04.05.2023

Nowy Napis Co Tydzień #201 / „Co umyka nam sprzed oczu i spada w przepaść bez-pamięci” – wiersze Macieja Krzyżana

Maciej Krzyżan jest poetą, krytykiem i redaktorem literackim oraz archiwistą, autorem ośmiu tomów wierszy, są to: Okruchy, Tymczasem wracam do swoich, In tempus praesens, Rekolekcje, czyli zapiski z trzeciego piętra, Poezja (nie)hermetyczna i podobne rymy, czyli idąc dalej, Tęsknota. Wybór wierszy, Duszyczka33 wiersze albo powidoki.

Poezja Krzyżana – patrząc z perspektywy ostatnich kilkunastu lat – zatacza coraz szersze kręgi tematyczne, staje się coraz bardziej rozbudowana pod względem formalnym; dopełniona powściągliwie o narracyjność, na którą składają się fakty, imiona i daty, zyskuje też, w sposób naturalny, szeroko rozumiany rys historyczny. Poeta odnosi się do konkretnych zdarzeń inspirowanych historią bliskiej sobie społeczności: Kłecka, Inowłodza, Janowca, Gniezna albo Wielkopolski. Znajdujemy tu historię rodziny, cofając się w głąb pokoleń, a także wspomnienia nieżyjących przyjaciół i poetów, takich jak: Jarosław Mikołajewicz, Krzysztof Derdowski, Tadeusz Różewicz, Kawafis, Josif Brodski, Thomas Eliot, Leonard Cohen i Hugh Auden czy Jarosław Iwaszkiewicz. To również zapis osobistego losu. Autor pokazuje nam konkretne postacie na dalekim tle zdarzeń z polskiej i światowej historii. Jak impuls ożywiający pamięć i empatię czytelnik odbiera daty: 1914, 1943, 1968 („rocznica”, „majdanek, czyli wiara wystawiona na próbę”). A wszystko to zanurzone w łagodnym nurcie przemijania, wobec którego Krzyżan pozostaje bezbronny.

Równocześnie nadal mamy do czynienia z liryką opisującą rzeczywistość w sposób syntetyczny, bardzo skrótowy i oczyszczony ze szczegółów. Lecz oto pojawia się wrażenie, że teraz pojedyncze słowa w krótkim wierszu zyskują jeszcze na „gęstości”. Ich „ciężar właściwy” jest większy i tym dobitniej odczuwamy ich znaczenie, a przestrzeń wewnętrzna w utworze, znajdująca odzwierciedlenie w jego graficznym zapisie, jest jakby pogłębiona. I nie ma w tych uwagach żadnej sprzeczności. Poezja Krzyżana staje się coraz bardziej zróżnicowana, jej obraz – bogatszy, a wyraz – mocniejszy.

Wiersz zgęstniał od skupiska sensów, co – szukając odpowiedników w innych dziedzinach sztuki – odnajdujemy u „malarzy materii”, u których podstawową rolę odgrywa gęsta konsystencja farby, czasem wręcz rzeźbiarska, z której budują całą treściową, formalną i symboliczną rzeczywistość w obrazie.

Krzyżan pisze zazwyczaj – zdaje się – o rzeczach zwykłych, codziennych, drobnych. Nadaje ich opisowi formę pojedynczej refleksji: olśnienia, zadumy, wątpliwości, czy też otacza je aurą bardzo ciemnego lęku. I może ważniejszy jest w jego poezji ten „okruch z życia”, który zyskuje kameralny, liryczny przekaz, niż sam temat. Wydaje się, że mimo wspomnianych, znaczących zmian, w wierszach poety umiejętnie przetworzona, ale nadal obecna jest inspiracja utworami z szeroko rozumianego kręgu haiku. Fragmentaryczność, obrazowość, nastrojowość, wieloznaczność, jak również dążenie do symbolu i precyzji języka, właściwa dla tego nurtu filozofii, literatury i estetyki, są obecne w twórczości Krzyżana. W ten sposób prowadzi nas do myśli, że – jakkolwiek banalnie by to zabrzmiało – w życiu ważna jest chwila, jak tutaj:

kochankowie
na krawędzi

pomiędzy nimi
burza milczenia

(burza)

