*** (Mężczyzna i kobieta)
Mężczyzna i kobieta
Ramię w ramię
W ekstatycznym dążeniu
Do namiętności
Szli w grudniowy wieczór między
Blado-żółtymi cytrynami lamp gazowych
Przez mroczne odcinki
W stuletnią bramę i jeszcze mroczniejszy korytarz
Pachnący kapustą kiszoną i praniem
On doświadczony o piwnym oddechu
Ona o dziewczęcości już przejrzałej, dla niej najwyższa pora
Złączeni mimo wszystko w swym dążeniu-żądzy-namiętności
Których skutki rychło-nierychłe jeszcze potoczą się kamieniami
Niedługo i na lat wiele
W cieple dobrodziejstwa CO
Z małą lampką
Z namiętnością i bogobojnością zabraniającą rozerwać prezerwatywę
Zatracili się
Zatracili wiele…
By potem spadać
Drewnianymi schodami
Spiralą
Ona go kocha
Chyba
On niekoniecznie
Ale on dobry był
Chociaż to ubek
I ponoć księdza zabił
Niewiadomo
Ślub był piękny
Jechali chevroletem
A przed nimi karawan
Kochała go
Z zapamiętałą nienawiścią
Wierząc, że on był dobry
Jednak dobry… mimo wszystko