27.11.2019

Czerwone Zagłębie

OSOBY:

POSZUKIWACZ I

POSZUKIWACZ II

SZTYGAR

GÓRNIK I

GÓRNIK II

MATKA

DOKTOR JUDYM

PIELĘGNIARKA

JOSIF D.

JÓZEF P.

KELNER

LEGIONIŚCI

DZIEWCZYNKA

POLICJANT

MILICJANCI

CHŁOPIEC

NOCNA PORTIERKA

PODRÓŻNY

KOBIETA Z PERYFERII

PIERWSZY

TERRORYSTA

KOBIETA Z GROBU

DZIEWCZYNA I

DZIEWCZYNA II

HUTAS I

HUTAS II

KONFERANSJER

MIŚ POLARNY

KOBIETA W KIMONO

SAMURAJ

MĄŻ

 

Część I

Poszukiwacze Zaginionego Miasta

Scena: z lewej strony Klub Poszukiwaczy Zaginionego Miasta, stolik, przy którym siedzą Poszukiwacze, na środku szyb, za nim ekran, z prawej strony recepcja Hotelu Bez Imienia, gdzie urzęduje Nocna Portierka.

POSZUKIWACZ I
Na początku była salwa.
Od niej wszystko się zaczęło.

POSZUKIWACZ II
Nie, na początku był czyn.

POSZUKIWACZ I
A salwa to nie czyn?
Czyn, by tak rzec, rewolucyjny.

POSZUKIWACZ II
Może na początku było słowo?

POSZUKIWACZ I
Nie, słowo było później.
Najpierw była salwa.

 

Pada salwa

 

POSZUKIWACZ I
Węgiel dobywa Zagłębie
Zagłębie dobywa śmierć!

POSZUKIWACZ II
Czerwone Zagłębie!

POSZUKIWACZ I
Czerwone, nie czerwone,
Czarne, nie czarne,
Szare, nie szare.
Słowa, słowa, słowa.

POSZUKIWACZ II
Słowa potrafią zabić.

 

Na górniczej zabawie

SZTYGAR
Ładną masz żonę.

GÓRNIK
Dziękuję, panie sztygarze.

SZTYGAR
Ty mi nie dziękuj.
Ty mi powiedz, czy chcesz dobrą robotę za dobre pieniądze?

GÓRNIK
Chcę, panie sztygarze.

SZTYGAR
No to będziesz miał.
Na nocnej zmianie.

GÓRNIK
Dobrze, panie sztygarze.

SZTYGAR
A żona wymyta ma być.
I pachnąca.
Lubię wymyte i pachnące.

GÓRNIK
Jak to, panie sztygarze?

SZTYGAR
Chcesz tej roboty?

GÓRNIK
Chcę, panie sztygarze.

SZTYGAR
No to umowa stoi.

GÓRNIK I
To ja zrezygnuję z tej nocnej zmiany, panie sztygarze.

SZTYGAR
Ty – rezygnować?
Wiesz co ty możesz?
Ty chamie jeden!
Twój zarobek jest u mnie na cholewie!

Sztygar pokazuje cholewę buta z narysowanymi kredą kreskami. Kopie górnika.

GÓRNIK II
Sztygar ubierze, sztygar odbierze!
Panie sztygarze, z moją pan zatańczy, moja bez majtek!

 

POSZUKIWACZ I
Więc na początku była salwa.
Padła salwa i padli oni.
Nikt nie wie ilu padło.
Trzydziestu ośmiu.
Pięćdziesięciu.

POSZUKIWACZ II
Pięćdziesiąt odjąć trzydzieści osiem jest dwanaście.
Jak dwunastu apostołów.

POSZUKIWACZ I
Dwanaście godzin pod ziemią.

POSZUKIWACZ II
Dwanaście miesięcy bez pracy.

POSZUKIWACZ II
I zapadła cisza.

POSZUKIWACZ I
Co?

POSZUKIWACZ II
No, po tej salwie musiało zrobić się strasznie cicho.
Aż w uszach zaszumiało.

POSZUKIWACZ I
Być może.

POSZUKIWACZ II
I co niby miało się wtedy zacząć?

POSZUKIWACZ I
Jak to co?
Wszystko!

POSZUKIWACZ II
Dla tamtych wszystko się skończyło.

POSZUKIWACZ I
Jesteś człowiekiem małej wiary.
Po tej salwie już nigdy, nigdy nie było cicho.

 

Szpital dla górników, cały we krwi.

MATKA nad ciężko rannym górnikiem
Doktorze! Doktorze Judym!!!
Niech pan ratuje!!!
Błagam niech pan ratuje mojego syna!!!

wchodzi Doktor Judym w zakrwawionym fartuchu, słaniający się na nogach.

DOKTOR JUDYM
Rąk już nie czuję.
Na oczy już nie widzę.
Jak je zamykam, widzę krew.
I jak je otwieram, widzę krew.
Nic już nie czuję.
Nie czuję nawet siebie.
Jakbym unosił się nad tym wszystkim.

Doktor Judym pochyla się nad rannym

Paskudny postrzał.
Paskudne zmiażdżenie.
Paskudne poparzenie.
Gangrena się wdała.
Trzeba amputować.

MATKA
Jezu, Jezu!!!
Niech mi go pan ratuje!!!

DOKTOR JUDYM
Zrobię wszystko co w mojej mocy.
A gdzie jest moja moc?
Nic już nie czuję.
Nie wiem, który to już z paskudnym postrzałem.
Paskudnym zmiażdżeniem.
Paskudnym poparzeniem.
Paskudną gangreną.

Przystępuje do amputacji

Na wysokości głowy.
Na wysokości piersi.
Na wysokości nóg.

Pacjent umiera, Doktor Judym rzuca na zakrwawioną podłogę zakrwawione narzędzia, przeciera zakrwawioną dłonią twarz, która teraz też jest od krwi.

Matka górnika rozpacza nad jego zwłokami.

MATKA
Jezu, Jezu, po coś tam szedł?
Po coś przez tę bramę przeskakiwał?
A mówiłam, żebyś nie chodził!
A mówiłam, żebyś został, bo złe przeczucie miałam!
Jezu, Jezu, dlaczego?!!

DOKTOR JUDYM
Nic już nie czuję.
Od czterech lat nie żyję.
Nie żyję, ale nie umarłem.

MATKA
Doktorze, pan nie wpisuje w papiery, że postrzał.
Mąż też robi na kopalni.
Gdzie my pójdziemy, jak robotę straci?
Jezu, Jezu!!!

PIELĘGNIARKA
Doktorze Judym! Doktorze Judym!!!
Poród trzeba odebrać!

Pielęgniarka wjeżdża z wyjącą kobietą na noszach. Doktor Judym przyjmuje poród.

DOKTOR JUDYM
Diabli nadali.
Który to rok mamy?
Tysiąc dziewięćset trzynasty?
Od dwunastu lat nie żyję.
Nie żyję, a nie umarłem.

Słychać płacz dziecka.

DOKTOR JUDYM
Kim ty będziesz, co?

MŁODA MAMA
On będzie wielkim człowiekiem.
Największym jakiego Zagłębie miało.
Tak mi Cyganka wywróżyła.
Tak mi gwiazdy powiedziały.
Tak mi się przyśniło.

Dziecko płacze wniebogłosy.

PIELĘGNIARKA
Doktorze Judyyyym!!!

DOKTOR JUDYM
Postrzał.
Zmiażdżenie.
Poparzenie.
Gangrena.

Doktor Judym słaniając się na nogach wychodzi.

 

MŁODA MAMA karmi piersią małego
Jedz, żebyś mi urósł na wielkiego człowieka.
Żebyś mi głodu nie zaznał.
Żebyś mi w biedaszybie kopać nie musiał.
Żeby cię szanowali tak za życia, jak i potem.
Amen.

Dziecko płacze.

 

Poszukiwacze stają nad ciemnym szybem.
Słychać gwizd lokomotywy, coraz głośniejszy i pisk hamulców pociągu.

 

POSZUKIWACZ Ibije się w czoło
Na początku był dworzec!
Na dworcu i od dworca wszystko się zaczęło.

POSZUKIWACZ IIstaje nad nieczynnym szybem
Na dworcu i od dworca.

 

Przy restauracyjnym stoliku siedzi młody Josif Dżugaszwili. Obok niego mała tekturowa walizka. Josif coś rysuje na kartce. Podchodzi do niego trochę starszy Józef Piłsudski z podobną tekturową walizką. Obaj w cywilnych ubraniach. Obaj z charakterystycznymi wąsami.

JÓZEFchrząka
Przepraszam, można się dosiąść?

JOSIF
Jak musicie, to się dosiadajcie.

JÓZEF
Ano, widzi pan, wszystkie miejsca zajęte.

JOSIFwskazując ruchem głowy otoczenie
Dokąd to wszystko tak podróżuje, dokąd tak pędzi, a?

JÓZEF
A to różnie, szanowny panie. Jeden z Rosji do Niemiec, drugi z Niemiec do Rosji, a trzeci…

JOSIF
A trzeci?

JÓZEF
A trzeci znowuż jeszcze gdzie indziej.

JOSIF
I po co to tak się przemieszcza?
Nie lepiej to w domu na tyłku siedzieć, żony pilnować, dzieci chować, ogródek pielić, a?

JÓZEF
Pewnie, że lepiej.
Ja, widzi pan, nienawidzę podróżować.
Dupa od siedzenia boli.
Stawy od znieruchomienia skrzypią.
Oczy od niewyspania szczypią.
Ale czasem trzeba.

