25.03.2020

Człowiek z lodu

Umrzeć – usnąć –
Spać – i śnić może? Ha, tu się pojawia
Przeszkoda…


W. Shakespeare, Hamlet

OSOBY:

MARIUSZ
ILONA
STARA KOBIETA
HENRYK
PROFESOR
SĘDZIA

1.

Mieszkanie Mariusza. Mariusz czeka. Jego czas jest wypełniony czekaniem. W końcu wchodzi Ilona.

 

MARIUSZ
Będziemy pisać

ILONA
Pisaliśmy wczoraj

MARIUSZ
Wczorajsze pisanie było do niczego
Spaliłem

ILONA
Zawsze niszczysz to co napiszemy

MARIUSZ
I słusznie
Gdyby rękopisy płonęły częściej
świat byłby szczęśliwszy
Mimo to dziś znowu będziemy pisać

 

Ilona bierze przybory do pisania. Czeka.

 

MARIUSZ
Mając cię w ramionach

ILONA
To tytuł

MARIUSZ
Tak

ILONA
O kim to

MARIUSZ
Czekaj
żebym nie zgubił myśli
Mając cię w ramionach

ILONA
To już mam

MARIUSZ
Chciałem opisać pewne wspomnienie

ILONA pytająco
Notować

MARIUSZ
Zaczekaj
Wydaje mi się że to wspomnienie
ale może raczej marzenie

(pauza)

Mając cię w ramionach

(pauza)

ILONA
Stoimy w miejscu

MARIUSZ
O nie

ILONA poirytowana
Wspomnienie czy marzenie

MARIUSZ
Gładka skóra
dotykam jej
gładka skóra
wodzę po niej palcami
wyczuwam kości
łopatka obojczyk mostek
Mostek jest lekko wypukły
fascynują mnie rozchodzące się z niego promieniście żebra
Długo dotykam mostka
skóra tutaj jest cienka
naciągnięta
ciasno opina kości
Trochę wyżej obojczyk
te zagłębienia w których można zostać na dłużej
wtedy już szyja podbródek
usta
z lewej strony nad górną wargą mały pieprzyk
ledwo widoczny ale ruchliwy
a niżej pod obojczykiem
robi się miękko

(po chwili, pytająco)

Masz

ILONA
Nie notowałam
myślałam że to jeszcze nie to

MARIUSZ
Za dużo myślisz
zresztą nieważne

(pauza)

Mając cię w ramionach

ILONA
Może pójdziemy na przechadzkę
jest ładnie

MARIUSZ
Przechadzka
użyłaś słowa „przechadzka”

ILONA
No i

MARIUSZ
Zrobiłaś to celowo

ILONA
Zwykłam używać słów w jakimś celu
Chodźmy na spacer jeśli to coś zmieni

MARIUSZ
Ktoś tak mówił

ILONA pytająco
Kto

MARIUSZ
Nie wiem
nie pamiętam
Dlaczego nie mogę sobie przypomnieć

Ilona kładzie dłoń na głowie Mariusza.

ILONA
Spokojnie
przypomnisz sobie

MARIUSZ
Jesteś dla mnie taka dobra

(patrzy na Ilonę)

Czego ty właściwie chcesz

ILONA
Chcę ci pomóc

MARIUSZ pytająco
I nic więcej

ILONA
Nic więcej

2.

Mariusz i Ilona na cmentarzu. Ilona pcha wózek z Mariuszem. Spacerują nieśpiesznie pośród nagrobków.

MARIUSZ
Zatrzymaj się

Mariusz przygląda się tablicy nagrobnej

Patrz jak młodo umarł
Wydaje mi się (urywa)

ILONA pytająco
Co takiego

MARIUSZ
Jego twarz wydaje mi się znajoma
To musiało być dawno

(po chwili)

Ciekawe jak umarł

ILONA
Nie piszą

MARIUSZ
Może wypadek

ILONA
Może

MARIUSZ
A może nieuleczalna choroba

ILONA
Też możliwe

MARIUSZ
Jego ciało pewnie już całkiem rozłożone
ale spójrz na jego twarz
dobrze oświetlona i taka poważna

ILONA
Wracajmy już
robi się zimno

MARIUSZ
Mnie tu dobrze

ILONA
Nie lubię cmentarzy

MARIUSZ
I słusznie
tobie nie wolno lubić cmentarzy

 

Ruszają dalej pośród szarych nagrobków.

 

MARIUSZ pytająco
Myślisz że na moim grobie powinien być medalion

ILONA
Nie wiem

(pytająco)
a chcesz żeby był

MARIUSZ
Nie mam dobrej fotografii

(pytająco)
Myślisz że powinienem sobie zrobić

ILONA
To dobry pomysł
ale niekoniecznie z powodu medalionu

MARIUSZ pytająco
Jest inny powód
Może kiedyś ktoś i mnie rozpozna

ILONA
Ja cię znam
Mogłabym zawsze nosić twoje zdjęcie przy sobie

MARIUSZ
Nie
fotografia to jednak zły pomysł
Oni wszyscy już ich nie potrzebują

(po chwili)
Jesteśmy na miejscu

 

Stają przed starym, rodzinnym grobowcem.

 

MARIUSZ
Mamusia i tatuś
umarli dawno temu
jedno po drugim
byłem wtedy chłopcem

ILONA
Oddano cię do sióstr albertynek
zostałeś architektem
wybudowałeś dom

MARIUSZ pytająco
Dom

ILONA
Dom który spłonął
a w nim wszystko co miałeś

MARIUSZ
Nic nie pamiętam
Mamusia i tatuś
opuścili mnie dawno temu

ILONA
Chodźmy już

MARIUSZ
Zaczekaj chwilę

 

Mariusz odgarnia liście z mogiły. Chwieje się na wózku, o mało co nie upada na płytę nagrobną. Ilona go przytrzymuje.

 

ILONA
Sama to zrobię

 

Ilona sprząta bałagan na grobie.

