Wuj leśniczy
Zawsze chciałem nim być, nim umarł przez wódkę.
Dęby, sosny, daglezje, buki. Wstawiały się za nim
szanowały i nie pytały o powody upadku.
Ludzie nie umieją tak patrzeć na śmierć, jak one.
Na sarnę w pętli wnyków, gdy jej ciemne oczy
oswajają bagienność mroku. Na omszałość wspomnień
pni powalonych w długiej wędrówce ku światłu.
Na cierpliwe milczenie mgły, które nie zdradza lęku
wstając z kolan przed kolejnym porankiem.
I paproć, która wie, że nas nie znajdzie, jak tylko
we śnie, gdzie kwitną słowa. Tylko las jest
prawdziwym życiem, z przeszłością bez rozpaczy
ani winy. Głosem, który sprzeciwia się burzy, rośnie
w chłodzie i deszczu nie tracąc siły.
Nie był przewodnikiem, tłumaczem,
ani więziennym klawiszem. Wrócił z Workuty.
Był jednym z wolnych drzew, słojem pamięci
który prowadził chłopca przez stary las życia.