JOSIF
Ano, trzeba.

pauza, naraz obaj chcą zadać pytanie, Józef oddaje pierwszeństwo Josifowi

A dokąd to zmierzacie, jeśli można zapytać?

JÓZEF
Zależy, kto pyta.

 

JOSIF
A to zależy, na co komu potrzebna odpowiedź.

JÓZEF
To z kolei zależy od tego, kto skąd jedzie.

JOSIF
Raczej z czym.

JÓZEF
I do kogo.

JOSIF
I w jakim celu.

JÓZEF
Och, cel wydaje się dość odległy, choć wyraźny.

JOSIF
Jesteście dalekowidzem?

JÓZEF
Na razie widzę, że coś pan sobie skrobie.

JOSIF
To z nudów.
Świat sobie rysuję.

JÓZEF
Można zobaczyć?

JOSIF
Zobaczyć można.

podsuwa Józefowi zarysowaną kartkę, Józef przygląda się uważnie

JÓZEFzaznacza miejsca palcem
Kamczatka, Portugalia, Svalbard, Sycylia…

JOSIF
Zgadza się. Dobry z pana geograf.

JÓZEF
A co to jest ta wielka biała plama pomiędzy nimi?

JOSIF
Ojczyzna Światowego Proletariatu.

JÓZEF
Aha. Ale tutaj się coś nie zgadza.

JOSIF
Co mianowicie?

JÓZEF bierze ołówek i mocno zaznacza jakiś obszar na kartce, Josif ogląda kartkę

JOSIF
Co to jest ta plamka, co przedziela Ojczyznę Światowego Proletariatu na dwie nierówne połowy?

JÓZEF
Polska.

JOSIF
Polska nie istnieje.

JÓZEF
Ojczyzna Światowego Proletariatu także.
Tak samo jak dwie nierówne połowy.

JOSIF
Nie łapcie mnie za słówka.
Oddajcie ołówek.

Josif zabiera ołówek i zamazuje nim narysowaną przez Józefa Polskę. Ołówek się łamie.

JÓZEF
Zły znak.

JOSIF
Nie wierzę w znaki. Wierzę w siłę.

JÓZEF
To może się zmierzymy?

JOSIF
A wiecie? Czemu nie?

Josif z Józefem mocują się na ręce. Szala zwycięstwa przechyla się kilka razy z jednej na drugą stronę. Nadchodzi kelner z dwoma talerzami zupy. Stawia je na stole przed mężczyznami. Gdy Josif go zauważa, Józef przyciska jego rękę do blatu stołu.

JOSIF
To się nie liczy.

JÓZEF
Smacznego.

JOSIFmasując obolałą dłoń
Wam też smacznego.

JÓZEF
To jak pan sobie tę Ojczyznę Światowego Proletariatu wyobraża, co?

JOSIF
Ja sobie nie wyobrażam.
Ja walczę.

JÓZEF
A jak pan jej nie wywalczy, to co?

JOSIF
Paskudna ta zupa.
Kelner!

Przychodzi kelner.

Ta lura jest do niczego.
Zimna i niedoprawiona.
Nie uczyli was robić zupy?!

KELNER
Uczyli, proszę szanownego pana.

JOSIF
Ale nie nauczyli.

wylewa zupę kelnerowi na głowę

KELNER
Tak jest, proszę szanownego pana.

JOSIF
Przynieś nowy talerz.
Albo nie. Przynieś mi kawioru.
Tylko na jednej nodze!

KELNER
Tak jest, proszę szanownego pana.

Kelner zabiera talerz i wychodzi.

JÓZEF
To taka ta wasza „Ojczyzna Światowego Proletariatu”.

JOSIF
Nie. Nie taka.
Tam on będzie mógł mi oddać i ja mu jeszcze za to podziękuję.
Nie rozumiecie? Ja mu pomogłem.
Pomogłem ukształtować świadomość rewolucyjną.

JÓZEF
Chyba świadomość krzywdy.

JOSIF
Jak zwał, tak zwał.
Ja mu dałem lont.
On go musi teraz podpalić.
Podpalimy tysiące, miliony lontów.
Aż spłonie cały ten sparszywiały świat.

Kelner przychodzi z kawiorem. Josif zabiera się do jedzenia. Kelner czeka zaniepokojony na reakcję. Josif przestaje jeść, waha się, kelner w coraz większym napięciu, ale Josif daje znak „OK”, więc napięcie spada i kelner odchodzi.

JÓZEFjedząc zupę
A wie pan, że kawiorem skarmiają tutaj świnie?

JOSIFwzburzony
Jak to?

JÓZEF

A tak to.
Tyle go rekwirują na granicy, że ludzie nie dają rady zjeść wszystkiego.
Więc skarmiają nim wieprze.
Całkiem dobra ta zalewajka.

JOSIF
Kiedyś nie będzie granic.

JÓZEF
Gęsta, tłusta, z lekko przypalonymi skwarkami.
Najlepsza polska zupa.

JOSIF

Polska, z Polską, o Polsce!
Co wy z tą Polską?
Wy Polacy najpierw się kurwicie, a potem jednoczycie,
i tak na okrągło.
Polak dla pieniądza zrobi wszystko.
Gdyby tak nie było, to byście mieli teraz tutaj Polskę,
a nie granicę trzech imperiów.

 

JÓZEF
Tu jest Polska.

Z szybu wychodzą Legioniści z biało-czerwonymi opaskami.

LEGIONIŚCI
Tu jest Polska!
Słyszycie tam, za rzeką?
Tu jest Polska!
Słyszycie bolszewicy?
Tu jest Polska!
Słyszysz świecie?
Tu jest Polska!
Tu jest Polska!
Tu jest Polska!

 

Słychać gwizd lokomotywy

JÓZEF
Na mnie już czas.

JOSIF
I na mnie.

Stają naprzeciw siebie

JOSIF
Ciekawie się z wami gawędziło, gospodin…

JÓZEF
Józef P.

JOSIF
Josif D.

Podają sobie ręce i odwracają się w przeciwne strony. Po zrobieniu pięciu kroków każdy z nich odwraca się nagle i strzela „z biodra” do przeciwnika, imitując lufę rewolweru złączonymi palcami, a odgłos wystrzału – ustami.

JÓZEF
Chybiłeś.

JOSIF
To się jeszcze okaże.

 

Rozchodzą się. Przeciągły gwizd lokomotywy.

 

Poszukiwacze Zaginionego Miasta nad ciemnym szybem.

Wchodzi Dziewczynka, która zaczyna recytować wiersz Wł. Broniewskiego „Zagłębie Dąbrowskie”.

DZIEWCZYNKA
Szybie milczący i ciemny,
ożyjesz i będziesz gadał.
Po gniew - jak węgiel - kamienny,
windo złej pieśni
                               - na dół!

POSZUKIWACZ Iprzerywając jej
Szyb.
Na początku był szyb.

POSZUKIWACZ II
Mówiłeś, że salwa.

POSZUKIWACZ I
Salwa też była na początku, ale szyb był wcześniej.
Od niego wszystko się zaczęło.
Z niego wyszło to całe
Czerwone Zagłębie.

GÓRNIK pojawia sięw biedaszybie, kopie, cały czarny od węgla
A gówno tam czerwone!
Czarne jak węgiel.
Jak rozpacz czarne.

Wpada Policjant

POLICJANT
Rozejść się!
Nielegalnego urobku zaprzestać!

GÓRNIK
Nie wygłupiaj się Walek…

POLICJANT
Nie Walek, tylko panie przodowniku!
Biedaszyb będzie komisyjnie rozwalony!
Na cztery wiatry rozniesiony!
Biedaszyby są nielegalne!
Bieda jest nielegalna!

ciszej

Ten muszę rozwalić, ale te wkoło zostawię.
Wrócę za tydzień rozwalić następny.

GÓRNIK
Tak jest, Walek.
To znaczy, tak jest panie przodowniku Walek!

ciszej

Przyjdziesz pomóc kopać?

POLCJANT
Jutro z samego rana.
Fajrant mam.
No, rozejść się! Rozejść się!
Nielegalnej biedy klepania zaprzestać!

Kopacz schodzi do szybu, Policjant za nim.

 

DZIEWCZYNKA
Milczy błotnista ulica,
wiedzą górnicy, kto wróg.
Na rogu stoi policjant,
nad policjantem - bóg.

Przez scenę przechodzi grupa mężczyzn z biało-czerwonymi opaskami i literami MO.

MILICJANCI
Nie policjant, tylko milicjant!
Nie bóg, tylko lud!
Tu jest Polska!
Słyszycie, bandyci?
Tu jest Polska!
Słyszycie, karły reakcji?
Tu jest Polska!
Słyszycie, psy łańcuchowe imperializmu?
Tu jest Polska!
Tu jest Polska!
Tu jest Polska!!!

Słychać strzały z „naganów”

 

DZIEWCZYNKA
Szybie milczący i ciemny
Ożyjesz i będziesz gadał

cicho

Szybie milczący i ciemny,
ożyjesz i będziesz gadał!

cicho

Szybie milczący i ciemny!
Ożyjesz i będziesz gadał!

 

Z szybu wychodzi Chłopiec

CHŁOPIEC
Nie wołaj mnie.
Ja już nie wrócę.
Zobacz co mi zrobili.

Pokazuje paskudne rany

Ja nie żyję.

Chłopiec schodzi do szybu. Nad szybem staje Matka

MATKA
Jezu, Jezu…
Doktorze Judym!
Trzeba ratować! Ratować!!!

Wchodzi Doktor Judym, staje nad szybem.