 

MARIUSZ
Szkoda że nie mamy żadnej lampki
powinienem zapalić im ogienek

ILONA
Innym razem

MARIUSZ zdziwiony
Mój dom spłonął

ILONA
Na szczęście ty ocalałeś

 

Ilona i Mariusz stoją chwilę w ciszy, po czym ruszają pośród nagrobków ku bramie cmentarnej. 

3.

Noc. Mariusz leży w łóżku. Zapala zapalniczkę i gasi ją. W pewnym momencie blask ognia wyławia z ciemności jego twarz. Mariusz płacze. 

4.

Dzień. Mieszkanie Mariusza. Mariusz i Ilona. Mariusz na wózku, a przed nim, w pewnej odległości, Ilona, która zachęca go, żeby do niej podszedł o własnych siłach. Mariusz niezdarnie unosi się na rękach, po czym opada na siedzisko wózka.

 

ILONA
Bądź mężczyzną

MARIUSZ
Jestem nim

ILONA
To pokaż to

MARIUSZ 
Czego ty ode mnie chcesz

ILONA
Chcę żebyś do mnie przyszedł

MARIUSZ
Ale potem dasz mi spokój

ILONA
Nie
potem też nie dam ci spokoju

 

Mariusz ponownie niezdarnie próbuje wstać. Odrywa ręce od poręczy fotela i chwiejnie staje na nogach.

 

ILONA
Dobrze
a teraz idź

 

Mariusz ostrożnie wysuwa wprzód najpierw jedną nogę, potem drugą. Idzie bardzo powoli, chwiejnie, szurając butami po podłodze.

 

ILONA entuzjastycznie
Dobrze
Jeszcze kawałek

 

Mariusz pokonuje jeszcze pewną odległość, po czym mniej więcej w połowie drogi, między wózkiem a Iloną upada.

 

MARIUSZ wzburzony
Tak się kończą twoje ćwiczenia

 

Ilona podchodzi do leżącego Mariusza.

 

ILONA oschle
Jeszcze nie skończyliśmy

MARIUSZ
Owszem skończyliśmy

ILONA
Wstawaj

MARIUSZ
Podaj mi wózek

ILONA ostro
Wstawaj

MARIUSZ
Jestem zmęczony

(gwałtownie)
Podaj mi ten cholerny wózek

ILONA
Nie użalaj się nad sobą

MARIUSZ
Dobrze
poradzę sobie sam

 

Mariusz czołga się w kierunku wózka. Gdy jest już przy nim, Ilona odsuwa go od Mariusza.

 

MARIUSZ
Wynoś się stąd

ILONA
Ten wózek nie jest ci potrzebny
No podaj mi rękę i wstawaj

 

Ilona wyciąga rękę do Mariusza. Mariusz odwraca się i czołga w kierunku wózka. Kobieta znowu odsuwa wózek. Powtarza się to jeszcze dwa razy i wówczas Mariusz wybucha.

 

MARIUSZ
Wynoś się
nie chcę cię więcej widzieć

ILONA
Wstawaj zamiast tracić energię na krzyk

MARIUSZ
Nie
po prostu tu zostanę
będę tak leżał aż w końcu sobie pójdziesz

 

Ilona siada na wózku i patrzy na Mariusza.

 

ILONA
Jesteś słaby
lubisz być słaby

MARIUSZ
A ty lubisz widzieć mnie takiego

 

Ilona wstaje, popycha wózek w kierunku Mariusza.

 

ILONA
Masz ten swój wózek

 

Ilona wychodzi. Mariusz mozolnie wspina się na wózek. Chwilę odpoczywa i rusza w kierunku okna. Patrzy na odchodzącą Ilonę, która otwiera furtkę i znika w perspektywie ulicy.

 

MARIUSZ
Mając cię w ramionach
Twoje drobne
drobne plecy
kładę na nich dłonie
Nie widzę twojej twarzy
czuję twoją skórę
ale dlaczego nie widzę twojej twarzy

5.

Obszerne, tonące w półmroku pomieszczenie. Wysokie ściany, wysokie, wąskie okna. Mariusz wjeżdża na wózku. Na przeciwległym końcu pomieszczenia Stara Kobieta w habicie siedzi za staroświeckim, masywnym biurkiem. Jej twarz jest surowa. Mariusz zbliża się do niej.

 

MARIUSZ
Chcę poznać swoją przeszłość

STARA KOBIETA
Zostałeś tu podrzucony jako Bezimienny
Ochrzciliśmy cię
daliśmy ci imię i całą resztę

MARIUSZ
Wiem kim byli moi rodzice

STARA KOBIETA
Nie możesz tego wiedzieć

MARIUSZ
Widziałem ich grób

STARA KOBIETA
Wymyśliłeś go sobie
Cała twoja przeszłość jest tutaj

 

Stara Kobieta kładzie dłoń na starej, grubej księdze.

 

MARIUSZ
Chcę zobaczyć

 

Stara Kobieta otwiera księgę i przesuwa ją na brzeg biurka, tak by Mariusz mógł zajrzeć. Mężczyzna pochyla się nad księgą, wertuje w tę i z powrotem.

 

MARIUSZ rozczarowany, pytająco
To wszystko

 

Stara Kobieta potakuje

 

MARIUSZ
Jakieś daty
suche zapiski
bez znaczenia

STARA KOBIETA
Są jeszcze zdjęcia w naszej kronice

 

Stara Kobieta podchodzi do regału i po chwili znajduje to, czego szukała. Kładzie kronikę przed Mariuszem.

 

MARIUSZ zdziwiony
Ten ktoś to ja

STARA KOBIETA pytająco
Nie poznajesz siebie

MARIUSZ
Nie

STARA KOBIETA
Posłuchaj mnie
twoja przeszłość minęła
pogódź się z tym
ciesz się dniem dzisiejszym

MARIUSZ
Ale ja chcę wiedzieć

STARA KOBIETA pytająco
Wiedzieć co

MARIUSZ
Kim jestem

STARA KOBIETA
Jesteś dzieckiem Bożym
stworzonym na Jego obraz i podobieństwo

MARIUSZ pytająco
Chce siostra powiedzieć że Bóg też nic o sobie nie wie

STARA KOBIETA
Bóg zawsze jest z tobą
w twojej rozpaczy i samotności
w twoim szukaniu odpowiedzi

MARIUSZ
Ale ja nic nie czuję

6.

