26.06.2019

„Sprawy ziemi”. Kilka uwag o „organicznej” poezji Małgorzaty Lebdy

odwracałem waszą uwagę na sprawy ziemi tak skutecznie że myśląc o mnie będziecie mówić językiem roślin ​​​​​​​ostatnie dni zimy: czucie

Liryczna twórczośćWprawdzie tak zatytułował już swoją recenzję z Matecznika M. Olszewski („Nowe Książki” 2016, nr 10), ale – ze względu na poruszaną w moim szkicu problematykę – zdecydowałem się na ponowny wybór tego tytułu.[1] Małgorzaty Lebdy, skromna jeszcze ilościowo, zamknięta bowiem w czterech tomikachPiszę te słowa w październiku 2017 roku.[2], rozbrzmiewa głosem nad wyraz odrębnym. Łatwo go usłyszeć – by pozostać przy tej metaforze akustycznej – i łatwo spośród innych wyodrębnić. Skąd takie wrażenie i skąd taka pewność? Chyba można w przypadku tej poezji zasadnie mówić o „organiczności” jej świata w takim sensie, w jakim przed laty Jerzy Kwiatkowski pisał o liryce Tadeusza NowakaParantelę istniejącą między poezją Tadeusza Nowaka a Małgorzaty Lebdy dostrzegali też dyskutanci zabierający głos podczas spotkania autorskiego krakowskiej poetki, które odbyło się w ramach 9. Festiwalu Poezji w Sopocie (21–23.09.2017). Mój szkic nie ma jednak – co chcę podkreślić – charakteru komparatystycznego.[3]: ów „glebae adscriptus – poszerza tylko granice swojej poezji i pogłębia jej fundamenty. (…) Jest ze swoją poezją jak gdyby biologicznie połączony: oddycha nią”J. Kwiatkowski, Poezja organiczna [w:] tegoż, Magia poezji (O poetach polskich XX wieku), Kraków 1997, s. 209.[4]. Zapewne w podobny sposób dałoby się ująć twórczość Lebdy, zwłaszcza że dostrzegam tu porównywalny ruch wyobraźni, która opiera się na powracających motywach obrazowych i słowach-kluczach w łatwo rozpoznawalnej formie wiersza wolnego. To wszystko przesądza o oryginalności lirycznego idiomu poetki oraz odrębności jej poetyckiego języka do tego stopnia, że „oddychanie” własną poezją jest czymś równie jak niegdyś naturalnym i koniecznym.

Pszczoły przy ulu - fotografia

Tak pojmowana „organiczność” wydaje się zresztą sui generis cechą konstytutywną twórczości autorki Matecznika, której samoswój, autentyczny w swojej odmienności głos frapował od początku krytyków i poetówZwraca na to uwagę Daria Lekowska, autorka hasła poświęconego twórczości Lebdy, które zostało zamieszczone w opracowaniu Polska Poezja Współczesna. Przewodnik encyklopedyczny, [online] http://przewodnikpoetycki.amu.edu.pl/encyklopedia/malgorzata-lebda/ [dostęp 02.10.2017].[5]. Przekonuje o tym recepcja opublikowanych dotąd książek Małgorzaty Lebdy, wykraczających swoim „charakterem pisma” poza konstelacje popularnych dykcji. Już w posłowiu do debiutanckiego tomiku otwarta na 77 stronie Anna Kajtochowa pisała o niepowtarzalnym i własnym tonie tej poezjiA. Kajtochowa, Postscriptum [w:] M. Lebda, otwarta na 77 stronie, Kraków 2006, s. 73.[6] (wówczas mającej, dodajmy, zupełnie inne oblicze). Natomiast Marcin Orliński podkreślił – również w posłowiu, tym razem do Tropów – oryginalność poetyckiej frazy, walory hipnotyzującego języka i indywidualizm dojrzałej wizji świataM. Orliński, Siarka i chłód [w:] M. Lebda, Tropy, Gniezno 2009, s. 46.[7]. W tomiku Granica lasu Leszek Żuliński zwracał uwagę na „atmosferę niepowtarzalną w swej metafizycznej magii” i reizm zamieniany przez poetkę w oniryzmL. Żuliński, Mesmeryzmy [online] http://latarnia-morska.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=1428%3Aqgranica-lasuq-magorzaty-lebdy&catid=40%3Aport-literacki&Itemid=64&lang=pl [dostęp: 02.10.2017].[8]. O Mateczniku Jarosław Mikołajewski wypowiadał się z nieukrywaną atencją: „Małgorzata Lebda napisała książkę wybitną nie tylko w kategorii pisarzy młodych”J. Mikołajewski, Wiersze na rozstanie, „Zeszyty Literackie” 2017, nr 2, s. 260.[9].

