24.10.2022

Impresja ze Żbikiem i Reksiem w tle

Zacznę może trochę nietypowo. Nie zazdroszczę Ewie Jałochowskiej jej książki Kolory PRL, a będąc precyzyjnym, nie zazdroszczę reakcji na jej publikację. Historyczka sztuki, współpracująca między innymi z „Tygodnikiem Powszechnym”, „Polityką” i „Midraszem”, autorka Historii sztuki dla dzieci i rodziców czy Smutku mamuta. Prawie wszystkich mitów świata zetknęła się z serią różnorodnych komentarzy (przede wszystkim na internetowych forach i portalach społecznościowych). Są to wpisy o charakterze mniej (lub bardziej) dotykającym merytoryki jej dyskursu, aż po kuriozalne stwierdzenia o nieomal „gloryfikacji socjalizmu” przez publicystkę. Poza bardzo szczegółowymi uwagami od spadkobierców jednej z ikon polskiej animacji większość krytycznych uwag pochodzi z polskiego środowiska czytelników i krytyków cyklicznych opowieści obrazkowych, zwanego potocznie (przez samych uczestników) „komiksowym”. Tutaj powinien pojawić się emotikon roześmianej buźki („smile”), bo przecież autorka pisząc swoją historię, oparła się przede wszystkim na monografiach dotyczących komiksowego świata realnego socjalizmu. Nie udawała, że w tym przypadku przeprowadza naukowe poszukiwania. Zatem, jeśli pojawiają się w Kolorach… jakieś merytoryczne błędy (dość nieliczne), czy nawet pominięte zostają dość istotne tytuły prasowe, jak chociażby „Komiks – Fantastyka” ze schyłku lat osiemdziesiątych, to są to pomyłki „do swobodnego przełknięcia”. W tym momencie mogłoby się pojawić podejrzenie, iż te nieścisłości istniały już w tekstach źródłowych. Znowu pasuje tu „smile”.

Istotą odbioru Kolorów PRL, książki bardzo ciekawej i dobrze napisanej (chociaż mnie prywatnie zabrakło czwartej cegiełki w tej układance okładek), jest trochę odmienne oszacowanie zamiaru autorki przez czytelników. Może jest to brak odbioru w znacznie szerszym kontekście społeczno-kulturowym i wreszcie odrzucenie strategii narracyjnej i metody pisarskiej Ewy Jałochowskiej przez adresatów jej opowieści o plakatach, komiksach i filmie animowanym.

Publikacja wpisuje się w bardzo szeroki kontekst badań, reinkarnacji, fascynacji i interpretacji popkulturowego fenomenu sztuki PRL. Stąd właśnie owe kolory w przaśnej szarzyźnie (zwłaszcza epoki gomułkowskiej), rozświetlanej w zasadzie tylko purpurą stalinizmu – czy ogólnie mrocznych latach osiemdziesiątych. To właśnie sztuka (kwalifikowana jako masowa) stała się nie tylko twórczością najwyższej próby, ale nadała barw socjalistycznej burości. Dzięki plakatom (dziedzinie, w której Ewa Jałochowska wyraźnie czuje się najlepiej) ulica w okresie PRL zmieniała się w jedną, wielką, powszechnie dostępną galerię. Na przykładzie plakatu widać również kolejną tendencję. Wraz ze schyłkiem ustroju zamiera Polska Szkoła, a graficzne perły stają się fotosami. Dopiero od kilku lat powraca plakat graficzny. Projekty okładek, przedmioty codzienne, moda – tworzone przez artystów urodzonych w późnych latach osiemdziesiątych – zaczynają być odniesieniami, recyclingiem znakomitych projektów z epoki ojców i dziadków. To odkrywanie popkultury PRL nie jest zatem tylko „sentymentalną” podróżą, ale mówiąc górnolotnie, ocalaniem tradycji.