Mariusz sam.

 

MARIUSZ
I jeszcze twój kark
twoja potylica
czy poznałbym ją pośród innych
Mogłaby być potylicą kogokolwiek
kogoś całkiem obcego
Dlaczego nie mogę zobaczyć twojej twarzy

7.

Mieszkanie Mariusza. Mariusz i Ilona.

 

ILONA
Jak myślisz kim może być ta kobieta

MARIUSZ
Nie powinnaś tu wracać

ILONA pytająco
Myślisz że to ktoś z kim kiedyś byłeś

MARIUSZ
Ale skoro już tu jesteś to opowiem ci mój sen
Prawie w ogóle nie mam snów
ale ten pamiętam wyraźnie
Byłem w jakimś obszernym pomieszczeniu
wyglądało jak komnata w starym zamku
Na fotelu przy kominku siedział mężczyzna
miał długi zarost i uśmiechał się tajemniczo patrząc w ogień
Stałem przy nim i byłem na niego zły że tak się uśmiecha
Rozległ się dzwonek do drzwi
poszedłem otworzyć za progiem stał starszy mężczyzna
Musiałem go znać bo zawołałem do tamtego
siedzącego przy kominku podając imię przybysza
nie pamiętam jakie
Powtórzyłem ale tamten nie odpowiedział
wróciłem do niego zostawiając starca w progu
i powiedziałem głośno że przyszedł
tu znowu padło imię którego nie pamiętam
Człowiek siedzący przy kominku odwrócił do mnie twarz
z której nie schodził ten irytujący uśmieszek 
i powiedział niemalże wesoło
„On nie żyje”
Znałem ich obu w tym śnie
ale nie wiem kim są

(pytająco)
Myślisz że to twarze z przeszłości

ILONA
Nie znam się na snach

MARIUSZ
Siostra przełożona powiedziała że wymyśliłem sobie
grób rodziców

ILONA
Okrutna kobieta

MARIUSZ pytająco
Ona okrutna
Czy po moim domu zostały jakieś pamiątki

ILONA
Wszystko przepadło

MARIUSZ
Czy ktoś wtedy ze mną był

ILONA
Nie
byłeś sam
mieszkałeś w swoim wielkim domu sam

MARIUSZ
Dlaczego miałbym ci wierzyć

ILONA
Bo masz tylko mnie 

8.

Mieszkanie Mariusza. Mariusz i Ilona.

 

MARIUSZ
Przez cały dzień nie mogę sobie znaleźć miejsca
nie mogę się na niczym skupić
wiem że prędzej czy później zacznę szukać
i choć niczego nie znajduję
następnego dnia szukam znowu
Siostra przełożona mówi że muszę żyć dniem
ale nie potrafię
jestem jak korek na wodzie

(po chwili)
Dlaczego do mnie przychodzisz

ILONA
Bo masz tylko mnie

MARIUSZ
Właściwie nic o tobie nie wiem

ILONA pytająco
Co chciałbyś wiedzieć

MARIUSZ
Jaki jest twój ulubiony owoc

ILONA
Grejpfrut

MARIUSZ
Taka duża czerwona i kwaśna pomarańcza

(zaciekawiony)
Wyciskasz sok czy jesz w kawałkach

ILONA
Kroję na pół
posypuję cukrem
i wyjadam łyżeczką

MARIUSZ zamyślony
Łyżeczką

ILONA
Dlaczego tak patrzysz

MARIUSZ
Ktoś kiedy jadł grejpfruta łyżeczką
cukier rozpuszczał się na powierzchni miąższu

(po chwili)
Co jeszcze lubisz

ILONA
Zapach świeżo zaparzonej kawy
lubię też chodzić po mieszkaniu w piżamie

MARIUSZ
Co widzisz z okna kiedy wstajesz rano

ILONA
Budkę strażnika koszar

MARIUSZ
Ciekawe

ILONA
Prawdę mówiąc zupełnie nieciekawe
strażnik za każdym razem jest bez wyrazu
To nie portier w hotelu z którym można zamienić parę słów
o pogodzie i o łowieniu ryb

MARIUSZ pytająco
Próbowałaś

ILONA
Nie

MARIUSZ pytająco
To skąd wiesz że nie można

ILONA
Nie wiem
prawdę mówiąc całe miasto wydaje mi się bez wyrazu
Tylko czasem kiedy wyjdzie słońce
przez moment ma się wrażenie że wszystko jest na swoim miejscu
Nawet rzeczy najbardziej zbędne

MARIUSZ pytająco
Spotykasz się z kimś

ILONA pytaniem na pytanie
A jeśli tak to co

MARIUSZ
Więc się spotykasz

ILONA lekko ironicznie
Jesteś zazdrosny

MARIUSZ
Moje odczucia nie mają tu nic do rzeczy

(z zaciekawieniem)
Jaki on jest

ILONA
Nie chcę o nim mówić

MARIUSZ pytająco
Dlaczego

ILONA 
Żebyś nie czuł z jego powodu niepokoju

MARIUSZ lekko rozbawiony
Dlaczego miałbym czuć niepokój z powodu mężczyzny
z którym się spotykasz

ILONA
Niepotrzebnie ci o nim powiedziałam

MARIUSZ pytająco
Planujecie wspólną przyszłość
Tak się chyba mówi prawda
„Planujemy wspólną przyszłość”
Jak się poznaliście
Tego też mi nie powiesz
Psujesz całą zabawę

ILONA
W życiu trzeba umieć zostawić za sobą wszystko bez żalu
i bez nadziei że to wróci
Przyjaciele znajomi nawet ci których kochałeś
Musisz nauczyć się żyć z tą utratą

