13.06.2019

Nowy Napis Co Tydzień #001 / Wiersz jest

Oglądaj wystąpienie Agaty Jabłońskiej

Wiersz jest odpowiedzią na problem. Problem może istnieć w „prawdziwym świecie”, wyzwaniem może być zapis zjawisk, które obserwujesz, albo zapis zapisu, kiedy bierzesz na warsztat rzeczy trudne do linearnego ujęcia, symultaniczne, pofragmentowane. Raczej nie robisz tego po to, żeby było dziwniej, tylko po to, żeby oddać naturę tych rzeczy.

*
Znam parę sekretów, które chciałabym (móc) przekazać. Jedną z moich najcenniejszych obserwacji jest doświadczona na własnej skórze względna przystawalność języka do opisu rzeczywistości. Brzmi skomplikowanie, ale jest bardzo proste: parę lat temu obserwowałam swoje dziecko, kiedy uczyło się mówić. Bolek używał słów intuicyjnie, łącząc je w sensy, których istnienia nie przypuszczałam, tworzył konstrukcje zdań zupełnie różne od tego, co „się przyjęło”. Zdania, które brzmiały jak odległe skróty myślowe, służyły mu do opisania wrażeń ściśle, jak sądzę, związanych z synestetycznymi procesami zachodzącymi w jego postrzeganiu. To potęgowało, czyniło namacalnym to, jak bardzo sposób, w który dekodujemy świat, jest zależny od stanu wiedzy, umiejętności opisu i zasobów językowych. Masz takiego chłopca: trzy-, cztero-, sześcioletniego, potem masz dziesięciolatka, który uważa, że wszystko w życiu rozumie. Słuchasz go i myślisz, że zapis czegokolwiek to zadanie, ćwiczenie, problem badawczy.

*
Dzięki Bolkowi czasem próbuję cofać się do momentów, w których dźwięk był dla mnie kolorem, a zapach był wyczuwalny przez dotyk. Pisanie jest (dla mnie) wracaniem do czasów, kiedy miałam kubki smakowe na policzkach (tak, niemowlęta tam je mają). To nie jest całkiem wiara, te rzeczy nie są zupełnie wyssane z palca – w nauce padły twierdzenia o pomieszaniu w dziecięcych synapsach, ktoś gdzieś próbował dociec, jak przebiegają dziecięce procesy myślowe, i wychodziły właśnie takie rzeczy. Docieram do tej magmy przez okrążenie, próbując sztucznie przywołać część tych wrażeń. Próbuję to w sobie zrekonstruować.

*

Żadna z powyższych motywacji nie odpowiada wprost, dlaczego powstał Raport wojenny. Może dlatego, że w wierszach o strachu przypominam o czymś, co starała się przepracować nieżyjąca od dziesięciu lat poetka z Krakowa, którą reprezentuję. To nie znaczy, że nie utożsamiam się z tymi tekstami, jednak nie umiem do końca odtworzyć procesu, który stał za ich powstaniem. Tym, co mogło zaważyć, są moje doświadczenia lekturowe i filmowe oscylujące wokół reportażu, dokumentu i książki naukowej. Przeczytane wiersze mieszają w głowie, pokazują, że „tak też się da”, ale nie prowadzą za rękę. Reportaż też nie – zazwyczaj wpycha w otwarte drzwi spalonych domów, wilgotne piwnice, ulice pod ostrzałem i przygraniczne lasy. Ale wskutek jego oddziaływania chce się o czymś komuś powiedzieć.

*
Kiedy się jest mną, nagle przydatny okazuje się kod oswajany wcześniej do czegoś całkiem innego – przekazywania poufnych informacji, epatowania „fajnością”, zaginania czasoprzestrzeni. I właśnie wtedy to narzędzie spłaca dług, który zaciągam, bawiąc się słowami.

 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Agata Jabłońska, Wiersz jest, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2019, nr 1

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...