Nowy Napis Co Tydzień #228 / Granica prawdopodobieństwa w „Ucieczce niedźwiedzicy”
Opowiadania zamieszczone w zbiorze Ucieczka niedźwiedzicy Joanny Bator można czytać jako osobne utwory. Szybko jednak okazuje się, że teksty są ze sobą powiązane różnymi nićmi. Duża część postaci występujących w tym zbiorze to bohaterowie innych utworów autorki, którzy wracają w opowiadaniach, by do swojej historii dopisać didaskalia, opowiedzieć je z innej perspektywy, dokończyć zawieszone wątki. Świat literatury Joanny Bator zbudowany z różnych utworów okazuje się spójny, a poszczególne postaci nie tylko zawracają z innych historii, lecz także zostawiają ślady w różnych opowiadaniach wewnątrz tego zbioru. Część postaci występuje w kilku utworach – czasem w roli bohaterów pierwszoplanowych, a innym razem jako pozornie mało znaczące tło opowieści. W tytułowym opowiadaniu znów spotykamy Mariannę Polną, czyli Bunię z Gorzko, gorzko, chociaż tutaj jest dużo młodsza niż w powieści. Bohaterowie w swoich historiach, prowadzonych z pozycji narracji pierwszoosobowej, poruszają się w świecie znanym z utworów Joanny Bator. Mieszkają między innymi w Wałbrzychu, Podkowie Leśnej i Warszawie, żyją w mało wystawnych wnętrzach, a ich rodziny borykają się z charakterystycznymi problemami. Większość opowiadań rozpoczyna się od fragmentu wprowadzającego retrospektywną pozycję wobec dalej przedstawionych wydarzeń. Utwory zebrane w tomie dotykają frapujących tematów w typowym dla autorki stylu i oczarowują trafnością spostrzeżeń.
Chociaż kolaż nakładających się wydarzeń, miejsc i postaci jest przygotowany bardzo drobiazgowo, a odnajdywanie kolejnych informacji o bohaterach wciąga czytelnika w pasjonującą grę, ostatecznie nie wszystkie wątki mają zakończenia – do odkrycia niektórych tajemnic nie ma żadnych wskazówek. Bohaterka jednego z opowiadań zauważa zresztą: „Nie wpadamy na siebie ani w ogóle na nic przypadkowo, tłumaczyła z pasją Ewelina, tylko uparcie podążamy pajęczyną ścieżek, która nas do siebie przyciąga i łączy. Nie ma przyczyn i skutków, jest tylko sieć”
Moja opowieść była zwyczajna, nie licząc zamkniętego pokoju brata Adasia, który zmarł na długo przed moimi narodzinami, ale każda rodzina ma taki pokój, realny albo symboliczny […].
Sytuacja filmowa – niejedna historia ma taki początek
Jedną z historii opowiada mistrzyni świeckich ceremonii pogrzebowych, która przeprowadza się do rodzinnego domu odziedziczonego po zmarłych rodzicach. Szeregowiec, który zatrzymał się w poprzedniej epoce, dokumentujący życie zmarłych niedawno właścicieli (od lat pogrążonych w stagnacji), staje się dla kobiety sceną ważnych wydarzeń. Wokół pojawia się sporo pytań – dlaczego kobieta jest samotna? Czy śmierć własnych rodziców jest łatwiejsza do oswojenia dla kogoś, kto sam organizuje pogrzeby? Jak radzić sobie z ciągłym kontaktem z żalem i stratą? Do domu bohaterki z ogrodu przychodzi żółw, który mówi po angielsku. Okazało się, że zwierzę umie gromadzić oraz usuwać smutek, więc staje się towarzyszem w przeżywaniu emocji po dniu pracy i w odniesieniu do własnej żałoby. Kobieta rozwija swoje usługi zawodowe, a wieczorami oswaja smutek w rozmowach z żółwiem. Wiele w tym opowiadaniu miejsc wspólnych z Purezento – powieścią autorki z 2017 roku z wątkami japońskimi. Bohaterka skupia się na codziennych czynnościach, kupowaniu warzyw i owoców dla mieszkańca skorupy, przygotowywaniu pogrzebów, aż do momentu, w którym zauważa miejsce na nowy początek. Rzeczy ważne i przyciągająco piękne, ale jednocześnie dojmująco proste, na których koncentruje się kobieta, wiążą się z naturą. Kiedy po ponad roku wspólnego życia bohaterka mówi, że szczęście jest spokojem ducha i nie musi mieć związku z radością ani zewnętrznymi warunkami, a o rodzicach coraz częściej myśli ze „współczuciem i smutkiem głębokim jak Rów Mariański” – staje się jasne, że żółw wykonał swoje zadanie. Zwierzę opuszcza dom bez pożegnania.
W Starych butach narratorką jest żona Michała, która opowiada historię ich rozstania. Rozstania zbyt bolesnego, by małżonkowie chcieli się z nią konfrontować. Scenerią dla wydarzeń jest Kreta, na którą wyjechali, by odpocząć i którą ostatecznie zamieszkują z braku sił na szczerość. Zniknięcie mężczyzny zdecydowanie ucina przeszłość, a poszukiwania z czasem przeradzają się w oswajanie bolesnej prawdy o porzuceniu. To, co łączy parę mimo rozstania, to mieszanka czułości, zrozumienia oraz szacunku, przykryta jakąś warstwą niezgody, rezygnacji i dojmującego braku nadziei. A może to historia w równej części o bolesnym rozstaniu bez słowa, jak i o odnajdywaniu spokoju oraz budowaniu życia na nowo? To zresztą kolejny motyw wspólny dla wielu opowiadań – wybory dyktowane silną potrzebą wolności przeplatają się tu z funkcjonowaniem w świecie, w którym niewiele można zmienić, już jakoś ustawionym, przez coś zdeterminowanym.
Wędrówka postaci między utworami sprawa, że teksty zebrane w Ucieczce niedźwiedzicy tworzą jedną opowieść. O czym? O szukaniu wolności, o smutku oraz o niepozornych w pierwszym wrażeniu bohaterkach i ich światach na granicy prawdopodobieństwa. Wiele elementów świata przedstawionego w opowieści pochodzi z tajemniczych krain, na styku tego, co możliwe i niemożliwe, wiadome i niewiadome, przedstawione i dopowiedziane. To historie o byciu w połowie drogi, o momencie przejścia, o bohaterach determinowanych przez niezgodę, niewygodę, frustrację. Fragmenty ich doświadczeń opisane w zbiorze nie mają ambicji opowiedzenia losów całych rodów, to raczej barwne i decydujące wątki wyjęte z większych opowieści. W opowiadaniach Bator widzimy bohaterów na zakręcie, gdy jeszcze nie wiadomo, w którą stronę pójdą dalej, ale podjęcie jakiejś decyzji jest już nieuniknione.
J. Bator, Ucieczka niedźwiedzicy, wydawnictwo Znak, Kraków 2022.