11.07.2022

z chińskiego baru

                                      dla K.S.

 

Wchodzę do baru niedaleko szpitala. Lubię ten

bar i lubię chłopca, który podaje mi rosół oraz małą

karteczkę, na której napisał: can you speak chinese?

Nie dziś, mówię. Może innym razem, za kilka dni.

Chłopiec wraca do kuchni. Po chwili staje w progu.

Zapala papierosa i patrzy przed siebie. Na zapadłą

uliczkę owiniętą szczelnie rurami i żywopłotem, za którym

słychać śmiechy z boiska. Chłopiec tego nie słyszy.

Jest dalej niż my wszyscy pochyleni nad swoimi

daniami, które wcześniej przyniósł. Może nawet przygotował.

Teraz to nie istotne. To jego czas. A dokładniej – czas,

o którym marzy, że kiedyś będzie jego. Z kieszeni wyciąga

niewielki notes i coś w nim kreśli. Pewnego dnia

ktoś odczyta naszkicowany przez niego rysunek życia.

Kończę notować. Dopijam piwo. Wracam myślami

na Grochów i do Śródmieścia. Do starych knajp,

w których zachowujemy się jak wieczni chłopcy.

Tylko trochę wstrętni. Trochę diabelscy.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paweł Łęczuk, z chińskiego baru, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...