MARIUSZ pytająco
Ty się nauczyłaś

ILONA
Ja nie miałam nikogo i niczego do stracenia
Wracajmy do pracy

MARIUSZ zaciekawiony
Jaki on jest

ILONA
To dobry człowiek

MARIUSZ rozczarowany, pytająco
To wszystko

ILONA
Tak

MARIUSZ
Musicie być szczęśliwi

ILONA wymijająco
Nie będziesz dziś dyktować

MARIUSZ
Opowiedz mi jeszcze o sobie

ILONA
Nie jestem w tym dobra

MARIUSZ
Słowa to jedyne czego nie straciłem

ILONA
Mówisz jak postać ze starej sztuki

MARIUSZ
Długo spałem
bez snów
świat mi uciekł

ILONA
Nie masz czego żałować

MARIUSZ
Może chciałbym mieć
chciałbym w tłumie szukać kogoś wzrokiem
i wreszcie znaleźć tę jedną twarz
Przecież takie rzeczy ciągle się zdarzają
nie ma w tym nic dziwnego

ILONA
Rozklejasz się
potrzeba ci większej dyscypliny
czas na ćwiczenia

 

Mariusz ćwiczy, co polega na tym, że usiłuje stanąć na nogach, po czym pójść w stronę Ilony. Gdy upada, Ilona podsuwa mu wózek i Mariusz wdrapuje się na niego. To się powtarza, Mariusz wykonuje swoje ćwiczenia cierpliwie, aż do całkowitego opadnięcia z sił.

 

ILONA
Robisz postępy

 

Ilona wychodzi. Słychać trzask zamykanej furtki. 

9.

Mariusz pisze. Powracający sen Mariusza. Obszerne, wysokie pomieszczenie z wysokimi, wąskimi oknami, wielkim żyrandolem. Kamienny kominek. Słabe światło. Na fotelu przy kominku siedzi brodaty mężczyzna, który trzyma na kolanach grubą księgę. Mariusz stoi przy nim, wykazuje objawy zdenerwowania.

MARIUSZ
On nie odchodzi

 

Brodacz patrzy na Mariusza z lekkim rozbawieniem.

 

BRODACZ
Zapytaj więc czego chce

 

Mariusz odchodzi, po chwili wraca.

 

MARIUSZ
Mówi że chciałby się tylko rozejrzeć

BRODACZ
Niech zresztą robi co chce
przecież i tak nie żyje

 

Mariusz odchodzi i po chwili wraca z gościem – starym, siwowłosym mężczyzną. Gość rozgląda się ciekawie, jak ktoś, kto po latach znalazł się w swoim dawnym domu.

 

BRODACZ pytająco
Co pana sprowadza Profesorze

 

Profesor jakby dopiero teraz dostrzegł Brodacza, zwraca się ku niemu. Długo mu się przygląda.

 

PROFESOR
Postarzałeś się Henryku

HENRYK
Cóż nikt z nas nie umknie czasowi

PROFESOR (wskazując na Mariusza, zaciekawiony)
Kim jest ten młody człowiek

HENRYK
Nikt nie wie
Przybłąkał się

PROFESOR pytająco
Przydaje się na coś

HENRYK
Ma ładne pismo

 

(W dalszym ciągu sceny Profesor i Henryk rozmawiają, nie zwracając uwagi na Mariusza i jego słowa)

 

HENRYK
Zatem co pana sprowadza

PROFESOR
Odkąd umarłem sporo podróżuję
Odwiedzam miejsca które z nie do końca jasnej przyczyny
wydają mi się ważne

HENRYK
Wszyscy jesteśmy żywi lub nieżywi w nie większym stopniu niż pan
Różni nas tylko to że my tu jesteśmy przywiązani do miejsc

PROFESOR
Dzięki temu macie poczucie czasu

(rozglądając się)
Tutaj jednak czas się zatrzymał

HENRYK
Starałem się niczego nie zmieniać
Jedyną zmianą jest on

PROFESOR zaciekawiony
Jak pański Traktat

HENRYK
Zamach na całość wiąże się z licznymi problemami o różnorakiej naturze
Robię jednak postępy
Liczę na to że on pociągnie to po moim zgonie

PROFESOR
Śmierć jest niepotrzebnie dramatyzowana
choć okropnie rozleniwia
Szczęśliwi ci którzy za życia przesypywali swój czas przez palce
Dla nich śmierć jest stosunkowo łatwym przejściem

MARIUSZ
Mam ochotę na przechadzkę

HENRYK
Nieustannie opowiada o jakiejś kobiecie o drobnych ramionach
której twarzy nie może ujrzeć

PROFESOR
Interesujący rodzaj obłąkania
Być może w jakiś sposób był związany z tą kobietą
Niewykluczone jednak że nigdy jej nie było

HENRYK
Człowiek pozbawiony przeszłości
Czyste istnienie

PROFESOR
Idealny żeby przypisać mu wszystkie niewyjaśnione zbrodnie

HENRYK
Wielu chciałoby dodać mu przeszłość
Dlatego chronię go jak cenny okaz
Nie Traktat ale właśnie on będzie moim największym dziełem

MARIUSZ
Chcę iść nad jezioro

PROFESOR
Powinien pan odpowiednio dawkować mu bodźce

HENRYK
Tak też robię
Prowadzi bardzo bujne życie wewnętrzne
staram się go nie zakłócać
Niekiedy robimy przechadzki wokół jeziora
Zapisuje po nich swoje odczucia
bardzo piękne zresztą

PROFESOR
A więc to poeta

HENRYK
Kochanek morderca poeta
kto wie

PROFESOR
Nie obawia się pan że (urywa)

HENRYK
Ma łagodne usposobienie

PROFESORożywieniem
Właśnie
Tacy bywają najgroźniejsi

MARIUSZ
Chcę na przechadzkę

HENRYK
Wie w jakich proporcjach używać rzeczowników czasowników i przymiotników
a przy tym unika metafor

PROFESOR
Musi pan mieć z niego pociechę

HENRYK
O tak
kto by pomyślał że na stare lata spotka mnie taka przygoda

MARIUSZ
Jest dobre światło

PROFESOR
Niepokoi mnie tylko ten niejasny wytwór jego umysłu
Ta kobieta bez twarzy

HENRYK
O proszę się nie martwić
Taka niewinna skaza dodaje tylko uroku jego osobowości

PROFESOR
Oby szczelina nie zmieniła się w otchłań

 

Mariusz podchodzi do kominka i bierze stamtąd metalowy pogrzebacz.

