Nowy Napis Co Tydzień #253 / Recenzja tomu poetyckiego „Niemożliwe spotkanie” Bartłomieja Józefa Kucharskiego
Na początek warto przywołać słowa spisane przez Jadwigę Malinę, polską poetkę, członkinię Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, laureatkę wielu nagród poetyckich. Malina tak oto pisze o tomie Kucharskiego:
Czy to możliwe, by wierzyć, gdy sypie się świat? Wydobywać spod zgliszczy drobinki dobra? Tracić i opłakiwać, a mimo to mieć nadzieję? Tom Bartłomieja Kucharskiego, o którym sam pisze, że powstawał w trudnym dla Autora czasie, udowadnia, że tak. Nie jest to jednak prosta historia. Autor snuje opowieść o człowieku, który wbrew przeciwnościom, chce sprostać podjętemu zobowiązaniu. Widzimy ten wysiłek. Prawie go dotykamy. W pewnym momencie zdając sobie sprawę, że czytamy także o sobie. O własnych lękach, tęsknotach i ograniczeniach. Żyć w prawdzie. Kochać. Wybaczać. Czy nie z tym mierzymy się każdego dnia? Czy nie tego właśnie pragniemy? Dokonać niemożliwego. Dotrzymać danego słowa.
Malina, sama przecież poetka, dwukrotnie nominowana do Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, a także do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej, odnajduje w Niemożliwym spotkaniu ogromne pokłady wewnętrznej, osobistej walki o podtrzymanie nadziei, wiary, o wierność zobowiązaniom. Jakim? Z pewnością tym wobec siebie, świata, ludzi, wreszcie Boga. Ale czy ta walka toczona przez poetę oznacza walkę stricte duchową i czy jego literatura ma charakter jawnie religijny? Nie do końca. Trudno oczywiście nie uciec od tego typu interpretacji, skoro autorem jest zakonnik, karmelita bosy. Ale zarazem uważne przyjrzenie się wierszom zawartym w Niemożliwym spotkaniu sprawia, że zobaczyć w nich można nieprzebrane pokłady emocji i wrażliwości, przykłady walki toczonej nieustannie, przede wszystkim z samym sobą, w różnych wymiarach. Spójrzmy na tytułowy wiersz z tego tomu.
Nad brzegiem tamtego morza,
do którego codziennie zbliżam się
milimetrami nieustannego pragnienia,
spotkałem dzisiaj nieznajomego
Pomyślałem, że mógłby być moim
Przyjacielem. Moglibyśmy rozmawiać
o filozofii dialogu, czytać wiersze,
milczeć przy wschodzie słońca.
Pewnie i on zapisuje siebie
w kolejnych wersach, miałbym
radość słuchania ich jako pierwszy.
W tle naszej przyjaźni brzmiałby
Bach i Mozart, a także szum morza.
Niestety nieznajomy odszedł
daleko bez żadnego słowa.
Zrozumiałem, że i tym razem
brzegi tamtego morza są moim
samotnym trwaniem. Byciem
sam na sam wobec milczenia Boga.
Wiersz ten odczytać można jako – z jednej strony – metafizyczne doświadczenie relacji z absolutem, jako poszukiwanie więzi, która mogłaby połączyć jednostkę z czymś wyższym, większym, głębszym. Ze strony drugiej zaś można interpretować powyższe wersy jako filozoficzną refleksję nad możliwością takiego spotkania, nad tym, kogo, co i jak można dojrzeć w Innym (w wierszu pojawia się zresztą bezpośrednie nawiązanie do filozofii dialogu). Być może ten wiersz to lament zakonnika nad tajemnicą milczenia Boga, wyrażenie bólu trwania w wierze, przypominającej wieczną, samotną podróż po morzu (ku morzu). A może jest to emocjonalne wyznanie wskazujące na osobistą samotność, potrzebę realnej międzyludzkiej relacji?