Z pewnością wymowna była też opinia Karola Maliszewskiego – warta tu przytoczenia – który dobitnie orzekał na marginesie lektury Tropów: „W morzu poetyckich mód i manier, w przestrzeni młodopoetyckiej poprawności coś wreszcie odrębnego. Wzruszać, wciągać, być o czymś i za czymś – oto intencje poetki budującej świat dotykalny, wiarygodny, idący w ślad i  w sukurs, wskazującej na tropy pozostawiane od niechcenia przez nasze życie. Widzę się w tych wierszach. Pozwalają wrócić do intensywności dawnych doznań”Karol Maliszewski, O debiutanckich „Tropach” [online] http://www.literackie.pl/recenzje.asp?idautora=119&idtekstu=3312&lang=PL [dostęp 02.10.2017].[10]. Małgorzata Lebda czyni to w niezrównany sposób – dodajmy – i na własnych lirycznych warunkach.

„odmieniał miód przez pszczoły”

Oryginalność tę zawdzięczamy – podobnie jak w twórczości lirycznej Tadeusza Nowaka – owym powracającym motywom obrazowym i słowom-kluczom. Pojawiają się one w czterech opublikowanych tomikach poetyckich z różną intensywnością i  w różnych semantycznych konfiguracjach, ale trudno nie dostrzec ich swoistej esencjonalności:

sierpniowym porankiem
zaszłaś za powieką
zapukaniem
tam
wzwyż
zrodziłaś pustobyt
izdebki

(ubi sum, o77, 35),

mają blizny ciemne znamiona na skórze odrębne
historie miejsca i przyjaciół którzy odeszli już do swoich kobiet
wierzą w zabobony omamy święte szczeliny które są w nich
na wieki
wieków

(przeznaczenie, Tr, 9),

żadnej zapowiedzi? a może nie potrafiła odczytać prostych znaków
niespokojnych oczu zwierząt wymierania pszczół (…)

(proste znaki, Gl, 32),

odwracałem waszą uwagę na sprawy ziemi
tak skutecznie że myśląc o mnie będziecie
mówić językiem roślin

(ostatnie dni zimy: czucie, M, 45)Rozwiązanie skrótów, stosowanych przy cytowaniu utworów Małgorzaty Lebdy: o77 – otwarta na 77 stronie, Kraków 2006, Tr – Tropy, Gniezno 2009, Gr – Granica lasu, Poznań 2013, M – Matecznik, Poznań 2016. Liczba arabska po skrócie oznacza stronę.[11].

Przywołane cytaty nie wyczerpują oczywiście w pełni bogactwa lirycznej wyobraźni Lebdy, jednak mówią bardzo dużo o poetyckim światoodczuciu: pełnym zmysłowego konkretu i równocześnie „fantazji konkretu”Określenie Z. Bieńkowskiego zaczerpnięte ze szkicu Piękno i groza istnienia [w:] tegoż, Przyszłość przeszłości, Wrocław 1996, s. 59.[12], które współistnieją w niezwykłej symbiozie. Piszę oczywiście z rozmysłem „niezwykłej”, ponieważ realia mają w tych wierszach szczególny status. Wydają się znaczyć więcej niż znaczą. Odsyłają bowiem do sfery doświadczeń, w której nie wystarczy sama ratio i gdzie tylko symbole lub „proste znaki” próbują tłumaczyć głębię zjawisk. Słowa klucze powtarzające się w poezji Lebdy nie tylko przecież świadczą o repetytywnym charakterze pewnych motywów, czerpiących z bogactwa tradycji symbolicznej o różnej proweniencji, ale przede wszystkim – objawiają to, co nienazwane, niesamowite, tajemnicze (inaczej mówiąc, „podszewkę” rzeczywistości wymykającą się bezpośredniej percepcji). W konsekwencji realia beskidzkiej wsi (Żeleźnikowej Wielkiej) czy rzadziej miasta (Nowy Sącz, Kraków) stanowią komponent świata ukrytego przed ludzkimi zmysłami.

