10.09.2019

Mądrość

Pamięci Leszka Aleksandra Moczulskiego

Poezja praw.

Poezja kształtu drugiego człowieka.

Współodczuwanie się do bólu.

Radość z istnienia drugiego.

Rozmowy, ale tylko takie, w których się kształtujemy obaj.

Radość sprzeciwu, dary potwierdzenia.

Poezja praw. Przeciw negacji i spustoszeniom.

Poezja praw. Godność.

(L.A. Moczulski, Wiersze zwykłe)

1.

Bronisław Maj trafnie kiedyś zauważył – trzeba te słowa w tym miejscu koniecznie przytoczyć – że trudność w uchwyceniu i nazwaniu fenomenu liryki Leszka Aleksandra Moczulskiego

bierze się, paradoksalnie, z jego najważniejszych, konstytuujących poezję Moczulskiego cech; przede wszystkim zaś z niezwykłej polifoniczności tej liryki. Autor Oddechu bowiem to poeta, który przemawia wieloma głosami, wielu poetyckich języków używaB. Maj, Wiersze z ciszą… [w:] L.A. Moczulski, Antologia, Warszawa 2012.[1].

Opinia ta jest z pewnością największym komplementem dla poety, którego nie ogranicza żadna dykcja, żaden styl liryczny, żaden ustalony repertuar gatunkówMaj wskazuje przykłady gatunkowej różnorodności w poetyckim dorobku Moczulskiego, wśród form wymieniając na przykład wiersze „nowofalowe”, wiersze-sentencje, wiersze-haiku i tym podobne. Tamże, s. 8.[2] (skala rozpiętości form jest tu duża i oscyluje między – ujmując rzecz w dużym skrócie – epifanią a wierszem-opowieścią). Nie tylko to jednak stanowi miarę talentu Moczulskiego, odnotować wypada przecież i jego sprawność warsztatową, i umiejętność tworzenia wiarygodnej wizji poetyckiej… A także – last but not least – dar jednania kultury wysokiej i popularnej. Niebywała swoboda, z jaką się między nimi porusza (jako autor tekstów muzycznych szlagierów, na przykład Cała jesteś w skowronkach, Medytacje wiejskiego listonosza), może zaskakiwać, ale zdumiewa też dlatego, że równocześnie potrafi podnieść to, co popularne, na poziom wysokiego artyzmu. Należałoby wobec tego stwierdzić, że liryczny idiom Moczulskiego ukazuje iście „proteuszową” naturę: wydaje się znajdować w ciągłym ruchu i nieustannie zmieniać.

Wielość poetyk i lirycznych wizji ma jednakowoż w poezji autora Głosów powrotu – odwołam się raz jeszcze do celnych spostrzeżeń Maja – spajającą je „wspólną jakość”:

Bo o czymkolwiek mówi ta wieloznaczna poezja – od historii po najgłębiej osobiste doświadczenia, jakichkolwiek używa poetyckich języków – od ekspresjonistycznego nowofalowego apelu po metafizyczną kontemplację haiku – zawsze przenika ją, na wszystkich poziomach, Miłość, czy – dążenie ku niejTamże, s. 11–12.[3].

Pogląd to z wszech miar zasadny, potwierdzony przez niezliczone wiersze Moczulskiego, ale wskazałbym jeszcze jedną „jakość” w tej poezji: mądrość.

2.

Byłbym skłonny zaryzykować hipotezę, że stanowi ona nie tyle stematyzowany motyw liryki Moczulskiego, ile staje się przede wszystkim elementem jego światopoglądowej postawy: wydaje się mieć swoje źródło zarówno w Arystotelesowskim „najwyższym z rodzajów wiedzy”Arystoteles, Etyka nikomachejska, 1141 b 5, tłum. D. Gromska, Warszawa 1956.[4], jak i biblijnej SophiiZob. Mądrość [w:] K. Rahner, H. Vorgrimler, Mały słownik teologiczny, Warszawa 1996, s. 274–275.[5]. Kto posiadł mądrość – by sparafrazować jeden z dystychów poety – potrafi „zachować prostotę sądów i serca” (Pytam się…)O bliskiej sercu Moczulskiego „sztuce prostoty” pisała ostatnio Zofia Zarębianka. Zob. tejże, Sztuka prostoty jako ewangeliczne lekarstwo na rozpacz. Uwagi o nowych wierszach Leszka Aleksandra Moczulskiego, „Topos” 2016, nr 4.[6]. Moczulski wszelako nie przemawia ex cathedra, przeciwnie, jego głos jest ściszony, pełen powagi lub dla odmiany… żartu. Doświadczenie bowiem uczy pokory, dystansu zarówno wobec siebie, jak i dobrotliwej wyrozumiałości dla ludzkich przywar. Nie pozwala natomiast zagubić moralnej busoli, wskazującej to, co najważniejsze.