Sam autor jednak dokonuje wyboru pośród nich, skrupulatnie odtwarza ich realia, dobiera słowa. Zupełnie tak, jakby podziwiał wybrane okazy kwiatów albo egzotycznych ryb, wpatrywał się z upodobaniem w odcienie szarości opadającej mgły lub analizował linię morskiego nabrzeża o zachodzie słońca, czy też kolekcjonował w myślach rześkie poranki na brzegiem zatoki – co rozważają mistrzowie haiku. Krzyżan tworzy wiersze z podobnym wyczuciem, w atmosferze wewnętrznego skupienia i nieustannie ćwicząc zmysł obserwacji, jak i umiejętność nazywania „rzeczy”, ewidentnie czerpiąc z bliskich sobie realiów. Konstruuje liryki powzięte z jego autentycznych przeżyć, namysłu i wiary, z dwóch obszarów rzeczywistości, pomiędzy którymi granica jest zatarta. Często utwory zabarwione surowym tonem mają wydźwięk moralizatorski, brzmią jak ostrzeżenie:

jestem śmiertelnie
poważny i wypatrując
kresu boje się
mąk czyśćcowych
czy nie daj
boże piekielnych

(śmiertelnie)

Ale niekiedy gości w nich metafizyczne światło:

czyż mogłeś przypuszczać że po
niewinnych miesiącach przyjaźni
znajdziesz się tak blisko Ukrytego

(pierwsza komunia)

*

Tematyka wierszy Macieja Krzyżana jest dość szeroka. Od samego początku wracał do dzieciństwa i młodości, nieco je mitologizując i jakby uprzedzając nostalgię wieku średniego.Zarysowywał z rzadka, a z czasem coraz intensywniej, wątek rodzimy i wspólnotowy na tle historii kraju, które wzajemnie się przeplatały. Tak jest w utworze najbliższa okolica:

na tyłach młyna rozciągała się niewielka
łączka opleciona feerią barwnych krzewów
[...]
chodziliśmy tam z tatą wykopywać
dziko rosnący chrzan który potem
ucieraliśmy na ręcznej tarce płacząc
przy tym rzęsiście a może rzewnie
zrywaliśmy też laskowe orzechy najchętniej
te jeszcze zielone i białe w środku

za linią krzewów rozciągało się pole pszenicy
a dalej już tylko jezioro kłeckie ponad nim zaś
nabrzmiewający coraz bardziej parafialny cmentarz.

Albo w wierszu 1914, gdzie znajdujemy takie słowa:

na leśnym wzgórzu nieopodal inowłodza
samotny cichy cmentarz ze zbiorową
mogiłą ofiar stoczonych tu walk w okolicach
bożego narodzenia 1914 roku

„nagle zjawia się postać nieznanego mi”
brata mojej babki heleny dwudziestoletniego
stanisława karola bauera zaciągającego się właśnie
w szeregi polskich legionów i poległego rok później
pod dalekim jastkowem […].

W tej poezji duże znaczenie posiada codzienność, funkcjonowanie w rodzinie, fascynacje literackie i muzyczne. Uwagę czytelnika zwraca wrażliwość poety na urodę pejzażu i szczegółu. Dla całościowego obrazu liryki Krzyżana ważne są rozważania dotyczące Boga, osobistej z Nim relacji. Obecność Boga i upływ czasu przenikają wszystko wokół, co prowadzi do równie wyrazistej, twardej i spokojnej konstatacji o przemijalności, kruchości własnego życia i osób najbliższych. Egzystencja narratora dzieje się współcześnie, ale on dystansuje się wobec tego, co go otacza. Uznaje konieczność odnalezienia się w rzeczywistości, ale zarazem chce pozostać sobą, co nie tak łatwo pogodzić. Towarzyszy mu też poczucie pewnego rodzaju osamotnienia i inności.

