14.02.2022

O strategii ekonomicznej pana cogito i nie tylko…

Wydaną w 2020 roku przez krakowski Instytut Literatury książkę Józefa Marii Ruszara Zapasy ze światem Zbigniewa Herberta. Esej o życiu pisarzy w czasach pierwszych sekretarzy z trudem można usytuować w obszarze tak popularnej obecnie biografistyki. Wynika to z badawczych preferencji autora, którego szczególnie zajmuje kwestia przenikania się zagadnień ekonomicznych z życiem i dziełami twórców. Zainteresowania te nie powinny czytelników dziwić, gdyż Ruszar jako wykładowca jezuickiej Akademii Ignatianum w Krakowie prowadzi zajęcia z ekonomii w literaturze, a problematyce literacko-ekonomicznej poświęcał już wcześniej swoje prace, między innymi szkic „Nie skurwiłeś się ani na cal”. Wolność i posiadanie w epistolografii Andrzeja Bobkowskiego oraz monografię Wytarty profil rzymskich monet. Ekonomia jako temat literacki w twórczości Zbigniewa Herberta, stanowiącą pozycję nowatorską i oryginalną w polskiej refleksji herbertologicznej.

Wytartym profilu rzymskich monet tytułowy problem badacz przedstawił przede wszystkim w oparciu o lekturę esejów Herberta, choć uwzględnił także ekonomiczną metaforykę pojawiającą się w jego wierszach i przywoływał fragmenty wywiadów oraz korespondencji. Poddając analizie wybrane teksty, stwierdził, iż dla poety – wielbiciela klasyków – istotny był zarówno duchowy wymiar kultury, jak i jej uwarunkowania materialne. Zarazem nakreślił portret Herberta jako apologety wolnego rynku i wolnej konkurencji nie tylko w gospodarce, lecz także w życiu kulturalnym. I – co ciekawe – pokazał, że autor Martwej natury z wędzidłem dostrzegał silny związek pomiędzy ekonomią a etyką.

Z identyczną koncepcją badawczą mamy do czynienia w najnowszej książce. Zresztą sam Ruszar w słowie wstępnym zaznacza, iż stanowi ona swoistą kontynuację poprzedniej publikacji. Tym razem jednak w obszernym eseju – podzielonym na rozdziały i podrozdziały – autor dowodzi, iż fascynacja gospodarką wolnorynkową w pisarstwie Herberta znalazła potwierdzenie w jego wyborach życiowych. Co więcej, zdaniem Ruszara to właśnie zamiłowanie do tak zwanej szarej buchalterii przyczyniło się w latach 90. do wybuchu ostrego sporu pomiędzy poetą a środowiskiem „Gazety Wyborczej”.

Z oczywistych powodów inny jest też w najnowszej książce materiał bibliograficzny: o ile w Wytartym profilu rzymskich monet obok tekstów Herberta przeważały publikacje z zakresu historii gospodarczej i zachodnich teorii ekonomicznych, w tym liczne prace anglojęzyczne, to w Zapasach ze światem… dominują obszerna korespondencja, jaką poeta prowadził z przyjaciółmi, rodziną i tłumaczami, oraz wspomnienia i wywiady. Przywołane zostały również opracowania biograficzne, niekiedy w celach polemicznych. Na przykład Andrzejowi Franaszkowi Ruszar zarzuca, że w swej dwutomowej publikacji poświęconej Herbertowi nie tylko zbytnio eksponował jego problemy alkoholowe, stany depresyjne i romanse, ale też wykazał się przesadną pobłażliwością wobec bezpardonowo atakujących poetę koterii. Jednocześnie autor Wytartego profilu…potwierdza słabość Herberta do konfabulacji, szczególne na temat jego bohaterskiego udziału w partyzantce AK.

