13.04.2021

polska b

był sad. rozrastał się jak apokryf, poza marginesem. księga to tynki gospodarstw.
więc szósta rano. pociąg z miasta a do miasta b nie jechał.
zostałem sam przed budynkiem stacji. zostałem sam, choć pociągi nie odchodziły.
na spleśniałej kiści peronów czas wlókł się jak zwierzę,
umaszczony plamami cerkwi, chat, dzieci o czerwono-czereśniowych twarzach.
przy przetartej drodze żużel przypominał szlaczek w zeszycie. pamiętał przeprawy
po marcowych błotach (ich daremność). koleiny układały się w szereg,
pnie drzew też. nic tak nie krwawi jak blizny zadawane skalpelem bieżnika.
krajobraz ze środkiem w metalowym szyldzie. dla niego odjazd to powróz.

zrywanie jabłek z jabłonią.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Kacper Płusa, polska b, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...