21.07.2022

Nowy Napis Co Tydzień #161 / Krótki traktat o słowie. Wiersze Wiesławy Kluszczyńskiej

Zbiór wierszy po pestkę Wiesławy Kluszczyńskiej, wydany w 2018 roku, jest zróżnicowany tematycznie, dojrzały i powściągnięty emocjonalnie. A równocześnie – na tyle wyrazisty i otwarty w przekazie, iż możemy go określić jako bardzo wewnętrzny. Ten pozorny paradoks polega na tym, że autorka książki ujawnia przed czytelnikiem to, co ukryte, dając mu do zrozumienia, iż dochodzi do tego w poczuciu psychologiczno-emocjonalnego zmagania.

Utwory charakteryzują się nasyconą syntezą właściwą dla poezji, wyobraźnią i wyrafinowaną metaforyką. Zastanawia, jak wiele przeplata się tu wątków, odcieni emocjonalnych i doznań zmysłowych wyrażonych przez poetyckie obrazy. W cyklu Przebudzenia  IV znajdujemy takie oto frazy: 

w pozycji embriona
widzę zapachy

napycham nimi kieszenie

pod jabłonią
niedzielnie spotykają się wspomnienia
konkurują o prawdę

słyszę.

Autorka wydaje się szczególnie wrażliwa na barwy, które określają właśnie emocje, jak w wierszu Czerwień według Wiesławy„ma słodki smak i pachnie / rozcierasz ją w palcach na języku”.

Warto zwrócić uwagę na walory edytorskie tomu, który jest dopracowany w każdym szczególe. Wyróżnia go oryginalna okładka z motywem jabłka, poprzez światło wydobytego z miękkiej czerni, co sugeruje drążenie i ujawnianie jakiejś treści czy też prawdy. Pomiędzy blokami tematycznymi zawarto łagodne pauzy plastyczne, czyli rysunki wykonane ołówkiem na papierze. Podobnie jak symboliczne jabłko, autorstwa nieżyjącego już brata poetki – artysty plastyka Zbyszka Kluszczyńskiego.

Liryki Wiesławy Kluszczyńskiej są, jak już wspomniano, opisem świata wewnętrznego, sięganiem aż po samą „pestkę”. Spojrzeniem z samego środka na zewnątrz. To literacki dowód na udaną próbę – jeśli można tak rzec – przebicia się przez własne zamknięcie.

Tym odśrodkowym spojrzeniem autorka ogarnia najbliższe sobie osoby – żyjące i te, które przekroczyły próg wieczności – ujawniając przed odbiorcą głębokie relacje i uczucia, które trwają pomimo upływu czasu. W utworze Byłam za mała z serdeczną skrupulatnością odtwarza nieco mityczną postać dawno zmarłej babci Marty:

pamiętam tylko jej sukienki
najbardziej tę w żółte zapałki z kolorowymi łebkami
rozrzucone na czarnym płótnie do dzisiaj
rozpalają moją wyobraźnię.

A w wierszu Nie robi się tego siostrze zwróci się do zmarłego brata słowami:  „przysiadłam na poręczy do wczoraj twojego fotela / z nadzieją, że przerwiesz sen i usiądziesz obok”. gronie rodziny, aurze intymności, pojawia się również kochany mężczyzna, którego jakby bezgłośnie prosi:

więc kiedy otwierasz nowy dzień
bądź mi dotykiem
pod którym nabieram sensu
inaczej ucieknę w zakamarki łóżka
okopię się
w nieobecności

(Prośba poranna).

Z syntetycznym wyczuciem i wrażliwością na szczegół Kluszczyńska opisuje bliskie otoczenie, czyli dom, wnętrze, ogród oraz pejzaż. Równie realne są wspomnienia, w tym świat dzieciństwa i wizje. W utworze zaczynającym się wiele mówiącym wersem: „To miał być spokojny sen”pisze:

stoisz na peronie
tłum zbity w wagonie
wyciąga do ciebie ręce
szukasz dostępu
do matki
która zabiera ostatnie złudzenia
tłum zasysa cię

Znajdujemy też wątek podróży, ale zaznaczony skromnie, pokazany w atmosferze kameralności i wrażeń bardzo osobistych, jak tu, w Szkocji: „wyruszamy na wzgórze zielone w środku grudnia / poszukujemy tożsamości pomiędzy obeliskami / rozczytujemy epitafia w obcym języku” (z cyklu Moja Europa, Powidoki).

Wyraziście wybrzmiewa tematyka straty, tęsknoty, samotności oraz cierpienia, i to nie tylko własnego, ale także innych. W wierszu, należącym do cyklu PrzebudzeniaII – czytamy:

już nie jestem wariacją
na wodę białko i emocje

kości zastąpił ból
jest szkieletem
który trzyma mnie w pionie
wymusza kolejny ruch
sprzeciw

wieczorem przyklejam opatrunki ze snów
pieką jak pokrzywy którymi biczujesz kolana
wyciskają łzy czasem krzyk
ożywiają co wyparte
budzą.

