16.06.2021

Bambetle

Tyleż nietrwałe, co zgodne, że mają w życiu

coś do udowodnienia: niszczeją, ale są.

Świt lepi się do oczu, ale dopiero noc,

choć trudno ją sobie wyobrazić przed ósmą,

 

biegnąc ile sił w nogach w stronę autobusu,

sprawia, że świat napełnia się treścią i wodzi

palcem po oknie, bada, jak daleko da się

wedrzeć do środka, skoro nie zatrzymują go

 

blaszki, druty, baterie: wodzą za nim wzrokiem,

krępe i apatyczne, nie mają wielu szans,

aby dowieść, ile świat bez nich traci, acz świat,

skoro zwleka z decyzją, do kogo udać się

 

po radę, a komu zrobić na złość, od wnętrza

spodziewa się dostać coś, czego nie ma, a ma

przecież wszystko. Czekają nieświadome, że wnuk,

nie ich właściciel, dziadek, wróci im dom: puszkę.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adrian Sinkowski, Bambetle, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...