Problematyka najnowszego eseju Ruszara dotyczy jednak przede wszystkim Herbertowskiego prekariatu, czyli strategii polegającej na rezygnacji ze stałego zatrudnienia na rzecz utrzymywania się z własnej twórczości. Zdaniem badacza był to ewenement nie tylko w skali ówczesnego PRL-u, gdyż „w przypadku poetów, którzy raczej nigdzie na świecie nie mogą utrzymać się z poezji, na ogół mamy do czynienia z pracą w redakcjach lub na uniwersytetach” (s. 51). Natomiast fakt, że Herbert nigdy nie uległ ideologicznemu zaczadzeniu, Ruszar łączy z jego wykształceniem ekonomicznym, bowiem poeta, studiując tuż po 1945 roku na Akademii Handlowej w Krakowie, miał możliwość uczestniczenia w zajęciach prowadzonych przez przedwojennych, a więc nieskażonych marksizmem, wykładowców. Dlatego w publikacji pojawia się konkluzja: 

Od razu należy stwierdzić, że bezwzględna krytyka Herberta dotycząca komunizmu wiązała się ze zdecydowanymi przekonaniami gospodarczymi, a nie tylko politycznymi – poeta nie dzielił wolności na polityczną i ekonomiczną, osobistą i obywatelską, uważał bowiem, że jedna warunkuje drugą (ss. 24–25). 

Zaakcentowany został także moralny wpływ Henryka Elzenberga, którego wykładów Herbert słuchał, studiując w Toruniu filozofię, i którego uważał za swego mentora.

Ocenę postawy życiowej poety, zarówno w czasach PRL-u, jak i w wolnej Polsce, wyraża już sam tytuł publikacji. Ruszar posłużył się w nim cytatem z wykreślonego przez Herberta wstępu do Antajosa, wskazując zarazem na mało znany fakt, iż autor Króla mrówek zafascynowany był Herkulesem oraz jego ponadludzką pracowitością – przy czym nie chodziło o słynne 12 prac, lecz o inne czyny dokonywane przez herosa na terenie mitycznej Grecji. Badacz, opierając się na zebranym materiale, dowodzi, iż wybrana przez Herberta strategia – także wiążąca się z pracowitością – umożliwiła mu bycie niezależnym. Zarazem Ruszar polemizuje z funkcjonującym w społecznej świadomości przekonaniem o biedzie poety, wpisującym się w paradygmat „chudego literata”. Wskazuje, iż mit ten, spopularyzowany w Polsce w kontekście sytuacji Mickiewicza i Norwida, a następnie młodopolskiej cyganerii, często nie przystawał do rzeczywistości. Odnosząc się do biedowania poety, zaznacza, iż z racji zniszczeń wojennych była to sytuacja dotykająca wielu ludzi. Dobrostanem cieszyły się wtedy przede wszystkim partyjne elity oraz twórcy popierający ustrój, Herbert zaś – najpierw jako student, a później jako początkujący poeta i publicysta – z różnym skutkiem próbował zapewnić sobie minimum potrzebne do egzystencji. Można domniemywać, że do utrwalenia owego mitu przyczynił się – często przywoływany w omawianym eseju – Dziennik 1954 Leopolda Tyrmanda, obejmujący zaledwie trzy miesiące i pisany w szczególnych okolicznościach, kiedy to po przejęciu w 1953 roku „Tygodnika Powszechnego” przez PAX Tyrmand i Herbert przestali publikować.

Wychodząc z założenia, iż czytelnik może mieć niepełną wiedzę na temat rzeczywistości peerelowskiej, w tym terroru stalinowskiego, Ruszar wybory autora Pana Cogito przedstawia na tle rozbudowanego kontekstu politycznego. Wskazuje też na dramatyczną sytuację młodego twórcy: 

Herbert miał ambicję bycia poetą i chciał żyć z pisania, a do tego potrzebował czasu na lektury i twórczość własną. W tym celu zapisał się także do Koła Młodych ZLP, co nadawało mu status pisarza oraz umożliwiało zarobkowanie w czasopismach, ale jednocześnie zmuszało do różnych kompromisów (s. 67). 

Toteż nie budzi wątpliwości uznanie za akt odwagi decyzji o wystąpieniu ze związku na początku 1951 roku, w czasach komunistycznego terroru – tym bardziej że „»ustawa o bumelantach«” groziła aresztem i skierowaniem do obozu pracy” (s. 96).