Ale – jakby na drugim biegunie charakteryzowanych stanów i emocji – odnajdujemy też umiejętność przetworzenia trudnych doświadczeń, odrodzenie, dystans, równowagę i siłę wewnętrzną, a także wartość pojedynczych, dobrych chwil, z których budowane są na nowo sens i wiara w życie. Przykładem może być Kolorowy wierszyk:

Dobrze ci w niebieskim
i w moich oczach
gdy układasz na dłoni biedronki
i z ufnością dziecka prosisz je o chleb.

W serii Listów do T., z których pierwszy dedykowany jest Tadeuszowi Zawadowskiemu, autorka pisze o jego poezji w aurze wytchnienia, inspiracji. Widać, że pobudza ona jej wyobraźnię i dowcip. Zauważamy też, że dotyka wtedy ukrytego w sobie dziecka. Nie ulegajmy jednak pozorom – jest to dziecko, które wiele przeżyło i przemyślało w zaciszu „swojej skorupy”. Dlatego rodzaj lirycznego dialogu z utworami Zawadowskiego, który oddziałuje kontrastowymi i fantastycznymi obrazami – budzi w czytelniku uśmiech zaciekawienia i uznania. Interesujące są listy skierowane do poetów nieżyjących – czyli Sławomira Milczewskiego-Bruno i zaprzyjaźnionego z nim Edwarda Stachury – będące „migawką z ich życia i twórczości”. Natomiast w pięknym wierszu Ćwiczenia z pamięci, dedykowanym poetce Alinie Rzepeckiej, który jest odpowiedzią na jej Historie przy lepieniu pierogów, Kluszczyńska opowiada o konkretnym fragmencie własnego dzieciństwa. Czyni to, ponownie, z dużą wyobraźnią, pokazując nam delikatną psychikę i wrażliwość dziecka, które wchłania i długo przechowuje w sobie mroczne opisy wojny. Rodzajem lirycznej korespondencji jest również utwór Impresja o „Szałwii w ogrodzie”, który poetka dedykuje Franciszkowi Nastulczykowi. I tu wraca do dzieciństwa, ale tym razem w jego jasnej odsłonie. Subtelnie porusza motyw, narastającej wraz z upływem czasu, intensywności wrażeń i wyostrzonej uwagi skierowanej ku życiu, a szczególnie codzienności: „[…] zapachy zebrane w dzieciństwie / rozkwitają pod wieczór / majowa zieleń bardziej dojrzała”. Jest to równocześnie jeden z niezliczonych poetyckich wersów, w którym Kluszczyńska ujawnia, jak mocno odczuwa bliskość i rytm natury, jej zmienną urodę. Opisy przyrody dają jej możliwość wypowiedzenia refleksji o czasie, a także ujawniają pogłębiony zmysł obserwacji i malarską wrażliwość na kolor i światło.

Rozważanie poświęcone dialogom dotyczącym tworzenia poezji może zamknąć wiersz,który rozpoczyna się przewrotnym pytaniem Chyba nic złego się nie stało?, a który jest wspomnieniem umierającego ojca. To testament, który ciężko chory ojciec pozostawia córce. Traktuje o skrytej a zbawiennej wartości pisania:

mówiłeś „pisz kiedy za bardzo”
do oczu do gardła
mówiłeś

piszę.

W tym szczególnym kontekście pisanie poezji jawi się jak spełnienie obietnicy, albo też pójście za radą tych, którzy – w danym momencie – wiedzą o życiu i o nas więcej, niż my sami. I wiedzę tę łączą z miłością.

*

Poezja Wiesławy Kluszczyńskiej wiele mówi o zmaganiu się ze sobą, wydobywaniu się z siebie samej:  „Wieczorem moja skorupa coraz szczelniej / wrasta we mnie gniecie zamiast słów / wciska w usta otoczaki”. Proces ten wydaje się bardzo trudny, ale jest niezbędny. Wygląda to tak, jakby egzystencja poetki była naturalnie, wręcz organicznie związana z potrzebą czy też koniecznością analizy i „przetwarzania” jej na słowa. Wspomniany proces jest równie ważny, jak inne, zapewniające funkcjonowanie. Chodzi tu jeszcze o coś, a mianowicie – rodzaj gęstego skupienia, a nawet napięcia w odczuwaniu, i tym samym – opisie rzeczywistości. To nie znaczy wcale, że autorka, będąc w stanie specyficznego transu, pisze o wszystkim. Ona dokonuje wyraźnej selekcji, wskazuje na wybrane sytuacje, także wewnętrzne, i szuka odrębnej formy dla ich wyrażenia. Poetycki zapis często oddaje logiczny ciąg zdarzenia: początek, rozwinięcie i zakończenie. W ten sposób, poprzez konkretny utwór, wspomniane napięcie zostaje rozluźnione, jak to bywa z napiętym aż do bólu mięśniem, a wydarzenie – uporządkowane. Wszystko zaś dzieje się poprzez słowo. Zatem proces pisania przypomina tu – jeśli można tak powiedzieć – stopniowe wypuszczanie powietrza z równo napompowanej dętki przez wentyl analitycznego umysłu. Po przysłowiowej chwili można wtedy, jakby na nowo, napełnić się przeżywaniem, obserwacją, wiedzą i emocjami. Zresztą, jak wynika z wierszy Kluszczyńskiej, nie sposób się przed tym obronić, ponieważ autorka odbiera rzeczywistość najpierw przez wyostrzoną wrażliwość, a może nadwrażliwość. Ta zaś powoduje, iż świadomość znaczenia dziejącej się sytuacji nie daje jej spokoju. A jednak mamy tu do czynienia z poezją intelektualną. Nie w odtworzeniu samej drogi powstawania wiersza, co jak widać – w jakimś stopniu – jest możliwe, ale w jego „ostatecznym obrazie”.

