07.07.2022

Nowy Napis Co Tydzień #159 / W nocy pod Radzyminem. Słuchowisko

OSOBY:
 

MATEUSZ HERTZ – trzydziestopięcioletni intelektualista, spolonizowany Żyd, dziennikarz, dawny legionista.

EDWARD BORATYŃSKI – trzydziestotrzyletni porucznik WP, ziemianin (hrabia), kawalerzysta.

WALENTY WĄSIK – trzydziestoletni sierżant WP, pochodzący z majątku Boratyńskiego.

MARCIN ZAWADA – czterdziestoletni chorąży WP, artylerzysta, działacz PPS z Warszawy.

ALEKSY GUBANOW – czterdziestopięcioletni Rosjanin, bolszewik, komisarz Czeka. Przed 1914 rokiem pracował jako prystaw w Kongresówce, mówi trochę po polsku, z silnym rosyjskim akcentem.

MAKSYM ŚWIERCZEWSKI – dwudziestoletni chłopak, Polak, urodzony w Warszawie i na początku I wojny światowej wywieziony do Rosji. Obecnie żołnierz Armii Czerwonej przydzielony do Czeka.

SZURKA – dwudziestodwuletnia Białorusinka, sanitariuszka, kochanka Gubanowa.
 

MIEJSCE AKCJI:

Szopa/drewutnia zamieniona na tymczasowy areszt dla więźniów Czeka, wieś niedaleko Radzymina.

 

Scena I

W tle słychać odgłosy frontu pod Radzyminem – huk armat, stukot serii z karabinów maszynowych, grzechot salw i pojedyncze strzały, słabnące i nasilające się. Pchnięte energicznie drewniane drzwi otwierają się z hukiem i ktoś nie tyle wchodzi, ile zostaje wrzucony do szopy. Upada z jękiem na ziemię. To Boratyński, skatowany podczas przesłuchania przez funkcjonariuszy Czeka.
 

BORATYŃSKI

dyszy ciężko
Jest tu kto? Źle widzę… ty, tam w kącie, ktoś jest? Polak?

Słychać śmiech Zawady.

ZAWADA
W tej drewutni innych nacji nie trzymają, szanowny panie. To pensjonat dla „polskich panów”. Marcin Zawada jestem, chorąży, bolszewicy ogar[1]nęli moją baterię pod Wyszkowem, artylerzystów gdzieś odprowadzili, a mnie dali czerezwyczajce pod opiekę… siedzę tu już drugi dzień. Może na coś jestem Moskalom potrzebny…
Podchodzi do Boratyńskiego.
Ha, nieźle pana stłukli, aż dziw, że nie zatłukli. Czekaj pan, mam trochę wody, choć twarz obmyjesz.
plusk wody
A pan kto, bo jak się domyślam, raczej nie handlarz starzyzną… Wybacz pan, ale rangi nie poznaję, do bielizny pagonów nie szyją.

BORATYŃSKI
oddycha głośno, z irytacją
Z munduru obdarli mnie zaraz, jak mnie złapali. Porucznik Edward Boratyński, szwadron rozpoznawczy pierwszej dywizji.
Słychać gwałtowne poruszenie, odgłos sypiącego się drewna.
Kto tu jeszcze?

ZAWADA
Spokojnie, taki tam brodaty piechociarz, sierżant Wąsik. Mało co mówi,  siedzi pod ścianą na kupie szczap, sam jak ten pniak. Pewnie pana szarża go ruszyła, choć mnie honorów nie oddał. Gdzie pana wzięli?

BORATYŃSKI
przez chwilę pije wodę
Odprawiałem rekonesans i wpadłem w zasadzkę bolszewickich kulomiotów. Cały szwadron mi wycięli, nie wiem, czy choć jedna dusza uszła… padłem na początku, pod konia, który w pierś dostał. Wyciągnęli mnie bolszewicy. Myślałem, że jako oficer dostanę od razu kulkę, ale nadjechał jakiś komendant i kazał sołdatom wziąć mnie w plen.

ZAWADA
śmiejąc się szyderczo
Czerezwyczajka też lubi się zabawić, tak rozstrzeliwać i rozstrzeliwać to nudno. Dla odmiany i obijemy, rzecz oczywista dla dobra światowej rewolucji. Jak widzę, niezgorzej sobie z panem czekiści poczynali.

BORATYŃSKI
Ten, co bił, mówił, że to tylko igruszka, bo z właściwą obróbką czekają na jakiegoś oberczekistę, Gubanowa czy jakoś tak…

ZAWADA
Działa tu taki, przesłuchiwał mnie, choć bez bicia. Wiedział, że jestem z PPS-u,  pewnie od naszego cerbera. Towarzysz Gubanow chciał mnie przekabać na bolszewizm, agitował i mamił, gadał o historycznej słuszności rewolucji i że po ich stronie spotkam wielu dawnych kolegów, niby Dzierżyńskiego, Marchlewskiego, Kohna. Tfu, Lenina i Trockiego oni koledzy, a nie moi!

Ale przepraszam, kiepski ze mnie gospodarz. W tej drewutni nie ma wielu wygód, ale jako pobitemu i obolałemu odstąpię panu ten skopek siana w kącie. Gospodarz trzymał tu sobie owieczkę, ale sołdaci musieli bydlątko zjeść, jak tylko się rozgościli. Ale sianko zostało.

Boratyński kładzie się ze stęknięciem. Przez chwilę panuje cisza – słychać serię głośniejszych wystrzałów armatnich.


ZAWADA
To nasze siedemdziesiątki piątki… niedaleko, musi być w Radzymin biją. Miasto padło wczoraj, słyszałem, jak się sołdaci cieszyli, że stamtąd idą prosto na Warszawę, a tam Europa i bogactwo, jak im komandarm Tuchaczewski obiecywał. Każdy chłopski wóz rekwirują na łupy. Ale ta artyleria świadczy, że jeszcze nie przeszli. Mimo oddania Radzymina Haller trzyma linię.

Scena II

Drzwi drewutni otwierają się ze skrzypnięciem – wchodzi dwóch mężczyzn, Hertz i Świerczewski.
 

