Uśmiech matki
To były bliźniaki: powiedzieli jej potem
chłopiec oddychał trzy minuty dłużej
tylko że dziewczynka od razu
ani się zdążyły zmęczyć
i ciepło, i miękko, i biało, i jasno było
Pani poleży, pani odpocznie, pani zje, pani trzeba
pani tabletkę, pani drugą, pani zastrzyk
pani spokojna teraz
A cóż robić z takim pakunkiem z dwiema głowami
przecież to kłopot i wózek szerszy, i jedzenia tyle
Wypuszczona na ulicę, rozgląda się jak szpak
to tędy do domu, to tamten, w parku, z różami
lipą, żywopłotem, jabłoniami, z wysokimi oknami
Nareszcie w swoim cichym mieszkaniu
trochę jest zdziwiona, że tak trudno to wszystko
Musi: zgina głowę, chwyta pierś wargami i karmi się
mlekiem jak wystudzone niemowlę
Zawsze przed dziesiątą wyjeżdża na spacer
Z dzikim chichotem trójgłowej lalki
spuszcza budkę wózka
i odsłania twarz przed słońcem
A zęby ma nad wyraz zdrowe