08.02.2021
Scherzo
Widzę go często.
Teraz też
kiwa się, przykucnięty,
na krawędzi
stawu. Wierzch
starczej dłoni, zawzięcie
mnącej okruch,
łechcą zmysłowo
wierzbowe cienie.
Skrzek, lśnienie
rozpiętych nad głową
mew. Inni
przychodzą, odchodzą.
On niestrudzenie
powtarza swoje
w przód i w tył, raz i dwa.
Patrzę, nie wierzę;
ten człowiek
to naprawdę ja?
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Appel, Scherzo, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021