Optymizm jest chorobą, jak dżuma
Optymizm trąci szaleństwem i kłamstwem:
uszminkowany, upudrowany oszust uśmiecha się
z pustego domu.
Zaprasza cię do środka i pokazuje atrapy:
– Jedz! – mówi, wiedząc, że jabłka i gruszki tekturowe,
ananasy z gipsu, banany z plastiku.
Pieniądze też sztuczne, czeki bez pokrycia,
złoto tylko z koloru jest złotem.
– Chodź! – wzywa w rewiry uproszczeń – Tu
żyje się bezpiecznie i łatwo.
Jeśli się zgodzisz – przemaluje cię, wypieści,
aż staniesz się gładki i lśniący.
Jeżeli się nie zgadzasz, też ochlapie cię
farbą swego uniesienia radosnego.
On nawet szczątki zabitych ubiera w schludne
kostiumy, by wyglądały poprawnie.
– Jak się czujesz?
– Doskonale! – grzmi odpowiedź.
I tylko szczur zdychający wśród tekturowych przysmaków
jest prawdziwy – zanim wyrzuci go do śmieci.
Dżumę nazywasz epidemią.