 

HENRYK
Nie ma obaw
ma stosunkowo silne hamulce moralne
Zdarza mu się płakać przy starych filmach

 

Mariusz staje przy Henryku i powoli unosi pogrzebacz

 

PROFESORniepokojem
Ma w ręku pogrzebacz
Myśli pan że uderzy

HENRYK
Wie że cokolwiek zrobi
jego sytuacja się nie zmieni

 

Mariusz waha się, pogrzebacz drży wysoko ponad jego głową.

 

MARIUSZ gwałtownie
Obaj wiecie kim ona jest

 

Odrzuca pogrzebacz i wybiega. Profesor i Henryk patrzą na siebie z ironicznym uśmieszkiem.

10.

Ilona u siebie. Przed nią na dużym stole leżą zdjęcia przedstawiające Mariusza i jakąś kobietę. Ilona pracowicie wycina nożyczkami twarz kobiety z fotografii. Układa je rzędem przed sobą. Wkłada do popielniczki i podpala.

11.

U Mariusza. Mariusz i Ilona.

 

ILONA pytająco
Coś się stało

MARIUSZ
Przychodzą do mnie
Tamci dwaj ze snu
jakieś sceny
odgrywają przede mną komedię
ale wiem że coś ukrywają

ILONA
Chodźmy na przechadzkę
jest dobre światło

MARIUSZ gwałtownie
Przestań
Ty też jesteś z nimi w zmowie

ILONA
Nie ma tu nikogo
Jesteś bezpieczny

MARIUSZ
Nie
nie jestem bezpieczny
oni wrócą
i znowu będą się obleśnie uśmiechać

ILONA
To zależy tylko od ciebie

MARIUSZ
Jestem w kompletnej rozsypce
Jestem w wielu miejscach i czasach jednocześnie

(po chwili, pytająco)
Słyszysz

ILONA pytająco
Co

MARIUSZ
Deszcz
chciałbym powiedzieć że zawsze lubiłem deszcz

ILONA
To powiedz

MARIUSZ
Ale ja nie wiem czy zawsze lubiłem deszcz

ILONA
Wystarczy że powiesz
„zawsze lubiłem deszcz”

MARIUSZ pytająco
Wystarczy

ILONA
Tak

MARIUSZ
Zawsze lubiłem deszcz

ILONA pytająco
Lubiłeś patrzeć jak bębni o szybę

MARIUSZ
Chyba tak

ILONA
To pewnie lubiłeś też chodzić po kałużach

MARIUSZ
I patrzeć jak robią się na nich bąble

ILONA pytająco
Co jeszcze lubiłeś

MARIUSZ
Nie wiem
Może też zapach powietrza po deszczu
albo tuż przed kiedy było jeszcze cicho i spokojnie

ILONA pytająco
Dlaczego zawsze lubiłeś deszcz

MARIUSZ
Może dlatego że można było się w nim schować
Albo patrzeć z ukrycia jak pada i nikt ci nie przeszkadzał

ILONA
Chodźmy wreszcie zanim przestanie padać

MARIUSZ
Dobrze

 

Wychodzą. Ilona pcha wózek z Mariuszem. Znikają w strugach deszczu. 

12.

Znowu u Mariusza. Oboje cali mokrzy. Roześmiani. Patrzą na siebie.

 

MARIUSZ
Przemokłaś

ILONA
Ty też

MARIUSZ
Znajdę ci coś suchego do przebrania

 

Mariusz wyjeżdża wózkiem i po chwili wraca z suchym ubraniem i ręcznikiem.

 

ILONA pytająco
A ty

MARIUSZ
Nie jest mi zimno

ILONA
Nie wygłupiaj się

MARIUSZ
Poradzę sobie
wiesz gdzie jest łazienka

ILONA
Zaczekaj
to potrwa tylko chwilę

MARIUSZ
Będę czekał

 

Ilona idzie do łazienki. Słychać odgłos prysznica. Mariusz podjeżdża do drzwi łazienki, nasłuchuje.

 

ILONA (zza drzwi, pytająco)
Jesteś tam

 

Mariusz oddala się od drzwi.

 

MARIUSZ pytaniem na pytanie, podenerwowany
A gdzie mam być

ILONA
Zaraz kończę

MARIUSZ
Nie śpiesz się

 

Ilona wychodzi w szlafroku Mariusza. Na głowie ma „turban” z ręcznika. Mariusz wjeżdża do łazienki. Szum wody. Ilona przegląda papiery Mariusza.

 

MARIUSZ (zza drzwi)
Jesteś tam

ILONA
A gdzie mam być

MARIUSZ
Dobrze że jesteś
Możesz sobie zrobić herbaty

ILONA
Właśnie miałam zamiar

 

Ilona przechodzi koło drzwi łazienki i wtedy słychać zza nich łoskot jakby upadku.

 

ILONA zaniepokojona
Nic ci nie jest
Jesteś tam

MARIUSZ podenerwowany
A gdzie mam być

ILONA jak wyżej
Coś się stało

MARIUSZ
Poślizgnąłem się

 

Ilona szarpie za klamkę.

 

ILONA gwałtownie
Otwórz

MARIUSZ
Nie trzeba

 

Znowu odgłos upadku.

 

ILONA niemal rozpaczliwie
Otwórz na miłość Boską

MARIUSZ
Jestem nieubrany

ILONA
Otwórz bo wyważę drzwi

 

Słychać mozolne gramolenie się na wózek. Po chwili Mariusz otwiera drzwi i wyjeżdża. Jest ubrany. Ilona ogląda go. Mariusz patrzy na nią.

 

ILONAtroską, pytająco
Jesteś cały

MARIUSZ
Trochę potłuczony ale to nic

ILONA
Zawsze byłeś trochę potłuczony

MARIUSZ
Co ty nie powiesz

 

Śmieją się.