DOKTORJUDYM

Nie żyję już czterdzieści cztery lata,
a oni ciągle mnie wzywają.
Nie żyję, a nie umarłem.

do Matki

Tu już nic nie da się zrobić!

MATKA
Niech pan ratuje, tylko pan mi został.

 

DOKTOR JUDYM
Dobrze. Pójdę. Zobaczę co się da zrobić.
Chociaż nic nie da się zrobić, ale dobrze.
Pójdę.

schodzi do szybu

Cztery i cztery jest osiem,
osiem plus cztery dwanaście,
jak dwunastu apostołów,
dwunastu pacjentów na godzinę,
dwanaście godzin na nogach…

Matka schodzi za nim

DZIEWCZYNKA
„Zagłębie Dąbrowskie” to tytuł jednego z wierszy autorstwa Władysława Broniewskiego. Utwór ukazuje sytuację społeczno-materialną górników, którzy narażając swe zdrowie i życie, wydobywają węgiel. Autor zauważa również, że warunki ich pracy są wynikiem praw kapitalizmu, który uprzedmiatawiając człowieka, jego potrzeby przelicza na zysk. Utwór ten można zaliczyć do wierszy rewolucyjnych, w końcowych zwrotkach poeta wygłasza poetycki manifest, wzywając społeczeństwo do buntu i walki o nową przyszłość. W ten specyficzny sposób ukazany zostaje kształt, jaki obrać ma poezja. Ma odejść od nadmiernie artystycznego opisu rzeczywistości i stać się nowym orężem, które poprzez kreatorską moc wpłynie na przemianę świata.

 

Część II
Hotel Bez Imienia

 

NOCNAPORTIERKA
W ciągu 25 lat w Sosnowcu ubyło
czterdzieści sześć tysięcy sześćdziesiąt siedem osób.
Cztery sześć zero sześć siedem.
Co się z nimi stało?
Umarli? Wyjechali?
Gdzie się podziali?
Czterdzieści sześć tysięcy sześćdziesiąt siedem znaków zapytania.
Jeśli tempo ubywania się utrzyma,
to za sto lat z okładem w Sosnowcu nie zostanie nikt.
Pusta Plaza
Pusta Katedra
Pusta Patelnia
Pusta Abisynia
Pusty Bór
Pusta Dańdówka
Pusta Dębowa Góra
Pusty Jęzor
Pusty Juliusz
Pusty Kazimierz Górniczy
Pusty Klimontów
Pusty Konstantynów
Puste Maczki
Puste Milowice
Pusty Modrzejów
Pusta Niwka
Pusta Ostra Górka
Puste Ostrowy Górnicze
Pusta Pogoń
Pusta Porąbka
Pusty Pekin
Pusta Radocha
Pusta Rudna
Pusty Sielec
Pusty Stary Sosnowiec
Pusta Środula
Pusta Środulka
Puste Śródmieście
Pusty Wygwizdów
Puste Zagórze
Pusty Teatr
Z pustego Dworca odjeżdżają puste pociągi.
Każda osoba mniej to o jedną krwinkę mniej w krwiobiegu.
Każda osoba mniej to o jeden krok bliżej śmierci.
Kto wtedy opowie o nas, dawnych mieszkańcach nieistniejącego miasta Sosnowiec?
Nikt, bo nikogo już nie będzie.
Ale ktoś będzie musiał być ostatni.
I to będzie kobieta.
Dlaczego?
Jest nas tu o jakieś dziesięć tysięcy więcej niż mężczyzn.
Całe miasteczko kobiet.
Samotnych kobiet.
Więc ostatnia, samotna kobieta zgasi tu światło.
A potem wszystko okryje ciemność.
I cisza.
Dlatego postanowiłam zbierać historie.
Jedni zbierają pocztówki, inni znaczki.
Ja kolekcjonuję historie.
Każdą wkładam do słoika i zakopuję w ogródku.
Kiedyś ktoś je odkopie i dowie się, kim byliśmy.
No dobra, zmyśliłam.
Wcale ich nie zakopuję, tylko puszczam w zakorkowanych butelkach
Brynicą, Czarną Przemszą, Białą Przemszą, aż do Wisły,
a Wisłą do morza, a morzem na cały świat.
No dobra, to też zmyśliłam.
Nie wkładam ich do słoików, butelek.
Wszystkie po prostu zapamiętuję.
Obsługuję ten Hotel Bez Imienia.
Poznaję dużo historii.
Nie wierzycie?
To posłuchajcie.

 

Wchodzi Podróżny

PODRÓŻNY
Są wolne pokoje?

NOCNAPORTIERKA
Tu zawsze są wolne pokoje.

PODRÓŻNY
To dobrze, bo widzi pani, ostatni pociąg mi uciekł.
Do jutra nie mam już żadnego.
A wrócić do domu nie mogę.

NOCNAPORTIERKA
Dlaczego?

PODRÓŻNY
Bo już nie mam domu.

NOCNAPORTIERKA
A dokąd pan jedzie?

PODRÓŻNY
Do Grecji.

NOCNAPORTIERKA
Na wakacje?

PODRÓŻNY
Niezupełnie.
Po prostu, wyjeżdżam.

NOCNAPORTIERKA
Ale dlaczego Grecja?

PODRÓŻNY
Bo jeszcze tam nie byłem.
Poza tym ciepło.
Wie pani, ja coraz gorzej znoszę zimy.

NOCNAPORTIERKA
Zima nie trwa wiecznie.

PODRÓŻNY
Mówi pani tak, jakby chciała mnie zatrzymać.

NOCNAPORTIERKA
Wydaje się panu.

PODRÓŻNY
Mnie się dużo rzeczy wydaje.
Na przykład wydawało mi się, że powinienem tutaj zajrzeć.

NOCNAPORTIERKA
Jutro pan ruszy dalej.
To tylko jedna noc.

PODRÓŻNY
Tak. Tylko jedna noc.
Pani stąd?

NOCNAPORTIERKA
Zaczynamy rozmawiać jak dwoje obcych ludzi, którzy spotkali się przypadkowo i uznali, że muszą o czymś rozmawiać.

PODRÓŻNY
Przepraszam, nie chciałem zajmować pani czasu.
Poproszę o klucz.

NOCNAPORTIERKA
Będę tu całą noc.
W razie, gdyby pan czegoś potrzebował.

PODRÓŻNY
Dziękuję.

Bierze klucz i wychodzi

 

KOBIETA Z PERYFERII
Mieszkam na peryferiach.
Ulica Czerpakowa.
Czy ktoś zna ulicę Czerpakową?
Nawierzchnia tej ulicy, która jest raczej wiejską drogą
poprawiana jest od 25 lat.
Dwadzieścia pięć lat!
Dwa razy pięć jest dziesięć,
dziesięć i dwa jest dwanaście.
Jak dwunastu apostołów,
dwanaście lat wdowieństwa,
dwanaście minut piechotą na cmentarz.
Prace najczęściej odbywają się przed wyborami lokalnymi,
późną jesienią, po zimie efekty znikają.
W tym roku na drogę wysypano gres,
ale nierówności nie zostały zlikwidowane,
a drogi nie utwardzono.
W efekcie powstały nowe koleiny.
Nowe koleiny!
Miejscami w ogóle nie ma śladu po niby remoncie.
Próbowałam interweniować w Urzędzie.
Nie wiem, ile telefonów wykonałam,
w końcu odesłano mnie do dyrektorów.
Dyrektorów oczywiście nie było.
No to odesłano mnie do Wydziału,
który to Wydział podał mi namiary
na Zakład.
Czuję się jak za starej komuny.
Tu było fatalnie,
jest fatalnie
i będzie fatalnie,
dopóki tej drogi nie zrobi się jak należy,
a się nie zrobi, bo nie jest w planach.

 

Podróżny wraca

PODRÓŻNY
Nie mogę spać.

KOBIETA Z PERYFERII
Ja też nie mogę spać.
W nocy leżę i myślę,
że kiedyś będę musiała położyć się koło męża.
I ogarnia mnie wielki smutek.
Wielki jak cały wszechświat.

NOCNA PORTIERKA
Próbował pan liczyć barany?

PODRÓŻNY
Próbowałem liczyć to, czego nie ma.
Kiedyś było lepiej,
a teraz nie ma nic.
Pracy nie ma.
Wyścigu Pokoju nie ma.
Peweksu nie ma.
Przysposobienia Obronnego nie ma.
Klossa nie ma.
Czterech Pancernych nie ma.
Podróży Za Jeden Uśmiech nie ma.
Tolka Banana nie ma.
Niewidzialnej Ręki nie ma.
Abby nie ma.
Studia 2 nie ma.
Wandy Rutkiewicz na Evereście nie ma.
Hermaszewskiego w kosmosie nie ma.
Reksia nie ma.
Bolka i Lolka nie ma.
Teleranka nie ma.
Misia Uszatka nie ma.
Colargola nie ma…

POSZUKIWACZ I
Globusa też nie ma!

PODRÓŻNY
Globusa?

POSZUKIWACZ I
Nie wie, kto to Globus.

POSZUKIWACZ II
Nie wie, kto to Globus.
Nieprawdopodobne, że są ludzie, którzy nie mają pojęcia,
kto to był Globus.

POSZUKIWACZ I
Globus nie miał pojęcia o istnieniu papieru milimetrowego.

POSZUKIWACZ II
I nie cierpiał, jak się do niego mówiło Globus.

POSZUKIWACZ I
A jak się miało mówić?
Łysy był jak globus.

POSZUKIWACZ II
Panie Globus, jest papier milimetrowy?!

POSZUKIWACZ I
A wcześniej włożyło się patyczek do skobelka od kłódki.

