królestwo gałgankowe
pudełko po landrynkach – jak bajka dzieciństwa
zardzewiał kufer skarbów w nim drogie kamienie:
paciorków szklanych tuzin, oczko od pierścionka
guziki i cekiny co w słońcu się mienią
z nadpalonej firanki lalczyna sukienka
i biała, krochmalona z ojca kołnierzyka
talizman broszki babci, grzebień szylkretowy
porcelanowy grzybek, gałka od stolika
wypłowiałe tasiemki duszą mnie za gardło
połamane żyletki wciąż kaleczą serce
pinezką zardzewiałą przypinam do korka
marzenia i miłości te pierwsze, dziewczęce
strzała szpilki Amora – ciągle jeszcze boli
ciągle jeszcze dokucza, choć życie minęło
drobiazg dni rozsypanych, skarb księżniczki małej
nić Ariadny ze szpulką toczy się pod krzesło
łzy wsiąkają w chusteczkę kordonkiem obszytą
za chwilę zacznę kichać, bo kurz mnie uczula
zamykam pudło wspomnień, szczęście gałgankowe
księżniczka srebrnowłosa… królowa bez króla…