Jak nietrudno zauważyć, utwór Kucharskiego to tylko z pozoru klarowny obraz przynoszący religijne treści. W istocie pod tą literacką konstrukcją kryje się o wiele więcej humanistycznych refleksji, często subtelnych i nieoczywistych. Pokuśmy się w tym miejscu o jeszcze jeden przykład. Zgoła odmienny, bo odnoszący się tym razem do kwestii bardzo aktualnych, a zarazem mocnych, które na początku lat dwudziestych XXI wieku nie mogą pozostawić obojętnym nikogo. Oto fragmenty wiersza Uchodźcy:
do poznańskiego
ogrodu zoologicznego
nadszedł transport
z Kijowa i Odessy
lwy i tygrysy
w specjalnych
transporterach
przez setki kilometrów
narażone na ataki
ludzkich drapieżników
odbyły pielgrzymkę
pokoju
św. Franciszek
rozradował się
że zwierzaki
znalazły polityczny
azyl
[…]
Z jednej strony ascetyczny, surowy minimalizm, a z drugiej – nieszablonowe podejście do wojennego tematu: ujęcie grozy wojny poprzez zupełnie niespodziewany aspekt. A przy tym jest to spojrzenie, które nie jawi się jako fałszywe czy groteskowe. Obraz transportowanych zwierząt tworzy swoistą dychotomię ze światem ludzi – światem pełnym przemocy, brutalności, niesprawiedliwości. Tymczasem zwierzęta, przecież nieświadome wojny i jej kontekstu, odbywają „pielgrzymkę pokoju”. Kucharski w swoim wierszu ukazuje tym samym bestialstwo i grozę wojny, wykorzystując element nieswoisty, ale zarazem zgoła nieprzypadkowy. Nie posługuje się przy tym nadmiarem słów, prezentując odbiorcy bardzo skromny wiersz wolny.
To nie jedyny obraz wojny toczącej się w Ukrainie, który proponuje poeta. Wiele podobnych wojennych pejzaży, odmalowanych poetyckim językiem, odnajdziemy w utworach zgrupowanych w minicykl Wiersze wojenne. Nierzadko są to wiersze zawierające opisy sytuacji wstrząsających, wręcz drastycznych. Przykładowo w Schronie czytamy o skrzypaczce z orkiestry symfonicznej, która została w swoim kraju. W chwilach, gdy w mieście wybrzmiewa dźwięk syren alarmowych, dziewczyna zbiega po schodach do schronu. Tam gra ku pokrzepieniu przerażonych ludzi.
Jak widać, Kucharski nie tworzy nadmiernie skomplikowanych konstrukcji poetyckich. Jego wiersze to raczej odbicia różnorakich osobistych refleksji, które autor przekłada na proste językowo formy. Czy to źle? Nie – ta prostota pozwala z łatwością odnaleźć się w przedstawianych przezeń narracjach, zrozumieć przekaz, który Kucharski zawiera w swej liryce.
Jeżeli ktoś myśli, że tom zakonnika jest jego debiutem, to jest w błędzie. Urodzony w 1966 roku w Sochaczewie karmelita bosy to autor dziewięciu tomików poetyckich. W jego dorobku znajdują się między innymi Wieczór nad Wisłą, Noce i dnie czy Nocny spacer po ogrodzie. Poeta należy do krakowskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, jest także autorem popularnonaukowych książek z dziedziny duchowości chrześcijańskiej. Wydał między innymi Małą Arabkę. Oblubienicę Ducha Świętego o błogosławionej Mariam Baouardy, Boskie Teresy o kobietach karmelu połączonych tytułowym, wspólnym imieniem czy Kobiety Bożego Miłosierdzia – rzecz o religijnych doświadczeniach siedmiu różnych bohaterek, w tym świętej Teresy od Dzieciątka Jezus i świętej Faustyny Kowalskiej.