Autor wyjaśnia, że odejście Herberta w latach 1953–1957 od wolnorynkowej strategii egzystencji podyktowane było z jednej strony rezygnacją z publikowania wynikającą z przyczyn etycznych, z drugiej zaś – koniecznością poddania się obowiązkowi podjęcia pracy po studiach. Z przytoczonych listów wyraźnie wynika, iż myśl o byciu biuralistą wywoływała w poecie stan głębokiego przygnębienia. Posadę chronometrażysty w Inwalidzkiej Spółdzielni Emerytowanych Nauczycieli porzucił po kilku miesiącach, nie chcąc uczestniczyć w upodlaniu przez reżim przedwojennej inteligencji. Potem jako ekonomista w Centralnym Biurze Studiów i Projektów Przemysłu Torfowego zmagał się z poczuciem traconego czasu, praca ta wyjaławiała go intelektualnie i twórczo.

Rekonstruując postawę Herberta w czasach stalinizmu, Ruszar odpiera zarzuty krytyków oskarżających poetę o pójście na kompromis z związku z opublikowaniem przez niego kilku wierszy w antologii „…każdej chwili wybierać muszę”, wydanej przez PAX w 1954 roku. Zaznacza, że „w porównaniu z ówczesną socrealistyczną twórczością zbiór nie był najgorszy, a na tle poezji »pryszczatych« budził szacunek i ukazywał potencjał literacki środowisk niepartyjnych” (s. 85). Następnie dodaje, iż publikację ową można uznać za jeden z najwcześniejszych symptomów tak zwanej odwilży.

Tak Herbert, jak i krakowski literaturoznawca z dystansem odnoszą się jednak do polskiego Października, wychodząc z założenia, że wprawdzie odstąpiono wówczas od doktryny socrealizmu oraz zelżała cenzura, lecz krytykowano tylko tak zwane odchylenia, postawy ideologiczne zaś pozostały niezmienione. Trudno jednakże nie dostrzec, iż diametralnie poprawiła się sytuacja poety, który wcześniej biedował i korzystał ze wsparcia materialnego rodziny oraz przyjaciół, a w 1956 roku dzięki Stefanowi Kisielewskiemu otrzymał dobrze płatną pracę jako dyrektor administracyjny w Związku Kompozytorów Polskich. Pomocny okazał się także działacz katolicki – i zarazem mentor poety – Jerzy Zawieyski, który w czasach stalinowskich odmówił publikowania, na fali odwilży zaś został państwowym dygnitarzem, pomagającym często młodym twórcom. To on załatwił Herbertowi z puli ZLP kawalerkę w Warszawie. Poeta mógł też wreszcie współpracować z pismami literackimi, a wydanie Struny światła (1956) oraz Hermesa, psa i gwiazdy (1957) zagwarantowało mu wysoką pozycję na polskim parnasie. Co więcej, pojawiła się możliwość podróży na Zachód, dokąd wcześniej wyjeżdżali tylko partyjni literaci. Choć przyznane w 1958 roku przez Ministerstwo Kultury stypendium wynosiło zaledwie sto dolarów i miało wystarczyć na miesiąc pobytu w Paryżu, to Herbert powrócił do Polski dopiero po dwóch latach, odwiedziwszy także Anglię i Włochy.

Badacz podkreśla, iż czas ten poeta przeznaczył nie tylko na zwiedzanie, zbieranie materiałów do dalszej pracy literackiej oraz nawiązywanie kontaktów, w tym ze środowiskiem zakazanej w PRL-u „Kultury” Jerzego Giedroycia. Najistotniejsze było budowanie pozycji literackiej i finansowej, co okazało się możliwe za sprawą popularności, jaką Herbertowskie dramaty, a następnie wiersze, zdobyły w Niemczech Zachodnich, gdzie w tym okresie zaczęto się interesować literaturą tak zwanych demoludów. Do upowszechnienia twórczości Herberta przyczynił się wybitny tłumacz Karl Dedecius, który dbał, „by poeta wydawał w najlepszych niemieckich wydawnictwach, nie podpisywał niekorzystnych umów autorskich […]. Poza tym umiejętnie sterował zainteresowaniem niemieckich mediów” (s. 151). Dzięki współpracy z rozgłośniami i wydawnictwami Herbert mógł wcielić w życie strategię wolnorynkową. 

Oznacza to nie tylko, że żyje z tantiem, honorariów, tłumaczeń, odczytów, płatnych wystąpień na festiwalach poetyckich, z (zachodnich) nagród literackich i stypendiów, ale że również unika etatów w czasopismach i na uczelniach, nie mówiąc już o jakichkolwiek innych zatrudnieniach pozaliterackich. Znaczącym wyjątkiem jest roczny pobyt w Kalifornii, który pozwolił na zakup własnego mieszkania (s. 194).