Wskazywano już słusznie na tę osobliwość świata opisywanego przez Lebdę, który w istocie złożony jest z nakładających się na siebie różnych światów: doświadczanego, obrzędowo-religijnego, „zaszyfrowanej tajemnicy”Określenie E. Sołtys-Lewandowskiej zawarte w szkicu „Zabobon omamy święte, szczeliny”. Metafizyka w poezji Małgorzaty Lebdy [w:] tejże, O „ocalającej nieporządek rzeczy” polskiej poezji metafizycznej i religijnej drugiej połowy XX i początków XXI wieku, Kraków 2015, s. 285. Nie zajmuję się w tym miejscu mityzacją w poezji Lebdy, ponieważ kwestia ta została już dobrze omówiona w cytowanym opracowaniu.[13]. Ojciec, miód, pszczoły, matka, ziemia, Bóg, dom, dzieci, zwierzęta, las, ogień, krew, choroba, śmierć, ofiara, obłęd, zło, ciemność, światło, wiatr, woda, śnieg – to właśnie słowa klucze, przenikające zarówno fizyczną, jak i duchową płaszczyznę opisywanej rzeczywistości. W poetyckim imaginarium autorki Tropów nabierają one znaczeń symbolicznych. Przykładów jest niemało (cytuję wybrane passusy):

w środku jest jak na krawędziach
opuszczony dom na końcu wsi w którym
od zachodu waruje ciemny las jest coraz bliżej

(diabeł, Tr, 20)

tamtego lata cienka żyła rzeki dawała nam chłód (tak wyobrażaliśmy
sobie klimat wybrzeża north berwick) okoliczni chłopi przyprowadzali
tu swoje chude zwierzęta a biali jak śnieg chłopcy wcierali błoto
w piegowate twarze i wstrzymywali oddech pod płytką taflą wody

(ofiara, Gl, 16)

ojciec przywołuje mnie podaje scyzoryk
i każe wyjąć sobie z nadgarstka czarną drzazgę

musisz nauczyć się pracować we krwi mówi
ranę zalewamy pszczelim kitem na alkoholu
mamy od tego żółte cierpkie dłonie

(poranek: praca we krwi, M, 9)

W poezji Lebdy odnajdziemy w efekcie wyobrażenia, które zyskują przeciwstawny znak wartości. Rewersem „opuszczonego domu” stanie się dom rodzinny uosabiający podskórne, utajone życie („dom trzeszczy, jego materia oddycha”, Gl, 28). W odrębny sposób postrzegany będzie też las, który wydając „szemrane odgłosy skrada się świerszczami pod nasze stopy” (medalik, Tr, 5). Nie chodzi tu wyłącznie o opozycję: życie–śmierć, ale o znamienną ambiwalencję symboli, określającej niejednoznaczny charakter opisywanego świata, jak występujące w poezji Lebdy dwojako waloryzowane, na przykład motywy krwi czy wody.

Szczególnie istotną rolę odgrywa w tym – zaryzykuję hipotezę – metaforyka kosmogoniczna (uwypuklająca nadprzyrodzoną funkcję elementów natury). Poetkę zajmują „sprawy ziemi”, której praobraz możemy odnaleźć w pochodzących z kultur starożytnych figurach Terra Mater lub Tellus Mater. W wierszach Lebdy motywy telluryczne – należące do wskazanego kompleksu motywów obrazowych i słów kluczy – wydają się mieć związek zarówno z podwójną rolą Ziemi-Matki (dawczyni życia i ucieleśnienia jego kresu, symbolu płodności oraz śmierci), jak i mitycznej solidarności z ziemią rodzinną (postać Ojca). Nawiązują w konsekwencji do wzorca kosmicznego i obecnych w kulturach pierwotnych praktyk magiczno-religijnych. W wielu przypadkach gesty, zachowania bohatera lirycznego lub podmiotu mówiącego mają sens obrzędowo-inicjacyjny (lub sprawiają takie wrażenie), kiedy okazuje się, że natura nie ma jedynie charakteru „przyrodzonego”:

rozgryzamy ziarna pszenicy zapuszczamy
           żyły w ziemi

(żniwa, Tr, 7)

więc znosimy do zimnego pokoju jedlinę niech przypomina las
znosimy do zimnego pokoju kamienie niech przypominają dno rzeki
znosimy do zimnego pokoju kłosy zbóż niech przypominają sierpień
znosimy do zimnego pokoju strącone z gniazda pisklęta są wilgotne
ciepłe

