padają jedna za drugą królewskie sosny
zarżnięte motorową piłą
na maszty najwspanialszych jachtów którymi twoi kompani opływając bornholmską wyspę ruszą razem z tobą na północne i norweskie morze a może nawet przy sprzyjającym północnym wietrze mijając cienie dawnych konkwistadorskich żaglowców zawijających do tajemniczego Kadyksu dotrą najpierw do skalistego wybrzeża Kalist a później śladem greckich żeglarzy do stolicy walecznych Achajów pokłonić się greckim bogom których ołtarze każdego roku depczą miliony par markowego obuwia
na kuchenny stół po którym być może potoczą się żółte i czerwone jabłka prosto z drzewa które zasadziłeś własną ręką blisko swojego wiejskiego domu a potem mebel ten będzie już tylko kłopotliwym spadkiem dla twoich nowoczesnych dzieci które owoce kupują wyłącznie w hipermarkecie
na zapałki i ich zmyślne pudełeczka na których dzisiaj nie wypisuje się haseł że dziecko i zapałki to pożar bo dzieci nasze mają już zabawki o wiele bardziej groźne niż banalne patyczki powleczone z jednej strony siarką
na papier którego przecież tyle potrzeba by mogła się ukazać poranna gazeta dla każdego który chce wiedzieć że na drugim końcu planety jednocześnie bezpowrotnie giną kolejny bogu ducha winien przechodzień i innemu bogu winny ducha terrorysta
na trumnę która zgnije razem z twoim martwym ciałem
Tekst został pozyskany w ramach programu Tarcza dla Literata.