Bardzo ważna jest ta nieustanna obecność słów, które gnieżdżą się w głowie, służą jako opatrunek na rany, pozwalają niejednokrotnie przetrwać noc, a w końcu też zrozumieć samą siebie i to, co wokół.

Wnikając w treść zbioru Po pestkę, odnajdujemy szczególną i delikatną myśl o ciągłym dojrzewaniu do właściwych wyborów, pożegnań, wartości chwili, a także swoistego wykorzystania bolesnych doświadczeń i cierpienia. Autorka pisze też o spojrzeniu na siebie samą „wypracowanym w sobie i czasie”, w którym jest ciepło, nostalgia, dystans i dowcip, w czym możemy odczytać wewnętrzną siłę, spokój i wiarę:

nie chce znać magicznej liczby szczebli
nie oglądam się za siebie

wierzę

zatrzasnęłam skrzynię ze starym pierścieniem
co obumarło już nie kaleczy

droga coraz bardziej niebieska
trzymam się wiatru
twoich słów

(Niepokorna)

Wszędzie tu pośredniczą słowa, które mają charakter. Istnieją one w podwójnym i nierozerwalnym kontekście, jako przejawy sztuki i dowody na własne, świadomie przeżywane człowieczeństwo. Ale zauważmy, że ich istnienie nie ma w sobie nic z natarczywości, przeciwnie – jest eleganckie, a wielokrotnie przejmujące. Podobne do tego, jak odbieram obecność samej poetki Wiesławy Kluszczyńskiej.

Tak więc, dopełniając charakterystyki – utwory Kluszczyńskiej traktują o zmaganiu ze sobą i ze słowem – jednocześnie. Mówią o powstawaniu poezji, choć nie to jest tematem większości z nich. W tych wierszach tkwi coś nieuchwytnego i dotyczy to najbardziej właśnie procesu pisania, który trudno wyrazić w słowach.

Warto jednak dodać, że nie mamy poczucia, iż jest to poezja kierująca się ku awangardzie, szukająca wyrazu w zimnych labiryntach formy. Przeciwnie, jest ona zrozumiała, działa obrazem, dąży do precyzji. Mocno zabarwiona emocją opanowaną przez konstrukcję i dozowanie słów. Ma w sobie przestrzeń, w której jest miejsce na jej interpretację przez czytelnika.

*

Słowa w twórczości Wiesławy Kluszczyńskiej opisują rzeczywistość, odtwarzają życie, również to wewnętrzne. A ponieważ posiadają własną energię – niepokoją i skłaniają do ich zapisania. Zarazem mają w sobie siłę prawdy i niosą ukojenie. Tłumaczą świat i pomniejszają uczucie osamotnienia. W wierszu Linie papilarne słowa zyskują moc stwórczą. Wygląda na to, że towarzyszą narodzinom dziecka. Pośredniczą między dzieckiem a zastanym przez nie światem, także pomiędzy dzieckiem a poetką. Słowa płynnie przekraczają wszelkie granice pomiędzy tym, co materialne i niematerialne. Stanowią też pierwszy znak tego, co już wyraźnie zaistniało. Wydają się wszystkim, w sensie dosłownym i biblijnym. We wspomnianym utworze narratorka zdarzenia mówi:

bardziej obecna niż zagubiona fraza
wyjęta z ust

kęsem chleba w wierszach i między
wierszami […] zaglądam w napotkane słowa otwieram
martwe gesty w połowie drogi
do zrozumienia nowy dzień
niczego nie oczekuję
nie tu

obce życie.

W końcu słowa pozostają też tajemnicą, jak my sami dla siebie czy dla innych.

(październik – listopad 2021)

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Hanna Strychalska, Krótki traktat o słowie. Wiersze Wiesławy Kluszczyńskiej, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 161

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...