06.12.2022

Hotel Globo

Kanarkowa fasada w stylu kolonialnym

ponad placykiem w starej części João Pessoa.

Wchodzimy po marmurowych schodkach Hotelu Globo,

po których gibki boy był zbiegał po walizki

co poważniejszych podróżnych w stanie Paraíba.

 

Czy będzie aperitif? Nie będzie aperitifu.

Siedzimy z Felipe w ogródku hotelowym,

brązowa jaszczurka wygrzewa się na murku.

I like to be there. – Now me too. Tu w Brazylii

starówki się opuszcza, miasto pączkuje gdzie indziej.

 

Już pojutrze w poklasztornym kościele

Felipe i Claudinha połączą swoje losy,

jak łączyły się losy bywalców Hotelu Globo

przy stolikach pokrytych gęstą białą farbą,

spod której wychodzi płatami chropawa rdza.

 

Na piętrze spichlerza pozbawionego dachu

chłopcy grają w piłkę, a dalej – interior,

ciemny, soczysty las po granice wzroku.

Coś majaczy z daleka. Przyszłość, niezamieszkana

jak Hotel Globo przed pierwszymi gośćmi.

 

Wiersz pochodzi z tomu „Hotel Globo”. Publikacja powstała dzięki wsparciu Instytutu Literatury w ramach programu „Tarcza dla literatów”.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Michał Muszalik, Hotel Globo, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...