W praktyce wiązało się to z „zapasami ze światem” w dwóch odmiennych ustrojach polityczno-ekonomicznych oraz wymagało od Herberta heraklesowej pracowitości. „Balansowanie na granicy dwóch światów umożliwiło mu funkcjonowanie w obu obszarach aż do 13 grudnia 1981 roku” (s. 146) – stwierdza badacz. Wydaje się jednak, iż należałoby tu raczej mówić o roku 1975, kiedy to Herbert po podpisaniu Memoriału ’59, będącego protestem przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, otrzymał zakaz publikowania w kraju i wyjechał na Zachód. Dodajmy, iż po powrocie z USA w 1971 roku poeta podpisał się pod Listem 17, skierowanym do ministra sprawiedliwości w obronie członków antykomunistycznej organizacji „Ruch”. Być może formę represji stanowiła trwająca trzy lata gehenna związana z zakupem mieszkania. Dowodzi tego list Katarzyny Herbert: „Adwokat mi powiedział, że nic nie może pomóc, bo mieszkanie, które kupiliśmy, przejął dla siebie »resort«” (s. 191). Natomiast lata 60. według podanych w książce informacji były dla poety czasem pod względem finansowym najkorzystniejszym. Publikował on wtedy w wielu pismach literackich w Polsce, wydał tomy Studium przedmiotu Napis oraz zbiór esejów Barbarzyńca w ogrodzie. Cenne źródło dochodów stanowiła też od 1965 roku ryczałtowa praca w kolegium redakcyjnym miesięcznika „Poezja”, korzystna zarówno dla czasopisma, bo zwiększała jego prestiż, jak i dla samego Herberta, gdyż nie wymagała obecności w redakcji, a jedynie terminowego nadsyłania tekstów. Poeta zrezygnował z niej w 1968 roku na znak solidarności ze zwolnionymi przyjaciółmi Marianem Grześczakiem i Arturem Międzyrzeckim.

Zarabiając również na Zachodzie, autor Barbarzyńcy w ogrodzie mógł w różnorodny sposób wspierać rodzinę w kraju. Jak przypomina Ruszar, dolar osiągał wtedy cenę mityczną, a w siermiężnym PRL-u większość dóbr była niedostępna. Toteż obszerne partie eseju dotyczą efektów Herbertowskiej strategii. Zarazem badacz zaznacza, iż trudno jest obiektywnie określić wysokość dochodów poety na Zachodzie z powodu braku wielu dokumentów, na przykład umów z wydawnictwami, będących tajemnicą handlową. Poza tym Herbert ukrywał zarobki w obawie przed ZAiKS-em, nazywając go „obrzydliwą instytucją”. W listach do Heinricha Kunstmanna, tłumacza dramatów, prosił, by honoraria za słuchowiska były przekazywane bezpośrednio. Uwzględniając pewne nieścisłości, Ruszar zakłada, że Herbert w latach 60. zarobił netto 30 tys. marek, choć jednocześnie zaznacza, iż „jest to suma zaniżona choćby z tego powodu, że nie bierzemy pod uwagę rozgłośni austriackich i szwajcarskich, o których listy tylko wzmiankują” (s. 143). Ponieważ wspomniana kwota niewiele mówi współczesnemu czytelnikowi ze względu na pojawienie się euro, autor na podstawie skrupulatnie zebranych danych o ówczesnej sile pieniądza wyjaśnia, iż była to suma wystarczająca na spokojne funkcjonowanie na Zachodzie.

Poza tym w latach 60. Herbert stał się popularny w Wielkiej Brytanii i USA. W 1968 roku w prestiżowym wydawnictwie Penguin Books ukazał się tom jego wierszy wybranych w tłumaczeniu Czesława Miłosza i Petera Dale’a Scotta, z przedmową Alfreda Alvareza, brytyjskiego poety, krytyka i przyjaciela Herberta. Przy okazji badacz zaznacza, że zabiegi Miłosza o popularyzację twórczości młodszego kolegi są mniej znane od przedsięwzięć Stanisława Barańczaka. A przecież sam późniejszy noblista uważał w latach 60., że w Ameryce pełni „rolę politologa, akademickiego wykładowcy, w najlepszym razie – tłumacza wierszy Zbigniewa Herberta”A. Franaszek, Miłosz. Biografia, Znak, Kraków 2011, s. 549.[1]. Dodajmy, że w 1965 roku dzięki pomocy Thomasa Mertona twórca Doliny Issy opublikował antologię Postwar Polish Poetry, w której znalazło się osiemnaście wierszy Herberta, czyli „trzy razy więcej niż samego autora antologii”Tamże, s. 663.[2].