(ziarna cieciorki, Gl, 38)

idziemy z ojcem w pola w dłoniach trzymamy krzyżyki
z leszczyny i bibuły i święconą wodę (w plastikowych
butelkach po piwniczance) towarzysza nam psy
tłuste ze lśniąca sierścią płoszą z brzeziny lisy

(wielkanocne święcenie pól: dzielenie, M, 12) 

Archetyp Ziemi-Matki – jako jeden z kluczowych symboli w poezji Lebdy – powróci w arcydzielnym zbiorze Matecznik. Miejsce urodzenia otrzyma w nim rangę „środka świata” (axis mundi), a wtajemniczenie w „sprawy ziemi” okaże się jednym z najważniejszych stopni inicjacjiZob. M. Olszewski, dz. cyt.; T. Tomsia, Dedykowane ojcu i ziemi, „Topos” 2017, nr 1; K. Maliszewski, Dedykowane ziemi, „Odra” 2017, nr 5.[14]. Z niezwykłą maestrią scala poetka w swoich wierszach perspektywę kosmogoniczną z perspektywą naszego „tu i teraz”, dopełniając je – jak się wydaje – opisem swego rodzaju hierogamii między bóstwami (ziemskim i niebiańskim) w postaci połączenia pierwiastków żeńskiego (matczynego) z męskim (ojcowskim)Zob. M. Eliade, Kobieta, ziemia i płodność [w:] tegoż, Sacrum, mit, historia, wybór i wstęp M. Czerwiński, przeł. A. Tatarkiewicz, Warszawa 1974, s. 146.[15]. Ekwiwalentem owych mistycznych zaślubin staje się bowiem głęboka więź ojca z ziemią (Ziemią), symbolizowana chyba najwymowniej w utworze rójka: struktura ruchów.

ojciec kropi go zimną wodą rój cichnie odnajdujemy
królową i przenosimy jej kruche ciało do wiklinowego
kosza musisz być czuła ruchy niech będą powolne
matkę otaczają pozostałe pszczoły zanosimy je
do chłodnej piwnicy ojciec przygotowuje ul dadanta
na ich przyjęcie w tym czasie wielokrotnie schodzę
do ciemnego wnętrza i słucham

Wtajemniczenie w prawa natury możliwe jest dzięki ojcu – symbolicznemu „szafarzowi” dóbr przyrody. Wykonywane przez niego ruchy zamieniają się w gesty rytualne, które ma przejąć (odziedziczyć) córka i tym samym nauczyć się „praw ziemi”. Postać ojca, sakralizowana i zastępująca nieobecnego Boga (prefiguracja Deus absconditus?), ma znamiona – jak trafnie zauważa Edyta Sołtys-Lewandowska – „kreatora, wprowadzającego ład, nauczyciela, przewodnika po świecie tajemnicE. Sołtys-Lewandowska, dz. cyt., s. 296.[16]”. Archetyp ten, urastający do rangi symbolu, odnajdziemy już w debiutanckim tomiku Lebdy Otwarta na 77 stronie. Pojawia się on w znamiennym i niezwykle istotnym wierszu razowy głos. Warto ten utwór przytoczyć w całości:

razowy głos

        Tacie

Wykradał mnie mamie
Skazywał na
dotykanie drzew
wąchanie kamieni
zostawiał w oceanie traw
na pastwę krasuli
wskazywał szczenięta wiatru
między bocianem po prawej
a samolotem
odmieniał miód przez pszczoły
razowym głosem gładził
rozczochrane myśli

Atrybuty ojca („razowy głos”) oraz posiadane przez niego prawa (skazywanie dziecka na dotykanie drzew, wąchanie kamieni i tak dalej) czynią z niego kogoś, kto może stanąć do przewrotnej rywalizacji z matką (Matką?) o córkę. Zwróćmy uwagę, że utwór, obrazując taki rodzaj relacji, okazuje się szczególnie podatny na interpretację w planie symbolicznym, uniwersalizującym to doświadczenie: wówczas dostrzeżemy w nim zapis swoistej próby równoważenia mocy pierwiastka żeńskiego (wskazującego na prymat Ziemi-Matki jako siły dającej życie, a nawet w niektórych wierzeniach – samowystarczalnejZob. M. Eliade, dz. cyt.[17]) przez pierwiastek męski, który stanowi uosobienie mocy uranicznych, niebiańskich. Kosmogoniczna opozycja żeński–męski zostaje jednak unieważniona poprzez paradoksalne włączenie ojca (Ojca) w porządek narzucony przez prawa matki (Ziemi-Matki), tak że rywalizacja okazuje się być właściwie pozorna (uchyla wskazaną wcześniej ambiwalencję).

