Czy krytyk musi umieć czytać?
Czy możliwa jest krytyka po dekonstrukcji? Jakie teoretyczne uprawomocnieniemógłbymiećdziśaktczytania?Dostawianiapodobnychpytań skłania współczesna wiedza o dziele literackim – coraz częściej inspirowana myślą dekonstrukcjonistyczną. Do najważniejszych „osiągnięć” dekonstrukcjonizmu należą przecież między innymi dezautonomizacja tekstu, tekstualizacja kontekstu i krytyka interpretacji
Czy z nowychnurtówrefleksjinadliteraturąwyłaniasięjakiśalgorytm postępowania czytelniczego, z którego mógłby skorzystać krytyk literatury? Jakie wektory mogłyby dziś skierować nas w stronę nowoczesnego czytania utworów literackich – dalekiego nie tylko od prostodusznej naiwności, lecz także niebezpiecznego zaufania w moc indywidualnych konceptów badawczych? Odpowiedź na powyższe pytania nie musi być zapewne jednoznaczna, wymaga jednak osobnego, rzetelnego namysłu. Byćmożejestnieuchronna:wszakkażdaprocedurainterpretacyjnaimplikuje pewną teorię.
Projekt krytyki hermeneutycznej zaproponowany przez AdrianaGlenia wydaje mi się ważny. Najpierw dlatego, że ustawiony jest nie tyle wobec bieżących dyskusji o uwikłaniu krytyki w rynek książki, ile raczej wobec odwiecznych sporów o naturę literatury i sens czytania. Czymś istotnym wydajemisięteżjegoosadzenie w tradycji i „gościnność”–uchylaniesię w stronę dialogu z innym. Chciałbym z tej gościnnościskorzystać.
Uciekająca panna młoda
A więc próbować współmyśleć z jego tekstem. Przywołać ważne dla niegośrodowiskomyślowe–wszakpropozycjaopolskiegobadaczasytuuje się wobec trwającego niemal od początku ubiegłego stulecia sporu wokół relacji literatura – rzeczywistość pozatekstowa. Czy świat utworu ma charakter całkowicie autonomiczny i nie da się go w żaden sposób odnieśćdorzeczywistościpozaliterackiej?Czyliteraturażywisięwyłącznie sama sobą? Czy od innych tekstów odróżnia ją nie tylko artyzm, lecz takżeautyzm?Tradycjestrukturalizmu(ipoststrukturalizmu)skłaniałyby doodpowiedzitwierdzącej.Nurtymającesweźródła w egzystencjalizmie każą mówić „nie”. Także hermenutyka heideggerowska, z której czerpie inspiracje AdrianGleń.
Rzeczywistość pozatekstowa – owa uciekająca panna młoda współczesnego literaturoznawstwa – za sprawą wspomnianych nurtów znów staje się obiektem zainteresowań. Literatura na powrót bywa postrzegana jako domostwo myśli. Nie bez powodu autor nawiązuje do metodologii historii idei (a także krytyki tematycznej), pytając: „Czy odważymy się myśleć o literaturze jako o kolejnym świadectwie i sytuować ją w szerokim‹‹łańcuchubytu››,naktóryskładająsięrozmaite,polisemiczne i polimedialnerealizacjeidei i tematów?”.Dyskurskrytyczny–mówiGleń – winien być „wskazem idei”, zaś obowiązkiem krytyka jest rozpozna- nie ich realizacji w tekstach literackich. I choć na początku swego szkicu autor mocno podkreśla, że najistotniejszym działaniem krytycznym jest rozumieniesiebie,niematuchybasprzeczności.Wakcieczytaniarozszerzamy nasz horyzont rozumienia siebie właśnie o idee, które odkrywam w dzieleliterackim.
Dzień niepodległości
Womawianymprojekciekrytykichodzizatem–jeślidobrzerozumiem –oswoisteograniczenieniepodległościtekstu i ofiarowaniejejbadaczowi. Autornieprecyzujejednakgranicwolnościczytelnika,niewspominateż, by prawo do wolności (choćby ograniczonej) przysługiwało tekstowi. A rzecz jest ważna. Próba dowartościowania osobistego, egzystencjalnego horyzontu czytania może bowiem zostać odebrana jako akt uwolnienia krytyków od obowiązku rozumienia utworu. Trudno nie docenić wysiłków autora, by badaniom literackim przywrócić zapoznanywymiar antropologiczny. Równie trudno jednak zaakceptować osobliwedésintérresement wobec problemuinterpretacji.
