11.11.2021

Nowy Napis Co Tydzień #126 / Teraz dopiero rozumiem, to nie były dobre czasy na przybycie

I

Ojciec właśnie rozkłada śledzie na fajansowym talerzu, matka
wrzeszczy na dzieciaki,
które plączą się pod nogami. W piecu zimno tak jak na zewnątrz.
Za szczelnie zasłoniętym oknem przycupnęła godzina policyjna,
pada śnieg.
Nie chciałem już dłużej czekać i zjawiłem się.
Matka zdziwiona przedwczesnym porodem tuli mnie do piersi,
pokazuje rodzeństwu. Jestem kimś ważnym – pomyślałem.
Obserwuję muchę,
niezdarnie mozoli się w moim kierunku, brzęczy.
Wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o owadach.
Ojciec jednym ruchem kończy jej żywot.
 

II

Mały Tosiek, ten co ma rude loczki, pędzi za kołem od roweru,
przewraca się tuż pod nogi niemieckiego oficera.
Po przeciwnej stronie ulicy ciężarówki zgarniają przypadkowych
przechodniów,
krzyczą strachem.
Chłopcu udało się umknąć przez pajęcze okno.
 

III

Warszawa płonie.
Matka trzyma nas za ręce,
mijamy die Siegesstrasse.
Jakaś kobieta klęczy, całuje ziemię.
Mężczyzna w jasnym prochowcu
kroi martwe ciało konia.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Krystyna Woźniak, Teraz dopiero rozumiem, to nie były dobre czasy na przybycie, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 126

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...