Lektura Zapasów ze światem… uświadamia też czytelnikom, jak kolejne wydania utworów Herberta przekładały się na stan jego finansów. Korzystając z ogólnodostępnych źródeł, Ruszar sporządził i zamieścił w swej książce – w układzie tabelarycznym, z podziałem na dekady – wykaz dochodów poety w dolarach i markach zachodnioniemieckich. Z zestawienia wynika jednoznacznie, iż Herbert przez lata bez problemu utrzymywał się z pisania, pewien niedostatek zaś mógł się pojawić tylko z powodu reinwestycji kapitału związanej z zakupem ogromnej liczby książek i podróżami. Problemy finansowe dotknęły natomiast poetę po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego i spowodowane były jego odmową publikacji w państwowych mediach, podczas gdy wydawnictwa podziemne nie płaciły honorariów. Drugą przyczyną był coraz gorszy stan zdrowia, uniemożliwiający intensywną pracę. Źródłem utrzymania stały się dla Herberta przyznawane na Zachodzie nagrody, stypendia i wznowienia utworów oraz publikacje w paryskiej „Kulturze”, która w 1983 roku wydała Raport z oblężonego miasta, a w 1990 Elegię na odejście. Badacz odnotowuje: 

W maju 1986 roku właśnie tego rodzaju zasiłek (stypendium Open Society Foundation George’a Sarosa w wysokości 10 tysięcy dolarów) umożliwił Herbertom osiedlenie się w Paryżu, zwłaszcza że otrzymali tanie komunalne mieszkanie od ówczesnego mera Paryża, Jacques’a Chiraca (s. 163).

A kiedy w 1992 roku ciężko chory poeta powrócił do Polski, istotną część jego dochodów stanowiły nagrody. Jednakże sytuacja materialna była trudna, gdyż po hiperinflacji w 1989 roku ustalony został stały kurs dolara, co z jednej strony umożliwiło Polakom wyjazdy na Zachód w celach turystycznych, z drugiej zaś – przyczyniło się do stopnienia oszczędności dewizowych. Herbert mógł wprawdzie poprawić swą kondycję finansową dzięki otrzymanej w 1991 roku Nagrodzie Miasta Jerozolimy, lecz przeznaczył ją na miesięczny pobyt w Izraelu, gdzie najbardziej „fascynował go los żydowskich powstańców i obrona Masady” (s. 202). Ruszar wyjaśnia, że wyprawa owa była standardową reinwestycją kapitału, a nie – jak uważali przyjaciele poety – dowodem na rozrzutność. Przywołuje też przejmujący liryk Do Yehudy Amichaja, w którym Herbert antycypuje swój los tułacza także w wolnej Polsce.

Od pierwszych stron omawianej książki przewija się kwestia konfliktu jej bohatera z wpływową „Gazetą Wyborczą” i Czesławem Miłoszem. Ruszar, opisując szczegółowo sytuację i postawę Herberta w latach 50., podkreśla, iż miał on prawo do krytyki elit w ostatniej dekadzie XX wieku. A swoje poglądy poeta wyrażał na łamach „Tygodnika Solidarność”, co więcej, także w latach 90. oficjalnie wydano – opublikowaną pierwotnie w 1986 roku przez podziemne wydawnictwo Nowa – Hańbę domową Jacka Trznadla. Już w latach 80. wywiad z Herbertem zatytułowany Wypluć z siebie wszystko wywołał w środowisku artystycznym konsternację. Po transformacji zaś spór rozgorzał ze zdwojoną siłą. Ruszar, mając świadomość, że współczesny czytelnik może nie do końca znać kontekst tych wydarzeń, przypomina, iż Herbert szedł pod prąd dominujących wówczas ocen, sprzeciwiając się zbyt łatwemu usprawiedliwianiu komunistycznej przeszłości pisarzy i polityków. „Środowisko »Gazety Wyborczej« nie przebaczyło poecie wypowiedzi na temat »hańby domowej« oraz wysuwanych przez niego oskarżeń o współpracę z postkomunistami po 1989 roku” (s. 204). Autor Zapasów ze światem… konkluduje, że największe oburzenie elit wzbudził kierowany wobec nich zarzut chciwości, związany z ekonomicznym uprzywilejowaniem, jakim cieszyli się w PRL-u. Podaje przy tym przykłady materialnych korzyści osiąganych przez ówczesnych „inżynierów dusz” za mentalne zniewolenie narodu. Nie ma tu miejsca na wyliczanie owych profitów, lecz celnie określa je cytat z Miesięcy Kazimierza Brandysa: „W kraju więziono akowców, łódzcy robotnicy jedli ziemniaki i kluski. Artyści wiedli życie białych w kolonialnym mieście” (s. 103).

