Księżyc nad Lubaczowem
Nie będzie już takich zapachów
jak te z dzieciństwa na Mickiewicza
płynące z ogródków w odwieczerz.
Ani srebra lśniącego tak przeczysto
na dachach starych domów z drewna
jak kiedy wolno po nich błądził
odwieczny lirnik świata – księżyc.
Ani ruchomych cieni na ścianach
jadących za oknem na targ rano
jeden za drugim chłopskich wozów
z pogłosem parskań i turkotów,
ta ło, ta dzie – gadek miejscowych.
Nie będzie już tak żaden inny zegar
przy mnie wciąż bałakał jak tamten
u dziadziów z Żółkwi, szafkowy.
Ani przestrzeni tej delikatnej dobroci
babci Anieli jak gdyby zawsze czuwał
przy mnie anioł i świat pierwotny,
a przedziwny pragnął mi odsłonić.
Gdziekolwiek jestem tamten księżyc
wędruje ze mną, jawi się – wschodzi.
M. Olbromski, Na szlaku dialogu, Warszawa 2020.