Czy naprawdę krytyk, by nie utracić „osobistości” swego dyskursu, winien odrzucić współczesne reguły czytania, unikać rzetelnych analiz, uogólniających sądów, a zatem na wszelkie sposoby zadbać o to, aby podejmowanapróbaorzekania o utworachniestałasięczymśintersubiektywnie sprawdzalnym
Wróćmyzatemdoproblemuliterackiejautonomiidzieła.Choćmożesię to wydawać paradoksalne, „egzystencjalna” orientacja lektury,zwłaszcza zaś postulat rozpoznawania w dziełach tropów idei, wymaga szczególnej wrażliwości na literackość. Brak podobnego uwrażliwienia musi oznaczaćpróbęczytaniautworujakotekstufilozoficznegolub–cogorsza – ideologicznego, czy wręcz propagandowego. Jak łatwo szlachetne postulatyrozpoznawania w utworzerealizacjiideizmieniająsię w prymitywny nawyk „sprawdzania”, czy dzieło zawiera ideologiczniepoprawny obraz świata, przekonują nie tylko zapomniane badania marksistowskie, lecztakżeichnowoczesnemutacje.Nietrudnowyobrazićsobie,comoże oznaczać pragnienie rozumienia siebie wobec tekstu, gdy czytelnikiem jest natchniony głosiciel jedynie słusznej Drogi. Recenzent, który zadaje książkom wyłącznie pytanie o to, czy są użyteczne sprawie tej lub innej płci,grupiespołecznejczymniejszości,stajesiękimś w rodzajucenzora…
Trzy razy „tak”
Postulowany przez Adriana Glenia „personalizm” krytycznej lektury chętnie przyłączyłbym więc z powrotem do interpretacji rozumianej jako aktpokorywobectekstu–gestintelektualnego i ostatecznieegzystencjalnego otwarcia wobec ukrytego w nim nowego, nieznanego mi projektu bycia-w-świecie
Zgadzam się z autorem, gdy mimochodem wspomina o iluminacyjnym wymiarze lektury, zgadzam się, że trzeba pisać wyłącznie o tym, co nas osobiście dotknęło – notować olśnienia. Ów powrót do epifanijnych wymiarów czytania wiązałbym jednak przede wszystkim z wysiłkiem przywrócenia teoretycznoliterackiej świadomości aksjologicznych horyzontówliteratury.Sądzę,żezbytłatwozapomnieliśmy o źródłachnaszych olśnień.Czyniejesttak,że u samychkorzenilekturowychiluminacji zawsze znajduje się wartość
Na pierwszy rzut oka zwierzenia Maupassanta wydają się rzeczą równie fantastyczną, jak dziewięć muz i podwójny wierzchołek Parnasu. Uderza w nim przede wszystkim osobliwa drabina wartości. Na jej najwyższym szczeblu, określonym jako „jedyna racja bytu”, znajdują się sekundy objawienia, wrażenia nieuchwytne i nie dające się opisać, słowem rzeczy niemożliwe do sformułowania w akcie notarialnym lub wymienienia w inwentarzu spadku. Wystarczy jednak chwili namysłu, aby przekonać się, że my wszyscy […] posługujemy się tymi samymi kryteriami co Maupassant. Dla nas również rozstrzyga chwila trwająca minuty lub sekundy, jedno wrażenie, którego nie potrafi my jasno opisać, o którym mówimy ostrożnie, aby go nie spłoszyć […]. Wrażenie to rozstrzyga dla nas o randzeartystów,którychoceniamywedługichnajlepszejstronicy
J. Stempowski, Kłopoty recenzenta muzycznego, [w:] idem, Eseje dla Kassandry, oprac. P. Kłoczowski, Gdańsk 2005, s. 194–195. [10].
Wydaje się, iż wartość dzieła nie jest czymś, nad czym panujemy. To raczej ona panuje nad nami, sprawuje władzę nad naszą wyobraźnią i emocjami. Jest tajemnicą, która narzuca nam swoją niepokojącą obecność i wzywa dowierności.