Kolory… rozpatrujmy również w kontekście całego zestawu publikacji z ostatnich kilku lat, które traktują w sposób monograficzny o konkretnych elementach polskiej sztuki masowej lat 1944–1989 oraz o jej niezwykłej specyfice. To właśnie w książce Leszka K. Talko i Karola Vesely'ego Królowie bajek. Opowieść o legendarnym studiu filmów rysunkowych (Wydawnictwo Czarne) pojawia się stwierdzenie jednego z amerykańskich autorów animacji, że polscy artyści mogą tworzyć sztukę wybitną, odmienną od czegokolwiek spotykanego na świecie, bo nie podlegają regułom rynku komercji. Wśród tego archipelagu (może nie tak licznego, jak wyspy japońskie) publikacji (i zarazem kontekstu dla rozważań Ewy Jałochowskiej) można wymienić następujące książki traktujące wyłącznie lub w znacznej części o popkulturze PRL: Moje okładki Andrzeja Krajewskiego (Korporacja Ha!art), Ilustratorki, ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów Barbary Gawryluk (Marginesy), Dosłownie. Liternicze i typograficzne okładki polskich książek 1944–2016 Janusza Górskiego, traktująca obszernie o niezwykłych zjawiskach Admirałowie wyobraźni. 100 lat polskiej ilustracji w książkach dla dzieci (Trzy Siostry) lub pojedynczych postaciach – Jan Marcin Szancer. Ambasador wyobraźni (J&B), cały zestaw monografii o kinie rozrywkowym oficyny „Universitas” ze sztandarową książką Justyny Jaworskiej – Piękne widoki, panowie, stąd macie. O kinie polskiego sockonsumpcjonizmu; Asteroid i półkotapczan. O polskim wzornictwie powojennym oraz Opakowania, czyli perfumowanie śledzia. O grafice, reklamie i handlu w PRL Katarzyny Jasiołek (Marginesy), Fantastyczne światy na okładkach i w ilustracji książek oraz czasopism od wieku XIX do lat 80. XX wieku Artura Nowakowskiego (Instytut Kultury Popularnej), zajmujące się również obrazem radia PRL-owskie re-sentymenty (Katedra) i serialową rzeczywistością Produkcje sensacyjno-kryminalne Telewizji Polskiej 1965–1989 (Katedra) Roberta Dudzińskiego oraz kilka publikacji Doroty Folgi-Januszewskiej (w tym jedna z Lechem Majewskim) o dziejach polskiego plakatu (Bosz). Komiksowa tematyka obudowana została również przez autobiografie uznanych twórców: Henryka Jerzego Chmielewskiego Żywot człeka zmałpionego (Prószyński i Sk-a), monograficzne opracowania konkretnych serii, czasopism czy postaci, żeby tylko wymienić niektóre: Czas na Relax Sebastiana Chosińskiego i Moje komiksy. Od Tajfuna do Supermana (oba wydawnictwa Kurc) Pawła Ciołkiewicza, z Ongrysu: Jerzy Wróblewski okiem współczesnych Macieja Jasińskiego oraz Kapitan Żbik. Portret pamięciowy Mateusza Szlachtycza, przekrojową książkę Adama Ruska Od rozrywki do ideowego zaangażowania. Komiksowa rzeczywistość w Polsce w latach 1939–1955, na której opiera Jałochowska jeden z rozdziałów.

Różne aspekty popkultury PRL są zatem całkiem nieźle (lub nawet nader dobrze) udokumentowane. Jeśli dodamy do tego chociażby kilka monumentalnych (lub całkiem mniejszych) wystaw w Muzeum Narodowym w Krakowie: polskiego designu czy Teraz komiks! oraz bardzo przemyślaną (nazwałbym ją nieomal krytyczną) edycję zbiorową przygód Kajka i Kokosza ze scenariuszem i rysunkami Janusza Christy, to nagle okazuje się, że szczegółowych i przyczynkarskich opracowań jest dość dużo. Brakuje natomiast popularyzatorskich, zachęcających do zainteresowania się zjawiskiem, o znacznie większym poziomie ogólności opracowań. I to właśnie założenie realizują Kolory PRL.

Książka Ewy Jałochowskiej jest z założenia publicystyczno-eseistyczna i ten zamiar egzemplifikuje określony styl narracji, który narzuca sobie autorka. Rozumiem ją doskonale, a ten rozdźwięk między oczekiwaniem a realizacją jest widoczny najbardziej w części komiksowej. Odnosząc się – w olbrzymich partiach tekstu – do opracowań zastanych, a chcąc napisać opowieść popularną, musiała autorka odrzucić koturnowość (i niestety, w przypadku wielu publikacji, drętwotę), na którą cierpi olbrzymia część polskich opracowań komiksowych. Mam wrażenie, że autorzy opowieści o cyklicznych historyjkach obrazkowych boją się szerszych planów, alergicznie reagują na dygresje. Piszą (rzecz jasna – nie wszyscy) i nader mądrze przynudzać potrafią, a z drugiej strony publicystyka krytyczna w wersji internetowej chorować potrafi na banał, język nadmiernie potoczny i boi się literatury. Tę pospolitość skrzeczącą (ze strony jednej) i dyskurs ogromnie naukowy (z przeciwnej), starała się autorka obłaskawić. Powiedziałbym nawet, że wyminąć, stosując kilka wybiegów narracyjnych: nadbudowane tło historyczne, wyjaśniające okoliczności wielu działań artystycznych, dygresje, wplecione anegdoty (które przecież „łamią” naukowy dyskurs), historyjki oparte na kontraście (jak ta o plakaciście Józefie Mroszczaku, który ze świata maestrii graficznej trafił do agencji reklamowej, by uświadomić sobie natychmiast, że w komercji nie ma miejsca na symbol), wreszcie ów „motyw sokoła” (może nie aż z Boccaccia). Tu znowu „smile”.

