Cicho odchodzi
Matka odchodzi cicho, na palcach.
Pochyla głowę cierpliwie. Róża,
której siwą duszę odnalazł w wierszu
poeta. Szukał, zwlekał z przyjściem
przed łoże śmierci, zaprzeczał
jej istnieniu w sobie,
a przecież wiedział, że jesteśmy
dziedzicami dzieł niepokornych
matek, koronnymi świadkami
ich zwycięstw nad sobą.
Matka pielęgnuje astry i blizny
po ukąszeniach publicznych kłamstw,
spisuje cytaty zapomnianych pieśni
i czci narodową wspólnotę.
Bezszelestnie niby cień okrąża
anioły zawieszone w ramach,
oplątane w ślubne suknie pajęczyn,
błogosławione rękami świętych
i zakurzonych mistrzów.
Pamięta, żeby nie pomijać tych,
którym został ofiarowany wiekuisty sen
bohaterów, żeby pozostali na swoim
posterunku – ci, co próbowali
strzec nas za cenę życia.
Okruchy chleba na obrusie
i znak krzyża
to ślady jej obecności.
6 sierpnia 2015