07.11.2019
Spalanie żywcem
Garść popiołu, którą jestem, rozsypuje ręką szczodrą
Bóg, Jezus, Tanatos, grabarz, płaczki i rodzina.
Przy murze kościoła stałem,
W mijaniu czasu jak w ogniu stanąłem.
Do siebie sprzed chwili chciałbym,
Mnie tamtego nie ma.
Tam
Jestem czy
Tu.
Przestąpiłem próg.
Niebawem spłonie
Jak przechodzący we wzroku kondukt,
Jak odnawiający się stos,
Który rozpalił do białości ten plac.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Chojnowski, Spalanie żywcem, Czytelnia, nowynapis.eu, 2019