Ulica Starowarszawska
i te mleczne których nie dotknęły promienie
słońca ani kremowe specyfiki ukręcone
domowym sposobem zmieniające kolor
skóry ani szorstkie palce naelektryzowane
tajemną przyjemnością i te brzoskwiniowe
gładkie i błyszczące opasane powyżej kostki
cienkim złotym łańcuszkiem
i te poranione szkłem z potłuczonych
szyb pogryzione przez psy posiniaczone
rozorane kolczastym drutem w bawełnianych
rajstopach przesłonięte długimi spódnicami
nieśmiałe lękliwe odprowadzane wzrokiem
stojących w bramach wyrostków katolickie
żydowskie ruskie obmyte w Strawie
i te metafizyczne w szpilkach i w japonkach
w za dużych trzewikach kaloszach bose
i brązowe smagnięte pokrzywami trudne
do opisania i te niezbyt zgrabne ciężkie
i zmęczone setki tysiące stąpających
przez lata w rozpylonym sierpniowym
słońcu po gorącej jak chleb ulicy
Tekst został pozyskany w ramach programu Tarcza dla Literata.