Ten „motyw sokoła” to rekwizyt towarzyszący każdemu z rozdziałów, a zarazem bohater pozwalający autorce prowadzić tok opowieści. Jest nim pociąg na peronie, kiedy indziej „piesek”, zamyślony profesor Filutek (postać z „Przekroju” wykreowana przez Zbigniewa Lengrena), lub „słonioga” jednej z animacji. I dzięki temu opowieść nabiera cech dialogu pozornego, gdy autorka, mając wątpliwość, kieruje trudne pytanie do wyimaginowanego towarzysza podróży. On jej nie odpowiada, milczy również Filutek, symbol komiksu… „stoickiego”, który nigdy nie poddał się propagandzie. Za tego „pieska” chyba najbardziej oberwała autorka w internetowych dyskusjach. Nie ratowała jej nawet słynna historia o spuściźnie Szarloty Pawel (autorki Jonki, Jonka i Kleksa) lądującej na śmietniku, ani niezwykle celne uwagi scenariuszowe, które dawał jej Papcio Chmiel (o budowaniu relacji w historyjce „z dymkiem”, o dwójce bohaterów z obowiązkowym dodatkiem stworzenia fantastycznego). Ja ten dziennikarsko-dygresyjny styl doceniam i uznaję za adekwatny, więc według mnie udaje się autorce dobrać odpowiednią formę do treści. Czy zgadzam się z każdym z jej wniosków? To już odrębna sprawa. Nie wprawia mnie w zachwyt powielane przez Ewę Jałochowską przeświadczenie, że komiks zaczyna się tam, gdzie „dymek tekstowy”. Po prostu powtarza pogląd wielu polskich historyków narracji obrazkowych, którzy nie mogą dostrzec komiksu w czystej postaci w dziełach Artura Bartelsa, Daniela Chodowieckiego, Thomasa Rowlandsona, Franciszka Kostrzewskiego czy braci Cruikshanków.

Nie odbierając czytelnikom radości z tej popularyzatorskiej wędrówki, tylko trochę postaram się powiedzieć o treściowej istocie Kolorów PRL. Autorka zaczyna od spojrzenia „z lotu ptaka” na wyzwolony Lublin i stawia tezę, że plakat powojenny, nawet ten propagandowy, nie wykształciłby tej swojej unikalnej symboliki, gdyby nie lata okupacji, opresji, zagrożenia, które wymusiły wykształcenie języka skrótu i metafory. Ja pokusiłbym się nawet o dalej idące konkluzje. Myślenie metaforycznym, symbolicznym językiem obrazu (podobnie jak „językiem ezopowym” w literaturze) zaczęło się już w okresie zaborów. Wystarczy wspomnieć historię i zamęt wokół okładki „Tygodnika Ilustrowanego” ze stycznia 1862 roku i utratę pracy przez redaktora graficznego Jana Nepomucena Lewickiego. Ta wielka, międzynarodowa kariera polskiego plakatu zaczyna się od nagrody dla Henryka Tomaszewskiego w Wiedniu w 1948 roku, a w Polsce od niepokojących, operujących światłocieniem, niemal ekspresjonistycznych dzieł zmarłego młodo Tadeusza Trepkowskiego. Plakat Bądź czujny wobec wroga narodu ma założenie propagandowe, ale również tak niezwykły ładunek artystyczny, że porównać go można tylko z najlepszymi projektami radzieckich konstruktywistów z lat dwudziestych. To zarazem twórca chyba pierwszego, tak mocno zapadającego w pamięć, plakatu artystycznego dla Ostatniego etapu Wandy Jakubowskiej.

Lektura książki pozwala stwierdzić, że znakiem „kolorowego peerelu” była przede wszystkim nowoczesność i nawet na owe czasy ogromna wolność. Komiksowi powodziło się znacznie gorzej, poddany był silniejszym naciskom cenzury, a w przeciwieństwie chociażby do plakatu kojarzył się nieodłącznie z amerykańską prasą i kulturą masową. Chociaż i w jego obrębie pojawił się niezwykły eksperyment artystyczny: Janosik z rysunkami Jerzego Skarżyńskiego, fenomenalnego scenografa filmów Hasa. Tych wielkich nazwisk jest na kartach książki około setki (jeszcze Wojciech Fangor, Franciszek Starowieyski, Zbigniew Rybczyński – tylko dlaczego bez MTV? – Julian Antonisz, Tadeusz Baranowski, Andrzej Pągowski, Walerian Borowczyk, Jan Lenica) i towarzyszy im wiele znakomitych ilustracji. Nie zrażajmy się zatem opiniami na internetowych forach. Po prostu ich nie czytajmy. Ewa Jałochowska stworzyła bardzo przyjemny i popularny przewodnik po kolorowej kulturze masowej PRL. Od Agapita Krupki do Reksia. Od Baltazara Gąbki do Funky Kovala.

 

Ewa Jałochowska, Kolory PRL. Plakat, komiks, film animowany, Warszawa: Wydawnictwo Muza, 2021.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paweł Chmielewski, Impresja ze Żbikiem i Reksiem w tle, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Loading...