10.06.2021
Macedonia
Nikt tam nie wie, kim naprawdę jest.
Zna tylko winę i karę, i złość i radość,
pomniki dawnej chwały i upór tych,
których rani ten niepotrzebny świat.
Odwiedzam klasztory ukryte w chmurach,
rozmawiam z księżmi, widząc, jak ich brody
oplatają ziemię, niczym kłącza zapomnianych
wierzeń. Słyszę, że do prawdy wiedzie wiele dróg,
ale Cerkiew jest święta i nie wypada pysznić się
katolicyzmem.
To państewko pewnie nie przetrwa dłużej
niż wiek; chyba że Bóg się zlituje, wyrzuci
z wnętrza wielkiej ryby Jonasza, który będzie
wołał i wołał, byśmy wór pokutny włożyli
na głowy.
Byśmy ten kraj przyjęli, jak siostrę, jak brata.
Byśmy nie zapomnieli, żeśmy sami mali
i godni współczucia, że też potrzebujemy
oliwy, papryki i wina.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jan Sochoń, Macedonia, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021