W owym emblematycznym dla poezji Lebdy wierszu widzieć należy zapowiedź dojrzałej twórczości lirycznej i swego rodzaju semantyczną „matrycę”, która – podkreślę – odczytywana jedynie na poziomie symbolicznym jest przykładem relacji między zasadą żeńską a męską (w sensie dosłownym bowiem obrazowała będzie zapamiętane z dzieciństwa doświadczenie ojcowskiej troski i mądrości). W Mateczniku – przejmującym trenie na śmierć ojca – poetka do niej symbolicznie powróci. Tę pozorną w istocie rywalizację zastąpi teraz pełnia „kosmicznej” harmonii, której istnienie potwierdzają słowa ojca: „wszystkie swoje dzieci poświęciłem ziemi” (głosy: fragment, M, 33). Oto akt pojednania w życiu i śmierci, i  w poezji, w której wszystko jest „wyznaniem pokrewieństwa”J. Mikołajewski, dz. cyt.[18].

„ciemniejsze historie i dłuższe wiersze? uzdrowienie?”

„Wyznanie pokrewieństwa” to z pewnością swoisty ideał poezji, jaki osiągnęła Małgorzata Lebda. Potrzeba było jednak kilku lat, by dokonała się subtelna ewolucja lirycznego idiomu, polegająca – mówiąc słowami Jerzego Kwiatkowskiego – na poszerzaniu jego „granic” oraz pogłębianiu „fundamentów”. Autorka odnalazła w konsekwencji swój „matecznik języka” i zarazem „matecznik poezji” (określenia Bronisława Maja)Laudacje: Antoni Libera, Jarosław Ławski, Janusz Drzewucki, Bronisław Maj, „Topos” 2017, nr 5, s. 11.[19], a na płaszczyźnie techniki poetyckiej – sposób obrazowania i formę wierszową. Symboliczny punkt dojścia – tomik Matecznik – poprzedza kilkadziesiąt wierszy. W nich odnajdziemy zapis doświadczenia (życia i języka), które określiło przemiany poezji Lebdy. Początkowy etap wyznaczało będzie poszukiwanie konwencji lirycznej wypowiedzi wśród dostępnych już w tradycji literackiej form, jak na przykład aforyzm, maksymaA. Kajtochowa, dz. cyt.[20], i próby (udane) zapowiadające oryginalną twórczość (otwarta na 77 stronie). Kolejne – odnalezienie formuły poezji, która z tomiku na tomik (Tropy, Granica lasu) zostanie poddana „organicznej” krystalizacji i ulegnie wysublimowaniu. Etapy te znamionowała będzie również stylistyczno-językowa biegunowość i odmienny rodzaj poetyckiego światoodczucia: przejście od (auto)ironii i żartu przesłaniających ton powagi do mowy „wyrazistych, ascetycznych, surowych obrazów, o sile poetyckiej iluminacji”Laudacje, dz. cyt.[21], od dystansu wobec rzeczywistości do samopotwierdzenia wobec świata.

Literacką dojrzałość Lebdy znamionują już Tropy, w których odnaleźć można charakterystyczne cechy jej techniki poetyckiej. Po raz pierwszy w tym tomie zaobserwujemy to, co przesądzi na długi czas o „organiczności” tej liryki: kompleks słów kluczy (na przykład ojciec, pszczoły, las, wiatr, krew) i semantyczne „zagęszczenie” obrazu lub (na odwrót) tworzenie metafory o sile poetyckiego obrazu. Jeśli przeczytamy taki wiersz, wyda się to bardziej zrozumiałe:

jest w tym obsesja ognia dlatego kiedy we wsi ktoś podkłada płomień
pod kruche bale stodół dotyka nas dreszcz i wychodzimy przed domy
tam obserwujemy kierunek wiatru wdychamy czarne opary czyjegoś
łkania i ta nadchodząca noc ten niepokój po ogniu wyzwala w naszych
ojcach lęk odwiedzają się w przyciasnych kuchniach pożyczając
od siebie srebrny śrut do tych ukrywanych przed nie wiadomo kim
wiatrówek dopiero świt przynosi opamiętanie i rosę około szóstej
słychać stukot końskich kopyt echa wsi i gwizd do dziwne
nawoływanie mleczarza jednak to nie koniec