ŚWIERCZEWSKI
raźnym głosem
Tak i nowego kompana panom przyprowadziłem.

ZAWADA
kpiąco
To i karty jeszcze jakieś załatw, skoro już mamy czterech do wista. Panie nowy, grasz pan w karty?

HERTZ
W co pan chcesz, karciarz ze mnie zawołany. Poker, mariasz, wist. Panowie pozwolą, że się przedstawię. Mateusz Hertz, korespondent wojenny. Nie zdążyłem wycofać się z Radzymina, nasi odskoczyli zbyt szybko. Schowałem się u znajomej rodziny, ale bolszewicy mnie znaleźli. Przyszli jak po sznurku, prosto do szafy, gdzie siedziałem. Pewnie ktoś doniósł.

BORATYŃSKI
szyderczo
Jak to kto? Współplemieńcy pana korespondenta, starozakonni.

HERTZ
gwałtownie
A mnie się zdaje, że to był katolik. Bo co, katolicy bolszewikom się nie wysługują?

ZAWADA
Pax! Pax! Po co ta wojna między panami? Mało wam bolszewików?
Chwila milczenia.
Powiedz lepiej, Świerczewski, czy dostaniemy jakąś kolację? Bo obiadu, sucze syny, pożałowaliście, o suchym pysku od rana siedzimy.

ŚWIERCZEWSKI
Szurka wam coś zaraz przyniesie.
Idzie do drzwi, otwiera je ze skrzypieniem.

ZAWADA
woła za nim
Skombinuj jakieś karty!
po chwili
Jak nas do tej pory nie rozwalili, to już nie rozwalą, przynajmniej dzisiaj. Bolszewik wieczorem odpoczywa po znoju rewolucyjnym, do rana nic nam nie zrobią. Trzeba by jakoś przepędzić ten czas. Partyjka by nam nie zaszkodziła…

HERTZ
Kim jest ten młody bolszewik? Mówi po polsku…

ZAWADA
przerywając
… jak rodowity warszawiak. Bo, imaginuj pan sobie, jest nim. Znam się z jego rodziną, dlatego mam u niego pewne względy. Starszy brat Maksyma, Karol, robił w Gerlachu, ja tam zakładałem naszą komórkę partyjną i wtedy go poznałem, już wówczas wąchał się mocno z SDKPiL-em. W piętnastym roku ustępujący z Królestwa Moskale zabrali całą rodzinę ze sobą, gdzieś w głąb Rosji. A tam najpierw zmoskwicieli, a potem się zbolszewizowali.

HERTZ
Jak i ten cały SDKPiL. Czytałem obwieszczenia tego ich Polrewkomu, co się w Białymstoku objawił, prawdziwa czerwona Targowica, kto by pomyślał, Dzierżyński, Marchlewski, takie dobre polskie nazwiska…

BORATYŃSKI
I kopa Żydków na dodatek. Dobrane towarzystwo, chałaciarze z zaprzańcami.

HERTZ
A pan ciągle do mnie pije! A powiem panu, że z lepszymi od pana i w lepszych szopach siedziałem. W pierwszej brygadzie, na froncie w Galicji. Z Sosnkowskim, Beliną-Prażmowskim, raz nawet z Piłsudskim!

BORATYŃSKI
lekceważąco
Jeszcze jeden z bożej łaski legionista, też mi wielkie osoby! My u Dowbora lepiej dobieraliśmy towarzystwo.

ZAWADA
ostro
Pax, powiadam, pax, bo mi tu naprawdę wojnę domową wywołacie…

BORATYŃSKI
zjadliwie
Wy socjaliści zawsze za Żydami, tyleście warci co i ta bolszewia.

ZAWADA
A pan to niby kto? Najlepszy gatunek Polaka, bo oficerski? To przez takich jak pan bolszewicka propaganda w kółko trąbi o „polskich panach”. I wielu na to łapią, czemu się nie dziwię, kiedy pana słucham.
 

Scena III

Znowu otwierają się drzwi i wchodzi Szurka, szczękając blaszanymi naczyniami.

ZAWADA
No, wreszcie. Panowie, niech pełna micha pogodzi zwaśnionych. A co ty, Szurka, tak się gapisz na pana porucznika? Faceta w kalesonach nigdy nie widziałaś? Jakoś nie wierzę… Dawaj tę kankę!
pociąga nosem
Grzybową dziś serwujecie w tym bolszewickim Bristolu?

SZURKA
dopadając do Boratyńskiego
O, moj milenkij, jasny pan! Ja tak dołga t’iebia iskała, ty lubow maja…, żyzń i smiert’. Płakała i taskawała pa t’iebia, jasny pan.

ZAWADA
je zupę, stukając łyżką o blaszaną miskę
A cóż to za teatr? Szurka, blekotu się objadłaś?

BORATYŃSKI
odpycha Szurkę od siebie, przez zęby
Paszła won, suka jedna! Przyczepiła się i odczepić nie może, jak rzep psiego ogona. Won, mówię!

ZAWADA
do Hertza
Bierz się pan za michę, panie korespondent, nie wiadomo, kiedy następna będzie. Co to za historia z naszą Szurką? Pan porucznik ją zna?

BORATYŃSKI
Niestety. Z czasów u Dowbora poszliśmy raz z patrolem i popas przypadał w jednej białoruskiej wiosce. I trafiła się ta Szurka…

SZURKA
Moj jasny pan. Był kak angieł, kagda na kanie wjezżał w dieriewniu… Srazu jewo palubiła…

ZAWADA
Nie przeczę, ładna bestyjka. I mówi, że się w panu zakochała…

SZURKA
do Boratyńskiego
Ja k balszewikam prisajed’ieniłas, patamu szta t’iebia hat’ieła w Polsze atiskat’... Niet mnie żyzni biez t’iebia, bieżym atsiuda wmiest’ie!

ZAWADA
A to historia... ale one takie są, te ruskie kobiety. Lubowl i lubowl. Za ukochanym do piekła pójdą.

BORATYŃSKI
wściekle
Czepiła się chamska dziewka! Na jedną noc byłaś, sobako! Takie jak ty dla takich jak ja są na jedną noc! Panimała! Precz, durna!
Szurka wybucha płaczem i wybiega z drewutni.