 

ILONA
Ty się śmiejesz

MARIUSZ
Kiedy upadłem coś mi się przypomniało

ILONA
Opowiedz

MARIUSZ
Stałem pod drzwiami i nasłuchiwałem
Brała prysznic
Przez szybkę widziałem jej ciało
niewyraźnie
stała odwrócona tyłem
Stałem tam i patrzyłem jak się rusza
w szumie wody
jedyna żywa
jedyna żywa istota na świecie

ILONA
Dlaczego jedyna

MARIUSZ
Ponieważ wolałem uznać świat martwym
Tak było prościej

ILONA zaciekawiona
Pamiętasz coś jeszcze

MARIUSZ
Tylko to że bardzo chciałem do niej wejść
ale drzwi były zamknięte od środka
Chyba cieszyła się swoją samotnością
Ruchliwa
coś podśpiewywała

ILONA jak wyżej
Co było dalej

MARIUSZ
Dalej

(podejrzliwie)
Dlaczego to cię interesuje

ILONA jak wyżej
Kim była ta kobieta

MARIUSZ
Nie wiem
widziałem tylko niewyraźnie jej drobne ramiona

(po chwili)
Powiedz mi
ale tym razem powiedz prawdę
Dlaczego tu przychodzisz

ILONA
Bo chcę

MARIUSZ nieco rozczarowany
Tylko tyle

ILONA pytająco
Nie chcesz żebym przychodziła

MARIUSZ
Kiedy tu jesteś te wszystkie sny
tracą znaczenie
rozwiewają się
Nie wiem czy to dobrze
sny to wszystko co mam

ILONA
Kiedyś zobaczysz jej twarz

MARIUSZ
I co wtedy

ILONA
Pewnie będziesz cierpiał
A ja nie chcę żebyś cierpiał

MARIUSZ
Jeszcze nigdy na ciebie tak nie patrzyłem jak dziś

ILONA zaciekawiona
Jak

MARIUSZ
Jakbym zobaczył cię pierwszy raz
Jakby opadła mgła

(po chwili, niepewnie)
Czy mógłbym
cię dotknąć

 

Ilona przytakuje milcząco. Mariusz wyciąga ku niej rękę, ostrożnie dotyka jej twarzy. Ilona chwyta dłoń Mariusza, przytula do swej twarzy. I tak to trwa. Prawie w nieskończoność. W końcu na twarzy Mariusza pojawia się grymas bólu.

ILONA
Pokaż mi to

 

Mariusz bierze jej dłoń i dotyka nią swych bolących miejsc.

 

MARIUSZ
Tu
I tu
I jeszcze tu

ILONA
Biedaku

 

Mariusz wstaje z wózka z trudem, wspomagany przez Ilonę. Ona bierze go w ramiona i przywierają do siebie. I tak to trwa. Prawie w nieskończoność. 

13.

Sen Mariusza. Scena sądu. Mariusz jako oskarżony.

 

SĘDZIA
Czy zdaje pan sobie sprawę o co jest oskarżony

MARIUSZ
Wydaje mi się że tak
O to że zmarnowałem najlepsze lata życia

SĘDZIA
Dlaczego pan tak uważa

MARIUSZ
Bo nie kochałem zbyt mocno i zbyt uważnie

SĘDZIA
Więc przyznaje się pan do winy

MARIUSZ
Jak najbardziej

SĘDZIA
Mimo to musimy przesłuchać świadków

MARIUSZ
Czy to jest konieczne

SĘDZIA
Oczywiście
Bez tego nie mogę wydać wyroku

MARIUSZ
Ale ja się zgadzam na każdą karę

SĘDZIA
To sąd oceni czy zasługuje pan na karę

 

Wchodzi pierwszy świadek, Henryk.

 

HENRYK
Rozpoznaję oskarżonego
Bardzo skupiony na sobie
Wygórowane ambicje a przy tym kompleks niższości
W zasadzie chodzący kompleks
Niewiele więcej mogę o nim powiedzieć
Pomaga mi w pisaniu Traktatu

SĘDZIA
Jak się poznaliście

HENRYK
Zjawił się u mnie któregoś dnia
tak po prostu
i został
Nie jest uciążliwy poza jedną rzeczą

SĘDZIA
Jaką

HENRYK
Nie posiada umiejętności życia w świecie teraźniejszym

 

Wchodzi drugi świadek, Profesor.

 

PROFESOR
Nazywam go Człowiekiem z Lodu
Bo jest jak ktoś kto przeleżał długie lata w wiecznej zmarzlinie
Wydaje mi się że to dobrze służy jego poezji

SĘDZIA dociekliwie
Co wiemy o jego postawie życiowej
Wyborach
Zaniechaniach

PROFESOR
Można tu mówić jedynie o domysłach
Podejrzewam że miał kogoś kogo stracił
Nie pamięta a może udaje że nie pamięta kogo
Nieustanne powroty do motywu trzymania w ramionach
jakiejś kobiety
Być może zresztą jest to wyłącznie projekcja jego umysłu

 

Wchodzi trzeci świadek, Ilona.

 

ILONA
Użala się nad sobą
Oczekuje litości a kiedy ją dostaje wpada w złość
To co utracił nigdy już nie wróci
ale on nie chce tego przyjąć do wiadomości
Nie potrafi docenić tego co ma

SĘDZIA
Jak go pani poznała

ILONA
Wydobyłam z lodu
opłukałam
przywróciłam do życia
Ale on nie umie żyć
albo raczej nie chce
Gdyby nie ja z powrotem zagrzebałby się w lodzie

SĘDZIA podchwytliwie
Może właśnie tego chce
Dlaczego mu w tym przeszkadzać

ILONA
Bo życie nie może przegrać ze śmiercią

SĘDZIA pytająco
Kim jest kobieta do której oskarżony ciągle wraca

ILONA
Nikim realnym
To tylko motyw literacki

MARIUSZ gwałtownie
Nie
Wiem że ona jest
była naprawdę

SĘDZIA
Więc jest czy była

MARIUSZ
Nie wiem
Nie pamiętam

SĘDZIA
Uznaję pana za winnego tego że tkwi pan w przeszłości
której nie ma
i skazuję pana na dalsze bezcelowe poszukiwania

 

Wchodzi czwarty świadek, Stara Kobieta.