(ogień, Gr, 15)

Uderzająca jest zwięzłość tych obrazów-kadrów, które zdradzają fotograficzną świadomość autorki w umiejętnej grze przybliżeń i oddaleń, wyczuleniu na szczegół i kompozycję ujęciaNie powinno to dziwić, poetka bowiem zajmuje się fotografią zarówno w sensie teoretycznym, jak i praktycznym.[22]. Poetka właściwie zupełnie zrezygnowała ze stosowania jakichkolwiek znaków interpunkcyjnych i posługuje się wierszem wolnym już od lat, co wpływa na graficzną postać układu wierszowego i sposób segmentacji tekstu. Lebda zazwyczaj radykalnie nie kontrastuje wersów krótkich i długich – czego dowodzi przywołany utwór – ale stosuje wersy o zbliżonej rozpiętości (wyjątkiem może być pointa, która wymaga zastosowania ze względów semantycznych krótszego rozmiaru). Brak znaków przestankowych pogłębia również wieloznaczność tekstu, a zarazem wzmaga jego ekspresję. Być może jest tak, że niepokojące „obrazy myśli” przesuwają się przed oczyma czytelnika niczym na ekranie„Obrazy myśli” to określenie charakterystyczne dla awangardowej koncepcji wiersza. Zob. L. Pszczołowska, Litery, znaki, układy [w:] tejże, Dlaczego wierszem, Warszawa 2003, s. 113.[23], aby ten mógł dostrzec inność przedstawianego świata, co tylko potęguje nastrój dziwności i duszności, sugeruje grozę oraz metaforyzuje wewnętrzny lęk lirycznego „ja”. Trudno nie zauważyć, że Lebda odwołuje się w jakimś stopniu do zasady rzutowania na rzeczywistość własnej psychiki – poznanie poetyckie jest przecież w ostatecznym rachunku samopoznaniemAnna Sobolewska słusznie zauważa w szkicu Poetyka doświadczeń wewnętrznych: „Poznanie poetyckie jest zawsze samopoznaniem – uwewnętrznieniem świata i doświadczeniem bytu poprzez siebie samego” – zob. A. Sobolewska, Poetyka doświadczeń wewnętrznych [w:] tejże, Mistyka dnia powszedniego, Warszawa 1992, s. 12.[24]. Aktem, który będzie nieodłącznym elementem „ciemniejszych historii i dłuższych wierszy”. Ale też ostatecznie – „uzdrowienia” i wyjścia poza ustanowione przez nie granice.

„Ciemne historie i dłuższe wiersze” przekształcą się bowiem – przywołam raz jeszcze trafne spostrzeżenia Bronisława Maja – w mowę „wyrazistych, ascetycznych, surowych obrazów, o sile poetyckiej iluminacji”. Dominującą formą wypowiedzi pozostanie nadal wiersz wolny, jednakże „obrazy myśli” zastępować z czasem będą statyczne ujęcia, a semantyczna „gęstość” i wieloznaczność ustąpi miejsca frazie ujednoznacznionej, bliskiej sprozaizowanej opowieściZob. L. Żuliński, Mesmeryzmy [online] http://latarnia-morska.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=1428%3Aqgranica-lasuq-magorzaty-lebdy&catid=40%3Aport-literacki&Itemid=64&lang=pl.[25]. Metamorfozę w planie poetyki znamionować będzie szereg różnych „odejść”: odejście od kompozycji dychotomicznej tomików na rzecz jednolitej „narracji” lirycznej; od różnorodnych form gramatycznych wypowiedzi poetyckiej w kierunku akcentowania podmiotowości. Poetyka wszakże ewoluuje tu w sposób paralelny do rozwoju biografii, w której doświadczenie traumy (śmierć rodziców) prowadzi do próby jej przezwyciężenia. Ostatni wiersz zamykający Matecznik, który jest czymś więcej niż jeszcze jednym poetyckim gestem pożegnania, może sugerować takie pojednanie ze światem:

podczas podniesienia rozluźniam pięści uspokaja mnie
dopiero myśl o ulubionym scyzoryku ojca
który włożyłam do trumny
na chwilę przed

(pierwsze dni wiosny: lektura, M, 46)