POSZUKIWACZ II
Na tyłach kiosku Globusa.
Panie Globus, jest papier milimetrowy?!

POSZUKIWACZ I
Ja ci kurwa dam Globusa!
Ja ci kurwa dam papier minimetrowy!

POSZUKIWACZ II
I szarpie za klamkę, i wyjść nie może!

POSZUKIWACZ I
Eeech, Globus.

POSZUKIWACZ II
Nie ma Globusa.

PODRÓŻNY
Ale za to Adam Słodowy jest!
I ja wam właśnie zaraz zademonstruję,
jak z czegoś…
jak z czegoś robi się coś innego!
To niby takie proste, ale takie proste nie jest!
Bo wydawałoby się, że przede wszystkim musimy wiedzieć, co chcemy zrobić,
a tu nie,
przede wszystkim musimy…
musimy mieć Wskazówkę!

(wyciąga z walizeczki wskazówkę z białą strzałką na końcu)

taka wskazówka pomoże nam…

tu pojawia się rekwizyt w postaci „malucha”

pomoże nam zrobić coś z czegoś
jak już mamy wskazówkę to możemy ustalić co chcemy zrobić

(wyciąga zza pazuchy młotek)

Ja zawsze chciałem zrobić łódkę z napędem własnym,
ale do tego trzeba mieć napęd własny, a to skomplikowane i w ogóle
żeby już nie przedłużać i nie zanudzać zrobimy coś innego.
Najlepiej, jeśli mamy pod ręką fabrykę.
Na przykład fabrykę reflektorów i innych takich
do Malucha.
Bierze się taki reflektor, robi się do niego oprawkę,
wywierca się w niej dziurki, mocuje się łańcuszki, kabelki
i lampa na biurko gotowa. Albo kinkiet. Albo wisząca.
Żeby nie przedłużać i nie zanudzać mam tu taką gotową lampę z Malucha.

Wyjmuje z walizki i demonstruje.

A jak mamy lampę, to możemy uszyć obrus
z tapicerki Malucha.
I zasłony, żeby sąsiedzi nie widzieli
co tam sobie kombinujemy.

Wyjmuje zasłonę-obrus i demonstruje.

A jak już mamy lampę, obrus i zasłonę z malucha,
to możemy sobie zrobić kawę.
Ale taką prawdziwą, świeżą, mieloną.
Do zrobienia młynka do kawy potrzebujemy…
tak, potrzebujemy fabryki elektrycznych silniczków.
Bierzemy silniczek, bierzemy kubek, nawiercamy w kubku dziurkę,
mocujemy w kubku silniczek, wszystko wkładamy do większego słoika
i zaślepiamy, żeby kawa nam się nie rozprysła.
Żeby nie przedłużać i nie zanudzać mam tu taki gotowy młynek.

Mieli kawę.

PODRÓŻNYdaje wszystkie przedmioty Nocnej Portierce
Proszę, to dla pani.

NOCNA PORTIERKA
To ja zaparzę kawy.

 

Z góry, po drabince schodzi (zostaje opuszczony) Pierwszy. Pierwszy ma dwie twarze, to jest oprócz jednej, własnej twarzy, ma drugą, z tyłu głowy. Wygląda trochę jak Światowid.

PIERWSZY
Bo Polak, widzicie, potrafi.

POSZUKIWACZ I
To pan?

POSZUKIWACZ II
Pierwszy?

PIERWSZY
Pierwszy, nie Pierwszy.
Ja jeden z was.
Ja swój.
Z tej samej, widzicie, gliny ulepiony.
No, a jak tam u was z zaopatrzeniem w artykuły konsumpcyjne?

PODRÓŻNY
Tyle, o ile.

PIERWSZY
A ta trasa, cośmy wam zbudowali, jak się spisuje?

POSZUKIWACZ I
Ano jakoś.

KOBIETA Z PERYFERII
A tak à propos.
Miała być naprawiona droga do cmentarza.
Zrobiono parę kleksów ze smoły i już,
a droga ma ze 40 lat.
Czterdzieści lat!
Do męża tą drogą chodzę lat dwanaście.
Cztery zero jeden dwa.
Cztery razy jeden i dwa jest dwanaście.
Dwanaście.
Mąż na kopalni zginął
i dwanaście lat już na mnie czeka,
ale dziury trudno ominąć nawet rowerem,
więc się przerzuciłam na kijki.
Z koleżankami chodzę.
Idziemy sobie na cmentarz,
każda załatwia swoje,
a potem spotykamy się przy bramie i wracamy.
To kijkowanie to najlepsza rzecz, jaką mam.

PIERWSZY
A bez kijków się nie da?

KOBIETA Z PERYFERII
Jak człowiek o dziurę się potknie, to zawsze ma pod ręką kijek.

PIERWSZY
Tak…
A jak tam estakada?

POSZUKIWACZ II
Stoi. To znaczy się wije. Jak należy.

PIERWSZY
To dobrze, widzicie.
Mimo przejściowych trudności
Polak jednak potrafi.

Z szybu wychodzi Terrorysta

TERRORYSTA
Jeszcze jak potrafi!
Bierzemy zwykłe żelazko, z duszą.
Duszą naszego żelazka jest materiał wybuchowy.
Do tego dwie spłonki górnicze i przewody z przekaźnikiem.
Do tego potrzebna nam kopalnia.
Jakaś chyba jeszcze została, co?
No, to teraz dla zmylenia przeciwnika
dodajemy stary zegarek.
I gotowe.
Żeby nie przedłużać i nie zanudzać mam tu już taką gotową bombę.

Terrorysta ustawia bombę, a sam bierze przekaźnik i oddala się.

Teraz musimy dobrze obserwować miejsce,
w którym chcemy dokonać zamachu.
Kiedy TEN samochód znajdzie się w tym miejscu,
odpalamy bombę.
Dziesięć.
Dziewięć.
Osiem.
Siedem.
Sześć.
Pięć.
Cztery.
Trzy.
Dwa.
Jeden.

Wszyscy padają i zakrywają głowy rękami.

Może Adam Słodowy robił swoje cuda-wianki z zamkniętymi oczami i jedną ręką,
ale tylko ja rzuciłem na kolana całą bezpiekę.
Tylko ja odważyłem się rzucić w was bombę.

PIERWSZY
Ale, jak to się mówi, opatrzność nad nami czuwała.

TERRORYSTA
Opatrzność hahaha!
Hahahahahaha!

PIERWSZY
Wasz śmiech jest nie na miejscu.

TERRORYSTA
Wszystko zrobiłem, jak należy.
Sam się nauczyłem, sam zrobiłem, sam odpaliłem.
Gdybym tylko chciał, nie byłoby z ciebie co zbierać.
Ale nie chciałem, rozumiesz?
Chciałem, żebyś wiedział.
Dlatego powtórzyłem akcję dwa lata później.
Z wszystkimi detalami.
No i co? Nie udało mi się?
Nie udało?
No powiedz, dowiedziałeś się czegoś?

PIERWSZY

Byliście odosobnionym przypadkiem.

Nikt o was nie pamięta.

TERRORYSTA
Nikt? Kłamiesz!
Od tamtej pory już wiedziałeś,
że gdzieś tam w tłumie zawsze będzie ktoś
gotowy na wszystko.
I zacząłeś się bać.

PIERWSZY
O mnie pamiętają wszyscy.
Wygrałem.
Hahahaha!
Wygrałem!

Pierwszy zostaje wciągnięty z powrotem do góry.

TERRORYSTA
Kłamiesz!
Wszyscy się okłamujecie.
Wtedy było lepiej,
nie – wtedy było gorzej,
ależ nie – jutro będzie lepiej, względnie gorzej…
I tak w kółko, do wyrzygania.
Odsuwacie od siebie to, co teraz.
Udajecie, że was to nie dotyczy.
Szukacie miasta, którego nie ma.
Czekacie łaski, która nie nadejdzie.

zakłada pętlę na szyję

Przyszli po mnie o osiemnastej czterdzieści.

zawisa

Do wiszącego podchodzi Doktor Judym, przykłada mu do piersi stetoskop. Odwraca się i kiwa przecząco głową.

Do wiszącego podchodzi Matka. Obejmuje go.
Doktor Judym pomaga Matce zdjąć ciało i ułożyć w szybie.

MATKA
Jeden osiem cztery zero.
Jeden razy osiem i cztery daje dwanaście.
Jak dwunastu apostołów.
Dwanaście miesięcy w celi.
Dwanaście dni procesu.

odwraca się

Doktorze Judym…
Niech go pan ratuje…

DOKTOR JUDYM
Nie żyję od sześćdziesięciu dwóch lat,
od sześćdziesięciu dwóch lat nic nie mogę zrobić.

MATKA
Niech go pan ratuje…

DOKTOR JUDYM
Dobrze.
Zobaczę, co się da zrobić, chociaż nic
nie da się zrobić, zrobię wszystko, co w mojej mocy,
chociaż nic nie ma w mojej mocy, ale dobrze,
dobrze, zobaczę co się da zrobić.

Doktor Judym i Matka znoszą ciało Terrorysty do szybu.

