Fin du monde (lojalność)
Zjechałem windą razem z dyrektorem. W windzie dyrektor powiedział:
– To są wszystko ludzie ze snu. Trzeba ich opatrzyć.
Gdy dojechaliśmy na parter pod drzwiami kłębił się gęsty tłum. Tak gęsty, że
nie można było otworzyć drzwi. Jedna z kłębiących się kobiet
znalazła się w windzie razem z dyrektorem.
– Jak to dobrze, powiedział dyrektor. Najpierw zajmiemy się panią.
– Gdzie ja jestem, spytała kobieta. Umilkła, gdy dyrektor spojrzał na nią
groźnie zza swojego biurka. Następnie włożył jej nogi w tekturowe pudełko.
Teraz była opatrzona. Wierzyć mi się nie chciało. Ale naprawdę była
Sen, który zdarzył się pierwszy raz w 1983 roku, a po raz drugi w 1992, zawsze jestem w nim młodym mężczyzną ubranym w garnitur, nienagannym pomocnikiem swojego dyrektora. [1].