23.04.2021
Burzan
Pola zaczynione na szaro. Pościerane na wylot.
Słońce dźwiga się wyżej, zmierza ku jasnemu.
Zielone kępki prześwitują spod zmarzniętej ziemi.
Chłód za plecami, idzie po twarzy, sięga niżej.
Kilka ptaków podrywa się z gałęzi, byle jak, byle gdzie.
Nagie pola zawiązują się echem po jednej i drugiej stronie głosu.
Do mnie należą imiona, które pędzi wiatr.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bartosz Suwiński, Burzan, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021