HERTZ
Też się zastanawiałem, dlaczego bolszewicy wciąż i tak skutecznie wbijają ludziom do głów nienawiść do „pańskiej Polski”. No i się dowiedziałem.

ZAWADA
Nie wiem, czy Szurka nadaje się na Julię, ale pan porucznik z pewnością jest organicznie niezdatny na Romea. Cóż, jak to mawiał mistrz Fredro, bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Biedna Szurka…


Scena IV

Wchodzi Świerczewski, z lampą naftową.

ŚWIERCZEWSKI
bulgocząc lampą i zapalając ją
Mam lampę, nafty do rana starczy. Karty podwędziłem wojenkomowi Rybałce, spił się spirytem, co to go w Radzyminie aptekarzowi zarekwirowano, do rana będzie z nim spokój.

HERTZ
A coś ty, bracie, taki dla nas dobry? Masz w tym jakiś interes?

ŚWIERCZEWSKI
Może i mam… na czym będziemy grać?

ZAWADA
O, ten pniaczek tutaj wydaje się całkiem zdatny na stolik.
przesuwa pniak
To co, rozdajemy?

BORATYŃSKI
Ja z tym bolszewikiem grać nie będę! Sami z nim grajcie!

ZAWADA
Łaski nam pan nie robisz.
tasuje karty
Ej, Wąsik, rusz się wreszcie z tego kąta. Grasz w wista?

WĄSIK
gramoli się z kupy drewna
A co mam nie grać, gram. W okopach rżnęliśmy w karty na okrągło.

ZAWADA
No to grasz ze Świerczewskim, ja z panem korespondentem.

ŚWIERCZEWSKI
Ale ja rozdaję. Wam, burżujskim sługusom, w niczym wierzyć nie można.
rozdaje karty

ZAWADA
Całkiem u tych bolszewików zdurniałeś, Maksym. Ja sługą burżujów? A może i burżujem samym? Bo mój ojciec miał zakład kamieniarski i dwóch terminatorów? O tak, był burżuj większy od Rotszylda! Jak z twoim bratem próbowałem urządzić strajk u Gerlacha, o zwiększenie dniówek, to mnie od burżujów nie wyzywał… jakie mamy atu? Pik, pięknie, to mój szczęśliwy kolor, wykładamy. No właśnie, co u Karola? Też w Czerwonej Armii?

ŚWIERCZEWSKI
z zadowoleniem
Lewa moja… a braciszek daje sobie radę, wielki z niego bolszewik i żołnierz, dzielnie stawał przeciw Kransowowi i Denikinowi, zrobili go komendantem batalionu. Walczył na froncie zachodnim, aż go psiekrwie białopolacy w lipcu dwa razy postrzelili. Kuruje się w szpitalu.

BORATYŃSKI
przez zęby
Że też chłopaków oko zawiodło…

ŚWIERCZEWSKI
Ale za to naszym striełkom cela nie braknie, jak przyjdzie kolej jego wielmożności. Lewa moja!

ZAWADA
Dobrze pogrywasz… Ale czy po słusznej stronie? Powiedz mi, co właściwie robisz u bolszewików? Świerczewscy to przecież była dobra polska rodzina, matkę mieliście pobożną, do kościoła ganiała, kiedy mogła…

ŚWIERCZEWSKI
Ogłupiałą raczej, do cna oczadziałą od kościelnych kadzideł. Religia to opium dla ludu, żeby go trzymać w nieświadomości i posłuszeństwie względem księży i burżujów. W dzieciństwie sam jeszcze do mszy służyłem i księży słuchałem, ale potem w Moskwie mnie towarzysze oświecili.

HERTZ
I kazali ci przestać być Polakiem? Hola, tę lewę to ja zgarniam!

ŚWIERCZEWSKI
W nowym świecie narody się nie liczą. Ludzie dzielą się na uciśnionych i wyzyskiwanych tudzież ich prześladowców, dlatego ludzie pracy wszystkich krajów są braćmi. Czym są podziały narodowe naprzeciw podziałów klasowych? Głód i poniżenie robotnika polskiego są takie same jak niemieckiego czy węgierskiego.

BORATYŃSKI
szyderczo
Dobrze wytresowany, szczeka lepiej od niejednego komisarza.

ŚWIERCZEWSKI
z mocą
To tacy jak ty są psami łańcuchowymi światowej burżuazji i dla niej szczekają i kąsają. Ale niedługo waszego panoszenia się, jutro weźmiemy Warszawę, a pojutrze Berlin. Jak słusznie zauważył komandarm Tuchaczewski, po trupie Polski dojdziemy do światowej rewolucji. Bo wasza pańska biała Polska to już trup. Czas na Polskę nową, czerwoną. W Białymstoku towarzysze z Polrewkomu już ją budują.

BORATYŃSKI
zduszonym głosem
Jak psa zatłukę gołymi rękoma…
Rzuca się na Świerczewskiego, hurkot przewróconego pnia, słychać szamotanie się, dyszenie, charczenie walczących. Interweniują Zawada i Wąsik, odciągając Boratyńskiego.

ZAWADA
Wykręć mu, Wąsik, ręce i posadź tam pod ścianą. Podzielam pana oburzenie, ale nasz zbolszewizowany Maksym ma na podwórzu z dwustu kolegów, którzy rozgnietliby nas na miazgę, gdyby mu się coś stało… lepiej trzymać nerwy na wodzy… no i tyle pan zwojował, że wywalił nasz pniaczy stolik i partię szlag trafił. Panie Hertz, pan pozbiera karty i potasuje.

BORATYŃSKI
ciężko dysząc
Zawsze wiedziałem, że socjaliści i bolszewicy to jedna swołocz.


Scena V

ŚWIERCZEWSKI
Panie Zawada, co taki człowiek jak pan robi w jednej armii z tym obrońcą burżuazji? Polrewkom tworzy Polską Armię Czerwoną, niedługo mam być tam przeniesiony. To jest wojna o nową Polskę, Polskę bez takich jak ten jaśnie wielmożny pan oficer. Komandarm Tuchaczewski napisał w rozkazie, że „na ostrzach bagnetów zaniesiemy szczęście i pokój pracującej ludzkości”. A co chodzi w socjalizmie, jeśli nie o szczęście?

