W teatrze łóżka
1.
Jesteś najpiękniejszym mężczyzną
Jesteś najpiękniejszą kobietą
Kiedy oglądam cię w teatrze mego łoża
Zawieszam nad nim kurtynę bezradności
Z przyjemnością budzę się rozbita
Skłonna tłumaczyć się przez łzy
Że nie chciałam tak zmarnować życia
Jak ogromnie mi za siebie wstyd
Za dnia w blasku przytomności
Nie zdobyłabym się na taką poufałość
Miałam jakieś plany zamiary
Na pół spełnione blakły Co z nich zostało?
2.
We śnie jest rozkoszniej Obejmujesz mnie długo
Aż opuszczam gardę i jak zwierzątko mięknę pod dotykiem
Sen jak rzeka miewa odnogi W innej wersji
Ośmielam się wyznać: Mam ogromne emocjonalne potrzeby
Ledwo ocieram się o skrzydło dramatu ciężkie
Od kunsztownej niemożności aż odpowiadasz: Ja też
3.
Powraca fala utajonego źródła porannej rozpaczy
Przyjezdna w obcym kraju straciłam pracę i mieszkanie
Nie wiem jak się ratować Mózg wiruje na pełnych obrotach
W próżni: To czego mam najpierw szukać?
Na szczęście spotykam cię niedługo potem
Rozmawiamy Podoba mi się jak mnie słuchasz
Jestem rozważna Uśmiecham się beztrosko
Patrzę na zegar: Już czwarta Zaraz będzie
Po wszystkim Gdzie spędzę dzisiejszą noc?
Nie zapytam czy mogłabyś mnie przyjąć
To właśnie jest najtrudniejsze
Wyznać że jestem w ogromnej potrzebie
4.
W teatrze łóżka widownia pusta Żadna
Z tych narracji nie przeniknie do naszych
Dziennych spotkań Cudownie powściągliwa
Jestem wspaniałą aktorką Nie wyniosę mej sztuki
By zginęła w dekoracjach życia Bez których
Mogę żyć Niech to łóżko pode mną spłonie
5.
Dzień czerwiec gałązki słońce padało w oczy
Przyglądasz mi się w ciemnych okularach
Gdy gubię krok pytając od niechcenia
Czy spojrzałeś kiedyś prosto w słońce?
Faux pas Jesteś przecież godną adoracji
Kobietą odwrotną stroną mego zatracenia
Wiesz kogo się wystrzegać Wygłodniałych
Panien skłonnych cię przyjąć w zastępstwie
Jakiegoś bubka Zgaduję jak to boli Faceta
Nie będę jedną z nich Nie dam się poniżyć
Przez porównanie Powieki spuszczę
Jak kurtynę Niech dobrze ukryje zaćmienie
Tylko ja wiem Rodzaj męski oznacza pożądanie
Od tej chwili spędzam poranki wymyślając
Nie istniejące dialogi Nie opuszczę teatru łóżka
Tu mi dobrze jest leżeć Nie wstanę
Zostanę sama na wieczność Zawsze śniąca
Zachwycona własnym oczarowaniem