*

Marcin Orliński zastanawiał się nad miejscem lirycznej twórczości Małgorzaty Lebdy na mapach współczesnej polskiej poezji i lokował ją między oharyzmem a „ośmieloną wyobraźnią”M. Orliński, dz. cyt., s. 47.[26]. Wskazana tradycja obca nie tworzy w moim przekonaniu wiarygodnego kontekstu dla wierszy autorki Matecznika, zaś rodzima – wydaje się dość trafnym punktem odniesienia (temat ten czeka wszelako na swoje opracowanie). Istnieje jednakże możliwość usytuowania omawianej poezji w jeszcze bliższej, niejako przyrodzonej, dla niej tradycji: popularnego głównie w latach 60. minionego stulecia nurtu literatury chłopskiejZob. P. Czapliński, P. Śliwiński, Literatura polska 1976–1998. Przewodnik po prozie i poezji, Kraków 1999, s. 16–19. Pytanie, czy są to świadome nawiązania, zostawiam otwarte.[27] (współtworzył go przecież wspomniany Tadeusz Nowak), a także – współczesnej wersji owego nurtu obserwowanej u nas od lat kilkuSytuuje się poezję Lebdy również w kontekście „ekopoezji”. Zob. Czułość do ziemi. Z Małgorzatą Lebdą rozmawiają Marta Koronkiewicz i Paweł Kaczmarski, „Odra” 2017, nr 5, s. 156–157.[28]. Mam na myśli pojawienie się powieści i zbiorów opowiadań Andrzeja Muszyńskiego (Miedza, 2013), Wioletty Grzegorzewskiej (Guguły, 2014), Macieja Płazy (Skoruń, 2015) – by wymienić przykłady najciekawsze – których krytyka literacka uznała za spadkobierców dziedzictwa Stanisława Piętaka, Juliana Kawalca, Tadeusza Nowaka, Wiesława Myśliwskiego czy Mariana Pilota (nawiasem mówiąc, autora esejów o ziemi rodzinnej Matecznik, 1988). Jak stwierdziła Justyna Sobolewska:

Dzisiejszy zwrot ku wsi w twórczości m.in. pisarzy urodzonych w latach 70. (…) jest odmienny – i od nurtu chłopskiego, i od mitologizującej wieś prozy lat 90., ale jego podłożem też jest nostalgia. Opisują świat, który pamiętają z dzieciństwa, i który już nie istniejeJ. Sobolewska, Nike 2016 – finaliści. Maciej Płaza i „Skoruń”, czyli wieś jak kosmos [online] http://wyborcza.pl/7,75410,20659963,nike-2016-finalisci-maciej-plaza-i-skorun-czyli-wies-jak.html?disableRedirects=true [dostęp 22.10.2017].[29]

Spostrzeżenia poczynione przez Sobolewską, niewolne wprawdzie od uogólnień charakteryzujących recenzję prasową, wskazują na pewien główny rys owych literackich powrotów do tematyki wiejskiej: nostalgię. Oczywiście, nie wszyscy zgodzą się, że tak rozumiana nostalgia stanowi podstawowe źródło nurtu chłopskiego, skoro dawno temu wybitny krytyk, Zbigniew Bieńkowski, w „przeszłości chłopskości” widział wartość dynamiczną, „zmagającą się z bezpośrednio atakującym nas czasem teraźniejszym”. I dodawał:

Tu przeszłość nie jest tłem, pamięcią, wartością do uratowania, skansenem wyobraźni. Obyczaj, wiara, zabobon, instynkt służą jako narzędzie w przeobrażeniu rzeczywistości, by nowy cywilizacyjny status polskiej wsi, nowy sposób gospodarowania, nowa ekonomika nie wżarły się w podglebie, nie wyjałowiły ziemi z wartości ludzkich, by technika nie zabiła metafizykiZ. Bieńkowski, Słowa wstępne, dz. cyt., s. 9, 10.[30].

Zapewne uwzględnienie dwóch – zarysowanych tu w sposób skrótowy perspektyw – pozwoliłoby na stworzenie możliwie pełnego obrazu wskazanej literackiej tendencji (chociaż słowa „tendencja” używam bardzo ostrożnie). Czy poezję Magdaleny Lebdy bez jakichkolwiek zastrzeżeń da się porównać ze wskazanymi przykładami twórczości Muszyńskiego, Grzegorzewskiej czy Płazy? Wydaje się, że byłby to gest obarczony dużą dozą ryzyka, ale zastanawiać musi, że swoista wspólnota wyobraźni, znamionująca autorów tak przecież odmiennych, nie jest wyłącznie przypadkiem.

