Elegia powrotna
Widok z najwyższego piętra o świcie –
reklamowe dykty i śmieci na skwerze
przysypane długo oczekiwanym śniegiem,
nie widać śladów patrolu, przebudzony świat
wolno oddycha.
Wieżowiec z naprzeciwka wydobywa się z porannej mgły.
Podmuch mroźnego powietrza roznosi strzępy przeszłego.
Mieszkał tu kiedyś w samotni poeta Ryszard Krynicki.
Na przystanku przy wieży, dawno, spytał
na pożegnanie, czy znam wiersze Reinera
Kunzego – zaczęłam się mocować
z obcisłą rękawiczką, by przed odejściem
podać dłoń – nie trzeba, wzbraniał się,
to nic, a dla mnie to było wtedy najpierwsze:
dotknąć jego żywej ręki
jak zranionej piersi gołębia
niosącego wiadomość
dla ocalałych z pogromu.
Opłatki poruszają pamięć tamtych dni;
drży karta Szronu, ożywia zdjęte za wcześnie;
nie pominąć, nie przeinaczyć –
w ich cieniu świecić.
Poznań, 13 grudnia 2005