 

STARA KOBIETA
Każde dziecko ma w sobie naiwną wiarę
wyobraża sobie Boga jako dobrego dziadka
On nie był wyjątkiem
zresztą niczym się nie wyróżniał
może tylko tym że ładnie rysował
kiedyś znalazłam w jego szufladzie kobiece akty
rysował je z wyobraźni
dość szybko jednak zauważyłam u niego podatność na nudę

SĘDZIA
Proszę to wyjaśnić

STARA KOBIETA
Jakby przedwcześnie się zestarzał
jakby zrozumiał coś czego nie powinien jeszcze wiedzieć

SĘDZIA
Co takiego

STARA KOBIETA
Że nie ma tajemnicy
a tylko głód tajemnicy 

14.

U Mariusza. Mariusz i Ilona.

 

MARIUSZ
Mając cię w ramionach
twoje drobne
twoje szczupłe plecy
wystające kości obojczyka
jak zawiązki skrzydeł

(do Ilony, pytająco)
Co to znaczy że całe lata przeleżałem w lodzie

ILONA
Sny nic nie znaczą

(po chwili)
Wyszło słońce

MARIUSZ
Pewnie pójdziemy na przechadzkę

ILONA
Oczywiście

MARIUSZ
A potem

ILONA
Nie myśl co będzie potem

 

Mariusz wyjmuje z szuflady kopertę, kładzie przed Iloną.

 

MARIUSZ
Listonosz przyniósł dziś rano
Wyciąg z konta
Na nazwisko kobiety
Nazwisko takie samo jak moje

ILONA
Pewnie pomyłka

MARIUSZ
Albo ta kobieta kiedyś tu mieszkała
Otworzę

ILONA
Lepiej nie
To nie do ciebie

MARIUSZ
Na mój adres
I na moje nazwisko

ILONA
Zwykła pomyłka
Zaniosę z powrotem na pocztę

MARIUSZ
Przestań w końcu kłamać
Wiesz kim była ta kobieta
Wiesz że była moją żoną
Wiesz że ode mnie odeszła a wtedy
pogrążyłem się w lodzie

ILONA
Nie znałam jej
Nie wiem kim była i co zrobiła
Wiem że się obudziłeś

MARIUSZ
Obudziłem się
tak
Z jednego snu w drugi
Tamci dwaj i ty jesteście postaciami z różnych snów
Nic nie jest naprawdę i wszystko jest naprawdę

ILONA
Tak byłoby najprościej ale tak nie jest
Obudziłeś się ale nie chcesz żyć na jawie
Boisz się

MARIUSZ
Niczego się nie boję
Jestem gotowy poznać całą prawdę

ILONA
Ja jej nie znam
Nikt jej nie zna

MARIUSZ
Odeszła ode mnie bo nie kochałem jej zbyt mocno
i zbyt uważnie
Potem zapadła ciemność aż pojawiłaś się ty
Ty jesteś kluczem do całej zagadki

(pytająco)
Co przede mną ukrywasz

ILONA
Niczego nie ukrywam
Przychodzę do ciebie

MARIUSZ
No właśnie przychodzisz a ja o tobie nic nie wiem

ILONA
Też długo byłam jak zamarznięta
Patrzyłam na was z daleka
Czekałam

MARIUSZ zaciekawiony
Czekałaś na co

ILONA
Aż ona mi cię odda

MARIUSZ
Zwariowałaś

ILONA
Tak
Zwariowałam 
Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia
aż spotkałam ciebie
I odtąd żyję tylko z twojego powodu

MARIUSZ wstrząśnięty
Boże
Co ty zrobiłaś

ILONA
Ja
Nic
Mówiłam ci
Czekałam na ciebie

MARIUSZ
Musisz mi wszystko opowiedzieć

ILONA
Przecież zawsze tego chciałeś
Mieć kogoś tylko dla siebie
Nie musieć się nim dzielić ze światem
Mną nie musisz się dzielić
Jestem tylko twoja

MARIUSZ
Patrzyłaś jak rozpada się moje życie
Jak pogrążam się w bezruchu

ILONA
Twoje życie od dawna było martwe

(pytająco)
Chcesz wiedzieć jak wyglądało
Myślałeś tylko o sobie
Liczyła się tylko twoja praca kariera
Wymyśliłeś sobie że „zalejesz sobą świat”
Twoja żona była cierpliwa ale nie tak cierpliwa jak ja

MARIUSZ pytająco
Skąd ty to wszystko wiesz

ILONA
Byłam blisko
W ukryciu ale blisko
Nie masz pojęcia jak łatwo jest śledzić kogoś
kto tak chętnie informuje świat o każdym swoim dniu
Życie na pokaz
dla lajków
Nie zauważyłeś że twoja żona wpadła w ciężką depresję
Niczego nie widziałeś
Może nie chciałeś widzieć
Była jednak silną kobietą
Chciała żyć naprawdę nie na pokaz
Poznała kogoś
Tak to brzmi bardzo zwyczajnie
Nieszczęśliwa kobieta poznaje kogoś
kto daje jej chwilę zapomnienia
Może nawet coś więcej

MARIUSZ
Nie wierzę ci

ILONA
Nie musisz
Ona mi wszystko powiedziała
Zbliżyłyśmy się
W końcu kochałyśmy tego samego człowieka

MARIUSZ
Chciałaś żeby ode mnie odeszła

ILONA
Ja tylko cierpliwie czekałam
To mogło się skończyć inaczej
Mogłeś na przykład wcześniej odkryć że kogoś ma
mogliście powalczyć o uratowanie waszego małżeństwa
Ale nic takiego się nie stało

MARIUSZ
Skoro wiedziałaś i skoro mnie chciałaś
to dlaczego mi nie powiedziałaś że ktoś jest

ILONA
Nie wiem
Wiele razy chciałam
Modliłam się żebyś w końcu przejrzał
Ale ty byłeś tak zajęty sobą

MARIUSZ
Więc moja żona zostawiła mnie dla innego

ILONA
Naprawdę nie pamiętasz
czy nie chcesz pamiętać

MARIUSZ
Nie pamiętam nawet jej twarzy

ILONA
Kiedy to się stało
zamiast walczyć postanowiłeś ze sobą skończyć
Wylądowałeś na wózku
Bez pamięci

MARIUSZ pytająco
To tyle

ILONA
Tyle

MARIUSZ jak wyżej
Gdzie ona teraz jest

ILONA
Nie mam pojęcia
Wyjechała
Zaczęła nowe życie

MARIUSZ
Muszę ją odnaleźć może jeszcze da się coś zrobić

 

Ilona śmieje się krótko.