ZAWADA
Pan rozdaje, panie korespondencie. I w tym się właśnie różnimy, towarzyszu Świerczewski… o, znowu pik na atu... Otóż my uważamy, że na ostrzach bagnetów to można zanieść jedynie mord i terror, a nie żadne szczęście ludzkości czy komukolwiek. Co mi właściwie proponujesz? Zamiast cara samodzierżawcy bolszewicką trójcę z Lenina, Trockiego i Kamieniewa? Zamiast ochrany czerezwyczajkę? Zamiast carskich prystawów bolszewickich komisarzy? Czerwony imperializm moskiewski zamiast białego imperializmu carskiego? Prawdę mówiąc, wolę carat, nawet w setnej części nie był w porównaniu z wami tak chciwy krwi. Zaraz, kto bierze tę lewę?

HERTZ
Ja, moja dama pik. Ja nawet widziałem, jak to bolszewickie szczęście pracujących wygląda. Wiosną towarzyszyłem pułkom Śmigłego idącego na Żytomierz. Weszliśmy do jednej ukraińskiej wioski i ledwo zdążyliśmy się rozejrzeć, a już miejscowi pytają, czy mamy sól i naftę. Bo od miesięcy nie widzieli ani jednego, ani drugiego. Bolszewicy wyczyścili ich do cna, zabierali wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, a czego chłopi nie zdołali ukryć. Tak mi się zdaje, że szczęście ludzkości z bolszewickiej propagandy ma najwyraźniej polegać na odebraniu ludziom wszelkiej własności.

ŚWIERCZEWSKI
kładąc kartę
O, a ta jest moja. Własność to bzdura, nic, jest niepotrzebna, wszystko będzie wspólne i za darmo: wyżywienie, szpitale, szkoły, fabryki, ziemia. Nie będzie panów ani niewolników. Po to jest rewolucja, żeby była równość.

ZAWADA
Pewnie, po co wam panowie, wystarczą komisarze, już oni wam urządzą czerwony raj. Uważaj, Wąsik, graj, a nie gap się na porucznika. Chyba nasz bojowy bohater przysnął…
Chwila ciszy – odgłosy frontu wyraźnie zamierają.
Słyszycie, na froncie ucichło… Poszli dalej, na Warszawę?

HERTZ
Nie przypuszczam. Jakby się przebili, toby urządzili święto, bal, że hej, a na zewnątrz cicho. Jak pan myśli, panie Świerczewski?

ŚWIERCZEWSKI
młócąc kartą
Dziś czy jutro, Warszawa i tak nasza. A wam radzę się przyłączyć. Co macie wspólnego z tym tam białopolakiem? Panie Zawada, przecież pan zawsze bronił robotników! A pan, panie korespondencie? U nas jest równość, dla wszystkich, dla Żydów też. To my, bolszewicy, zaprowadzamy sprawiedliwość, a nie Piłsudski. No i proszę, wygrana nasza, wzięliśmy prawie wszystkie lewy. Armia Czerwona zawsze zwycięska. Pobiliśmy Kołczaka, Denikina, Wrangla, pobijemy i Piłsudskiego. Co tam gadać, on już pobity. Tylko jeszcze wierzgać nie przestał.

HERTZ
Żebyś się nie przeliczył. Bo Komendant potrafi wierzgnąć tak, że zębów nie pozbieracie. Byłem pod Kostiuchnówką i widziałem, jak się tam porachował z Moskalami, wielu sołdatów na polu zostało. Nie pójdzie wam tak łatwo jak z Kołczakiem.

ŚWIERCZEWSKI
Mówili w sztabie, że Piłsudski z Warszawy uciekł. Generał Haller broni miasta, ale to już niedługo. Lada godzina przełamiemy jego linie.

ZAWADA
Ja Komendanta znam jeszcze z naszej pepesowskiej konspiracji. I zaręczam ci, że jeśli nie ma go w Warszawie, to znaczy, że się niedługo twoim komisarzom objawi, i to tam, gdzie się go najmniej spodziewają.

HERTZ
Też mi się zdaje, że Piłsudski nie wyłożył wszystkich kart. To co, jeszcze jedno kółeczko? Chyba już dobrze po północy, ale jakoś spać się nie chce.
Tasują i rozkładają karty.

ŚWIERCZEWSKI
Niby uczeni, kształceni ludzie, a niczego nie rozumieją. Mnie to wytłumaczył jeden towarzysz, Żyd po moskiewskim uniwersytecie. Powiedział mi, że są dwa światy – wasz, stary, i nasz, nowy. I że też nowy świat wypowiedział wojnę staremu światu, ta wojna, raz rozniecona, będzie trwać w nieskończoność. Nowy świat objawił się w Rosji i dlatego Rosja rzuciła wyzwanie.  Musimy ruszyć w głąb Europy, aby zdobyć stary świat i przemienić w nowy na drodze rewolucji. Zrozumcie, Armia Czerwona to narzędzie rewolucji! I wygramy, bo stary świat musi zostać obalony. Lewa moja.

HERTZ
No proszę, wyłożył nam, jak wygląda rewolucyjny ewolucjonizm. Jakaś logika w tym jest…

ZAWADA
Lepiej pilnuj kart, bo znowu weźmie lewę. Też uważam, że świat się zmienia. PPS chce odmiany Polski na lepsze, już sporo zmieniliśmy. Nie widzę jednak powodu, żebyśmy mieli to robić pod kuratelą i na komendę bolszewickich komisarzy, którzy obracają nam kraj w perzynę, paląc, mordując i gwałcąc, obiecując zarazem budowę nowego, lepszego. Pierwsze widzę, w drugie nie wierzę. Dla mnie Moskale to urodzeni oszuści.
 

Scena VI

Otwierają się drzwi i do drewutni wchodzi Szurka.

SZURKA
do Świerczewskiego
Komiendant t’iebia prizywajet.

