Deszcz
Jeśli deszcz jak rozumna istota
nie szaleje, nie utopi (jak czasy, przelane podłą informacją),
to w listkach, kiedy te składają palce
i odchylają kciuki, kołysze się zielona woda,
i żółta też;
w salaterkach kształtu pisklęcia.
Albo najbardziej wysunięta dłoń
daje spływać chętnej wodzie,
i ufnie, i w zdrowiu nakrywa się
[chusteczką, chlupniętą
na nieco wystający kołek,
na tę dłoń z młodzieńczym czubem,
ośmielonym dziś.
Kto?
Nie poznasz po ruchu, kto tu dłonią włada,
kto usnął na wieki i zsypał żebra w żebra korzeni,
kto drzewo sadził,
kto się tu w upał chłodził,
kto wbiegł tu, gdy zaczęło padać,
kto to samo widział,
i kto tu ciągle jest,
jest!
Z aż tak uczynną dłonią.
I dlaczego ty tu sterczysz z myślą
większą od niebycia.
To chyba jest szczęście?
Dorównać myślą temu, co się tu
samo stwarza, samo krząta?
I pozostaje wdzięcznie dłużne
dłużej niż u żywych ludzi?