Oczywiście wypada tu dodać, że nie przyjął Moczulski od razu w swojej twórczości postawy mędrca. W biografii poety wyrazistą cezurą jest wydanie tomiku Głosy powrotu (1981), zapowiadającego, zgodnie z tytułem, odnowienie przymierza z pierwszymi wartościami i autorytetami (ich uosobieniem są ojciec, matka, dom). Ugruntowywał ową przemianę w sferze aksjologii również zwrot na płaszczyźnie poetyki – w opublikowanych dwa lata później Powitaniach (1983) wyróżniają się wiersze skupione, niemal ascetyczne w sposobie obrazowania, dążące „do – posługującej się mową powszechników – gnomy, zwłaszcza o moralnym charakterze”B. Maj, „Tyle powitań w dłoni…”, „Znak” 1984, nr 2-3, s. 322.[7]. W ten oto sposób dawny gest zwątpienia, buntu (znamionujący utrzymane w nowofalowej dykcji pierwsze tomiki) zastąpiony został gestem pojednania, powrotu do źródeł sensuMaj rzecz ujmuje następująco: „Taka wizja porządku świata jest wizją – w planie aksjologicznym – na wskroś chrześcijańską. Ku niej – poprzez sceptycyzm, prometejskie oskarżenia, mozolny powrót do źródeł – zmierzała poezja Moczulskiego. Dla jego bohatera Bóg staje się teraz pierwszą gwarancją i obroną Prawa natury i Prawa moralnego”. Tamże, s. 321.[8]. Buńczuczne pieśni ustąpiły miejsca pieśniom hołubiącym biblijne cnoty umiarkowania, roztropności, sprawiedliwości i mocy.

Zmiana „charakteru pisma” sygnalizowała pojawienie się w twórczości poety istotnego i pięknego w swym zamyśle nurtu (obok nurtów już istniejących): utworów z wyraźnie uobecnioną refleksją moralną, pozwalającą określić je mianem „mądrościowych”Na temat refleksji moralnej w poezji Moczulskiego zob. Z. Chojnowski, Refleksja moralna w wierszach L. A. M. [w:] Studia i szkice o literaturze współczesnej, red. A. Staniszewski, Olsztyn 1992.[9]. Ich konwencja często zbliża się do mających wymiar uniwersalny sentencji, aforystycznego drobiazgu (Dobro się rozmnaża), krotochwilnej fraszki (Obudzenie). Niezwykle intensywne w swoim wyrazie miniatury liryczne Moczulskiego przybierają również postać głębokiej medytacji nad porządkiem świata i ludzkiego życia (Żyjąc pod strachem…), niekiedy dalekiej od epigramatycznej pointowości i narzucających się łatwych odpowiedzi (przypominająca haiku Zieleń czysta po zimie). Ze względu na niewielkie rozmiary tekstu (najczęściej dystychy, tetrastychy, rzadziej dłuższe rodzaje strof) zaliczyć je trzeba do „małych form literackich”Określeniem tym posłużył się w swojej klasycznej już książce Jan Trzynadlowski. Zob. tegoż, Małe formy literackie, Wrocław 1977.[10], posiadających ogólnie zarysowaną sytuację liryczną bądź zupełnie rezygnujących z jej określenia. „Mądrościowe” wiersze opierają się w konsekwencji na kilku konstytutywnych elementach, które stanowią swoiste wyznaczniki omawianych utworów: strukturalnej (składniowej) zwięzłości i lapidarności treści (dążeniu do wyartykułowania tego, co najistotniejsze). Konstrukcyjny rygoryzm wymaga od poety nie tylko słownej „ascezy”, ale także zaskakiwania paradoksem lub – unikania pointy i operowania niedomówieniem. Warto przyjrzeć się kilku wymownym a różnorodnym przykładom, świadczącym o poetyckiej zręczności Moczulskiego, która jednakże służy zawsze większej sprawie. Do pierwszej grupy wierszy „mądrościowych” należy zaliczyć utrzymane w tonie powagi poetyckie impresje:

O świcie napłynęła mi w otwarte oczy

obsypana kwiatami jabłoń,

kiedy po tej stronie budziłem się z snu,

w którym widywałem ojca.

