Co się unosi
Co się unosi nad wodami, nad głowami i w głowie,
Nad pióropuszami sosen,
Jak ptak i jego niepostrzeżony lot nad Przykopem,
Jest bez nazwania.
Nie potrafi mówić po imieniu o sobie i do stworzenia,
Pochodzi z zapomnianych dni, wybielałych stron.
Wyszło z tego, co było twarde jak rzymskie prawo,
Czerwone, ostateczne niczym przelana krew?
Ustawiczne stany drżące wzbudzają w nim mrowienie.
W oknach migotania, ściemnienia telewizorów.
Zawsze nieprzesądne, przedustawnie leci
Ponad kołem narodzin i znikania,
Z uśpień do przebudzenia.
Jednorazowe, powtarzalne, jak tyle przedmiotów, uczuć
W środku i naokoło.
Wewnątrz ma miękko, jak przystało na byt
Organiczny, ograniczony, skończony,
Dla większości bez istnienia, nawet nie coś.
Z tarasu nasłuchuje żurawi zza lasu.
Głoszą zniszczalnie
O niezniszczalnym i nieziszczalnym.
Wyściełają surowe powietrze.
(w dniu pogrzebu Elżbiety Michałowskiej)