ŚWIERCZEWSKI
rzucając karty
Psi los adiutanta, ciekawe, czego ten stary dureń chce ode mnie. Że też musiał otrzeźwieć
Wychodzi, trzaskając drzwiami.

ZAWADA
Coś ty, Szurka, dziwnie wyglądasz, jakbyś zaciążyła czy co? Coś tak pogrubiała?

SZURKA
Chuda s wami, kamisar prijechał!
Dopada do śpiącego Boratyńskiego i zaczyna go szarpać.
Ty wstawaj, jasny pan!

BORATYŃSKI
budzi się
Czego chcesz, dziewko? Paszła won, po rusku nie rozumiesz?

SZURKA
gorączkowo
Biegi, lubimyj! Wot mundir, scirat’ mnie ich dali, dla t’iebia adin ukrała... Adiewaj i bieżym! Ja ich otwleku.
Wyjmuje spod ubrania mundur.

ZAWADA
z podziwem
No popatrzcie, nawet buty pod spódnicą przemyciła. Kompletny mundur czerwonoarmiejca, panie poruczniku, grzech nie skorzystać z takiej okazji. A nuż się uda!

BORATYŃSKI
odpycha od siebie Szurkę
Precz, mówię! I zabieraj te zawszone bolszewickie łachy. Nigdzie z tobą nie pójdę! Ty dla mnie sama wesz, panimajesz?

SZURKA
znowu do niego przypadając
Lubimyj, ja wierna t’iebie budu kak pios, tolka biegi!

BORATYŃSKI
wściekle
A ja na ciebie jak na psa pluję!
Pluje ostentacyjnie, Szurka wybucha płaczem.

ZAWADA
ostro
Chybaś się pan zagalopował, i to daleko, w Polsce tak nie traktujemy kobiet.

BORATYŃSKI
To nie kobieta, a szmata, ściera bolszewicka.

ZAWADA
ciężko wzdychając
Coś mi się zdaje, dziewczyno, że źle ulokowałaś swoje uczucia.

SZURKA
wciąż łkając
Oni tam dla was uże magiłu wykapali!
Wybiega z szopy, trzaskając drzwiami.

HERTZ
Typowy przedstawiciel herbowych, równie głupi, jak chamski. I oczywiście uważający się za człowieka honoru.

BORATYŃSKI
Jako Żyd jesteś pan pozbawiony tak zdolności honorowej, jak możności oceny mojego postępowania.

HERTZ
Wiecie, panowie, dlaczego tylu Żydów przystało do bolszewików? Właśnie dlatego. Bo zbyt wielu Polaków szarga godność osobistą Żydów, odmawiając im praw jednostki ludzkiej. Nic dziwnego, że dają posłuch komisarzom.

Scena VII

BORATYŃSKI
Ty, jak ci tam… Wąsik, czemu się tak na mnie gapisz? Też ci szkoda tej wywłoki?

WĄSIK
Pan hrabia mnie nie poznaje?

BORATYŃSKI
Nie… a dlaczego miałbym cię poznawać? Służyłeś w moim pułku?

WĄSIK
Służyłem, ale nie w pułku… we dworze pana hrabiego. Jestem z tych folwarcznych Wąsików z pana majątku, mój ojciec miał na imię Antoni i był u pańskiego ojca za fornala, jestem jego syn, Walenty.

BORATYŃSKI
lekko zakłopotany
A, ten Walek… teraz poznaję, ta broda mnie zmyliła… dziwne spotkanie.

WĄSIK
Pewnie, że dziwne. Pan hrabia to raczej się nie spodziewał, że jeszcze mnie kiedykolwiek zobaczy.

BORATYŃSKI
Na bezczelności nigdy ci nie zbywało, rabie… Myślałeś, że jak skończysz gimnazjum, to będziesz mi równy? Ty, z gnoju zrodzony jak i cały ród twój!

ZAWADA
Przepraszam, że przerywam tę fascynującą dysputę, ale nic nie pojmuję. Tyle, że mieliście ze sobą towarzyską nieprzyjemność.

BORATYŃSKI
To przez moją matkę, za przeproszeniem, pozytywistkę. Czytała Prusa, Orzeszkową i tego, no, Żeromskiego, i tak się przejęła ideą oświecania ludu, że co cztery lata wysyłała jednego z folwarcznych bachorów do gimnazjum w miasteczku. Głosiła, że to praca u podstaw, a ja mówię, że to psucie chamstwa i wbijanie mu do głowy przekonania, że jest nam równe! I Wąsik nabrał takiego przekonania, jak wrócił po maturze. Tak się, psiakrew, za moje pieniądze wyedukował!

HERTZ
Szkoda, że nie ma tu Świerczewskiego, miałby przykład pięknego konfliktu klasowego: obszarnik kontra włościanin.

ZAWADA
Gorzej, folwarczny wyrobnik kontra pan dziedzic. Poszło wam o coś konkretnego czy tylko o stosunki feudalne?

WĄSIK
Myślicie, że tylko Szurkę tak pan hrabia traktuje?

BORATYŃSKI
wściekle
Nic ci do tego, jak je traktuję, teraz i wtedy.

HERTZ
Coś mi się zdaje, że to jakaś romansowa historia, chętnie posłuchamy. Opowiedzcie, sierżancie.

WĄSIK
po chwili milczenia
Hela była córką dworskiego ekonoma. Lubiliśmy się od dzieciństwa, często się razem bawiliśmy, może już wtedy się pokochaliśmy. Kiedy pani hrabina, prawdziwie święta kobieta, wysłała mnie na nauki, wiedziałem, że po ich ukończeniu wrócę i oświadczę się Heli. Zdałem maturę i miałem już obiecaną posadę na kolei, wyjechalibyśmy stamtąd i zapomnieli o dworze i folwarku. Ale młody pan hrabia miał inne plany.

BORATYŃSKI
arogancko
A pewnie, że miałem swoje widoki na tę dziewkę. Co we dworze i na folwarku, to pana, a nie chama.