(O świcie napłynęła mi w otwarte oczy, P 40)Rozwiązanie skrótów używanych przy cytowaniu wierszy L.A. Moczulskiego: GW – Głosy powrotu, Kraków 1981; P – Powitania, Kraków 1983; EWRS – Elegie o weselu i radosne smutki, Kraków, 1997; A – Antologia, Warszawa 2012; KW – Kartki na wodzie, Sopot 2013. Liczba arabska po skrócie oznacza stronę.[11]

 

Niech ten klucz

upadnie na dno mórz

a drzwi niezamknięte czekają,

bo kiedyś może i ty

powrócisz.

(Niech ten klucz…, P 13)

Wiersz O świcie… można interpretować jako próbę utrwalenia szczególnie doniosłego przeżycia psychicznego lirycznego „ja” (wywołanego asocjacją powstałą na granicy jawy i snu). Nie znajdziemy w nim wyrażonej wprost refleksji moralnej, ale dyskretnie zarysowaną sferę aksjologii: miłości syna do ojca. Reszta pozostaje w sferze milczenia… Miniatura Niech ten klucz… pozbawiona jest natomiast wprowadzenia w sytuację wypowiedzi, a wybór kategorii gramatycznej (druga osoba liczby pojedynczej) zbliża go do formy ponadczasowego imperatywu – roztropnej przestrogi. Nasycenie obrazowania poetyckiego symboliką (drzwi, klucz) pozwala tu opowiadać pięknym językiem liryki o cnocie powściągliwości.

W obrębie drugiej grupy wierszy „mądrościowych” sytuowałyby się miniatury o charakterze epigramatycznym, które utrzymane są w konwencji lirycznego żartu. Ton powagi przesłania w nich ironia i humor – prawdziwie Moczulski jest poetą „polifonicznym”! – ale utwory te nie są pozbawione rozważań natury etycznej:

Duch Święty go musnął,

A on usnął.

(Żyć śniąc, A 155)

 

To jest postać duża

sprofesorzał i zmarmurzał.

(Przemiany, A 147)

Pierwszy z przywołanych wierszy nawiązuje do toposu życia jako snu (to zarazem aluzja do tytułu dramatu autorstwa Pedro Calderóna de la Barca Życie snem, 1635), lecz równocześnie interpretuje go w kontekście religii chrześcijańskiej. Nieprzyjęcie działania mocy Bożej, której uosobieniem jest Duch Święty, oznacza pogrążenie się w „śnie życia”, tożsamym z brakiem otwarcia ludzkiego serca na łaskę. Refleksja moralna w Przemianach ma odmienny wydźwięk: żart zastępuje nieco kąśliwą ironią, karykaturalnym wyolbrzymieniem. Ale krytyka skłonności charakteru niektórych osób, przykładających nadmierną wagę do tytułów naukowych i akademickiego konwenansu, obliczona jest nie tylko na wywołanie efektu humorystycznego: zawiera suponowany wzorzec postępowania, małą lekcję etyki, pokory.

Trzecią grupę wierszy „mądrościowych” reprezentują utwory odwołujące się do jeszcze jednego rodzaju ludycznego sztafażu – gry słów (jej podstawą może być na przykład instrumentacja głoskowa). Podkreślenie brzmieniowych i semantycznych walorów mowy staje się kolejnym dowodem literackiego artyzmu poety, chociaż nigdy nie jest celem samym w sobie. Również w tym przypadku pozornie błaha zabawa kryje określoną intencję:

Motto

o tt o

zło tt o

po tt o

byś gonił mamonę

jak mottek ko ttek

i czynił tt o

z ochott ą

 

Parki trzy

czy ja, czy ty

koniec, brzdęk

motek pękł

(Wyliczanki ze złotej mantry, A 147)

 