 

ILONAnaciskiem
Jej nie ma rozumiesz

MARIUSZ
Muszę zobaczyć jej twarz

ILONA gwałtownie, niemal radośnie
Jesteś szczęściarzem że nic nie pamiętasz
Też możesz zacząć wszystko od nowa

MARIUSZ
Nie chcę
Nie umiem

(pytająco)
Wiedząc że ktoś inny zajął moje miejsce

ILONA
Twoje miejsce jest tu

MARIUSZ
Opisywałem to co widzę chciałem być wierny temu co jest
Ale nie widziałem tego co ukryte
Pogrążałem się w naoczności
aż stałem się ślepcem

ILONA
Musisz zapomnieć to czego nie pamiętasz

MARIUSZ
Nie mogę
Nie chcę 

15.

Mariusz sam. W ciemności.

 

MARIUSZ
Mając cię w ramionach
dotykam twojej szyi
twoja drobna postać
bliższa niż kiedykolwiek
Odwracasz się powoli
zaraz
ujrzę twoją twarz

 

Nagle ciemność zostaje rozproszona przez jaskrawe światło. Widać odbicie Mariusza zwielokrotnione w dziesiątkach, setkach luster.

 

MARIUSZ
Zrobię wszystko
tylko oddajcie mi stracony czas
Co mam robić
Proszę powiedzcie
Co mam zrobić
Powiedzcie
Proszę

 

Mariusz przeczesuje mieszkanie. Szuka jakichkolwiek śladów swojej przeszłości.

 

MARIUSZ
Ten czas gdzieś jest
nie mógł zniknąć
Oddajcie mi go
Będę już innym człowiekiem
Będę się starał
Będę kochał mocno i uważnie
Będę z ludźmi dla ludzi
Tylko mi go oddajcie 

16.

Sen. Mieszkanie Henryka. Henryk i Profesor.

 

HENRYK
Zaprawdę profesorze ciekawy przypadek

PROFESOR pytająco
A jeśli ma rację
Jeśli istnieje sposób na powrót do tego co minęło
i na zmianę biegu zdarzeń
Czy biedny śmiertelny człowiek nie zasługuje na taką nadzieję

HENRYK
Nawet gdyby to było możliwe
to skąd pan wie że nie popełni tych samych błędów

PROFESOR
A gdyby cofnął się w przeszłość ze świadomością przeżytego czasu
i popełnionych błędów

HENRYK
Tym bardziej by go to dręczyło

PROFESOR
Teoretyczne rozważania
a ten konkretny człowiek cierpi

HENRYKożywieniem
I znakomicie
To dla niego wielka łaska i szansa
Teraz może spróbować wznieść się ponad swoje cierpienie
Stanąć w pełnym słońcu i pozwalać smagać się wiatrowi

PROFESOR
Ten człowiek nie oczekuje metafor

HENRYK
Ależ to nie metafora
Tylko ktoś kto potrafi cierpienie przekształcić w pokarm
osiągnie spokój ducha

PROFESOR
On nie przestaje szukać śladów przeszłości
Wciąż tkwi w półistnieniu

HENRYK
Pozwólmy mu na to
W końcu stanie twarzą w twarz z tą która go opuściła
i którą opuścił
I wtedy zobaczy że wszystko na czym mu tak zależy
jest martwe 

17.

Mariusz i Ilona na przechadzce. Piękny dzień wiosenny.

 

MARIUSZ
Wiosna wywołuje we mnie niepokój
Mam wrażenie że wszystko przyśpiesza
a ja zostaję w tyle

ILONA
Spójrz jaka piękna forsycja
a tam widzisz
dziecko na hulajnodze
śmieje się
Kobieta wiesza pranie na balkonie
a tamten facet
półnagi
obserwuje z okna ulicę

(zachwycona)
Czy to nie jest piękne

MARIUSZ
Tak
bardzo piękne
Ty też jesteś bardzo piękna
Nigdy nie byłaś piękniejsza
Szkoda że nie jestem malarzem
Namalowałbym twój portret w ciepłym świetle wiosny
z tą forsycją
tym dzieckiem
kobietą na balkonie
i facetem który się na nas gapi

ILONA
Nie musisz tego malować
To jest i zawsze będzie

MARIUSZ
Obiecaj że nie odejdziesz przede mną

ILONA
Nie mówmy o tym

MARIUSZ
Dobrze
Odtąd będziemy żyć

(po chwili)
Gdybym tylko mógł

ILONA pytająco
Co

MARIUSZ
Nic
Będziemy żyć
Będę dla ciebie dobry
Będziemy dużo rozmawiać
Będziemy robić razem wiele rzeczy

(pytająco)
Co lubisz robić

ILONA
Z tobą cokolwiek

MARIUSZ
Zobaczysz teraz już wszystko będzie inaczej

(po chwili, zaciekawiony)
Co to za kobieta

ILONA pytająco
Która

MARIUSZ
Ta po drugiej stronie ulicy
Stoi i patrzy na mnie

ILONA
Nie widzę

MARIUSZ
Jak to nie widzisz
Stoi i patrzy

(pytająco, niemal histerycznie)
Czy ja ją znam
Poznała mnie

ILONA
Nikogo tam nie ma

MARIUSZ
Wyraźnie widzę
Musiała mnie poznać

 

Mariusz wstaje z wózka, zaczyna iść w kierunku tej, którą widzi.

 

MARIUSZ uradowany
Zobacz
Ja idę
Idę

ILONA zaniepokojona
Uważaj

MARIUSZ jak wyżej
Idę

 

Pisk opon, łoskot uderzenia, klakson. Krzyk Ilony.

KONIEC

Ukończone w lipcu 2018 roku

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jarosław Jakubowski, Człowiek z lodu, Czytelnia, nowynapis.eu, 2020

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...