WĄSIK
Dla pana hrabiego nie było różnicy między bydłem w oborze i ludźmi w czworakach. Uważał, że jedno i drugie do niego należy. Musiało go kłuć w oczy, jakeśmy sobie z Helą spacerowali, już po zrękowinach, bo ładna była ta moja panna, najładniejsza w całym majątku.

HERTZ
I co, odbił ci dziewczynę? Rzuciła biedniaka dla hrabiowskich splendorów?

WĄSIK
z coraz większym trudem
Nie, nie tak było… kochaliśmy się z Helą, prawdziwie. Za nic miała jego splendory. Jak jeszcze edukowałem się w gimnazjum, to już ją kusił, lokajów z dworu przysyłał z błyskotkami, w podarunku. Nic nie wzięła, a fagasom kazała iść precz. To się paniczowi nie spodobało, hrabiemu Boratyńskiemu się nie odmawia. A potem diabeł mu chyba podsunął, co może nam zrobić…

BORATYŃSKI
zduszonym głosem
Milcz… milcz, na litość boską… każę… proszę…

ZAWADA
Pan hrabia prosi? Niesłychane. Opowiadaj, Wąsik, bom coraz bardziej ciekaw tej historii.

WĄSIK
Szliśmy polną drogą na spacer, piękna wiosna była, tak pamiętam ten dzień. Często tak sobie chodziliśmy, kawałek za czworaki, do brzozowego zagajnika, był obok niego staw i łąka… Hrabia zaczaił się z dwoma zaufańcami, czekali na nas… mnie kazał pochwycić swoim fagasom, wielkim stajennym, trzymali mnie jak w imadle… a on zawlókł Helę między drzewa. Nic nie widziałem, ale wszystko słyszałem… wszystko, nie dali mi zatkać uszu… Potem przyszedł i powiedział, że tylko skorzystał z ius primae noctis…

HERTZ
Prawo pierwszej nocy, dobre sobie. Panu hrabiemu się epoki pomieszały. Co było potem? Złożyłeś skargę?

WĄSIK
z goryczą
A komu? Czerniajewowi, prystawowi z miejscowego cyrkułu, który był przekupiony i wciągnięty w spisek? Ten łajdak czekał za zagajnikiem, stajenni mnie tam zawlekli i oddali żandarmom. Zaś jego wieliczestwo prystaw mi oświadczył, że jestem dekretem natychmiastowym wciągnięty na listę poborową. Żandarmi zawlekli mnie do cyrkułu, a stamtąd etapem, razem z aresztantami, wyjechałem w głąb Rosji. Służyć miałem na Syberii, w pułku stacjonującym w Irkucku. Tam przebyłem wojnę i rewolucję. Tyle mojego, że i Czerniajewa zaraz potem na Sybir posłali, za łapówki, brał od kogo się dało. Pewnie się z naczalstwem zapomniał podzielić.

ZAWADA
A niech go kule biją! Tak sobie wymyślił, paniczyk jeden, prywatny Sybir. Nie próbowałeś wrócić?

HERTZ
No i co z dziewczyną?

WĄSIK
Heli już nigdy nie widziałem… Napisali mi potem z domu, że stara hrabina wysłała dziewczynę do swojej rodziny, daleko, gdzieś do Wielkopolski, na służbę. Tak myślę, że jakimś sposobem dowiedziała się o wszystkim, pewnie od tych stajennych.

HERTZ
Nie pisała?

WĄSIK
po chwili milczenia
Nie. Ja też nie… Nie chciałem… nie mogłem… I już nie napiszę. Mam wiadomość, że zimą osiemnastego roku na hiszpankę umarła.

ZAWADA
Osobliwa to historia, produkt feudalizmu i żądzy zwieńczony zbrukaną miłością… Jakoś tym razem pan porucznik nie prawi nam o zdolności honorowej. Dobrze, że bolszewicy zdarli z pana mundur. Nie ma pan prawa go nosić.

BORATYŃSKI
do Wąsika
Po coś wrócił?

WĄSIK
Jak to po co? Policzyć się z panem hrabią. Nasze rachunki niezamknięte.

ZAWADA
Czekaj, Wąsik, teraz kojarzę… czy ty aby nie jesteś z brygady syberyjskiej? Niedawno przybiliście do Gdańska i od razu dali was na front, bo gwałtem trzeba w armii fachowych ludzi. Tak co tu robisz, przecież brygada bije się dalej na północy, pod Modlinem? Skąd się wziąłeś u Żeligowskiego?

WĄSIK
Bardzo się po przyjeździe o pana hrabiego wypytywałem, aż się dowie[1]działem, gdzie służy… i tak się złożyło, że szukali ludzi do karabinów maszynowych dla dywizji białoruskiej, a ja się nieźle u Moskali kulomiotu wyuczyłem, też i nastrzelałem podczas walk na Syberii… Dostałem przy[1]dział, ale zanim się spotkałem z panem hrabią, moją kompanię rozbili bolszewicy. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.


Scena VIII

W tle rozlega się gwałtowna strzelanina – palba karabinowa oraz długie serie z cekaemów.

ZAWADA
z nadzieją
Jakoś niedaleko biją… dziwne, w środku nocy... Ale to by znaczyło, że nasi bardzo daleko od Radzymina nie odstąpili. To wkraczanie z rewolucją do Europy niezbyt Tuchaczewskiemu wychodzi.

HERTZ
do Wąsika
Co mu chcesz zrobić?

WĄSIK
Teraz? Nic. Przedtem i owszem, myślałem o kulce zza węgła, mamy przecież wojnę, ciągle strzelają. Ale teraz już nie muszę. Bolszewicy mnie wyręczą. Widziałem na Syberii, co robią z hrabiami i oficerami. Raz, kiedy nasza syberyjska dywizja przebijała się do Władywostoku, wyrzuciliśmy z wioski bolszewicki oddział. Miejscowi powiedzieli nam, że ukrywał się wśród nich major od Kołczaka. Bolszewicy go znaleźli w stodole, odprowadzili za wieś… najpierw poigrali z nim po swojemu… wieśniacy pokazali nam to miejsce, na zoranym polu. Jak tam podchodziliśmy, to zrazu myślałem, że na bruździe wyrósł jakiś dziwaczny grzyb, biały i postrzępiony… dopiero jak podeszliśmy bliżej, poznałem, że z ziemi sterczy ręka, rozczapierzona, jakby ten z dołu coś rozpaczliwie usiłował pochwycić… ziemia wokół kiści była poruszona, on żył, kiedy go zakopywali, i jeszcze potem, bo się z grobu próbować na świat wydrzeć. Tak mordują bolszewicy.

