócz symboliki religijno-metafizycznej odzwierciedlanej za pomocą dynamiki, rytmu, są jeszcze symbole słowne: ryba, tytułowe Katakumby (chrześcijaństwo), sygnatura widniejąca pod wierszem, informująca czytelnika o konkretnym miejscu i czasie, w jakim prymarnie ulokowano ów tekst (Nowa Huta, IX 1978). To wszystko wewnętrzne znaki, kody naddanych sensów. Być może sama sytuacja, w której jedna z kobiet podaje dziewczynce białe pasmo, a dopiero po delimitacji przerzutniowej dowiadujemy się, że to pasmo wędzonego mięsa (w dodatku bardzo mocno podkreślono, że jest ono białe), może ewokować nawet wizję swoistej komunii. Ale komunii zakazanej i ukrytej w katakumbach. Obraz przypominający pierwszych chrześcijan odnosi się także do polskiej rzeczywistości lat 70. Należy przywołać inne jeszcze wyznaczniki stylu, które – korzystając z transpozycji środków plastycznych na środki poetyckie – tworzą tekst liryczny o znamionach ekfrazy albo takiego opisu, który sam w sobie stanowi werbalną reprezentację wizji
„Słowne ikony”
Artykuł jest częścią III rozdziału dysertacji Prowincja szeleszczącej mowy. O poezji Jana Polkowskiego.