Precz

  miecz

    lecz

     strzec

    twierdz

  serc

od hec

(Tarcza, A 148)

Pierwsza miniatura, stylizowana na dziecięcą wyliczankę, na początku lektury może sprawiać wrażenie niewinnej zabawy (powtórzenia głoskowe, wyzyskujące efektowne podobieństwa brzmieniowe mowy). Sens drugiej strofy – zawierającej aluzje do motywu mitologicznych Parek, bogiń przeznaczenia – w sposób zaskakujący burzy tę iluzję. Niewinna gra słów wiedzie prostą drogą do gry o życie, którego sensu nie powinno przesłaniać dążenie do zdobycia wartości pozornych, wartości materialnych. W zaskakującej z całą pewnością Tarczy – wierszu przykuwającym uwagę graficznym zapisem tekstu, który stanowi odzwierciedlenie tytułowego motywu – Moczulski upomina się natomiast głosem poety o obronę miłości przed różnymi przeciwnościami losu. Takt jednosylabowych wersów, krótkich i dynamicznych, wydaje się wznosić linię intonacyjną utworu, aby w jego swoistej poincie (zestawionych dwóch jednosylabowych wyrazach) opaść gwałtownie i uwypuklić tym samym cel ludzkich starań, o które dbać powinno człowiecze serce.

„Mądrościowe” wiersze, które zostały przywołane, ale również te niewspomniane, mogą być oczywiście czytane poza kontekstem tradycji literackiej. Lektura „naiwna” nie umniejsza ich znaczenia, nie odbiera im też artyzmu. Moczulski czerpie jednak z dziedzictwa wielu epok, z charakterystycznych dla nich konwencji gatunkowych i stylistycznych, dlatego warto choćby w bardzo ogólnym zarysie wskazać źródła możliwych inspiracji (nie zawsze mając pewność, czy odnalazło się właściwe powinowactwa). Krytycy literatury zwracali już uwagę na bogactwo owych odniesień, a wśród nazwisk istotnych antenatów wymieniali między innymi: Jana Kochanowskiego, księdza Bakę, Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida, Teofila Lenartowicza, Leopolda Staffa czy Czesława MiłoszaZob. B. Maj, „Tyle powitań w dłoni…”; Z. Zarębianka, Sztuka prostoty…; T. Budrewicz, Trzy kubki poezji; J. Zieliński, Wołanie o ducha, „Kroniki” (Suwałki) 2013, nr specjalny na 75-lecie urodzin Leszka Aleksandra Moczulskiego.[12].

Wiersze „mądrościowe” sytuują się także w polu tych nieoczywistych relacji, dalekich od mało twórczych zadłużeń. Wielostylowe fraszki Kochanowskiego, z ich wdziękiem, ironią, żartem, a zarazem sentencjonalnością (jako formułą wiedzy o życiu)Zob. J. Ziomek, Renesans, Warszawa 1980, s. 289–290.[13], mogą stanowić kontekst interpretacyjny dla odczytania poetyckich drobiazgów autora Oddechu (por. Z zapomnianego sztambucha). Wysoki ton i uniwersalizm niektórych z nich (Żądać możesz tylko prawa) sytuuje je w orbicie Mickiewiczowskich Zdań i uwagB. Maj, Wiersze z ciszą…, s. 9.[14], z kolei krotochwilność (Łuskanie) – każe przyjrzeć się tradycji współczesnej i znamiennym dla niej przykładom, jak Piórka Jana Sztaudyngera. A to zaledwie kilka przykładów, które czekają na omówienie.

3.

„Mądrościowe” wiersze zachowują oczywiście swoją autonomię „małych form literackich”, niemniej można wskazać charakterystyczną dlań gnomiczność jako cechę wielu innych utworów Moczulskiego. Wkomponowane w całość tekstu literackiego stanowią jego znamienny element znaczeniowy: „Człowiek w tym teatrze świata / nie ma nic. Nic prócz Ciebie” (*** [Podpowiedz mi dobrą rolę] A 182), „Kto kocha znalazł – choć jest ciemno – / mieć serce, patrzeć zawsze w serce” (Baśń z tysiąca i jednej nocy, EWRS 32). Miniatury te nie są bowiem popisem intelektualnej zabawy (lub też: dowodem ujętego w karby logiki intelektualizmu), lecz zakorzenione są głęboko w aprobowanej przez poetę-mędrca filozofii życiowej. U jej podstaw leży próba odnalezienia wewnętrznej równowagi, punktu oparcia poza sobą samym (Proszę Cię…). Liryczna biografia, wpisana w wiersze Moczulskiego, dobrze dokumentuje owe poczynania. Poeta znalazł się niegdyś w takim miejscu swego życia, kiedy z całą prostotą mógł powiedzieć:

w dobrą pogodę

niekłamliwy czas

 

pewnego dnia

truciźnie powiedziałem „stop”

