14.04.2021
ZACHÓD SŁOŃCA NAD SOCHACZEWEM (baśń współczesna)
tu na wzgórzu
w ruinach zamku
książąt mazowieckich
dwaj rycerze patrzyli
na bzurę owianą martyrologią
skutą lodem jak błyszczącymi
kajdanami
mróz był im przyjacielem
gdy tak stali z widokiem
na chore od jemioły olchy
i zachód słońca zimowy
robert de nazara i zbyszko mysławy
wznieśli flasze z piwem
zapalili po jednym
i kontemplowali okolicę
szkoda że to nie mój zamek
rzekł nagle z.m. nareszcie
miałbym gdzie mieszkać
dobrze że nie jest twój
odrzekł r.d.n. zbankrutowałbyś
na remonty…
i zaśmieli się rycerze
i zeszli z góry zamkowej
resztki słońca błyszczały
na ich szyszakach
co jeszcze po jednym
zapytał r.d.n. yes sir odrzekł z.m.
piwa i pacierza – nie odmawiam
i poszli rycerze posłuchać barda
alvina lee zaplątanego w struny
elektrycznej lutni…
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Mysłowiecki, ZACHÓD SŁOŃCA NAD SOCHACZEWEM (baśń współczesna), Czytelnia, nowynapis.eu, 2021