Oda do młodości
Minęła pora na manifesty
pisane piórem
jakby wydartym z orlego skrzydła
Nie czas na młodzieńcze uniesienia
gdzie ochy i achy jak huzarskie uniformy
Moda na sceptycyzm i niewiarę
co bliższa prawdzie
Niedługo już małe oseski
pomiędzy kaszką manną
a piersią matki
będą rozprawiać o bezsensie życia
Być może nasi rodzice
nie wybrali nam najlepszej epoki
jeżeli w chwilowym zapomnieniu
szukali czegokolwiek
poza ustronnym miejscem
Bliźnich też nam zafundowali
niezgorszych
jakby nieustannie ze wszystkich apostołów
powracał tylko ten jeden
i nieustannie liczył na srebrniki
O świecie też prawda
O kobietach nie można zaprzeczyć
Nawet Kolumb nie miałby się gdzie udać
małym fiacikiem
po godzinach pracy
Ale mimo to
czy możesz mi obiecać
mój młody przyjacielu
że będziesz codziennie mył nogi
i czasem unikał swiństw