Pawlik Morozow
1
Bądź pozdrowiony, Pawliku. Nie wszystko jeszcze
utraciliśmy. I właśnie dlatego – pozdrowiłem karła.
To pozdrowienie ma siłę magiczną: kończy sezony
2
i zsuwa się w ery jak ściągnięte siodło. Spójrz na to,
mały Sforko – niosę w dłoniach esej o pocieszeniu
w literaturze. Mszę Hellenów na Ziemi przeciw
3
czarnej atonii. Tampon i lampion Deo et urbe.
Płacz humanologów i logofagów. Na tobie,
Pojawku, ćwiczę dziś podstawy wszystkich
4
opowieści. Balet w telewizorze. Idomeneo.
Płynnicę, malemoto. Siłę ponad lądem.
Cieszy mnie siła, z jaką mogę o tobie
5
rozpowiadać. Jest tak, jakbym mówił
o sercu pierwszego hormonu, o jakiejś
mistycznej dezyderacie. A więc –
6
– demonologiem czy ostatnią mamką?
Kim jestem dla ciebie, mały egzometro?
Kamieniem, wieprzem, paleniem ksiąg
7
domowych? Dzwon bije w każdym z nas,
a Fini podaje Jeleńskiemu świecznik:
to wielka zapowiedź zbyteczności woli
8
i reform w królestwach. Upadek Kinskiego
z wysokiego piętra. Darcie sylw i klechd.
Wiara, miłość, nadzieja. Zew, rota, zew.
*
Rota.
Liryk z tomu Więdnice (2014).