 

KOBIETA Z PERYFERII
A wiecie, że wszystkie cmentarze są połączone podziemnymi drogami?
Tylko że nie ma ich na żadnym planie,
bo to drogi dla tych co w ziemi.
Nikomu jeszcze o tym nie mówiłam.
To odkrycie to właściwie nie moja zasługa, ale męża.
Kiedyś przychodzę na cmentarz,
jak zwykle mam w plecaku szczotkę i grabelki
i dwie butle z wodą,
bo biorę swoją destylowaną,
myję pomnik szoruję spłukuję,
potem grabię piasek wkoło grobu
żeby mężowi było przyjemnie,

staje nad szybem

no i jak zwykle na koniec pytam:
„Kazik dobrze ci?”
a tu nic, żadnej odpowiedzi.
„Kazik, co z tobą, dlaczego nic nie mówisz?” pytam i wtedy
słyszę:

GŁOS
Pana Kazimierza chwilowo nie ma, ale może coś przekazać?

KOBIETA Z PERYFERII
Głos jakiś obcy, tubalny, ale chyba kobiecy.
„A pani to kto?” – pytam możliwie najgrzeczniej.

GŁOS
Znajoma.
Leżę tu niedaleko, czasem wpadam na pogaduchy.

KOBIETA Z PERYFERII
„A gdzie mój mąż?” - pytam możliwie najgrzeczniej.

GŁOS

Poszedł na skata na Zagórski,
tam mają całą kwaterę karciarzy,
pani co tam się wyrabia,
ja tam nigdy nie grałam w karty, ani nawet w warcaby,
nie że nie lubiłam grać, ale nienawidziłam przegrywać…

KOBIETA Z PERYFERII
I tak trajkocze mi tubalnie z dołu, to znaczy z grobu,
a mnie aż taka kulka staje w gardle.
„Jak to” - pytam, „jak to poszedł na Zagórski?”
a ona…

GŁOS
No zwyczajnie, co czwartek chodzi.

KOBIETA Z PERYFERII
Bo to był czwartek.

do szybu

Jak to możliwe?

KOBIETA Z GROBU (wychodzi)
Co pani z choinki się urwała?
Wszystkie cmentarze świata są z sobą połączone,
to dlaczego nasz z Zagórskim miałby nie być połączony?

KOBIETA Z PERYFERII
A co to za pogaduchy pani z moim mężem se urządza?
(pytam możliwie najgrzeczniej)

KOBIETA Z GROBU
Za pozwoleniem, to już nie jest pani mąż.

KOBIETA Z PERYFERII
(Słyszę spod ziemi)

KOBIETA Z GROBU
A poza tym nie robimy nic złego.
Po prostu uprawiamy… życie towarzyskie…
Ja pani powiem szczerze, nie ma sensu czekać,
on wróci bardzo późno, pewnie znowu nad ranem.

KOBIETA Z PERYFERII
Patrzę, że dziewczyny już z kijkami przy bramie.
„Nie życzę sobie, żeby pani zajmowała miejsce mojego męża”
(mówię możliwie najgrzeczniej)

KOBIETA Z GROBU
Pani to sobie może życzyć albo i nie życzyć,
ale tam u siebie, na ziemi.
Tutaj pani życzenia albo i nieżyczenia nie mają znaczenia.
Widzi pani, jak mi się zrymowało?
Kiedyś dla całej rodziny pisałam życzenia świąteczne,
i znajomym też, bo zawsze mi wychodziło i ładnie, i rymowanie.

KOBIETA Z PERYFERII
I tak trajkocze tubalnie z dołu, z grobu, a ja nie wiem
co robić, dziewczyny już kiwają na mnie, że pora wracać,
bo mięśnie nie mogą czekać, trzeba je rozruszać, bo potem
zakwasy i całe kijkowanie na nic,
ale nie wracam, czekam.
Już ja ci sam pogaduchy z obcą babą,
już ja ci dam wałęsanie się całonocne podziemnymi kanałami.
Jak to – on już nie mój mąż?
A czyj?! Tej zdziry cmentarnej?
Ciemno się zrobiło i cicho, tylko chrapanie
i bezładne przez sen gadanie z grobów się wydobywa.
Du du du du dudnienie jednostajne
jak w przędzalni, gdzie najlepsze lata przepracowałam.
Osnowa i kanwa, osnowa-kanwa-osnowa-kanwa…
Du du du du du…
I zmęczenie mnie ogarnęło i nie wiedzieć kiedy – zasnęłam.

Kładzie się przy szybie-grobie.

 

POSZUKIWACZ II
A ja ci mówię, że na początku to nic nie było.

POSZUKIWACZ I
Nie, na początku musi być coś.

POSZUKIWACZ II
Nic to też coś.

PODRÓŻNY
Ale takie na niby.

POSZUKIWACZ II
Jak najbardziej na serio.
Nie wierzysz?

Przenosimy się do sali kina „Zagłębie”, na ekranie „Żółta łódź podwodna”, Poszukiwacze siadają na skrzypiących fotelach (są cztery).

POSZUKIWACZ II
We all live in the yellow submarine,
yellow submarine, yellow submarine!

POSZUKIWACZ I
Miałem wtedy dżinsy,
Rajfle,
za osiem dolarów kupione w Peweksie.

POSZUKIWACZ II
Ja miałem Wranglery.
Kupione na Szaberplacu w Katowicach.

POSZUKIWACZ I
System był daleko.

POSZUKIWACZ II
Jedzie, jedzie wózek, ma czerwone kółka,
jedzie Cyrankiewicz, ciągnie go Gomułka.
Ciągnij, ciągnij Wiesiu, ciągnij go za jaja,
może go dowieziesz do Pierwszego Maja!

POSZUKIWACZ I
Zbliżała się matura.

POSZUKIWACZ II
Ale matura też była daleko.

POSZUKIWACZ I
Najbardziej kręciły nas dziewczyny.

Obok Poszukiwaczy siadają Dziewczyny, Poszukiwacze je obejmują. Najpierw nieśmiało, sprawdzając reakcję Dziewczyn, a gdy reakcja jest przychylna – śmielej.

POSZUKIWACZ II
W dziewczynach szukaliśmy rozwiązania
zagadki istnienia.

POSZUKIWACZ I
I znajdowaliśmy je.

POSZUKIWACZ II
Ale wtedy pojawili się oni.

POSZUKIWACZ I
Hutasi.

Na scenę wpada dwóch Hutasów. Na ekranie widzimy teraz migawki z filmu „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”. Można wykorzystać też motyw muzyczny z tego filmu.

Hutasi przypominają kowbojów – mają kapelusze z szerokimi rondami. Stoją na „szerokich nogach”. Zsuwają kapelusza (na rzemykach) na plecy, wyjmują z tylnych kieszeni spodni grzebyki i zaczesują się starannie.

HUTAS I
Ludziom dobrej roboty się nie odmawia.

HUTAS II
Ludzie dobrej roboty też się coś od życia należy.

Hutasi dosiadają się do Dziewczyn z obu stron.

POSZUKIWACZ I
Nie mówię, że nie, ale te panie są z nami.

HUTAS Ido Dziewczyny I
Skąd jesteś? Ja z Koszalina.

HUTAS IIdo Dziewczyny II
A ja spod Radomia.

HUTAS I
Ale teraz my są tutejsi.

HUTAS II

My tu są pany.

HUTASI
Tu jest Polska!
Tu jest Polska!
Tu jest Polska!!!

POSZUKIWACZ II
Ciszej, tu jest kino.

HUTAS Ido Hutasa II
Te, słyszysz? On mówi, że tu jest kino.

HUTAS II
Tu było kino.

POSZUKIWACZ I
Jak było, jak jest?

HUTAS I
Jest, ale jakby już nie było.

Dźwięk syreny alarmowej.

HUTAS II
No wypad!
Kino idzie do wyburzenia!

HUTAS I
Savoy też do wyburzenia!

HUTAS II
Nie będzie opierdalania się przy białych obrusikach!

HUTAS I
Delikatesy też do wyburzenia.
Wszystko do wyburzenia!
Idzie nowe!

HUTAS II
Stare wypierdalać!

Syrena wyje. Na ekranie widać topiącą się taśmę filmową.

HUTAS Ido Dziewczyny I
Chodź zatańczyć mała.

Bierze ją do tańca.

HUTAS II
A ty? Na co czekasz?

Bierze Dziewczynę II do tańca.

POSZUKIWACZ I
To nieładnie zaczepiać cudze dziewczyny.

POSZUKIWACZ II
Za to się w mordę należy!

Hutasi stają naprzeciw Poszukiwaczy, podnoszą na nich wielkie kułaki i przystawiają do twarzy. Na koniec dają im „blaszkę” w czoło. Poszukiwacze odchodzą. Hutasi wracają do Dziewczyn i tańczą z nimi.

HUTAS I
Bo ja to buduję Wielki Piec.

HUTAS II
Ja też buduję Wielki Piec.

DZIEWCZYNA I
A co to jest ten Wielki Piec?

HUTAS I

Wielki Piec to jest…
Wielki Piec to jest coś…
coś wielkiego!

DZIEWCZYNA II
A do czego wam jest ten Wielki Piec potrzebny?

HUTAS II
No jak to do czego?
Żeby wytopić w nim nowego człowieka.
Wrzuci się tam wszystko, co stare i brzydkie i w ogóle niedzisiejsze i słabe,
a wyjdzie z tego nowy ulepszony człowiek.

DZIEWCZYNA I
A kto to będzie ten nowy człowiek?

HUTAS I
To będzie…
to będzie człowiek…
twardy jak stal!

Pokazuje jej biceps. Dziewczyna go dotyka.

Czujesz?

DZIEWCZYNA I
Yhy.

 

HUTAS I

No właśnie.

Mniej więcej po to budujemy Wielki Piec.

HUTAS II

Bo ja to bym chciał, żeby wszystko było proste.

DZIEWCZYNA II

Jak to? A nie jest?