Czyżby rozwój najciekawszych zjawisk literackich – parafrazując Jerzego KwiatkowskiegoKwiatkowski zauważał (dz. cyt., s. 208–209): „Tymczasem – rozwój młodej poezji dokonuje się w namiotach, które wędrowni magicy porozbijali: na przedmieściach Warszawy, na Kazimierzu, wśród zapadłych cerkiewek podkarpackich lub w opuszczonych, stare tradycje jeszcze pamiętających wsiach”. Krytyk miał na myśli kolejno poezję Białoszewskiego, Grochowiaka, Harasymowicza i Nowaka.[31] – ponownie dokonywał się w namiotach, które rozbili wędrowni magicy daleko poza granicami miasta? Na tak postawione pytanie odpowiedź nie jest na razie możliwa.

Tekst ukazał się w: Z ducha Orfeusza. Szkice o poezji polskiej lat 2010–2016, red. J. Ławski, W. Kass, Białystok–Pranie 2018.

 

Bibliografia podmiotowa:

Granica lasu, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2013.

Jezik zemlje, tłum. B. Rajčić, Treći Trg, Belgrade 2017.

Matecznik, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2016.

Otwarta na 77 stronie, Wydawnictwo Towarzystwa Słowaków w Polsce, Kraków 2006.

Tropy, „Zeszyty Poetyckie”, Gniezno 2009.

Bibliografia przedmiotowa:

  1. Baran J., „Tropy” [komentarz] [online] http://www.literackie.pl/recenzje.asp?idautora=119&idtekstu=3313&lang=PL [dostęp: 20.09.2016]; Wojciech Brzoska, W imię ojca i syna i burzy, „ArtPapier” 2010, nr 4 (158) [online] http://zeszytypoetyckie.pl/debiuty/369-recenzja-qtropowq-magorzaty-lebdy-w-artpapierze.
  2. Bonowicz W., „Matecznik” – recenzja, „Znak” 2016, nr 10.
  3. Byrska A., Praca we krwi, „ArtPapier” 2016, nr 11 (299) [online] http://artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=302&artykul=5580&kat=17.
  4. Fiedorczuk J., Cyborg w ogrodzie, Gdańsk 2015.
  5. Honet R., Lebda wśród „Poetów na nowy wiek” [online] http://zeszytypoetyckie.pl/debiuty/402-lebda-wrod-qpoetow-na-nowy-wiekq.
  6. Kajtochowa A., Postscriptum [w:] M. Lebda, Otwarta na 77 stronie, Kraków 2006.
  7. Maliszewski K., O debiutanckich „Tropach”. [online] http://www.literackie.pl/recenzje.asp?idautora=119&idtekstu=3312&lang=PL.
  8. Maliszewski K., Dedykowane ziemi, „Odra” 2017, nr 5.
  9. Mikołajewski J., Wiersze na rozstanie, „Zeszyty Literackie” 2017, nr 2.
  10. Olszewski M., Sprawy ziemi, „Nowe Książki” 2016, nr 10.
  11. Orliński M., Siarka i chłód [w:] Płynne przejścia: szkice o współczesnej poezji polskiej, Mikołów 2011.
  12. Skalska W., Małgorzata Lebda „otwarta na 77 stronie”, „Latarnia Morska” 2007, nr 1.
  13. Sołtys-Lewandowska E., Zabobon omamy święte szczeliny. Metafizyka w poezji Małgorzaty Lebdy [w:] O „ocalającej nieporządek rzeczy” polskiej poezji metafizycznej i religijnej drugiej połowy XX i początków XXI wieku, Kraków 2015.
  14. Stelmak P., Debiutantki, czyli babiniec „ZP”, „Zeszyty Poetyckie” 2009. [online] http://www.literackie.pl/recenzje.asp?idautora=119&idtekstu=3314&lang=PL.
  15. Szymańska B., Postępujemy zgodnie z wolą rzeki, „Nowa Dekada Krakowska” 2015 nr 1/2.
  16. Tomsia T., Dedykowane ojcu i ziemi, „Topos” 2017, nr 1.
  17. Żuliński L., Mesmeryzmy [online] http://latarnia-morska.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=1428%3Aqgranica-lasuq-magorzaty-lebdy&catid=40%3Aport-literacki&Itemid=64&lang=pl.
 
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Karol Alichnowicz, „Sprawy ziemi”. Kilka uwag o „organicznej” poezji Małgorzaty Lebdy, Czytelnia, nowynapis.eu, 2019

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...