11.01.2022

Chrabąszcze

Lotnicy zmierzchu. Polewani
zimną wodą. Żer dla kur.
Igraszka dla szkolnych
playboyów. Właśnie kończą
rundę nad głową. W miarę
łatwy cel. Skrzydła łapią
resztki powietrza. Mechanizm
jak w zegarze, choć czasami
zawodzi. Zwykła kolej rzeczy:
nie wytrzymuje sprężynka,
piasek dostaje się w trybiki.
Ustaje ruch. Ciągle ta sama
godzina. Sekundnik godzi się
z wiecznością. Blaknie
cyferblat. To nie cyferblat –
to chitynowe pancerzyki.
Lśnią w świetle zachodzącego
słońca. Układają się do snu,
gdy poeci zaczynają pisać
wiersze. Same są poezją.
Ich delikatne czułki dotykają
świata, którego nigdy
nie zrozumieją.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jerzy Łukasz Kaczmarek, Chrabąszcze, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...