HUTAS II

Żeby nie trzeba było się zastanawiać, co robić po robocie,
tylko żeby to samo się robiło.
Żeby nie trzeba było kombinować, czy iść w prawo, czy w lewo,
czy prosto, tylko od razu bez kombinowania walić tak i tak!
Życie powinno być proste.

DZIEWCZYNA II

Dlaczego?

HUTAS II
Bo inaczej jest skomplikowane.
A na skomplikowane życie szkoda życia.

 

Wbiega Konferansjer programu „Ludziom dobrej roboty”.

KONFERANSJER

Słusznie!
I dlatego dla was, Ludzi Dobrej Roboty,
przygotowaliśmy solidną porcję prostej, a jakże zdrowej rozrywki!
Powiedzcie mi, Ludzie Dobrej Roboty, na co mielibyście ochotę?

HUTAS I
Ja to bym miał ochotę na coś skocznego.

HUTAS II
A ja bym miał ochotę na coś wesołego.

KONFERANSJER
To się doskonale składa, bo właśnie mamy dla was,
Ludzie Dobrej Roboty,
coś skocznego, a zarazem wesołego!

 

DZIEWCZYNY
Chłopaki, chłopaki,
jak się żenić chcecie,
jak się żenić chcecie,
żeńcie się w Zagłębiu,
lepszej nie znajdziecie.
Żeńcie się w Zagłębiu,
lepszej nie znajdziecie!

Bo chociaż na co dzień,
a nawet od święta,
a nawet od święta,
najlepsze są przecież
w Zagłębiu dziewczęta.
Najlepsze są przecież
w Zagłębiu dziewczęta!

 

HUTASI
Najlepsze są one,
bardzo pracowite

DZIEWCZYNY
i mają na co dzień
fartuszki wyszyte.

HUTASI
Chodziłem już wszędzie,
byłem też na randce,
byłem też na randce…

DZIEWCZYNY
Żadna nie dorówna
naszej Zagłębiance.
Żadna nie dorówna
naszej Zagłębiance!

KONFERANSJER
Dziękujemy, dziękujemy!
Nie samą pracą, prawda, żyje człowiek pracy,
ale nie zapominajmy, że bez pracy nie ma czego?
Nie ma realizacji planu pięcioletniego, tak jest!

 

Muzyka jak z „Człowieka z marmuru”, dźwięk helikoptera, na drabince spuszcza się Pierwszy w kasku na głowie.

Na ekranie widać obrazki z Hutą Katowice. Najlepiej z lotu ptaka.

PIERWSZY
Potrzeba nam stali
stali
i jeszcze raz stali.

HUTASI
Tak jest, towarzyszu Pierwszy!

PIERWSZY
Stal to autostrady
mury oporowe przy szosach
i torach kolejowych
bariery stalowe
mosty
koleje podziemne
naziemne
traktory
konserwy
stal to życie!

HUTASI
Tak jest, towarzyszu Pierwszy!

PIERWSZY
Aby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej
potrzebujemy więcej stali, stali i jeszcze raz stali!

gestem uspokaja entuzjazm Hutasów

Na początku było nic,
potem też długo było nic,
aż z niczego wzięła się Huta!

HUTASI
Tu jest Polska!
Tu jest huta!
Tu jest Polska!
Tu jest huta!

PIERWSZY
No, co tam chcecie zameldować?

HUTAS I
Chcemy wam, Towarzyszu Pierwszy, zameldować, że…

HUTAS II
Właśnie, chcielibyśmy zameldować…

PIERWSZY
No. Spust…

HUTASI
Spust…

PIERWSZY
Pierwszych trzydziestu…

HUTASI
Pierwszych trzydziestu…

PIERWSZY
Pierwszych trzydziestu ton surówki z Wielkiego Pieca!

HUTASI
Tak jest, towarzyszu Pierwszy!
Właśnie to chcieliśmy wam zameldować!

PIERWSZY

No!
Nie ma jak to świeża surówka o poranku!
No to co? Chyba możemy to czymś podlać?

KONFERANSJER
Ależ oczywiście towarzyszu Pierwszy,
możemy, a nawet powinniśmy to podlać.

Z góry zjeżdża butelka ruskiego szampana, Konferansjer wstrząsa nią i otwiera, oblewając wszystkich.

Dobra robota, Ludzie Dobrej Roboty!
Po dobrej robocie, prawda, czas na dobrą zabawę!

Piosenka „Jak się masz” zespołu Happy End. Hutasi tańczą z Dziewczynami. Poszukiwacze tańczą między nimi.

 

PIERWSZY(tańcząc)

Myślę o moim końcu.
Czy mógł być inny.
Może i mógł.
Ale z drugiej strony, może nie mógł,
bo gdyby mógł, to przecież byłby inny.
Po zimie przyszła wiosna, potem lato, potem jesień
i znowu zima.
Straszna zima.
Zasypało wszystko, zawiało,
pociągi zamarzły na szlakach,
elektrownie stanęły,
polityczno-moralną jedność narodu diabli wzięli.
Nastała ciemność.
To była moja ostatnia zima.
Zima dłuższa niż najdłuższe zimy razem wzięte.
Zima większa niż życie.
I nic już nie było takie jak dawniej.
Zanim się ocknąłem, byłem pogrzebany.

Zjawia się Miś Polarny, który bierze do tańca Pierwszego. Prowadzi go w tańcu.

MIŚPOLARNY
Kiedyś pasjami oglądałem filmy radzieckie.
Było to ciekawe doświadczenie,
bo ukazywały bezmiar wzajemnej agresji,
straszne napięcie, jakie czuł każdy,
kto nie zrezygnował do końca z elementarnej uczciwości.
Zastanawiałem się, jak długo mogą funkcjonować bez jakiegoś wyładowania.
To mnie doprowadziło do przekonania,
że wojna jest nieunikniona.
A pamiętasz, jak ludzie wyszli na ulice?

PIERWSZY
Ale nikt do nich nie strzelał.

MIŚ POLARNY
Dzień później premier w telewizji odwołał podwyżki.
Po raz pierwszy w dziejach komunizmu.
Nie mogliście im darować tego upokorzenia.

PIERWSZY
Ale nikt do nich nie strzelał.

MIŚ POLARNY
Tydzień później pojawiły się wieści o „ścieżkach zdrowia”.
To był twój wkład w wychowanie fizyczne narodu.

PIERWSZY
Ale nikt nie strzelał do ludzi.

MIŚ POLARNY
I nie było politycznych, tak, wiem.
Myśmy nigdy nie byli skazywani jako polityczni,
ja za kradzież jako zwykły złodziej,
Teatr Ósmego Dnia za pobicie milicjanta.
Ale wobec tego, co się dzieje, czułem raczej obojętność.
To szło jakoś w parze z rozkładem etycznym i obyczajowym za waszych rządów.
Za pieniądze z Zachodu kupiliście większość artystów.
Dawni buntownicy zostali naczelnymi politrukami.

PIERWSZY
Ale nikt nie strzelał do ludzi.
Ludzie mieli mieszkania.
Mieszkania, nie nory.

MIŚ POLARNY
To co nie mogło mieć ujścia gdzie indziej,
wyładowywało się w ekscesach erotycznych.
Byłeś jak Ludwik XV, towarzyszu Pierwszy.
Pojawiły się lokale striptizowe,
nie do pomyślenia za twojego poprzednika.
Mój brat zapisał się do komunistycznej organizacji studenckiej,
a ojciec spytał mnie, czemu właściwie nie wstąpię do partii.

PIERWSZY
I co zrobiłeś?

MIŚ POLARNY
Poważnie ograniczyłem kontakty z rodziną.

PIERWSZY
Jedna dziesiąta populacji należała do naszej partii.
Jedna dziesiąta populacji to już nie jest eksces.

MIŚ POLARNY
To więcej niż eksces, to skandal.
Bo to by znaczyło, że zaledwie jedna dziesiąta populacji ma skłonności do konformizmu.
A przecież ma je dziewięć na dziesięć osób w każdej populacji.

PIERWSZY
Kim jesteś?

MIŚ POLARNY
Misiem Polarnym.
Dziś już nie oglądam filmów,
wszystkie są równie nudne.
Ale nadal uważam, że wojna jest nieunikniona.

PIERWSZY
Kim jesteś naprawdę?

MIŚ POLARNY
Nikim.
Nigdy nie istniałem i nie zaistnieję.
To o tobie będą pisać sztuki.

Miś Polarny wchodzi do szybu. Muzyka jak z „Człowieka z marmuru”. Pierwszy zostaje wciągnięty do góry.

 

POSZUKIWACZ I
Kiedyś chciałem zostać hipisem.

POSZUKIWACZ II
I co?

POSZUKIWACZ I
I nie zostałem hipisem.
Zabrakło mi odwagi.

POSZUKIWACZ II
Kiedyś wsiadłem na rower i pojechałem do Częstochowy.
Słyszałem, że tam będą.

POSZUKIWACZ I
I co?

POSZUKIWACZ II
Byli.

POSZUKIWACZ I
I co?

POSZUKIWACZ II
Nic.
Wróciłem do domu.
Ale co se na nich popatrzyłem, to se popatrzyłem.
Szkoda, że zabrakło ci odwagi.

POSZUKIWACZ I
Dlaczego?

POSZUKIWACZ II
Miałbym kumpla hipisa.
Byłoby co opowiadać.

POSZUKIWACZ I
Zawsze jest co opowiadać.

POSZUKIWACZ II
Masz rację.
Zawsze jest jakiś początek.

POSZUKIWACZ I
Na przykład Druga Japonia.

POSZUKIWACZ II
Dlaczego Druga Japonia?