Krzyżan przesiewa i oczyszcza przez sito wyboru tak zwane sytuacje, sprawdzając w ten sposób ich liryczną siłę, a także, nierzadko, etyczną jednoznaczność, którą sam im nadaje. Ale to nie wszystko. Poetyckie obrazy lub krótkie przypowieści, bo jego utwory przybierają różną formę, które mają zatrzymać naszą uwagę na wyznaczonych punktach w jego czasoprzestrzeni – jak na wybranej konstelacji we wszechświecie – często otoczone są chłodnym dystansem. Narrator patrzy na siebie i świat ze znacznej odległości. Wypracowana w sobie i wprowadzona do wiersza perspektywa czasowa, a także odległość emocjonalna, stają się pewnego rodzaju miernikiem trafności spostrzeżenia. Stwarzają też okoliczności, aby przedstawić najbardziej własną prawdę, która może okazać się uniwersalna. W przypadku Krzyżana liryki nie płyną więc strumieniem – jako naturalna reakcja na odbiór zdarzeń, uwarunkowana koniecznością wypowiedzenia własnego doświadczenia – a raczej „przebijają się”, jako ocalałe po przejściu wymienionych prób – wyboru, odległości i czasu.

*

W tak skrystalizowanym widzeniu siebie, własnej egzystencji, świata i poezji, utwierdzają nas tytuły jego ostatnio wydanych tomów wierszy: Duszyczka z 2019 roku i 33 wiersze albo powidoki z 2021 roku (oba w Bibliotece „Toposu”). Poeta daje nam znać, że odczuwa żal po tym, co minęło, ale też – patrząc na to, co jest, ponieważ na naszych oczach staje się przeszłością. Liczba 33, poprzez wywiedzioną z Biblii tradycję, kojarzona jest z dojrzałością Jezusa, który w tym właśnie momencie wychodzi ze swoistego ukrycia, aby rozpocząć swoją misję, zakończoną złożeniem ofiary z własnego życia. Dojrzałość, świadomość i gotowość, która zamknięta została w liczbie 33, łączy się, w swojej głębi, z tym, czym są powidoki. Abstrakcyjne, barwne wizje rzeczywistości, które pojawiają się w naszym oku, bezpośrednio po spojrzeniu prosto w światło. Tak je też rozumiał i materializował na swoich obrazach Władysław Strzemiński. I na płótnach Strzemińskiego, i w wierszach Krzyżana, widziana rzeczywistość sprowadzona zostaje do zagęszczonych, ale czytelnych, intelektualnych wniosków oraz doznań zmysłowych, kształtu, barwy, zapachu i smaku. Staje się ona nasyconą syntezą, a w końcu – symbolem człowieczego bycia i odczuwania. Malarskim i lirycznym obrazom towarzyszy odwaga spojrzenia z perspektywy czasu minionego – prosto w światło, na przestrzał. Z intencją ocalenia błysku, który pozostaje w nas, tuż po zamknięciu powieki… Z nadzieją na przeniesienie pamięci o tym świecie może już w zupełnie inną rzeczywistość. W utworze dziesięć wersów, albo co kryje pamięć, czytamy:

pod kuchennymi oknami rosną floksy
kręci się w głowie od ich słodkiego zapachu
na polu nieopodal kwitnie łubin
i uderza w oczy feerią barw.

Te więc ostatnio wydane tomy i wcześniejsze,jedynie przywołane, budujące perspektywę w poezji Macieja Krzyżana, jawią się jako łagodne, nostalgiczne, jako wytrwałe zmaganie o zachowanie pamięci. Być może, że bliskie jest temu przekonanie, że „to, co czas zniszczy, pamięć przechowa” – swobodnie cytując Prousta. W jednym z wierszy Krzyżan wyznaje:

zapamiętałem pulchne dłonie pani śliwińskiej
które unosiły pod światło specjalnej lampy
każde jajko w punkcie skupu każde jajko które
przyszedłem kupić każde jajko które miało
trafić do kuchni mojej mamy.