Zapasach ze światem… zostały odnotowane liczne ataki, inwektywy i pomówienia wymierzone w Herberta, a także próby deprecjonowania zarówno twórczości, jak i osoby poety, które nie ustały także po jego śmierci. Swoistym przykładem ostracyzmu była też reakcja na przyznanie Herbertowi w 1995 roku przez amerykańską Fundację Ingersoll Nagrody im. T.S. Eliota. Badacz przywołuje opinię Ewy Thompson, literaturoznawczyni z uniwersytetu w Houston: 

Finansowo było to pokaźne wyróżnienie, postawiło ono również Herberta w szeregu rozpoznawalnych w konserwatywnych kręgach Ameryki autorów wysokiej klasy. […] Ci polscy intelektualiści, którzy mogliby postarać się o trochę rozgłosu z okazji owej nagrody, bali się zapewne narazić Michnikowi (s. 199). 

Czytelnik może odczuć paradoksalność tamtej sytuacji: oto poeta uznawany od publikacji Raportu z oblężonego miasta za duchowego przywódcę demokratycznej opozycji staje się w wolnej Polsce persona non grata. O ironii losu świadczy też inny fakt związany z wyróżnieniami: otóż Herbert otrzymał wszystkie – poza Noblem – najważniejsze nagrody literackie w Europie. Nasuwa się więc pytanie: a w Polsce? O nagrodach państwowych milczy historia (s. 164).

Bez wątpienia o autorze Struny światła napisano wiele, jednakże Józef Maria Ruszar pozwala spojrzeć na jego dramatyczny los z innej strony. I, co więcej, udowadnia istnienie związków pomiędzy ekonomią a aksjologią. Zresztą krakowski literaturoznawca ma w dorobku inne, równie inspirujące i intelektualnie pobudzające, prace o twórczości swego ulubionego poety. Warto też wspomnieć, że od 2004 roku organizuje międzynarodowe konferencje naukowe pod nazwą Warsztaty Herbertowskie oraz wydaje serię naukową „Biblioteka Pana Cogito”, poświęconą nie tylko bohaterowi omawianej publikacji, ale również innym znaczącym poetom żyjącym w II połowie XX wieku i w XXI stuleciu. Czytelników „Akcentu” może zainteresować, iż kilka pozycji z tej serii ukazało się nakładem lubelskiego Wydawnictwa Gaudium. Natomiast miłośnicy utworów autora Ocalonego powinni sięgnąć do opublikowanej w 2019 roku książki Mane, tekel, fares. Obrazy Boga w twórczości Tadeusza Różewicza. Ruszar polemizuje w niej z popularną wśród badaczy koncepcją, iż Różewicz starał się zastąpić wiarę etyką. Interpretując wiersze w kontekście filozoficznym i biograficznym, podkreśla znaczenie dominujących w nich motywów chrześcijańskich. Podważając przekonanie o ateizmie poety, wskazuje, że dramatycznie przeżywał on poczucie obcości Boga.

Pierwodruk: „Akcent” 2021, nr 3.

Numer czasopisma zawierający recenzję można zakupić na stronie „Akcentu”.

Józef Maria Ruszar, Zapasy ze światem Zbigniewa Herberta. Esej o życiu pisarzy w czasach pierwszych sekretarzy, Instytut Literatury, Kraków 2020.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Wiesława Turżańska, O strategii ekonomicznej pana cogito i nie tylko…, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...