Do głowy Pana Tavaresa przychodzi Pan Valéry, rzecz jasna z Panem Głową.
A potem jeszcze i Pan Henri, i Pan Brecht, i Pan Keuner obok Pana Brechta, i Pan Juarroz, i Pan Kraus.
Ponoć wcześniej byli tu i Musil, i Beckett, i Profesor Barthes. A jeszcze zbliża się Pan Walser. I Pan Calvino widzi jeszcze jak on sam przychodzi do głowy Pana Tavaresa.
— Co my wszyscy tu robimy? — zastanawia się Pan Calvino.
— Dlaczego jesteśmy właśnie w tej głowie, w głowie Pana Tavaresa? — pyta wszystkich po kolei.
— Opowiadamy tu historie fałszywe — mówi Pan Valéry.
— Ale dlaczego w głowie Pana Tavaresa? — domaga się Pan Calvino.
— A dlaczego nie? — retorycznie odbija piłeczkę Pan Kraus.
I zgryźliwie dodaje — Skromność jest prawem artystów…, próżność ich obowiązkiem. Pan Tavares zaprosił nas do swojej głowy i myśli w swojej głowie wspólnie z nami. Powiem więcej, Pan Tavares myśli o świecie nami, myśli tym cośmy już powiedzieli. Wybiera z nas to, co mu pomaga.
— Ależ nie tylko! — dorzuca z boku Pan Juarroz. Pan Tavares także nas dopowiada. Dopowiada to, czegośmy nie powiedzieli, a co mogliśmy powiedzieć.
— I on i my jesteśmy zakładnikami niewypowiedzianego. Niewypowiedziane nas zniewala. Niewypowiedziane nas przymusza i brata. Jesteśmy zbratani tym, co niewypowiedziane — objaśnia nadchodzący Pan Walser.
— A zatem? — zastanawia się Pan Calvino.
— Zatem i pan musi tu zostać! — mówi Pan Świat.
— Przecież każdy z nas przykładał głowę i rękę, by wymyślić Pana Tavaresa,
— Pan także, n’es pas? — zamyka sprawę Pan Valéry.