Moje pół świni
Jesienią 1946 roku Sándor Márai wyruszył w podróż po Europie, w poszukiwaniu świata, którego po wojennej zawierusze na Węgrzech nie mógł odnaleźć, a nie mógł go odnaleźć, bo tego świata, tych starych Węgier, już tam nie było. „Ta podróż – zanotuje w Dzienniku – miała być czymś w rodzaju wizyty uprzejmościowej. Ale im dłużej wożę się po tej starej Europie, tym mocniej czuję, że to raczej wizyta kondolencyjna”. Kolejne przystanki podróży to – według zapisków w Dzienniku – Zurych, Genewa, Berno, Lozanna, sylwestrowy Neapol i, już w 1947 roku – Rzym, Paryż, zimowa Bazylea. Po powrocie do kraju zanotuje: „Ten nasz światek domowy, jakiż jest dziki i gorzki! Ten wywar z Węgrów, Szwabów, Żydów, Słowian – cóż to za gorzka ciecz! Ale ma siłę i rzeczywisty smak! Jeśli jej kto raz pokosztuje, wszelka inna ludzka strawa wyda mu się dietą dla gastryków”. Koszmar życia w powojennym kłamstwie sprawi, że Márai, zamiast „solidarności z pesztańską nędzą”, ostatecznie wybierze „dietę dla gastryków”, kurs na starą Europę i dalej – Nowy Świat. Dwa lata później, w 1948 roku, ostatecznie opuści Węgry, by nigdy już do nich nie wrócić. Mieszkać będzie we Włoszech i w Stanach Zjednoczonych, gdzie w 1989 roku w San Diego (Kalifornia) umrze śmiercią samobójczą.
[...]
Cały esej w załączonym pliku .pdf
Esej pochodzi z książki: Konstelacja Topoi. O rzeczach najważniejszych. Wybór tekstów krytycznych, wstęp i redakcja Adrian Gleń, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Biblioteka „Toposu”, Sopot 2018.