26.11.2020

Gwiazda

Gwiazda nie bywa źle skrojona.
Byłaby u stóp,
przypadkiem,
gdyby zaświecił jeż,
a on kulka też.
Jej kolce ze sobą się nie krzyżują
jak ludzkie pojazdy w katastrofie,
i w duszy pojazdy, moje i twoje,
albo jak pies, ze smyczy zerwany,
pysk w pysk z monstrum, z ludzkim bąkiem jezdni,
i jak na potrzaskanym rondzie w posadzce filiżanka,
z którą nie mogę już iść w mocnej bliskości,
zwyczajnie, pachą kciuka pod jego pachę,
bo odwiązuje się dłoń,
bo jej uchwyt codziennie samowolnie rozkudłany.
Jest. Jest ładność na niebie, wciąż moim.
W naszej górze wszystko jest dobrze.
Tak. Wiem. Kolizje i tam bywają.
Ale one nie moje.
Lepiej znam co innego.
Czuję własny ochłodzony szkielet.
I starość, całkowicie nieznaną.

Tyle razy już się żegnałam z życiem.
W którąś chwilę na pewno trafię.
To jest pewność doskonała, i krańcowa,
jak osoba bez osoby,
co tkwi we wspomnieniu, we śnie,
jakby miała wolę życia i życie.
Jakiekolwiek. Gdziekolwiek.
A jak za życia, wybiera najbliższe tobie. 
To ta pewność: cień osoby:
chwila chwały cienia.
I cień przez zęby pije ziemię. 
A ona się osadza.

Więc chwilo, ta chwilo, podściel swoją dłoń pod ból,
pod myśl, zajętą bólem.
Sekundą bólu tykaj w sukno,
w filcu zwały.
W coś, co zgłuszy i podstawę.
Podstawę tego świata – mękę końca.
Umiesz to. Ale ja to wiem niepewnie.
Prosi cię o to szkieletu blada gwiazda,
co się rozwinęła wzdłuż, w znużony sobą
kropiący ramionami deszcz, od wczoraj niezdarny.
Moja jesteś, chwilo. Należysz do mnie…
jak własna skóra, którą ściągnięto i uszyto na miarę,
z maską, czapką, z rękawicą.
Zimitowano
w uścisk, jakiego poza tobą nie umie nikt
i nie zna jego reguł. 
Moja chwilo, tylko moja, że umiesz oblekać uściskiem,
to wiem na pewno.
Wspaniałe dzieło, po którym co?
Na jak długo ubierzesz się we mnie
Chwilo Perfekcjo?

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Tamara Bołdak-Janowska, Gwiazda, Czytelnia, nowynapis.eu, 2020

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...