I jeszcze dalej:

zapamiętałem i siebie kilkuletniego
owe krótkie chłopięce lata szaleństwa i
beztroski których tak bardzo brakuje teraz
starzejącemu się nieubłaganie mężczyźnie

(wypisy z księgi dzieciństwa)

*

Maciej Krzyżan – spokojne i otwarcie, jak o wszystkim innym – pisze też o zmierzaniu ku śmierci. Jest nieuchronna, wszechobecna, przenika wszystko wokół. Nieopisana, choć trwale, wręcz uporczywie i głęboko obecna; niesie ją los i upływ lat. Jej świadomość kładzie się cieniem na światło dnia, i tym cenniejszą czyni każdą chwilę naszej egzystencji. Dawniej jednak, przypomina poeta, była w niej siła, naturalność i świętość, poprzez zakorzenienie w codzienności i ludzkiej mentalności. W utworze prawie bajka, czyli krótki wykład o śmierci narrator wspomina:

dawniej była oswojoną częścią krajobrazu jeszcze
pamiętam kondukty sunące uliczkami
kłecka na parafialny cmentarz
podobnym pochodem w leżajsku żegnaliśmy
w 1976 powalonego zawałem dziadka tadeusza
namiętnego palacza i wybornego szachistę […]

Krzyżan chce trwać w polskiej tradycji – związanej z wiarą, obyczajem – i pisze o tym wprost:

ten dzień gdy upomną
się o ciebie na drugim
brzegu będzie najważniejszym
dniem twojego życia
zaopatrzony w lampę
i oliwę oczekuj chwili

samotnego przejścia
po tajemnej nitce
kładki

(transitus)

Miłość obecna jest podobnie – mocno, ogarnia wszystko. Wycisza i porządkuje rzeczywistość, staje się źródłem siły i poczucia bezpieczeństwa. To dzięki niej, która ma kobiece imię, zdarza się w życiu poety „rozpierający pierś dotyk / szczęścia” (smołdziński las).

Bardzo ważna jest poezja jako najbardziej własny, osobny i zamknięty przed innymi obszar życia autora. Smakowana jest w ciszy lub na muzycznym tle, jazzowym i bluesowym, niekiedy przepleciona filozoficzną refleksją. Spełnia się w pewnym oddaleniu od ukochanej kobiety, której dojrzałą zmysłowość, od czasu do czasu, poeta eksponuje w erotykach. Poezja dzieje się w dużym dystansie do codzienności, choć jest nią znacząco inspirowana. I gdyby to nie był Maciej Krzyżan, tak dbały o formę, unikający języka potocznego, można by to szczególne zamknięcie przed światem i rodziną, w tej jedynej, wybranej sytuacji, określić słowami punkowo-rokowego przeboju zespołu Mr. Zoob z 1984 roku, który z pewnością jest poecie znany: mój jest ten kawałek podłogi.

I tu wyznaję, że nie do końca wierzę Krzyżanowi, gdy w wierszu samotność mówi o trapiących go wyrzutach sumienia z powodu pisania poezji – której też od razu broni i ją usprawiedliwia:

cóż bowiem znaczą
bezbronne wiersze
których nie byłoby
bez tej pustelni

cóż znaczy tych
kilka słów kruchych
które nie ocalają
a bywają źródłem pychy

przepraszam was
kochani.

*

Pragnienie poezji ciągle niepokoi. Ale to za jej pośrednictwem Maciej Krzyżan dialoguje z rzeczywistością, najbliższymi, a także z sobą samym i czytelnikiem. To w jej sztucznej, wykreowanej przestrzeni pyta o rzeczy najbardziej istotne. Są nimi własna tożsamość i powołanie, jak w utworze imię, czy też duchowość, czemu poświęcony jest wiersz wyjawione, wysłuchane, ze snu, gdzie znajdujemy takie słowa:

jaka jest prawda

o twojej duszy
w tę odległą
sierpniową noc
z pełnią księżyca
muskającą górskie granie.

 

10 grudnia 2022 roku

 

Autorem fotografii Macieja Krzyżana jest Jacek Kargól.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Hanna Strychalska, „Co umyka nam sprzed oczu i spada w przepaść bez-pamięci” – wiersze Macieja Krzyżana, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 201

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...