HERTZ
przełykając ślinę
Krew w żyłach stygnie, jak się tego słucha…

ZAWADA
Patrzcie na naszego hrabiego. Gdzie ta butna mina? Coś jakby pan porucznik spotniał, a i ręce trochę dygoczą.

WĄSIK
Tegom chciał. Zobaczyć, jak to dobrze urodzone bydlę zwija się ze strachu. Jak glista pod butem… tak właśnie, na miazgę cię czerwoni rozgniotą. I ślad nie zostanie jak po tym od Kołczaka. Bo jak odeszliśmy, to na pole przyleciały wioskowe psy i z ręki nawet ogryziony kikut nie został.

BORATYŃSKI
wściekle
Tego się nie doczekasz, folwarczny pomiocie! A wiesz, dlaczego? Bolszewicka zaraza przeminie, przyjdą nasi i mnie wykopią, i pochowają z honorami jak bohatera, męczennika! W szkołach o mnie uczyć będą, pieśni układać!

ZAWADA
Niestety, może mieć rację, taki już ten świat jest, że niejeden łajdak do panteonu trafił…
Skrzypią drzwi, wchodzi Świerczewski, kanonada w tle staje się głośniejsza.

ŚWIERCZEWSKI
Komisarz Gubanow z wami będzie rozmawiał, ważny czekista, z nim nie ma żartów. Coś się szykuje, w sztabie niepokój, na różnych odcinkach wybuchają walki. Białopolacy nie odstępują.

ZAWADA
drwiąco
Nie odstępują, mówisz… a wszak mieliście być już w Warszawie? I co, jak tam spacer po Marszałkowskiej?

ŚWIERCZEWSKI
Będziemy spacerować, tylko trzeba nam zabić jeszcze trochę białopolaków. Ej, ty, tam w kącie, oficer, możesz zacząć odmawiać pacierz. Z tobą komisarz gadać nie będzie.

HERTZ
A z nami?

ŚWIERCZEWSKI
ściszonym, napiętym głosem
Chcecie żyć? Jedna tylko droga ocalenia, przez szeregi Polskiej Armii Czerwonej. Wstąpicie i złożycie przysięgę na wierność Polrewkomowi. Inaczej razem z tym hrabią pod ścianę. Nasza rewolucja nie patyczkuje się z wrogami.

HERTZ
Widziałem w Winnicy. Ci, co wydobywali ciała z dołów, mówili, że czerezwyczajka rozstrzelała trzy tysiące członków PeOWu. Nie ostał się ani jeden polski nauczyciel czy lekarz. Całą inteligencję, głowę narodu, odcięli, jakby sierpem żyto rżnął.

ŚWIERCZEWSKI
Po co narodowi burżuazyjna inteligencka głowa? Tylko go mami i zniewala. Odciąć, to zostanie zdrowy lud, głów czy innych członków nie potrzeba.

To jak będzie? Panie Zawada, pan jesteś rozumny człowiek, co pana łączy z tym hrabią? On już mierzwa, trup, pan powinien żyć, działać dla nowego świata.

ZAWADA
Coś mi się nie wydaje, bym chciał w nim żyć. A tym bardziej dla niego działać.

ŚWIERCZEWSKI
zdziwiony
A to dlaczego?

ZAWADA
Wiosną mój pułk walczył pod Koziatyniem, w natarciu rozbiliśmy bolszewicki batalion. Potem czyściliśmy teren z niedobitków. Wpadło nam w ręce pięciu sołdatów, chowali się w młodym zbożu tak niezdarnie, jakby chcieli być złapani. Bo może i chcieli.

ŚWIERCZEWSKI
Dezerterów u nas nie brakuje. Nie każdy czuje ducha rewolucji.

ZAWADA
Ci pochwyceni przez nas byli jacyś dziwni i chyba, jak mówisz, duch rewolucji słabo był u nich osadzony. Używaliśmy ich do najgorszych robót, kopali latryny, w kuchni zmywali statki, szorowali kwatery. Rwali się do najgorszych zajęć i prosili o jedno: żeby ich nie wydawać Armii Czerwonej. Nie byli pilnowani, chodzili wolno po obozie, żaden nie uciekł. Kiedyś zagadnąłem jednego, dlaczego nie chce wracać do swoich. Nic nie powiedział, tylko się przeżegnał, a potem splunął. Tak i tym sposobem wystawił cenzurkę twojemu nowemu wspaniałemu światu.

ŚWIERCZEWSKI
Durak przez popów ogłupiony. Wielka to szkoda, że taki człowiek jak pan opowiada się za porządkiem burżuazyjnym.

ZAWADA
Opowiadam się za porządkiem polskim. Zrozum, Świerczewski, że ja przez całe życie szedłem do wolnej Polski, a nie do światowej bolszewickiej Moskowii, którą buduje Lenin z towarzyszami. To nowy czerwony car, gorszy od tego, któregoście ubili. Nie po drodze mi ani z jednym, ani z drugim.

ŚWIERCZEWSKI
Szkoda, wielka szkoda… A ty, Wąsik? Też podoba ci się Polska, w której hrabiowie gwałcą ludziom narzeczone? Do takiej ojczyzny chciałeś wrócić?

ZAWADA
Podsłuchiwałeś!

ŚWIERCZEWSKI
Za cicho to nie mówiliście. Co ty, Wąsik, syn ciemiężonego ludu, masz wspólnego z tym polskim panem? Tacy jak on żyją z krzywdy ludu, jego potu i krwi. My, rewolucjoniści, jesteśmy po to, żeby wziąć pomstę za wieki wyzysku. Wstąp do Polskiej Czerwonej Armii, to sobie jeszcze do hrabiów postrzelasz. Zemścisz się nie tylko za siebie i dziewczynę, ale i za cały udręczony lud polski!

