15.07.2022

Villona pamięci

Byłem u źródła, gdyś konał z pragnienia,

zębem dzwoniłem twoją dzieląc trwogę,

gasiłem płomień nędznego sumienia,

o pojednanie twe prosiłem z Bogiem.

Ukryty w gąszczu lęków i przesądów,

w objęciach obaw i matni rozpaczy,

niebaczny ludzkich przygan i osądów,

mówiłem: uwierz, można żyć inaczej!

Odrzuć zwątpienia, w blasku jasność kochaj,

gdy tylko możesz, szczerze się uśmiechaj.

Gdy krzywdzi cię kto, rozpaczaj i szlochaj,

lecz smutki odrzuć, zwątpienia poniechaj!

Ty, grzejąc palce nad zgasłym ogniskiem

i pociągając łyk z butelki pustej,

za nic żeś miewał rady moje wszystkie,

rzekłeś: nadejdą dla mnie lata tłuste!

Dłoń wtedy ścisnę, szczęściu uciec nie dam,

kiedy rozewrę i nicość zostanie,

wtedy i diabłu swą duszę zaprzedam,

on duszy mojej wnet uciszy łkanie.

Chciałem cię tulić, ogrzać w cieple serca,

druhem też uznać, gdy toczą się wieki.

Tyś myślał wonczas: nie brat, lecz oszczerca

i patrząc na mnie spuszczałeś powieki.

Czytałem strofy twego „Testamentu”,

boginek imię tropem mym kroczyło,

Księżyc spoglądał z niebios firmamentu,

życie jak przyszło, tak i się skończyło.

Wlokę się tedy w smutnych muz ogonie,

sprzeczności ganiąc, tęskniąc prostej drogi.

Po niej dziś kroczysz - Franciszku Villonie.

Wszak wśród poetów też bywają bogi.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Stefan Trzos, Villona pamięci, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...