POSZUKIWACZ I
Bo pierwsza już zajęta.

 

POSZUKIWACZ II
Doktorze Judyyyym!
Niech pan ratuje!!!

Wchodzi Doktor Judym i siada za stołem. Jesteśmy teraz w poradni chorób wenerycznych.

Wchodzi kobieta w kimono zasłaniająca się japońskim wachlarzem i samuraj z samurajskim mieczem.

DOKTOR JUDYM
Kto mnie znowu woła?
Nic już nie czuję, nie żyję ponad siedemdziesiąt lat, nic nie czuję i nic nie mogę, a ciągle ktoś mnie woła.
Co pani jest?

KOBIETA W KIMONO
Kiedy się wstydzę powiedzieć.

DOKTOR JUDYM
Proszę pani wstyd trzeba było zostawić przed drzwiami tego gabinetu.
Widziała pani, co tam jest napisane:
poradnia chorób wenerycznych.
No co tam mamy?

KOBIETA W KIMONO
Bo to było tak…

Pojawia się japoński samuraj z mieczem. Towarzyszy temu japońska muzyka tradycyjna.

Samuraj zbliża się do Kobiety w Kimono. Chodzą wokół siebie, odbywa się coś w rodzaju godów.

KOBIETA W KIMONO
Jest pan prawdziwym Japończykiem?

SAMURAJ przytakuje

KOBIETA W KIMONO
I co pan tutaj robi?

SAMURAJ pokazuje rękoma wykonywanie czegoś małego

KOBIETA W KIMONO
Jakieś zabawki?

SAMURAJ zaprzecza i pokazuje, że chodzi o małe elektryczne silniczki

KOBIETA W KIMONO
Robi pan małe japońskie elektryczne silniczki?

SAMURAJ przytakuje zadowolony

KOBIETA W KIMONO
A do czego są takie małe japońskie elektryczne silniczki?

SAMURAJ pokazuje, że w zasadzie do wszystkiego

KOBIETA W KIMONO

Aha.
A pokaże mi pan, jak się robi takie małe japońskie elektryczne silniczki?

SAMURAJ wyciąga miecz, z kieszeni wyciąga jabłko, dzieli mieczem jabłko na połówki, jedną daje Kobiecie w Kimono. Muzyka japońska.

KOBIETA W KIMONO
Tak to mniej więcej było.

DOKTOR JUDYM
A teraz pewnie występuje swędzenie.

KOBIETA W KIMONO i SAMURAJ przytakują

DOKTOR JUDYM
Wysypka.

KOBIETA W KIMONO i SAMURAJ przytakują

DOKTOR JUDYM
I temu podobne.

KOBIETA W KIMONO i SAMURAJ przytakują

DOKTOR JUDYM
Gonokoki.

SAMURAJ(z japońskim akcentem)
Gono-koki?

KOBIETA W KIMONO
Jakie koki?

DOKTOR JUDYM
Gonokoki!
Sprawdzicie sobie w Encyklopedii PWN.
Kto kogo zaraził?

KOBIETA W KIMONO wskazuje palcem na SAMURAJA, a SAMURAJ wskazuje palcem na KOBIETĘ W KIMONO.

Doktor Judym wypisuje recepty.

DOKTOR JUDYM
Nie żyję już ponad siedemdziesiąt lat
i nadal pewnych rzeczy nie rozumiem.

Wręcza pacjentom recepty, pacjenci odchodzą. Doktor Judym wraca do szybu

 

Część III

Ostatnie pożegnanie

 

NOCNA PORTIERKA

Zagłębianki my se, Zagłębianki bite.
Chociaż my nieładne, ale pracowite.

PODRÓŻNY
To o pani?

NOCNAPORTIERKA
Tak mocno nie bił.
I tylko kiedy się napił.

PODRÓŻNY
Wziąłem psa ze schroniska.
Nazwałem go Hans.
Na cześć Klossa.

NOCNA PORTIERKA
To znaczy jakoś tak kilka razy w miesiącu.
Może trochę częściej.
Tak, pod koniec bił mnie częściej.

PODRÓŻNY
Chodziłem z nim do parku, wie pani,
Tam, gdzie kiedyś Rury.
Komu to przeszkadzało?

NOCNA PORTIERKA
Chociaż właściwie najczęściej to nie bił,
tylko szarpał i popychał.
Bił raczej rzadko.
Jak już to z otwartej dłoni.

PODRÓŻNY
Teraz nikt już nie robi czegoś z czegoś innego,
bo wszystko robią Chińczycy.
Lampy, młynki, a nawet łódki z napędem własnym.

NOCNA PORTIERKA
Ale nie to było najgorsze.
Chociaż bolało.
Najgorsze było to, że on w ogóle nie krzyczał.
Nauczył się bić po cichu.
Ja też nie robiłam hałasu.

PODRÓŻNY
Hans strasznie lubił robić dziury w ziemi.
Pracował tymi swoimi łapami tak długo aż cały się chował.
Widocznie lubił zapach ziemi.
Miał to po mnie.

NOCNA PORTIERKA
Jak mnie uderzył pierwszy raz,
Pomyślałam, że to nerwy,
każdemu może się zdarzyć gorszy moment.
Potem myślałam, że to gorszy miesiąc,
Potem, że półrocze, rok, cztery lata.
Dalej miało być już tylko lepiej.

PODRÓŻNY
Kiedyś wykopał to

Podróżny wyjmuje z walizki kawałek blachy, wygięty jak fragment rury

Blacha stalowa walcowana wyrób krajowy.
Znam się, pracowałem w hucie.

NOCNA PORTIERKA(ogląda blachę)
Ale jak pan już się pewnie domyślił, nie było lepiej.
Byłam z nim cztery lata i dwieście sześćdziesiąt osiem dni.
Tysiąc siedemset dwadzieścia osiem dni z nim byłam.
Wie pan, ile to jest?
Dwanaście razy dwanaście razy dwanaście.

PODRÓŻNY
Potem trochę się popieprzyło.
Żona odeszła.
Sąd jej przyznał opiekę nad synem.
Temida nienawidzi facetów.
Straszna zdzira.
No to wziąłem ze schroniska Hansa.
Nie wie pani, ile on potrafił zeżreć.

NOCNA PORTIERKA
Od tamtego dnia kocham liczby.
W liczbach jest prawda.

PODRÓŻNY
Kupowałem mu suszone płucka, ryż, a nawet żeberka.
Odejmowałem sobie od ust, żeby tylko się diabeł nażarł.
Ale jak się zaczęło pieprzyć, to już na całego.
Zredukowali mnie.

pauza

„Idź już leżeć, nie warto płakać,
W życiu gorsze udręki będą jeszcze,
Ja kochałem nieodkryte nasze szlaki
I zmierzwioną sierść pachnącą deszczem”.

Zna pani to?
Bursa, mój ulubiony poeta.
Tylko jego tomik wziąłem w podróż.
Resztę wyrzuciłem.

NOCNA PORTIERKA
Tamten dzień,
pierwszy dzień bez niego,
to był wtorek.
Nigdy nie lubiłam wtorków.
Tak daleko jeszcze do piątku.
W telewizji przeważnie nic ciekawego,
Ale teraz każdy wtorek jest jak święto.

PODRÓŻNY
Myśli pani, że to zwykły kawałek blachy.
Ale to nie jest zwykły kawałek blachy.
To jest kawałek pomnika.
Tego pomnika.
Komu on przeszkadzał?
No komu, pytam???

NOCNAPORTIERKA
We wtorki zawsze ubieram się ładniej niż w inne dni.
Nakładam staranny makijaż.
Idę między ludzi.
Żeby sobie na nich popatrzeć.
Pobyć z nimi.
Potem wracam do siebie i zmywam makijaż.

Podróżny przykłada do ucha kawałek blachy i uderza w niego palcem.

PODRÓŻNY
Niech pani posłucha.

Przykłada do ucha Nocnej Portierki blachę i uderza palcem.

Teraz niech pani zamknie oczy.

Nocna Portierka zamyka oczy, a Podróżny powtarza czynność z blachą przy jej uchu.

PODRÓŻNY
I co?

NOCNA PORTIERKA
Nic.

PODRÓŻNY
Nic pani nie widzi?

NOCNA PORTIERKA
Widzę pana.

Podróżny powtarza czynność z blachą.

PODRÓŻNY
A wie pani, co ja widzę?
Widzę moje miasto takie, jakie powinno być.
Takie, jakie pamiętam
i nie muszę cofać się w czasie,
bo czas przeszły przychodzi do mnie.
Takiego czegoś nie odkryli nawet Chińczycy.
A wszystko dlatego, że Hans lubił kopać dziury…

 

NOCNA PORTIERKA
To tylko kawałek blachy.

PODRÓŻNY
Nic pani nie rozumie.

Podróżny chowa kawałek blachy do walizki.

 

Na ramieniu Kobiety z Peryferii kładzie dłoń jej mąż.

KOBIETA Z PERYFERII
Jesteś wreszcie.
Gdzie się włóczysz po nocy?

MĄŻ
Spać nie mogę, to się włóczę.
Tu nikt nie śpi.
Cały czas ruch jak w przejściu podziemnym.
A ty co, pilnujesz mnie?

KOBIETA Z PERYFERII
Doglądam twojego grobu,
żeby wyglądał po ludzku.

MĄŻ
To doglądaj grobu,
a mnie zostaw w spokoju.

KOBIETA Z PERYFERII
Jak możesz?
Dwanaście lat, dzień w dzień tu przychodzę,
dwanaście lat, dzień w dzień o tobie pamiętam.

MĄŻ
I wystarczy.