 

i zostałem szczęśliwym gawronem

(a wydawało mi się że jestem lekki i śpiewam)

(Gawrony nie znają szczęśliwych plaż Południa, EWRS 12)

Warunkiem zgody na siebie i świat w swoim odwiecznym porządku, wymagającym trudnego „męstwa bycia” jako przeciwieństwa ontologii lękuZob. P. Tillich, Męstwo bycia, tłum. H. Bednarek, Poznań 1994.[15], staje się przede wszystkim pojednanie z Bogiem i zawierzenie Jego woli. Chrześcijaństwo jest dla poety religią indywidualnej przemiany oraz drogi do zbawienia. Wprawdzie już o tym pisano w odniesieniu do twórczości MoczulskiegoPor. Z. Zarębianka, Sztuka prostoty…[16], ale należałoby jeszcze zwrócić uwagę na obrazujący to doświadczenie znamienny gest w jego liryce – gest poszukiwania jasności (synonimu sacrum). Symbolika światła uobecnia się zresztą w tej poezji od wielu lat, a przykłady tego typu motywiki są liczne: „Szukam tej pogody. Tego, co rozjaśnia i potem wygasa” (*** [Szukam tej pogody…], GP 97), „Może jesteś światłem wysoko w górach” (Może jesteś światłem, P 24), „Jest siódma rano. Trochę słońca / I świat na swoje wróci miejsce” (W oczekiwaniu na twoje przebudzenie, EWRS 9), „Ta ręka niewidoczna / co gładzi przez deszcze / przynosi i daje / światło i powietrze” (Ta ręka niewidoczna, KW 27).

Światło wydaje się w twórczości poety wyrazem tego, co niematerialne, boskie. Przywołuje to na myśl zarówno tradycję biblijną, która w ten sposób określa Syna Bożego („światłość świata”), jak i filozoficzną z okresu starożytności, widzącą w owym symbolu istotną zasadę bytu i prawdyZob. Światło [w:] G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. V, tłum. E.I. Zieliński, Lublin 2002, s. 230–231.[17]. Tropy sacrum w poezji Moczulskiego mają więc swoje źródło w kulturze śródziemnomorskiej, podobnie jak kategoria mądrości (z przypisaną jej, dodajmy, metaforyką światła), uwikłana w szeroki kontekst tego samego dziedzictwa. Nic dziwnego, że krytycy piszący o utworach poety niejednokrotnie chcą traktować jego filozofię życiową jako syntezę stoicyzmu i duchowości chrześcijańskiejZ. Zarębianka, Sztuka prostoty…[18]. Uzasadnienie dla tego rodzaju perspektywy interpretacyjnej stanowią obecne w twórczości autora Powitań nawiązania – choćby do liryki Jana Kochanowskiego (Audiencja pod lipą) bądź Leopolda Staffa (Z Leopolda Staffa), dla których wspólnym motywem była integracja kultury antycznej i chrześcijaństwa. Na takim fundamencie, świadomy wielu niebezpieczeństw oraz trudności, zdaje się budować Moczulski swój model człowieka i tworzyć samego siebie. Kształtować tym samym postawę poety-mędrca, który chciałby osiągnąć swego rodzaju sérénité, „łagodną pogodę zewnętrzną i wewnętrzne rozjaśnienie, uspokojenie… [podkr. – K.A.]J. Iwaszkiewicz, Sérénité [w:] tegoż, Ogrody, Warszawa 1985, s. 74.[19].

 

Składam podziękowania Zbigniewowi Fałtynowiczowi za inspirację do napisania tego szkicu.

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Karol Alichnowicz, Mądrość, Czytelnia, nowynapis.eu, 2019

Przypisy

    Loading...