Personalistyczny wymiar lektury skłonny byłbym też traktować jako rezurekcję autora. Jego „śmierć” w badaniach literackich nigdy chyba nie stała się czymś ostatecznym
Imperatywczułościwobectekstujestwięcdlamniejednocześnienakazem szacunku wobec autora. Każe marzyć o czymś, co przekracza chyba horyzont krytyki literackiej i przedostaje się na teren historii literatury. Myślę o portretachpisarzy.Oujęciachproblemowych i synchronicznych. Rezygnuję z ambicji„totalnego”objaśnieniapoezjidanegotwórcy,wybierając pewien jej aspekt – istotny, ważny, zbierający, niczym soczewka, niektórekonstytutywnedlaniejwłaściwości
Esej pochodzi z książki: Konstelacja Topoi. O rzeczach najważniejszych. Wybór tekstów krytycznych, wstęp i redakcja Adrian Gleń, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2018.
Przypisy
- Pisze o tym J. Culler w tekście Dekonstrukcja i jej konsekwencje w badaniach literackich, przeł. M. Fedowicz, „Pamiętnik Literacki” 1987, z. 4, s. 231–270. Por. także A. Burzyńska, Krajobraz po dekonstrukcji (Cz. I), „Ruch Literacki” 1995, z. 1, s. 73–91.
- Dekonstrukcjonizm ma już u nas bogatą literaturę przedmiotu i ujęcia syntetyczne, wyjaśniające najważniejsze idee i dające wgląd w skomplikowany aparat terminologiczny. Chciałbym wskazać jedynie niektóre, ważniejsze opracowania. Por. m.in.: T. Rachwał, T. Sławek, Maszyna do pisania. O dekonstruktywistycznej teorii Jacques’a Derridy, Warszawa 1992; Poetyka bez granic, praca zbiorowa pod red. W. Boleckiego i W. Tomasika, Warszawa 1995; R. Nycz, Tekstowy świat. Poststrukturalizm a wiedza o literaturze, Warszawa 1995; a zwłaszcza antologię tekstów dekonstrukcjonistów: Dekonstrukcja w badaniach literackich, red. R. Nycz, Gdańsk 2000. Poglądy Derridy omawia m.in. M.P. Markowski w książce Efekt inskrypcji. Jacques Derrida i literatura, Bydgoszcz 1997. Syntetyczny obraz wspomnianego nurtu wyłania się z artykułów A. Burzyńskiej: Krajobraz po dekonstrukcji. (Cz. I), dz. cyt., Krajobraz po dekonstrukcji (Cz. II), „Ruch Literacki” 1995, z. 2, s.194–221. O dekonstrukcyjnej teorii i praktyce interpretacji pisze m.in. M. Miziuro. Por. eadem, Dekonstrukcja jako strategia interpretacji, „Acta Universitatis Wratislaviensis. Prace Literackie” nr 36, 1998, s. 197–207. P. Łaciak wyjaśnia dekonstrukcjonistyczne rozumieniu „gry”. Por. tegoż, Dekonstruktywizm – teoria gry źródłowej czy pojęciowej, „Principia” t. 21/22, 1998, s. 135–158.
- Tak uważa m.in. J. Sławiński. Por. idem, Miejsce interpretacji, „Teksty Drugie” 1995, z. 5, s. 27–29.
- Por. uwagi S. Sawickiego w artykule: O sytuacji w metodologii badań literackich, [w:] idem, Wartość. Sacrum. Norwid, Lublin 1994, s. 40.
- Por. np. M.P. Markowski, Interpretacja i literatura, „Teksty Drugie” 2001, nr 5, s. 51–66.
- Wciąż obowiązujące w historii literatury normy czytania wymienia m.in. Marian Stala: „Pierwotnym gestem historyka […] jest uznanie prymatu badanego dzieła, poddania się jego głosowi, uważne wsłuchanie się w ten głos. Tylko tak pojęte zaufanie odkrywa przed nami tworzony przez pisarza świat. Regułą drugą powinno być respektowanie macierzystego kontekstu dzieła […]. Wreszcie: reguła trzecia nakazuje rozważne i precyzyjne poszerzenie perspektywy, pozwalające spojrzeć na dzieło poprzez zjawiska pokrewne (albo odmienne) i umieścić je w całościowym porządku literatury określonej epoki (albo literatury w ogóle)”. Idem, Mistrzowie są potrzebni, „Tygodnik Powszechny” 2001, nr 4, s. 13.