KOBIETA Z PERYFERII
Co?

MĄŻ
Nie jestem twoją własnością.
Daj mi żyć.

KOBETA Z PERYFERII
Ale ty nie żyjesz.

MĄŻ
To daj mi nie żyć.
Nic nas już nie wiąże.

KOBIETA Z PERYFERII
Przestań, bo nie wytrzymam!
Jak to nic nas nie wiąże?
A te wszystkie lata, cośmy razem przeżyli?
A te wspólne wspomnienia?

MĄŻ dmucha w palce jakby rozdmuchiwał dmuchawiec

Nie ma.
Rozpadły się.
Nie ma nawet prochu. On też się rozpadł.

KOBIETA Z PERYFERII
Jeśli nic nie ma, to dlaczego rozmawiamy?

MĄŻ
Ty to nazywasz rozmową?
To jakieś przesłuchanie.
Zawsze byłaś jak oficer śledczy.
A dokąd? A z kim? A po co?
A dlaczego? A jak? A nie mówiłam!

KOBIETA Z PERYFERII
To ta baba…

MĄŻ
Ja ją kocham…

KOBIETA Z PERYFERII
To ta baba nastawiła cię przeciwko mnie.
Co powiedziałeś?

MĄŻ
Ja ją kocham, a ona kocha mnie.
Jest nam razem dobrze.
Tworzymy szczęśliwy związek.

KOBIETA Z PERYFERII
Żartujesz.
Żartujesz, żeby mnie pognębić.
Ale ja się nie dam pognębić.

MĄŻ
Głupia kobieto, wbij sobie do głowy, że jesteśmy kwita!
Dopóki śmierć nas nie rozłączy!
Ciebie i mnie rozłączyła, a ją i mnie połączyła!

KOBIETA Z PERYFERII
Nienawidzę cię.

MĄŻ
Ta baba, jak ją nazwałaś, to moja szkolna miłość.
Pierwsza miłość.
Całe życie czekałem, żeby z nią być.

KOBIETA Z PERYFERII
Więc wszystkie te lata mnie okłamywałeś?

MĄŻ
Byłem ci wierny.
Na swój sposób.
I na swój sposób cię kochałem.

KOBIETA Z PERYFERII
Te twoje sposoby…
Czekaj tylko, już ja się z tobą policzę…

MĄŻ
Mnie już nie ma, jestem tylko echem…

(śpiewa)

W zagłębiowskim grodzie
wśród prastarych drzew
piosenka wesoła
płynie wzdłuż i wszerz

(Kobieta z Peryferii zaczyna śpiewać z nim, płacząc)

Idziemy w dal
Zagłębia dzieci młode
serce się pal
i w Przemszy ogrzej wodę
Idziemy wzwyż
od zuchów aż do szarż
wiwat nasz gród
hej Zagłębie naprzód marsz…

 

Mąż znika w szybie-grobie

 

PODRÓŻNY(melorecytuje)
Jeden herb, a w nim każdy trójkąt się mieni,
Ustawka przed meczem jak zawsze na Patelni,
Stąd wyruszamy, mijamy Jasia Kiepurę,
Jak jesteś obcy, nigdy tego nie zrozumiesz.
Mówimy po polsku, jesteśmy inni niż oni,
Ci za rzeką chcą jebanej autonomii.
Gadanie gwarą jest tutaj zakazane,
Tak było, jest i będzie już na zawsze, amen.
Południowa Polska, nie zaliczaj nas do Śląska,
Dla innych bez różnicy, dla nas jest znacząca.
Dziadkowie, ojcowie, synowie, no i matki,
Wszyscy reprezentują trójkolorowe barwy.
Wiara, która przetrwała, czerwień, zieleń oraz biel,
Niech twoja gra uszczęśliwi wiele serc.
Było i jest, i będzie Zagłębie,
Historia, której żadna siła nie rozerwie.

 

POSZUKIWACZ I
Hokej:
pięć tytułów mistrzowskich.
Trzy wicemistrzowskie.
Dwa brązowe medale.

POSZUKIWACZ II
A dzisiaj co?

POSZUKIWACZ I
Ale pewnie władza znowu coś obieca.

POSZUKIWACZ II
Nikt nie da ci tyle, ile władza obieca.

POSZUKIWACZ I
Piłka nożna:
Cztery razy wicemistrz Polski.
Trzy razy trzecie miejsce.
Cztery razy Puchar Polski.
Raz drugie miejsce.

POSZUKIWACZ II
A dzisiaj co?

POSZUKIWACZ I
Cztery i trzy, i cztery, i jeden daje
dwanaście.

POSZUKIWACZ II
Jak dwunastu apostołów.

POSZUKIWACZ I
Dwunasty zawodnik.

POSZUKIWACZ II
Dwanaście to trzy razy cztery.
Trzy to wiadomo.
Cztery to cztery nogi stołu.
Cztery ściany domu.
Cztery nowe otwarcia dla Polski.
Cztery ciosy dla Sosnowca.

POSZUKIWACZ I
Tylko cztery?

POSZUKIWACZ II

Ale za to jakie!
Koniec pierwszej wojny – Sosnowiec przestaje być miastem granicznym.
Pierwszy cios.
Koniec drugiej wojny – Sosnowiec zostaje zepchnięty w cień Katowic.
Drugi cios.
Koniec dekady Pierwszego – Sosnowiec traci silnego człowieka w Warszawie.
Trzeci cios.
Koniec komuny – Sosnowiec traci górnictwo i włókiennictwo.
Czwarty cios.

POSZUKIWACZ I
Wystarczy.

POSZUKIWACZ II
Znasz bardziej pechowe miasto?

POSZUKIWACZ I
Zostało jeszcze sporo rund.

POSZUKIWACZ II
Może osiem?
Osiem i cztery jest dwanaście.

POSZUKIWACZ I
Osiem z dwunastu.

POSZUKIWACZ II
Możemy się odkuć. Bo zobacz…
Z jednej strony wszystko jest jasne, jest rzeka i jest granica,
ale z drugiej strony to już nie wiadomo, gdzie granica,
wszystko jakby takie trochę rozmyte,
a jak nie wiadomo, a jak rozmyte, to znaczy, że nie ma granicy,
a jak nie ma granicy, to znaczy, że Zagłębie jest…

POSZUKIWACZ I
Bezgraniczne!

POSZUKIWACZ II
A jak bezgraniczne, to i nieskończone!

POSZUKIWACZ I
Nieskończone Zagłębie.

POSZUKIWACZ II
A jak nieskończone, to i wieczne.

POSZUKIWACZ I
Bezgraniczne, Nieskończone, Wieczne Zagłębie.

POSZUKIWACZ II
Amen.

 

Na drabince opuszcza się Pierwszy (muzyka jak z „Człowieka z marmuru”)

PIERWSZY
Jestem, widzicie, jeden z was,
z tej samej gliny, widzicie, ulepiony,
z tego samego biedaszybu, widzicie, wyszedłem w świat
i w ten sam biedaszyb wiekuisty wróciłem.
Postanowiłem pożegnać się z Sosnowcem
na zawsze
i chcę, żebyście wy zrobili to samo.
Żebyście, widzicie, pożegnali się z Sosnowcem,
który jest wam kulą u nogi,
który nie daje iść do przodu,
który pobudza nostalgię
za tym, czego nie ma i czego nie będzie.
Nie ma i nie będzie, bo już było.
Chcę, żebyście wreszcie poczuli się wolni.
To jak – pomożecie sobie?
No, to niech teraz każdy z was
pożegna się z upiorem Sosnowca,
zakopie go głęboko,
niech już więcej was nie dręczy.

Każda z postaci podchodzi do Szybu i wrzuca do niego coś, co symbolizuje jej „upiora Sosnowca”.

POSZUKIWACZ I(składa w szybie serwetkę z „Savoy’a”)
Żegnaj serwetko z Savoy’a.

POSZUKIWACZ II(składa w szybie patyk, którym zamykał kiosk Globusa)
Żegnaj patyku, którym zamykałem kiosk Globusa.

KOBIETA Z PERYFERII(składa w szybie portret ślubny)
Żegnaj od dwunastu lat niebędący mężem mężu.

NOCNA PORTIERKA(składa w szybie obrączkę)
Żegnaj historio, z którą nie mogłam się rozstać.

PODRÓŻNY podchodzi do szybu z kawałkiem rury z pomnika

PODRÓŻNY(do Nocnej)
To nie jest zwykły kawałek blachy.

(przykłada blachę do ucha, uderza palcem, zamyka oczy, po czym otwiera oczy i wrzuca kawałek rury do szybu)

Żegnaj.

PIERWSZY
I na mnie już czas.
Nie zobaczymy się już więcej.
Żegnajcie sosnowiczanie,
żegnaj Czerwone Zagłębie.

Pierwszy schodzi do szybu.

 

Rozchodzą się wszyscy z wyjątkiem Nocnej Portierki i Podróżnego

NOCNAPORTIERKA
Już świta.

PODRÓŻNY
To była długa noc.

NOCNAPORTIERKA
Na mnie już czas.

PODRÓŻNY
Napije się pani ze mną kawy?

NOCNAPORTIERKA
Pan musi jechać do Grecji.

PODRÓŻNY
Zostaję.

NOCNAPORTIERKA
Czterdzieści sześć tysięcy sześćdziesiąt sześć.

PODRÓŻNY
Słucham?

NOCNAPORTIERKA
Mówię, że w takim razie napijmy się kawy.

 

KONIEC

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jarosław Jakubowski, Czerwone Zagłębie, Czytelnia, nowynapis.eu, 2019

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...