*** (Nastawiamy budziki na wczesne godziny)
Nastawiamy budziki na wczesne godziny
nadsłuchując co przynoszą dalekie przypływy narodziny gwiazd
przeobrażenia kijanek
Mieszkania opuszczamy w pośpiechu
nie zważając na przestrogi ubezpieczeniowych towarzystw
– przeciskamy się przez gęstniejące powietrze ulic na grzywach tramwajów
samochodów na wyścigi z liśćmi jesieni
Za nami podążają pełne jazgotu płachty gazet sygnały głośników
szamocąc się na wietrze
ciążąc czarnymi suszami kontynentów kronikami wypadków porażkami
rządów nadziei
Wyczulone na milicyjne raporty na obietnice mędrców
podlatują nad dachami jak latawce szukające żeru ptaki
próbują odróżniać urzędy od domów zmowy
błędne ognie torfowisk omijać
Tak wchodzimy w korytarze zapylonych wzgórz z betonu
by narzucać swoją wolę wspólnym klamkom obcym słowom
i poddawać się zasadzkom dróg czy okiełznanych mocy
tam zaczepiać o przedmioty zwalniać biegu wchodzić w półki
to znów spieszyć promieniami ostrogłowych laserów
w miejskich filtrach się oczyszczać z westchnień skóry z ciszy kręgów
zjednoczeni już w hierarchii w robieniu łokciami