- „Wspólnota interpretacyjna” to nie tyle zespół osób, ile raczej „wiązka strategii czy norm interpretacyjnych, które wspólnie żywimy i które regulują sposób naszego myślenia i postrzegania”. Por. H. Markiewicz, Staroświeckie glosy, „Teksty Drugie” 1997, nr 6, s. 47.
- Na konieczność powrotu do interpretacji zwraca dziś uwagę wielu badaczy (por. np. charakterystyczny głos J. Sławińskicgo, op.cit.). Wciąż trwa przy tym spór o zasadność i metodologiczne podstawy interpretacji oraz jej „granice”. Dokumentem dyskusji dotyczącej wspomnianych zagadnień jest m.in. publikacja będąca zapisem debaty takich badaczy jak: U. Eco, R. Rorty, J. Culler, Ch. Brooke-Rose. Książka, której redaktorem jest S. Collini, a autorem tłumaczenia T. Biedroń, nosi tytuł Interpretacja i nadinterpretacja, Kraków 1996. Inna debata ukazała się na łamach „Tekstów Drugich” 1997, nr 6, s. 5–92. Wzięli w niej udział: A. Szahaj, Z. Bauman, H. Markiewicz, S. Morawski, J. Kmita, E. Kuźma, E. Rewers, M.P. Markowski, W. Kalaga. Miała ona dalszy ciąg. W „Tekstach Drugich” 1998, z. 4, s. 5–103 ukazały się wypowiedzi: W. Kalagi, K. Rosner, K. Bartoszyńskiego, E. Możejki, A. Zybertowicza, A. Szahaja.
- Szersze badania nad aksjologicznymi aspektami literatury zainicjowane zostały u nas przede wszystkim w środowisku polonistów lubelskich. Por. m.in. publikacje dokumentujące kolejne konferencje aksjologiczne: O wartościowaniu w badaniach literackich, studia pod red. S. Rawickiego i W. Panasa, Lublin 1986; Problematyka aksjologiczna w nauce o literaturze, studia pod red. S. Sawickiego i A. Tyszczyka, Lublin 1992; Interpretacje aksjologiczne, pod red. W. Panasa i A. Tyszczyka, Lublin 1997.
- J. Stempowski, Kłopoty recenzenta muzycznego, [w:] idem, Eseje dla Kassandry, oprac. P. Kłoczowski, Gdańsk 2005, s. 194–195.
- O „powrocie autora” pisze m.in. M. Czermińska. Por. eadem, Wygnanie i powrót. Autor jako problem badań literackich, [w:] Kryzys czy przełom? Studia z teorii i historii literatury, pod red. M. Lubelskiej i A. Łebkowskiej, Kraków 1994, s. 165–173. O współczesnych sporach wokół tej kategorii informują m.in. monograficzne zeszyty „Tekstów Drugich”: 1994, nr 4 i 1999, nr 1–2 oraz prace: Autor – podmiot literacki –bohater, pod red. A. Matuszewskiej i J. Sławińskiego, Wrocław 1983; Ja, autor. Sytuacja podmiotu w polskiej literaturze współczesnej, pod red. D. Śnieżki, Warszawa 1996; Osoba w literaturze i komunikacji literackiej, red. E. Balcerzan i W. Bolecki, Warszawa 2000. Problematykę „nieobecności” autora w badaniach literackich i jego „powrotu” syntetycznie omawia J. Abramowska w artykule: Podmiot – osoba – autor, [w:] Sporne i bezsporne problemy współczesnej wiedzy o literaturze, pod red. W. Boleckiego i R. Nycza, Warszawa 2002, s. 99–112.
- Kategorie te wyjaśnia J. Abramowska w artykule: Podmiot – osoba – autor…, s. 99–112.
- Por. M. Czermińska, Hipoteza autorstwa.(O podmiocie dzieł wszystkich jednego autora), [w:] Ja, autor…, s. 79–88.
- Por. G. Poulet, La conscience critique, Paris 1971. Cyt. za J. Kaczorowski, Literatura jako mistyka, [w:] Sacrum w literaturze, red. J. Gotfryd i in., Lublin 1983, s. 48.
- Ibidem.
- Ibidem.
- O takiej właśnie konstrukcji nowoczesnego portretu pisze S. Sawicki w artykule: O sytuacji w metodologii badań literackich, [w:] idem, Wartość. Sacrum. Norwid…, s. 45.