Ballada trofimowska
Jak trawy mijane w oku pędzą
tak domy stoją skruszone
Pani Leokadia Sieńko żona Joachima
przechowuje w sieni papierówki kosztele i pamięć
Gienio Sołyjan w blaskach czeremchy
śpiewa pobożnie przy trumnach sąsiadów
Za rowem Stasieuk Henryk z gromadką Stasieuków
do roboty w polu został Wiesio – jeden z bliźniaków
Romek Rozmysłowicz pędzi krowy piaszczystymi dróżkami
gdzie – krzyczy odważnie – gdzie leziesz – słyszą okoliczni
Stach Dyśko chłop samotny jak tutejsza lipa ogromna
rozmawia z Henrykiem Kolosa o młócce starą damfą
Olimpia Kamińszczanka gotuje mężowi szczawiową zupę
cieszy oko biały obrus i buteleczka miodowej nalewki
Pszczoły odziedziczył Henio po Józefie Kamińskim
ule na basach swych skrzydeł wyśpiewują psalmy w sadzie
I tak trwa tęsknota za domem wśród kwitnących łąk
Tekst został zakupiony w ramach programu Tarcza dla Literata.