22.02.2022
Papiery
Cały ten dzień jest obecny jak nabrzmiała próżnia.
Zmiecione papiery ulatują z wiatrem.
Kawałki, śmieci, wirowanie. Przejdzie
niekiedy starzec niewidomy, trafi
laską jak prętem. Królowanie, zbiory.
Próżnia. Czas brodzi w śniegu jak pies.
Jak sprzeczny żywioł, który ucieka
bezwolnie w wytrzymałość traw.
Nie pamiętam, kiedy przeszedłem przez zaspę.
Nie wiem, kto ją rozwarstwił, kto przebił muł
i pokochał szlam. Nie wiem, kto mnie pokochał.
Który prąd mi rysuje jak szklany ołówek?
Śmieci. Podobno, jeśli zmrozisz oczy – będzie trochę lżej.
Gdy wytrącisz oddech, nagi jak hieroglif.
Gdy szukasz stałego miejsca.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej Kulis, Papiery, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022