Nie może więc dziwić pierwiastek duchowy zawarty przecież niejednokrotnie w wierszach autora, także tych z omawianego tomu. Zarazem Kucharski nie ucieka w swych lirykach od tematów trudnych, jak choćby zmaganie się duchownego z wyzwaniami, jakie niesie ze sobą celibat. Jak pisze w wierszu o takim właśnie tytule:
pozbawiony dotyku
odarty z pieszczoty
wyzuty z pocałunku
żyję jak asceta który
dla Boga wykastrował się
czy jestem szczęśliwy?
odpowiedzią są kwitnące
magnolie o majowej porze
nic więcej
Wyznanie zawarte w tym utworze przynosi szczerość, dosłowny opis emocji towarzyszących samotności związanej z celibatem. Zarazem próżno tu szukać złorzeczenia na los, złości, gniewu, krytyki tytułowej formy życia. Wiersz staje się raczej intymnym zapisem cichej akceptacji, wręcz afirmacją życia skoncentrowanego na wartościach duchowych. Jednocześnie nietrudno doszukać się w tym utworze autentyczności, żywego przeżywania trudu pozbawionego moralizatorstwa. Tak właśnie jest w tej poezji – nie ma tu niepotrzebnych komplikacji, zbędnych stylizacji, ale nie ma też źle pojętego kaznodziejstwa.
Piotr Müldner-Nieckowski, jeden z redaktorów serii Biblioteka Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, w ramach której wydany został omawiany tomik, napisał kiedyś o wcześniejszym tomie Kucharskiego, Nocnym spacerze po ogrodzie:
Zbiór wierszy Bartłomieja Józefa Kucharskiego to delikatna, że nie powiem koronkowa opowieść pisana prostymi komunikatami o tym, co wydawałoby się wiemy, co znamy. A jednak żaden z nich ani trochę nie trąci banałem, nie jest pusty. Każdy niesie ogromną energię ducha. Wszystkie zachęcają, zdumiewają urodą prostoty i odkrywania nowości w tym, co wydawałoby się, jest takie oczywiste.
Podobnymi słowami można by podsumować Niemożliwe spotkanie. Prostota a zarazem niespodziewany labirynt, do którego prowadzą czytelnika ścieżki tego utworu. Energia ducha, ale także odsłanianie intymnych zakamarków duszy. Poezja duchowa, ale także głęboko humanistyczna. Poezja, w której autor pochyla się nie tylko nad swoim powołaniem kapłańskim, wojną czy problemami filozoficznymi, ale dotyka także poważnego tematu śmierci w bardzo prywatnym i jednoznacznym kontekście – odchodzenia matki. Ma to miejsce w partii książki zatytułowanej Pożegnania. Spójrzmy na wiersz Wybór z tej właśnie części tomiku.
Trzeba było dokonać wyboru
jak to zwykle bywa w życiu.
Trzeba było wybrać Mamie
trumnę spośród kilkunastu
prezentowanych w zakładzie.
Wybrałem wystruganą z olszyny,
kierując się intuicją,
że jest to drewno trwałe.
Mama przepłynie Styks
in paradisium w trumnie
olszynowej, łóżku wiecznego snu.
W tym wierszu trumna staje się niejako zwornikiem, w którym jak w soczewce skupiają się odmienne problemy. To ekwiwalent nieuniknionej podróży czy raczej kresu egzystencjalnej drogi. To symbol rytuału przejścia, a także prozaiczny, materialny element świata doczesnego, który zmusza syna do aktywnego działania w obliczu rozgrywających się przecież właśnie spraw ostatecznych. Wybór olszyny, czyli trwałości, odczytać można jako chęć mentalnego połączenia świata materialnego z niematerialnym – ten pierwszy zapewnia byt w wieczności. Zarazem można potraktować ten fragment jako delikatnie zarysowaną ironię – jakież ma znaczenie wybór drewna, na którym przepłynie się Styks?
I tak to jest z wierszami Bartłomieja Józefa Kucharskiego – odznaczają się tyleż prostotą, co bogactwem znaczeń. Są bezpretensjonalne, ale przy tym głębokie. Osobiste, ale dotykające wielu uniwersalnych problemów. W Niemożliwym spotkaniu Kucharski pokazuje, że poezja może być przystępna, a jednocześnie poruszająca. Że czasem potrzeba tak niewiele, by dokonać niemożliwego.
Bartłomiej Józef Kucharski, Niemożliwe spotkanie, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Kraków 2023.