WĄSIK
Dobrze agitujesz, bolszewiku. I może nawet jest jakaś słuszność w tym, co mówisz, ale ja muszę z nim. Wreszcie go znalazłem i nie opuszczę.

ŚWIERCZEWSKI
z niedowierzaniem
Pod ścianę z tym białopolakiem? Rozum ci odjęło?

WĄSIK
Może i odjęło. Ale ja muszę z nim być do końca, muszę dopilnować, aby diabli zawlekli do piekła jego hrabiowską duszę. Jak pójdę z wami, to on wygra.

ŚWIERCZEWSKI
Człowieku, w gorączce bredzisz? Co on wygra, on będzie gnił w dole!

WĄSIK
Myślisz już po rusku. Oni zrobią z niego bohatera, męczennika, a ze mnie, jak z wami pójdę, zdrajcę, zaprzańca, moskiewskiego sługusa. Okryję hańbą siebie, rodzinę i… Helę. A jego do ołtarza na sztandarze poniosą. Jeszcze raz ze mną wygra. Nie, panie Świerczewski, jeśli już poniosą, to dwóch, jego i mnie. Pana i chama, polskich bohaterów.

ŚWIERCZEWSKI
zmieszany
To obłęd jakiś, polskie wariactwo…

HERTZ
A to, co wy robicie, obracając świat w perzynę, to nie obłęd?

Scena IX
Otwierają się z trzaskiem drzwi i do drewutni wchodzi Gubanow.

GUBANOW
Eta nie biezumije, eta rewoliucija!

ŚWIERCZEWSKI
Towarzyszu Gubanow, melduję, że jeńcy odmawiają wstąpienia do Polskiej Armii Czerwonej.

ZAWADA
Już świta… zaraz, jaki to będzie dzień?

HERTZ
15 sierpnia.

GUBANOW
Wasz kataliczieskij prazdnik… tak my s’ebie i odprazdnujem w Warszawie, potancujem z burżujami i księdzami.

BORATYŃSKI
Dziś będzie wilia naszego zwycięstwa, zapamiętaj to, bolszewiku!

GUBANOW
szyderczo
Da ty w ziemle budziesz, kagda ja budu kaniak pić z polskimi damami.

ZAWADA
W Polsce mówimy: nie dziel skóry na niedźwiedziu, kiedy niedźwiedź w boru. Jeszcze wam ryknie, i to nie raz!

GUBANOW
zaśmiewając się
Nastrajenije, wiżu, priekrasnaje. Tagda prigłaszaju na bal. Arkiestru nie cierpitsa wam sigrać. Szlachta wpieriod. Gaspadin aficer, zapraszam!

BORATYŃSKI
I tak przegracie.

GUBANOW
Paszooooł! Bystriej!

BORATYŃSKI
do Świerczewskiego
Nie popychaj mnie, zdrajco. Sam pójdę.

ŚWIERCZEWSKI
Zapraszamy. Dla pana hrabiego znajdzie się miejsce na samym przedzie. Ty, Wąsik, z nim?

WĄSIK
Ja z nim. Do końca i na zawsze.

Boratyński i Wąsik wychodzą, przez drzwi wpada Szurka i rzuca się do nóg Gubanowa

SZURKA
Nie ubiwaj jewo! Sukaj twajej budu, tolko nie ubiwaj!

GUBANOW
bije ją na odlew
Ty uże maja suka. Zabieri jejo, Świerczewskij, a to ubju!

Świerczewski wyprowadza szlochającą Szurkę.

GUBANOW
Panowie, zapraszam.

ZAWADA
do Hertza
Tak i czas zakończyć znajomość. Szkoda, umówiłbym się z panem na wódkę na Nowym Świecie i powymieniał poglądami, ale cóż, wojna…
wzdycha i wychodzi

GUBANOW
Ej, ty, stoj! Ty Jewriej?

HERTZ
Nie, szanowny panie. Nie jestem Żydem, tylko Polakiem wyznania mojżeszowego.

GUBANOW
Polaczok? Nie Żyd?

HERTZ
Da, Paliacziszka. Polak jestem.

GUBANOW
No tak, jesli Polak, tak idzi s nimi.
Hertz wychodzi. Wchodzi Świerczewski.

ŚWIERCZEWSKI
Wszystko gotowe. Chcecie popatrzeć?

GUBANOW
A za cziem? U maich sałdat głas metkij.
Słychać nieskładną salwę, wysoki krzyk „Jezus Maria!” i dodatkowy pojedynczy strzał.

GUBANOW
Zaria pachwalił, paru nowych jest’, nie nawykli jeszczio.
po polsku, z silnym rosyjskim akcentem
Nigdy Paliaków nie pojme, a służył ja wiele lat w Priwislanskim Kraju, ja był pristawem. Jeden drugiego jak psa nienawidzi, a razem pod sciankę idut…

ŚWIERCZEWSKI
po chwili, z namysłem
Gubanow to nie wasze prawdziwe nazwisko?

GUBANOW
Nie… partyjny pseudonim. Z tiurmy, gdzie za pomaganie partii ja siedział.

ŚWIERCZEWSKI
A, za pomaganie partii…
Słychać serię głośnych strzałów artyleryjskich.

GUBANOW
Ubirajemsia atsiuda, Poliaki sztota gatowiat…

ŚWIERCZEWSKI
Kontrofensywa?

GUBANOW
Na siewierie uże naczali. I pad Radzyminem.

ŚWIERCZEWSKI
A jakby im się udało… to co będzie?

GUBANOW
spokojnie
A nicziewo. Nie budiet, Świerczewskij, balszoj patieri. Jesli tiepier atstupim, potom i tak wierniomsia. I dakończim dieła. Czieriez dień, god, dziesiat’ let, dwaccat’... My skolka nada padażdiom. No wierniomsia!

ŚWIERCZEWSKI
Tak jest, towarzyszu komisarzu, wrócimy!

Seria wystrzałów zmienia się w huraganowy ostrzał armatni.

KONIEC

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jacek Inglot, W nocy pod Radzyminem. Słuchowisko, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 159

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...